O sprawie poinformowaliśmy w ostatni piątek. W czerwcu 2009 r. Lech Kaczyński podpisał akt łaski dla skazanego za oszustwa Adama S. Trzy tygodnie wcześniej ten kwidzyński przedsiębiorca założył spółkę z Marcinem Dubienieckim. Procedura ułaskawieniowa przebiegała w tzw. trybie prezydenckim, który jest stosowany bardzo rzadko, jedynie w wyjątkowych sytuacjach, kiedy konieczne jest szybkie doprowadzenie do ułaskawienia. Adam S. został ułaskawiony po czterech miesiącach od złożenia wniosku, co wprawiło w zdumienie prawników, którzy stwierdzili, że takiego tempa nie spotyka się w praktyce.
Czytaj też: Sprawa ułaskawienia Adama S. "Trzeba bronić imienia Lecha Kaczyńskiego"
Piątkowa publikacja "Polski" wywołała lawinę komentarzy. Przedsiębiorca z Kwidzyna został skazany za wyłudzenia, a następnie w krótkim czasie ułaskawiony przez śp. Lecha Kaczyńskiego. Oburzenie wywołał fakt, że biznesmen w chwili podpisania aktu łaski był wspólnikiem prezydenckiego zięcia, mecenasa Marcina Dubienieckiego.
- Do takiej sytuacji w ogóle nie powinno dojść. Pojawiająca się dwuznaczność jest niedopuszczalna, a sprawa oburzająca - mówił po publikacji prof. Piotr Kruszyński, autorytet w dziedzinie prawa i członek Naczelnej Rady Adwokackiej. - Musimy przy tym jednak pamiętać, że nie mamy możliwości dowiedzenia się, co kierowało śp. Lechem Kaczyńskim. Nie wiemy i nie dowiemy się, dlaczego ułaskawił Adama S. i czy w ogóle wiedział, że ubiegający się o ułaskawienie jest wspólnikiem jego zięcia. Być może nie miał tej świadomości - stwierdził profesor prawa.
Równie stanowczo wypowiedział się prof. Tomasz Nałęcz, doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego. W rozmowie z Radiem Zet stwierdził, że śp. Lech Kaczyński jest "poza wszelkimi podejrzeniami". Postawił jednak pytanie, kto z prezydenckich urzędników przemilczał fakt powiązań skazanego przedsiębiorcy z mec. Dubienieckim.
- Okoliczności ułaskawienia Adama S. brzmią podejrzanie i skandalicznie.Trzeba precyzyjnie ustalić, kto w Kancelarii Prezydenta działał z dobrymi intencjami, a kto oplótł prezydenta Lecha Kaczyńskiego łańcuchem podejrzeń i nieczystości - podkreślił.
Ryszarda Kalisza, niegdyś pełniącego obowiązki szefa kancelarii prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, dziwi przebieg i wynik zastosowanej procedury ułaskawieniowej. - Normalna procedura zakłada zasięganie opinii sądów. Tu zastosowano tryb, w którym żadnych opinii sądów nie było. Piekielnie dziwne jest to, że zastosowano tryb prezydencki (który stosuje się do promila spraw), kiedy była negatywna opinia prokuratora - zaznaczał w TVN 24 podczas programu "Kawa na ławę".
Profesor Tomasz Nałęcz, doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego, podkreślił, że dokumentacja związana z ułaskawieniem Adama S. powinna zostać ujawniona. - Jeśli wchodzą w grę jakieś klauzule poufności, to powinny być zdjęte. W imię obrony dobrego imienia prezydenta Lecha Kaczyńskiego nie powinno tu być żadnych niejasności. Pada cień na bardzo prawego człowieka, jakim był pan prezydent Kaczyński - stwierdził.
W rozmowie z "Polską" prof. Tomasz Nałęcz przyznał, że opinia publiczna powinna mieć pełny wgląd w sprawy ułaskawień. - Mogę prognozować rozwój wydarzeń w najbliższych dniach - mówił profesor. - Moim zdaniem w Kancelarii Prezydenta bieg sprawy [ułaskawienia Adama S. - red.] jest solidnie udokumentowany. Powinny tam być dekretacje, pod nimi podpisy. Z tego dowiemy się, kto zgłaszał wniosek, kto komu go przekazywał... A jeśli nie będzie podpisów, to też będzie znaczące, też będzie o czymś świadczyło.
Tomasz Nałęcz za niedorzeczne uznaje tłumaczenia Andrzeja Dudy, ministra w kancelarii śp. Lecha Kaczyńskiego, który odpowiadał za nadzór nad procedurą ułaskawiania.
- Nie może być tak, że w sprawie bardzo wyjątkowej prezydencki minister z poprzedniej kadencji się zasłania niepamięcią, mówi, że nic nie pamięta... Przecież on łże w żywe oczy. Takich spraw się nie zapomina! Niech ministrowie Kancelarii Prezydenta tamtej kadencji nie rżną głupów - stwierdził podczas programu "7. dzień tygodnia".
O sprawie ułaskawienia Adama S. nie chce wypowiadać się Jarosław Kaczyński. Poproszony przez dziennikarza o komentarz podczas piątkowej konferencji poświęconej sytuacji w rolnictwie odparł: - Proszę mnie nie pytać o sprawy, z którymi nie mam nic kompletnie wspólnego. (...) Nie cieszy mnie też, że na poważną konferencję wprowadza się tematy z tabloidów, i to takich niższego szczebla.
Europoseł PJN Paweł Kowal wskazał, że należy zweryfikować wszystkie szczegóły w tej sprawie. - Prezydent Kaczyński niesłychanie pieczołowicie podchodził do ułaskawień. Myślę, że najważniejsze jest zestawić wszystkie fakty, dowiedzieć się, kto z urzędników za to odpowiadał - podkreślił.
Natomiast Bartosz Arłukowicz z SLD przestrzegał przed bagatelizowaniem tej sprawy: - Jestem za tym, żebyśmy nie bagatelizowali takich spraw. Jak dla mnie pan Dubieniecki to za dużo przypadków w tym przypadku.
Kontrowersyjnej działalności mecenasa Marcina Dubieniec-kiego przygląda się obecnie Okręgowa Rada Adwokacka w Gdańsku (to w pomorskiej palestrze adwokat zdał swój egzamin aplikacyjny).
Jak ustaliliśmy, adwokat złożył już wyjaśnienia. Teraz okręgowa rada adwokacka ma 30 dni na rozpatrzenie sprawy i wydanie decyzji. Za złamanie zasad etyki adwokackiej grozi upomnienie, nagana, kara pieniężna, zawieszenie w czynnościach zawodowych na okres do 5 lat, a nawet wydalenie z adwokatury.
T. Słomczyński, Ł. Kłos
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?