Już nie protesty, a ogólnopolski strajk. Ratownicy medyczni zwierają szyki i domagają się spełnienia obietnic ministerstwa zdrowia

- Do strajku przystąpi cała Polska, szczegóły jeszcze nie są znane, ale to jedyny sposób, żeby coś się zmieniło. Jesteśmy notorycznie oszukiwani - mówi Grzegorz Sadowski, zastępca przewodniczącego Międzyzakładowej Komisji Krajowego Związku Zawodowego Pracowników Ratownictwa Medycznego, koordynator zeszłorocznych protestów na Pomorzu.

Do strajku przystąpi cała Polska, szczegóły jeszcze nie są znane, ale to jedyny sposób, żeby coś się zmieniło.

Zgodnie z porozumieniem zawartym w drugiej połowie 2017 r. z ówczesnym wiceministrem zdrowia Markiem Tombarkiewiczem, wszyscy ratownicy medyczni (także ci zatrudnieni poza systemem Państwowego Ratownictwa Medycznego, a więc pracujący m.in. w przychodniach i na oddziałach szpitalnych) mieli otrzymać od 1 lipca 2017 r. dodatek 400 zł brutto, natomiast od 1 stycznia tego roku - 800 zł brutto.

- Ratownicy zatrudnieni poza systemem PRM mieli dostać wyrównanie pieniężne już dawno. Część z nich nie otrzymała go do tej pory. Dopiero teraz ministerstwo chwali się, że w związku z zeszłorocznym porozumieniem zostały podpisane akty wykonawcze. A w chwili obecnej powinniśmy już być na etapie rozmów o kolejnych podwyżkach - mówi Roman Pluta, ratownik medyczny z Trójmiasta, przewodniczący Międzyzakładowej Komisji KZZPRM. - Człuchów to niejedyne miejsce, gdzie są problemy. Można by długo wymieniać, począwszy od największego miasta na Pomorzu - Gdańska przez mniejsze stacje pogotowia ratunkowego.

O strajku ratowników medycznych z człuchowskiego pogotowia pisaliśmy szeroko na naszych łamach. 13 lipca br. podjęli decyzję o zejściu z dyżuru i wstrzymaniu wyjazdów karetek do pacjentów. Walczyli o umowy o pracę (wcześniej, przez kilkanaście dni pracowali „na czarno”), podwyżkę stawki godzinowej o 7 zł i 10 dni urlopu w ciągu roku. Jeszcze tego samego dnia dyrekcja człuchowskiego szpitala przystała na większość postulatów strajkujących.

Jak tłumaczą ratownicy, sytuacja w Człuchowie pokazała, że wymusić zmiany można już tylko drastycznymi środkami.

- Ustawodawca zobligował pracodawców, by pieniędzy na dalsze podwyżki szukali we własnym zakresie. Zdajemy sobie sprawę, że z pustego to i Salomon nie naleje, ale w sytuacji odpływu pracowników z sektora medycznego przynajmniej część pieniędzy powinna się znaleźć - uważa Roman Pluta.

Co na to Ministerstwo Zdrowia? Jak informuje na swojej oficjalnej stronie internetowej, z dniem 1 sierpnia weszło w życie nowe rozporządzenie dotyczące przyznanych w zeszłym roku dodatków dla ratowników medycznych.

- Dodatek będzie uwzględniony w kwocie zobowiązania Narodowego Funduszu Zdrowia wynikającej z umowy o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej. Ratownicy medyczni otrzymają ten dodatek, udzielając świadczeń opieki zdrowotnej w ramach umów w zakresie: leczenia szpitalnego, opieki psychiatrycznej i leczenia uzależnień, świadczeń pielęgnacyjnych i opiekuńczych, opieki paliatywnej i hospicyjnej - wymieniają przedstawiciele resortu zdrowia. - Analogiczne dodatki do wynagrodzenia otrzymują ratownicy medyczni w zespołach ratownictwa medycznego, pielęgniarki systemu u podwykonawców świadczeń ratowniczych oraz dyspozytorzy medyczni. Te osoby również po 1 stycznia 2019 r. otrzymają gwarancję wypłaty dodatku ratowniczego w wysokości 800 zł miesięcznie na mocy znowelizowanej ustawy o działalności leczniczej. Ma to na celu stworzenie zachęty dla personelu medycznego do podejmowania zatrudnienia w systemie PRM - dodają.

Ratownicy medyczni otrzymają ten dodatek, udzielając świadczeń opieki zdrowotnej w ramach umów w zakresie: leczenia szpitalnego, opieki psychiatrycznej i leczenia uzależnień, świadczeń pielęgnacyjnych i opiekuńczych, opieki paliatywnej i hospicyjnej