Kardynał Stanisław Dziwisz. Wierny sługa świętego papieża czy raczej czarna owca Kościoła?

Maria Mazurek
Maria Mazurek
Kardynał Stanisław Dziwisz
Kardynał Stanisław Dziwisz Andrzej Banas / Polska Press
W głośnym reportażu TVN padają słowa, że Dziwisz zapisze się w historii jako czarny charakter Kościoła. Z dokumentu Marcina Gutowskiego wynika, że sekretarz Jana Pawła II i były metropolita krakowski specjalnie tuszował pedofilskie afery. Miał za to brać pieniądze albo chronić swoich kolegów. Dziwisz przekonuje, że nigdy nie wspierał „osób niegodnych w zamian za datki”. Sytuację kardynała jeszcze pogorszył raport Watykanu o sprawie McCarricka, w którym również wskazuje się na rolę Dziwisza w aferze.

Protest przed krakowską kurią przeciwko ukrywaniu pedofilii w kościele

Źródło: TVN 24

Mówili o nim: Il papa vuole. Od tego zdania w latach dziewięćdziesiątych - gdy Jan Paweł II już chorował i był coraz słabszy - Dziwisz zaczynał ponoć każdą rozmowę w Watykanie. Po polsku znaczy to mniej więcej „wola papieża”, „papież sobie życzy”, „papież chce”.

Czego chce papież

Bo Stanisław Dziwisz, jako osobisty sekretarz Jana Pawła II, miał wielką władzę, by przekazywać innym, czego „chce papież”.

I może może jeszcze większą, by papieżowi przekazywać to, czego chcą od niego inni.

To on - urodzony w 1939 roku w Rabie Wyżnej na Podhalu kapłan - był uszami, a często i ustami Jana Pawła II.

Karol Wojtyła ufał mu bezgranicznie, ich przyjaźń zaczęła się na długo przed tym, jak Polak został papieżem, już w Krakowie, na Franciszkańskiej, Dziwisz był sekretarzem kardynała.

Dziwisz zawsze był w cieniu Wojtyły, na drugim planie, ale ten drugi plan dawał mu wielką władzę i możliwości prowadzenia własnej polityki. Szczególnie w ostatnich latach życia, ciężko doświadczonego przez choroby, papieża.

Możliwości, z których - wynika z reportażu Gutowskiego - Dziwisz chętnie i wielokrotnie korzystał. Miał wiedzieć o przestępstwach i nie tylko udawać, że ich nie ma, ale wręcz starać się o nobilitację sprawców.

Osobisty sekretarz papieża Jana Pawła II miał wiedzieć o przypadkach pedofilii w kościele, a mimo to nie reagował - takie wnioski płyną z głośnego reportażu TVN 24 "Don Stanislao". Materiał wywołał ogólnopolską burzę. Wynika z niego, że do kard. Stanisława Dziwisza dotarła informacja m.in. o przestępstwach seksualnych, popełnianych przez amerykańskiego kardynała Theodorea McCarricka. W jakich jeszcze innych sprawach pojawia się nazwisko Dziwisza? Prezentujemy je na kolejnych slajdach.Zobacz, posługując się klawiszami strzałek, myszką lub gestami >>>ZOBACZ LISTĘ >>>

Kardynał Stanisław Dziwisz zdemaskowany. Miał tuszować pedof...

Pieniądze

Stanisław Dziwisz miał między innymi chronić Marciala Maciela Degollado, meksykańskiego, wpływowego (i bogatego) księdza, założyciela zakonu „Legion Chrystusa”.

Zmarły 12 lat temu Degollado jest wyjątkowo paskudną postacią: miał liczne kochanki, spłodził kilkoro potomków, przez dekady wykorzystywał seksualnie seminarzystów i dzieci. Również swoje własne. Degollado uwodził ponadto bogate kobiety, a potem manipulował nimi, by dzieliły się z nim pieniędzmi.

A on z kolei potem miał dzielić się gotówką - w zamian za milczenie i inne przysługi - z ważnymi watykańskimi postaciami, w tym z sekretarzem papieża.

Meksykańskiemu kapłanowi długo nic złego się nie działo. Dopiero papież Benedykt XVI, niedługo przed śmiercią Degollado - w związku z narastającymi wobec niego zarzutami - nakazał mu wycofanie się z życia społecznego i spędzenie reszty życia na pokucie.

W 2010 roku, już po śmierci Degollado, Watykan dokładniej zbadał sprawę i wydał oświadczenie, w którym padają słowa o najcięższym i niemoralnym zachowaniu, licznych przestępstwach, o życiu zupełnie pozbawionym skrupułów.

Polskie wątki

To tylko jedna z kilku afer pedofilskich, którą - jak wynika z reportażu Gutowskiego - tuszować miał kardynał Dziwisz. Pieniądze, jakie za to miał otrzymywać (chodzi ponoć o duże sumy), przekazywał podobno na różne inicjaty w jego rodzinnych stronach. A to na pomniki, a to na kościoły, a to na zakład opiekuńczo-wychowawczy.

Za te pieniądze, można wysnuć tezę, Dziwisz kupował sobie szacunek i uwielbienie krajan. Przecież w jego rodzinnej Rabie Wyżnej, tuż przy szkole imienia (a jakże) Jana Pawła II, kardynał ma swój własny (no, dzielony z papieżem) pomnik. Rzeźba przedstawia moment udzielenia przez Ojca Świętego sakry biskupiej Dziwiszowi. Została odsłonięta 12 lat temu. Kardynał był dumny, wszyscy bili brawo.

Stanisław Dziwisz miał chronić też polskich kapłanów, którzy dopuszczali się działań pedofilskich. Ponoć doskonale wiedział o tym, że arcybiskup Julisz Paetz, były metropolita poznański, molestuje kleryków. Listy w tej sprawie wpływały, jeszcze za życia Jana Pawła II, do Watykanu. Ale do papieża - o to miał zadbać Dziwisz - już nie.

Dopiero Wanda Półtawska, krakowska lekarka i przyjaciółka papieża, przemyciła na audiencję u Jana Pawła II dokument o Paetzu.

Dziwisz, jak dowiadujemy się z telewizyjnego reportażu (ale już wcześniej mówił o tym m.in. ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski), wcale nie wyzbył się nawyku tuszowania spraw pedofilskich po swoim powrocie do Krakowa. W latach2005-2016, kiedy pełnił funkcję metropolity krakowskiego, również „krył” paru kapłanów, w tym swojego kolegę z seminarium, księdza Stefana D.

Stefan D. w 2006 roku został oskarżony przez rodziców nieletniego chłopca o molestowanie ich dziecka. Z kolei rok później ks. Isakowicz-Zaleski przekazał Dziwiszowi informację o tym, że już w czasach PRL-u Służba Bepzieczeństwa - która przyglądała się księdzu D., werbując go na tajnego współpracownika - wskazywała na jego homoseksualizm i skłonności pedofilskie.

Kardynał Dziwisz te wszystkie doniesienia miał ignorować. Ksiądz D. do dzisiaj jest proboszczem.

Raport

Reportaż Gutowskiego traktuje też o sprawie Theodora McCarricka, byłego amerykańskiego arcybiskupa Waszyngtonu.

Już w drugiej połowie lat osiemdziesiątych, kiedy jeszcze McCarrick kierował arcybiskupstwem w Newark, Watykan miał być informowany o nadużyciach seksualnych wobec nieletnich, których podejmował się amerykański kapłan. Mimo to - ponoć pod naciskami Dziwisza - papież uczynił go arcybiskupem waszyngtońskim, a potem, w 2001 roku, kardynałem.

Tak się złożyło, że dokładnie dwa dni po reportażu TVN-u Watykan opublikował 460-stronnicowy raport ze śledztwa w sprawie nadużyć McCarricka.

Nazwisko „Dziwisz” pada w nim 45 razy.

Przyjrzyjmy się relacji między papieżem a McCarrickiem i Dziwiszem a McCarrickiem.

Zapoznanie

Jak się poznali? W 1976 roku McCarrick był na wyprawie na ryby na Bahamy z nastolatkami z katolickich rodzin, kiedy otrzymał telegram od kardynała Johna Josepha Cooke’a(wojskowego i arcybiskupa Nowego Jorku) z poleceniem, aby natychmiast wrócił do Nowego Jorku, ponieważ „będziemy gościć polskiego kardynała i nie wiemy, jakimi językami mówi”.

Tym kardynałem był arcybiskup krakowski Karol Wojtyła.

Przyszły papież przyjechał do USA w towarzystwie, oczywiście, swojego sekretarza Stanisława Dziwisza.

Ponieważ McCarrick mówił kilkoma językami, a kard. Cooke nie wiedział, jak dobrze kardynał Wojtyła mówił po angielsku, McCarrick został wezwany z wakacji, aby służyć polskiemu kardynałowi podczas jego pobytu w Nowym Jorku.

Na śniadaniu z kardynałem Wojtyłą i prałatem Dziwiszem na plebanii katedry św. Patryka po powrocie z Bahamów, McCarrick żartobliwie ubolewał, że wizyta kardynała Wojtyły zrujnowała mu wakacje.

W wywiadzie McCarrick wspomniał, że Dziwisz myślał, iż McCarrick mówi śmiertelnie poważnie, ale kardynał Wojtyła wyjaśnił mu, że Amerykanin żartuje.

McCarrick następnie towarzyszył Wojtyle i Dziwiszowi podczas pozostałej części ich krótkiego pobytu w Nowym Jorku. Od tego czasu utrzymywali przyjacielskie relacje, a McCarrick był częstym gościem w Rzymie.

Znajomość

Jan Paweł II w1981 roku mianował McCarricka biskupem Metuchen w New Jersey, a potem, w 1986 roku, arcybiskupem Newark.

Jak czytamy w raporcie Watykanu, decyzję o tych nominacjach papież podjął na podstawie umiejętności i osiągnięć McCarricka. Wówczas nie było żadnych doniesień o nieprawidłowościach w zachowaniu McCarricka.

Arcybiskup McCarrick często pisał do papieża Jana Pawła II, głównie po to, by informować Ojca Świętego o postępach w swoich pracach. McCarrick sporadycznie korespondował również ze Stanisławem Dziwiszem.

Papież już miał uczynić go metropolitą Waszyngtonu i kardynałem, ale wtedy dotarły do niego wieści o kontrowersjach związanych z oceną moralną McCarricka. Wskazywał na nie John Joseph O`Connor. Papież wstrzymał wóczas nominację.

Jak czytamy w raporcie:

„6 sierpnia 2000 roku McCarrick napisał list do biskupa Dziwisza, który miał obalić zarzuty wysunięte przez kardynała O’Connora. W liście, który był przekazany papieżowi Janowi Pawłowi II, McCarrick pisał: Oczywiście popełniałem błędy i być może czasami brakowało mi roztropności, ale w ciągu siedemdziesięciu lat mojego życia nigdy nie miałem stosunków seksualnych z żadną osobą, mężczyzną czy kobietą, młodą czy starą, duchowną czy świecką, nigdy też nie wykorzystywałem innej osoby ani nie traktowałem bez szacunku”.

W jednym wywiadzie kardynał Dziwisz powiedział, że „wręczył list od McCarricka bezpośrednio papieżowi”. Stwierdził również, że nigdy nie rozmawiał o tym liście z Ojcem Świętym.

Jak czytamy w raporcie Watykanu, to właśnie otoczenie papieża - w tym Stanisław Dziwisz - przekonało papieża do zmiany decyzji w sprawie McCarricka.

„Kardynał Dziwisz przyznał, że papież Jan Paweł II uważał, że pożyteczne byłoby nominowanie McCarricka do Waszyngtonu, ponieważ ma on dobre relacje z Białym Domem”.

Dziwisz mówił także, że gdyby Jan Paweł II wierzył w oskarżenia wobec McCarricka, nigdy nie zgodziłby się na nominację.

Zdaniem księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego specjalna komisja powinna wyjaśnić wszystkie wątpliwości dotyczące kardynała Stanisława Dziwisza z czasów, kiedy był sekretarzem papieża św. Jana Pawła II.

Dekanonizacja św. Jana Pawła II? Ksiądz Isakowicz-Zaleski: "...

Kontekst

Na początku października 2000 roku arcybiskup McCarrick udał się do Rzymu, gdzie został przyjęty na audiencji u Papieża Jana Pawła II i biskupa Dziwisza. Nie znaleziono żadnego zapisu tego, co zostało powiedziane podczas audiencji.

Jan Paweł II w listopadzie mianował go metropolitą Waszyngtonu, a rok później - kardynałem.

Wygląda na to, że papież uwierzył McCarrickowi. Jego ufność należy być może włożyć w kontekst PRL-owskiej Polski, z której Wojtyła przybył do Watykanu. Tu wszak rzucanie bezpodstawnych, krzywdzących zarzutów wobec kapłanów było elementem strategii walki władzy z Kościołem.

A być może bardzo trudno było uwierzyć Ojcu Świętemu w to, że jego przyjaciel, którego znał przecież tyle lat, z którym regularnie korespondował, był w stanie dopuścić się takich czynów?

A co powodowało Dziwiszem?

Być może te same względy. Rozmówcy Gutowskiego twierdzą, że coś innego: pieniądze. Dziennikarz dotarł do jednej z ofiar McCarricka. W reportażu opowiada ona, że w 1988 r. McCarrick zabrał go do Watykanu, obiecał prywatną audiencję do papieża. Amerykański ksiądz miał ze sobą kilka kopert, oznaczonych różnymi cyframi. Do Dziwisza, za zorganizowanie prywatnej audiencji, powędrowała ta z cyfrą 10. W środku było 10 tysięcy dolarów.

Protest

Zarzuty wobec kard. Dziwisza to bomba, która wybuchła w czasie dla Kościoła kryzysowym i w momencie, kiedy w Polsce trwają protesty, również przeciw upolitycznieniu Kościoła.

Pod kurię wyszli rozwścieczeni ludzie. „Mamy dość! #donStanislao” - pod takim hasłem odbył się we wtorek protest na Franciszkańskiej.

„Ci sami, którzy cieszyli się z wyroku pseudo Trybunału, latami bronili pedofilów, czerpiąc na tym korzyści finansowe. Dziwisz się? My nie!” - tak do udziału w manifestacji zachęcał Ogólnopolski Strajk Kobiet.

Wierny sługa

Autor reportażu próbował skontaktować się z kard. Dziwiszem na różne sposoby. Długo bezskutecznie. W końcu udało mu się chwilę z nim porozmawiać. Dziwisz nie odniósł się do zarzutów, jedynie krótko się ich wyparł i w podkreślał to, co powtarza już od lat: że służył papieżowi.

- Człowiek, który służył 39 lat papieżowi... I teraz, w mojej ojczyźnie, mojej ojczyźnie! - mówi w reportażu.

Stanisław Dziwisz wydał oświadczenie: „Zależy mi na transparentnym wyjaśnieniu tych spraw. Nie chodzi o wybielanie lub ukrywanie ewentualnych zaniedbań, ale o rzetelne przedstawienie faktów. Dobro pokrzywdzonych jest wartością nadrzędną. Dzieci i młodzież nie mogą już nigdy doznać w Kościele krzywd, które miały miejsce w przeszłości. Jestem gotowy do pełnej współpracy z niezależną komisją, która wyjaśni te kwestie”.

Oświadczenie wydał też przewodniczący Episkopatu, abp. Stanisław Gądecki: „W nawiązaniu do wczorajszego reportażu TVN24 zatytułowanego „Don Stanislao. Druga twarz kardynała Dziwisza”, w którym oskarża się ks. kardynała Stanisława Dziwisza o zaniedbania w wyjaśnianiu przypadków nadużyć seksualnych ze strony duchownych, mam nadzieję, że wszelkie wątpliwości, zaprezentowane w tym reportażu, zostaną wyjaśnione przez odpowiednią komisję Stolicy Apostolskiej. Równocześnie chciałbym zauważyć, że Kościół w Polsce jest wdzięczny ks. kardynałowi za jego wieloletnią służbę przy boku św. Jana Pawła II”.

Nie wiadomo tylko, czy pisząc „Kościół”, arcybiskup Gądecki miał na myśli wiernych, czy tylko najwyższych rangą hierarchów.

współpraca: Katarzyna Pajączek i Piotr Tymczak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Kardynał Stanisław Dziwisz. Wierny sługa świętego papieża czy raczej czarna owca Kościoła? - Gazeta Krakowska

Wróć na i.pl Portal i.pl