Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karwat: Jak wygląda świat poddany obróbce w mediach narodowych

Krzysztof Karwat
Telewizja Polska sukcesywnie traci widzów. Nie dziwota, bo jej serwisy informacyjne z rzetelnym dziennikarstwem niewiele mają wspólnego, zaś na innych polach - czyli szeroko rozumianej rozrywki i komercji - też z coraz większym trudem dotrzymuje kroku stacjom prywatnym.

Ratunkiem pozostają przepastne archiwa. Widzowie wprawdzie złorzeczą, gdy po raz enty każe im się oglądać te same filmy, seriale, koncerty czy zachodnie formaty typu reality show, ale na szczęście kręci się mechanizm znany z legendarnego „Rejsu”, a on sprawia, że nam - mimo wszystko - „podobają się melodie, które już raz słyszeliśmy”.

Nadawca publiczny świetnie o tym wie, więc poniekąd nie musi nic robić, bo ciemny lud - by odwołać się do słynnego bon motu prezesa TVP Jacka Kurskiego - i tak powtórki kupi. A wręcz godzi się odwoływać do słów „odwołanego” prezesa Kurskiego, bo przecież został on odwołany z woli opozycji wewnątrzpisowskiej i Krzysztofa Czabańskiego, przewodniczącego Rady Mediów Narodowych, tylko na kilka godzin, po których okazało, że jednak prezes rządzi telewizją bardzo dobrze, więc robotę ma zape-wnioną do połowy października. A potem? Potem się okaże.

Ciemny lud zatem kupi wszystko, choć jednak chyba nie wszystko, bo kanały jeszcze szybciej niż dotąd przełącza, i to wcale nie dlatego, że mu się już te dobrze znane melodie naprawdę znudziły czy nawet obrzydły. Po prostu nie cierpi, gdy mu się wodę z mózgu robi. A wiele materiałów publicystycznych, tych zahaczających o bieżącą politykę, jest już wyłącznie - zresztą w zgodzie z zapowiedziami - elementem „ochrony programu rządowego”. Ochrony nawet już nie zakamuflowanej, więc momentami przyjmującej postać nachalnej propagandy.

Żenujące były zwłaszcza pokraczne próby rozmiękczania i „unieważniania” przesłań moralnych, jakie niosły wygłaszane w Polsce kazania Franciszka. Przekonywano nas - także w Polskim Radiu, głównie w „Jedynce”, ale niestety także w „Trójce” - że słów papieskich, dotyczących np. kwestii uchodźczych i migracyjnych, nie należy traktować „dosłownie”, choć przecież wszyscy słyszeliśmy, że Ojciec Święty, odnosząc się do współczesnych „wędrówek ludów”, wcale nie posługiwał się metaforami, lecz mówił właśnie „dosłownie”.

Kazano nam również „rozumieć inaczej” fenomen multikulturowych tłumów młodzieży, przetaczających się przez ulice Krakowa czy Częstochowy, tak, jakbyśmy sami nie umieli zobaczyć i usłyszeć, że ten kolorowy i wielojęzyczny, przyjaźnie wzajem do siebie nastawiony świat młodych, to część większej całości.

Tej lepszej, bo tchnącej optymizmem i wiarą w sens życia, opartego na miłości i tolerancji, a nie nienawiści i ksenofobii. Otwartej na różnorodność i wielokulturowość, bo taki jest i będzie nasz współczesny globalny świat, w którym nie należy zamykać się w ciasnych granicach szowinizmów narodowych, etnicznych czy religijnych. Tymczasem komentatorzy i eksperci od przekazów medialnych, dobierani wedle specjalnego (czytaj: partyjnego) klucza, wyjaśniali Polakom, że widzieli co innego niż widzieli, a w każdym razie - mogli nie zrozumieć tego, co widzieli.

Czy także z tych powodów telewizja państwowa ocenzurowała wystąpienie prezydenta Stanów Zjednoczonych, który podczas szczytu NATO w Warszawie dyplomatycznie napominał polskie władze, by respektowano w naszym kraju niezależność władzy sądowniczej (a zatem także Trybunału Konstytucyjnego) i żeby nie glajszachtowano mediów, bo muszą pozostać wolne, gdyż to one są fundamentem każdej demokracji?

Powie ktoś: w telewizji publicznej dlatego tak się dzieje, bo w krótkim czasie odeszło z niej prawie 200 dziennikarzy i redaktorów, w tym wielu znakomitych i doświadczonych, których zastąpiono fachowcami z toruńskiej „kuźni młodych talentów żurnalistyki”, tudzież innych ośrodków medialnych, które same siebie nazywają niezależnymi, a ludzi w nich dotąd pracujących „niepokornymi”. Inny dopowie, że: przyczyną tego kryzysu jest złe zarządzanie nie tyle ludźmi, co publicznym groszem, skoro telewizja państwowa lekką rączką dopłaca ciężkie miliony nawet do transmisji z Euro 2016, bo nie jest w stanie złotówki w tak lukratywnym biznesie zarobić.

Najpoważniejsze agencje i domy mediowe przewidują, że podobnie zakończą się igrzyska w Rio. W Brazylii ogień olimpijski przestanie płonąć, ale w telewizyjnej centrali na Woronicza i tak nikt światła nie zgasi. Wprost przeciwnie.

Z pełną mocą ruszy, zapowiadana od wielu miesięcy, telewizja prawdziwie narodowa, którą wszyscy - pod karą grzy-wny - opłacimy z nowych podatków. Ciemny lud na pewno chętnie ją kupi, bo będzie musiał, nawet jeśli telewizyjnego pilota wyrzuci do kosza. Będzie kasa, będzie zabawa. Będą nowe igrzyska.

*Przejmująca historia Macieja Cieśli. To o nim mówił papież Franciszek
*Ale burza! Samochody zatopione przy M1 w Czeladzi ZDJĘCIA + WIDEO
*Tylko szaleniec mógłby się rzucić na tego policjanta ZOBACZCIE ZDJĘCIA
*Sprawdzony i prosty przepis na leczo SPRÓBUJ I SIĘ PRZEKONAJ
*Najlepsze baseny w województwie śląskim [TOP 10 BASENÓW]
*W pełni wyposażone mieszkanie w centrum Katowic może być Twoje! Dołącz do graczy loterii "Dziennika Zachodniego"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!