Kariera cichego esbeka, czyli szara eminencja NBP

Piotr Woyciechowski
Piotr Woyciechowski
Sławomir Cytrycki, zdjęcie z 1988 roku
Sławomir Cytrycki, zdjęcie z 1988 roku
Funkcjonariusze i współpracownicy Służby Bezpieczeństwa po 1989 roku często zadowalali się nie najwyższymi stanowiskami. Zamiast tego woleli mieć realną władzę i wpływ na przebieg zdarzeń. Kimś takim był w Narodowym Banku Polskim Sławomir Cytrycki, bez którego nie można było podjąć żadnej znaczącej decyzji za czasów prezesury prof. Marka Belka. Co napędzało tak błyskotliwe kariery?

Lipiec 2013. Restauracja „Sowa i Przyjaciele” w Warszawie. Biesiada z udziałem prof. Marka Belki, prezesa NBP, ppłk. rez. Bartłomieja Sienkiewicza, ministra spraw wewnętrznych i administracji w rządzie premier Donalda Tuska, oraz Sławomira Cytryckiego, najbliższego współpracownika prezesa NBP i dyrektora jego gabinetu.

Fragment zarejestrowanej rozmowy:
Marek Belka: „Ja proponuję, wreszcie, jak rozumiem, jestem tutaj najstarszy, z wyjątkiem tego ch... po prostu, który się o trzy tygodnie wcześniej urodził” [Belka urodził się w styczniu 1952, Cytrycki zaś w grudniu 1951]

Sławomir Cytrycki: „Bez uzgodnienia?”

Marek Belka: „Bez uzgodnienia, ch... stary”

Sławomir Cytrycki: „Inaczej musiałaby mnie donosić matka...”

Marek Belka: „Chciałbym zaproponować, żebyśmy przeszli, że tak powiem na mości książę i tak dalej, czyli krótko mówiąc: ja jestem Marek”

Bartłomiej Sienkiewicz: „Bardzo dziękuję. Bartek”

Celowo przytaczam na wstępie właśnie ten fragment rozmowy, która w czerwcu 2014 r. została opublikowana na stronie internetowej tygodnika „Wprost”. Poniżej wyczerpująco wyjaśnię, dlaczego. Uprzedzam, że mój artykuł nie dotyczy tzw. afery podsłuchowej (taśmowej), która ponad osiem lat temu wstrząsnęła polską polityką i wywołała kryzys rządowy. Nie zamierzam także pastwić się nad używanym przez przedstawicieli ówczesnej elity władzy knajackim językiem oraz nad ujawnionymi dzięki tej aferze prawdziwymi, bo antydemokratycznymi mechanizmami sprawowania w Polsce władzy pod rządami Donalda Tuska. O tych aspektach afery taśmowej napisano już wiele mądrych słów.

Chcę skupić nad jednym, choć cichym i pomijanym, lecz bardzo istotnym bohaterze tej afery, bowiem od lat związanym ze służbami specjalnymi, a mianowicie o ciepło wymienionym przez Marka Belkę cyt. „ch… starym”. Chodzi rzecz jasna o Sławomira Cytryckiego.

Bez Cytryckiego nie ma decyzji
Cytrycki to najbliższy współpracownik Belki w czasie, gdy ten osiągnął apogeum swojej kariery politycznej. To jest, gdy Belka z ramienia SLD został premierem rządu (lata 2004-2005) oraz gdy sprawował funkcję prezesa Narodowego Banku Polskiego (2010 – 2016). Nie odstępował Belki na krok, niczym cień. Był milczącym świadkiem najważniejszych spotkań i rozmów. W tym poufnych, prowadzonych kameralnie poza oficjalnymi siedzibami instytucji państwa, w których obaj razem pracowali. Wspólny obiad w restauracji „Sowa i Przyjaciele” z ministrem Sienkiewiczem to tylko jeden z wielu tego przykładów. W okresie, gdy prof. Belka kierował NBP, żadne znaczące decyzje dotyczące banku centralnego nie były podejmowane bez udziału Cytryckiego. Miał on nieproporcjonalny do zajmowanego stanowiska wpływ na najważniejsze obszary funkcjonowania tej instytucji. W tym politykę kadrową.

Pod rządami prof. Belki, do NBP rekrutowano pracowników na wyższe stanowiska służbowe, nie tylko po linii partyjno-rządowej (np. Elwira Kucharska, Andrzej Proksa, Marcin Kaszuba, Andrzej Barcikowski i inni), ale także po linii tzw. wspólnoty doświadczenia w aparacie bezpieczeństwa PRL. Zresztą oba kryteria dobory wzajemnie się uzupełniały. Czytelnik nie powinien być tym zdziwiony. Marek Belka ma nie tylko za sobą wieloletnią karierę w aparacie partyjnym PZPR (w partii od 1973, I sekretarz POP PZPR na Uniwersytecie Łódzkim), potem w SLD (do 2005) ale także epizod współpracy z bezpieką PRL. W latach 1985 – 1987 wywiad cywilny PRL zarejestrował Marka Belkę jako kontakt operacyjny (kategoria świadomej współpracy w wywiadzie) o ps. „Belch” (pierwotnie „Naval”).

Praca po znajomości z wywiadu
Przykładem zastosowania w praktyce tego ostatniego kryterium doboru niech będzie zatrudnienie w NBP - Andrzeja Szeląga – byłego absolwenta Akademii Dyplomatycznej w Moskwie i dyplomaty PRL w Wiedniu. Cytrycki ściągnął go do banku w ostatnim roku kadencji Belki. Ich znajomość datuje się, co najmniej od momentu wspólnej pracy w gabinecie prezydenta gen. Wojciecha Jaruzelskiego (Cytrycki zajmował wtedy stanowisko wicedyrektora gabinetu). W momencie zatrudnienia Szeląg skończył 67 lat i przebywał już na emeryturze. Miał za sobą niechlubną wieloletnią współpracą z komunistycznym wywiadem wojskowym jako niejawny współpracownik o ps. „Szymon”.

Szeląg został zwerbowany do współpracy w 1975. Współpracował z wywiadem wojskowym PRL. Przeszedł długotrwałe i wszechstronne przeszkolenie operacyjne. Specjalizował się w szpiegowaniu obywateli państwa NATO, typowaniu kandydatów do współpracy (w tym obcokrajowców) i pozyskiwaniu tzw. adresówek (osób, które na potrzeby wywiadu udostępniały adresy miejsc zamieszkania). Wyróżniany i nagradzany w obcej walucie. Traktowany przez komunistyczną służbę jako współpracownik perspektywiczny. Przejawiało się to tym, że wywiad wojskowy lokował Szeląga w instytucjach operacyjnego zainteresowania. Za swoje osiągnięcia w 1989 został odznaczony przez wywiad Brązowym Medalem „Za zasługi dla obronności państwa”. Co znamienne, Andrzej Szeląg został zatrudniony w Kancelarii Prezydenta gen. Wojciecha Jaruzelskiego jako czynny współpracownik wywiadu wojskowego. Z kancelarii Prezydenta RP odszedł dopiero w lutym 1992. Przez ponad rok miał zaszczyt pracować dla prezydenta Lecha Wałęsy.

Większość oficerów prowadzących współpracownika „Szymona” odbyło szkolenia specjalne KGB lub GRU, co zapewniło im kariery w Wojskowych Służbach Informacyjnych. Jednym z nich był płk. Zbigniew Worożbit, absolwent kursu KGB w Moskwie, oficer osławionego Oddziału „Y”, po 1990 r. szef jednego z kluczowych oddziałów WSI. Bohater raportu z likwidacji WSI z lutego 2007. Historie operacji wywiadowczych z udziałem Andrzeja Szeląga zasługują na odrębny artykuł. Ciekawy jest także watek, jak ludzie wojskowego i cywilnego wywiadu PRL oplatają różne instytucje państwa. Jak bardzo się wspierają w sprawach indywidualnych oraz strategicznych. To także temat na osobny materiał dziennikarski.

Droga do kariery: aparat represji i aparat partyjny
Wróćmy jednak do Cytryckiego. Jakiś czas temu, jeden z byłych już członków zarządu NBP, pochodzący z ekipy zmarłego tragicznie Sławomira Skrzypka zrelacjonował mi okoliczności poznania Cytryckiego. Stało się to niedługo po objęciu przez prof. Belkę fotela prezesa NBP. Belka przedstawiając mojemu rozmówcy Cytryckiego miał się on nim wyrazić, iż to właśnie jego osoba powinna zostać prezesem NBP, a pech chciał, że tak się nie stało. Ta żartobliwa forma prezentacji zaufanego współpracownika wiele oddaje prawdy o szczególnym statusie Cytryckiego w najbliższym otoczeniu Belki.

Cytrycki swoje osiągnięcia i sukcesy w branży bankowej oraz w aparacie państwowym, zawdzięcza dwóm filarom, na których oparł swoją błyskotliwą karierę zawodową, a mianowicie na komunistycznym aparacie represji oraz aparacie partyjnym. Nieobojętny dla jego kariery, jest także epizod jego nauki w ZSRR.

Przyjrzyjmy się w takim razie biografii zawodowej Cytryckiego oraz jego związkom ze służbami specjalnymi PRL. Zaczniemy standardowo. Czyli od początku.

Sławomir Cytrycki urodził się 17 grudnia 1951 w Łodzi. Jak sam pisze w licznych kwestionariuszach, w rodzinie inteligenckiej. Jego Ojciec Ryszard pochodził z Wołynia. Po napaści Sowietów na Polską w 1939 został wywieziony do Kirgizji, gdzie pracował w cukrowni. Musiał komunizować, bowiem na terenie ZSRR działał aktywnie w Związku Patriotów Polskich. Do Polski wrócił dopiero w 1946. Osiadł w Łodzi. Zmarł w 1953, dwa lata po urodzeniu syna Sławomira. Ryszard Cytrycki pozostawił po sobie syna z pierwszego małżeństwa Wacława, który zaraz pod II Wojnie Światowej wyemigrował do USA. Fakt ten w przyszłości stanie się dla Sławomira Cytryckiego zagrożeniem dla jego kariery w dyplomacji PRL.

Po ukończeniu technikum w 1970, Cytrycki rozpoczął studia na Wydziale Ekonomiczno-Socjologicznym Uniwersytetu Łódzkiego. Po pierwszym roku został skierowany na dalsze studia do Leningradzkiego Instytutu Finansowo-Ekonomicznego w ZSRR. Ukończył je w 1974 z wyróżnieniem, uzyskując tytuł mgr. ekonomii. Dla kariery, już w początkach lat studenckich, wstąpił do Socjalistycznego Zrzeszenia Studentów Polskich i jako aktywny działacz, piął się po szczeblach struktury tej organizacji. Do PZPR wstąpił podczas studiów w 1973. Został nawet lektorem Komitetu Dzielnicowego PZPR Warszawa – Śródmieście. Członkiem PZPR był do momentu rozwiązania partii.

W świat z paszportem SB
Jako zawodowy działacz SZSP dużo podróżował po świecie (pełnił funkcję kierownika Wydziału Zagranicznego SZSP). Prywatnie także wyjeżdżał. Zastanawia swobodny dostęp Cytryckiego do paszportu, umożliwiający mu wyjazd do krajów kapitalistycznych. W czasach realnego socjalizmu był to „produkt” wysoce reglamentowany. Już jako nastolatek w latach 60-tych wyjeżdżał z matką do przyrodniego brata w USA i siostry matki w Wielkiej Brytanii. Podczas studiów w ZSRR pozwolono mu wyjechać na wycieczkę z „Almaturu” do Libanu i Syrii. Udał się nawet w dwutygodniowy rejs radzieckim statkiem pasażerskim po Morzu Czarnym i Śródziemnym. Jako kierownik Wydziału Zagranicznego SZSP odwiedził Ghanę, Wenezuelę, Kostarykę, Meksyk i USA oraz szereg państw zachodnioeuropejskich.

Tuż po studiach został zwerbowany do tajnej współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa (dokładnie z Wydziałem III Departamentu III SB MSW). Następnie na długie lata, aż do formalnego rozwiązania SB w roku 1990 roku, związał się ściśle z pionem wywiadowczym SB (współpracownik ps. „RITMO”), a dokładnie z wydziałem zajmującym się tzw. kontrwywiadem zagranicznym (Wydział X Departamentu I SB MSW).

Kontrwywiad zagraniczny w wydaniu SB, to zabezpieczenie pracowników wywiadu i służb dyplomatycznych przed infiltracją wrogich służb zachodnich (nie dotyczy siostrzanych służb bratnich krajów, w szczególności Związku Sowieckiego), rozbudowywanie sieci donosicieli wśród własnych obywateli, prowokacje i przeróżne gry operacyjne, mające na celu skompromitowanie niewygodnych przedstawicieli aparatu partyjnego oraz dyplomatycznego. Z działalnością kontrwywiadu zagranicznego wiążą się także „niekonwencjonalne” i „pozastandardowe” metody pozyskiwania informacji i przesłuchań. Kontrwywiad zagraniczny odpowiedzialny był także za poszukiwanie ukrywających się zdrajców i dezerterów oraz za wymierzanie im „socjalistycznej sprawiedliwości”. W okresie, kiedy Sławomir Cytrycki podjął współpracę z Wydziałem X Departamentu I, szefem tej jednostki był nie kto inny, tylko Gromosław Czempiński. Z wydziałem tym Cytrycki związał się do końca swojej współpracy z komunistycznym wywiadem.
Praktycznie całość życiorysu zawodowego Sławomira Cytryckiego w okresie PRL, pokrywa się z jego tajną współpracą z komunistycznym aparatem represji oraz jawną karierą w aparacie PZPR.

Biogram Wikipedii i akta SB

ipn

Na stronach internetowych Wikipedia.pl na próżno szukać informacji o jego współpracy z SB i agenturalnej przeszłości. A jaki życiorys Cytryckiego przedstawiają jawne, ale nie powszechnie dostępne akta współpracy z SB?

W dokumencie urzędowym zatytułowanym „Raport z pozyskania k.o. PS. RITMO” datowanym z dnia 1 grudnia 1982 roku (w Polsce obowiązywał nadal Stan Wojenny) i sporządzonym dla naczelnika Wydziału X Departamentu I SB MSW przez mjr. M. Wrońskiego), w części I, pt. „Dane o figurancie i jego kontaktach z SB”, możemy przeczytać:

„Jako wyróżniający się wynikami i zdolnościami uczeń »RITMO« po maturze został skierowany na studnia ekonomiczne do Leningradu, w trakcie których był aktywnym działaczem SZSP. Po ukończeniu studiów[tj. 1974 r.] Zarząd Główny SZSP powierzył mu funkcję kierownika Wydziału Zagranicznego i od tego czasu datują się jego kontakty ze Służbą Bezpieczeństwa konkretnie z Departamentem III MSW. Wykorzystywany był do operacyjnego zabezpieczenia międzynarodowego ruchu akademickiego i działalności naszych organizacji studenckich i młodzieżowych na forum międzynarodowym. Realizował wówczas często trudne i odpowiedzialne zadania, z których wywiązywał się sumiennie i obowiązkowo.
Z tych też względów w 1977 r. »RITMO« w wieku 26 lat, z rekomendacji Dep. III MSW, został skierowany do pracy w Departamencie Współpracy z Zagranicą MNSzWiT na stanowisko wicedyrektora.
Pracując na tym stanowisku, nadzoruje współpracę naukową i stypendialną z krajami kapitalistycznymi i organizacjami międzynarodowymi. Nadal też wykonuje zadania zlecane mu przez Dep. III MSW, z których wywiązuje się w sposób obowiązkowy i odpowiedzialny, wykazując duże zaangażowanie, inwencji, i absolutną lojalność. Wymienionemu zlecono też ekspertyzy w zakresie problematyki współpracy naukowej i wymiany stypendialnej z zagranicą. Jego opracowania były zawsze interesujące, dociekliwe i rzetelne.
W sierpniu 1979 r. na terenie Centrum Kongresowego w Wiedniu, gdzie »RITMO« uczestniczył w Konferencji ONZ nt. »Nauka i technologia dla rozwoju« miała miejsce próba dotarcia do niego prawdopodobnie pracowników amerykańskich służb specjalnych. Podeszło do niego dwóch mężczyzn i stwierdziło, że chcieliby z nim gdzieś swobodnie porozmawiać. Podejrzewając z kim ma do czynienia »RITMO« wyraził zgodę na rozmowę, ale jedynie na terenie Ambasady PRL w Wiedniu. Wobec takiego postawienia sprawy n/n osobnicy zrezygnowali. O zaistniałym fakcie k.o. poinformował natychmiast naszą Ambasadę”.

Ceniony i lubiany, łatwo nawiązuje kontakty
Kierownictwo Departamentu III SB wysoko oceniało współpracę Sławomira Cytryckiego z jednostką. W charakterystyce współpracownika możemy znaleźć takie oto superlatywy pod adresem byłego szefa gabinetu Marka Belki:

„Za okres kontaktów z Dep. III MSW k.o. posiada znakomite opinie. Charakteryzowany jest jako osoba o dużej i rzetelnej wiedzy, bardzo inteligenta, znakomicie zorientowana w problematyce społeczno-politycznej i międzynarodowej, o dużej kulturze osobistej a zarazem bezpośrednia i wzbudzająca sympatię otoczenia. W charakterystykach podkreśla się również, że jest bardzo obowiązkowy, sumienny, lojalny i odpowiedzialny”.

Mjr. Wroński z Wydziału X Departamentu I MSW, był pod sporym wrażeniem Sławomira Cytryckiego i opracowując analizę przydatności operacyjnej współpracownika do zadań wywiadowczych, podkreślił, i uwypuklił cechy Cytryckiego:

„Z własnych obserwacji, na tyle, na ile zdołałem poznać osobowość k.o. [kontakt operacyjny], powyższa charakterystyka nie zawiera żadnej przesady. Dodałbym jedynie do niej wyjątkową bystrość, spostrzegawczość i umiejętność kojarzenia faktów. Elementem dodatkowym rozszerzającym możliwości wywiadowcze k.o., zwłaszcza w odniesieniu do problematyki KW [tj. problematyki kontrwywiadowczej] jest fakt, że z racji zajmowanych dotychczas stanowisk zna się doskonale z większością obsady personalnej naszych placówek w USA. Będąc zaś człowiekiem cienionym i lubianym, z szeregiem osób utrzymuje bardzo bliskie i serdeczne stosunki.
W dalszej części raportu mjr. Wroński kończy następującymi wnioskami: „Reasumując, w mojej ocenie k.o. „RITMO” jest osobą wyjątkowo predysponowaną do pracy wywiadowczej. Biorąc zaś pod uwagę jego już spore doświadczenie operacyjne winien być dla nas bardzo cenną jednostką. Śmiało można powiedzieć, iż należy i trzeba wymagać od niego takich efektów i jakości pracy jak od oficera kadrowego”.

Będąc pod wrażeniem tego panegiryku pod adresem najbliższego obecnie współpracownika Marka Belki, cytowany akapit pozostawiam Czytelnikom bez komentarza.

Godny zaufania, bo po studiach w Leningradzie

W 1981 r. Cytrycki dostał propozycję pracy w polskiej placówce przy ONZ. Mjr Wroński opisał wówczas sytuację operacyjną „RITMO”.

„Będąc w czerwcu b.r. [tj. 1982] w Nowym Jorku ambasador WYZNER zaproponował „RITMO” stanowisko swojego sekretarza. Propozycja była dla „R” zaskoczeniem, ponieważ nigdy nie utrzymywał bliższych stosunków z tow. WYZNEREM. Znali się jedynie z kontaktów służbowych. Początkowo z racji posiadania przyrodniego brata w USA „RITMO” nie otrzymał naszej zgody na wyjazd. Dzięki jednak znakomitym opiniom i zaangażowaniu się w sprawę tow. WYZNERA i ministra WIEJACZA został ostatecznie zakwalifikowany na to stanowisko”.

Tak intensywne zaangażowanie w wyjazd Cytryckiego do USA (wtedy 31-letniego urzędnika i działacza partyjnego) takich komunistycznych notabli jak Eugeniusz Wyzner (w korpusie dyplomatycznym PRL od początku lat 50-tych ubiegłego wieku, ambasador pełnomocny PRL w ONZ w latach 1981-82, następnie Ambasador RP przy ONZ w latach 1998-99, do roku 2000 wiceminister Spraw Zagranicznych RP) oraz Józefa Wiejacza (wiceministra Spraw Zagranicznych PRL co najmniej do 1989 r., Przewodniczący Spec. Komisji powołanej po ataku na Ambasadę PRL w Bernie w Szwajcarii w 1982, następnie Ambasadora RP w Finlandii w latach 1996 – 2000) mogło świadczyć tylko o szczególnym usytuowaniu jego osoby w świecie peerelowskich służb specjalnych i aparatu partyjnego.

Szczególne zaufanie jakim się cieszył wobec kierownictwa rządu i partii łączyłbym li tylko z jego studiami na Leningradzkim Uniwersytecie. Zwracam uwagę, że ten sam uniwersytet skończył nie kto inny, tylko drugi w kolejności patron kariery zawodowej Cytryckiego, były Ambasador PRL przy ONZ (1982-85) i ostatni peerelowski ambasador w Moskwie (1986–1990) - Włodzimierz Natorf.

Hasło agenta: Czy zabrałbyś z kraju książkę „Ameryka patrzy na Chiny?”

Sam akt pozyskania do współpracy z komunistycznym wywiadem Cytryckiego i jego szkolenia operacyjnego, mjr. Wroński przedstawia w Raporcie następująco:

„Uplasowanie [Cytryckiego] to stwarza szerokie i wszechstronne możliwości pracy wywiadowczej w zakresie polityki, ekonomii i problematyki naszego Wydziału [tj. kontrwywiadu zagranicznego]. W tej sytuacji w dniu 17.11 br. [ tj. 1982] nawiązałem bezpośredni kontakt z figurantem, za pośrednictwem kontaktująco go dotychczas oficera Wydz. III dep. III MSW, kpt. W. BONDARA. W trakcie tego spotkania ograniczyłem się jedynie do uzyskania od k.o. akceptacji perspektywy kontaktu z nasza służbą w czasie pobytu na placówce, poznania jego osobowości szczegółów związanych z wyjazdem.
Następnie odbyłem z nim trzy wielogodzinne spotkania na MK „FACJATKA” poświęcone formalnemu pozyskaniu go do współpracy z wywiadem i szkoleniu( … ). Na ostatnim spotkaniu w dniu 25.11 br. k.o. podpisał nazwiskiem i pseudonimem instrukcję wyjazdową, stanowiącą jednocześnie zobowiązanie do współpracy z wywiadem PRL [analogiczną instrukcję wyjazdową podpisał przed wyjazdem do USA w 1985 Marek Belka -przyp. aut.].
Na podkreślenie zasługuje fakt, że k.o. wyraził zgodę na pełną agenturalną współpracę bez jakichkolwiek zastrzeżeń czy oporów, świadomie przyjmując na siebie wszystkie wynikające z tego obowiązki.
Uzgodniono z k.o., że na terenie N. Jorku będzie kontaktowany przez naszego oficera, który nawiąże z nim łączność przy pomocy hasła.
HASŁO: Czy zabrałbyś z kraju książkę „Ameryka patrzy na Chiny”
ODZEW: Mam, ale nie zabrałem".

Z SB do banku i wielkiej polityki
Sławomir Cytrycki, czy też kontakt operacyjny „RITMO”, powrócił z placówki z USA do kraju w dokładnie w dniu 24 czerwca 1987 r. Zaraz potem znalazł zatrudnienie w Urzędzie Rady Ministrów, gdzie zajmował stanowisko wicedyrektora gabinetu Prezesa Rady Ministrów. Z URM odszedł tuż po powołaniu rządu Premiera Tadeusza Mazowieckiego.

Cytrycki został wyrejestrowany z ewidencji operacyjnej pionu wywiadowczego SB, w znaczącym i ciekawmy momencie historycznym tej służby, bowiem nastąpiło to w dniu uchwalenia przez Sejm pakietu tzw. ustaw policyjnych, w tym ustawie o Urzędzie Ochrony Państwa, której przepisy dekretowały rozwiązanie SB i powołanie nowej służby UOP. W tym czasie Cytrycki zajmował stanowisko wicedyrektora Gabinetu Prezydenta RP gen. Wojciecha Jaruzelskiego (pracował na tym stanowisku jeszcze w pierwszych tygodniach kadencji prezydentury Lecha Wałęsy, tj. do stycznia 1991 roku).

Tuż po odejściu z kancelarii Prezydenta RP, Cytrycki w następnych latach rozpoczął zawrotną karierę w strukturze centrali Banku Handlowego S.A. I to w czasie, rozwojowej fazy afery Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego (FOZZ). Zajmował stanowiska dyrektora sekretariatu generalnego, członka zarządu banku i dyrektora zarządzającego. Z Banku Handlowego odszedł niespełna po 10 latach tj. w roku 2000.

W pewnym okresie życia zawodowego, jak można wyczytać w prasie, związał się z koncernem Zygmunta Solorza oraz Piotra Nurowskiego. Wszyscy wymienieni kompani, podobnie jak Cytrycki związani byli z komunistycznym aparatem wywiadowczym MON i MSW. Solorz współpracował z Wydziałem XI Departamentu I SB MSW (Kontakt Operacyjny o ps. „ZEG”), zaś Nurowski to były wieloletni współpracownik wojskowego PRL o ps. „TUR”.

Do wielkiej polityki Cytrycki wrócił w wyniku wygranych przez SLD i PSL wyborach parlamentarnych w roku 2001. Związał się z obozem politycznym prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i osobą prof. Marka Belki.

Obecnie przebywa na emeryturze.

Piotr Woyciechowski specjalizuje się w historii służb specjalnych PRL. Pełnił funkcję Wiceprzewodniczącego Komisji Likwidacyjnej WSI oraz członka Komisji Weryfikacyjnej ds. WSI. W niniejszej publikacji prezentuje wyłącznie prywatne opinie i stanowisko.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl