Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jolanta Banach: Nawet w Iranie życie kobiet jest bardziej chronione [ROZMOWA

rozm. Dorota Abramowicz
Fot. Karolina Misztal
Jolanta Banach przyznaje w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim": Państwo, które wymaga od kobiet ofiar, równocześnie nie bierze na siebie odpowiedzialności za poważnie chore dzieci.

Coraz głośniej mówi się o całkowitym zakazie aborcji w Polsce. Do tej pory tylko raz, w czasie gdy zajmowała Pani stanowisko pełnomocnika rządu do spraw rodziny i kobiet, Sejm zmienił ustawę z 1993 r. o planowaniu rodziny i ochronie płodu. Do obowiązujących do dziś warunków legalnej aborcji (zagrożenie dla zdrowia i życia kobiety, ciężkiego upośledzenia płodu i gwałtu) dopisano „przyczyny społeczne”. W 1997 r. tym zmianom sprzeciwił się Trybunał Konstytucyjny...
Trybunał uznał, że poprawki te są sprzeczne z tzw. małą konstytucją, uchwaloną w 1992 r. Jednak w małej konstytucji nie było żadnych zapisów odnoszących się do ochrony życia poczętego. Wyrok TK wzbudził ogromne kontrowersje. Mówiono, że sędzia Ewa Łętowska zwróciła wówczas uwagę jednemu z sędziów, iż jest bez togi. Kiedy odpowiedział, że nie ma przepisu nakazującego nakładanie togi do orzekania, profesor Łętowska odparła: „Toga jest potrzebna, by przykrył pan swój wstyd”. Kompromis zawierany wówczas między elitami konserwatywno-prawniczo-kościelnymi powstawał na przekór ówczesnej opinii publicznej.

Czytaj: Wyszły w proteście z Bazyliki Mariackiej gdy ksiądz czytał list ws. aborcji

Manifestacja przeciw zaostrzeniu prawa aborcyjnego w Sopocie [ZDJĘCIA,WIDEO]

Polacy chcieli liberalizacji prawa?
Złożyli 1,7 mln podpisów za niezaostrzaniem prawa aborcyjnego, które wyrzucono do kosza. Jeszcze w 2005 r., czyli 12 lat po uchwaleniu ustawy o planowaniu rodziny i ochronie płodu, za złagodzeniem prawa aborcyjnego opowiadała się duża część społeczeństwa. Aż 87 proc. badanych uznawało prawo kobiet do przerywania ciąży w przypadku zagrożenia życia ciężarnej. 78 proc. nie miało nic przeciw aborcji, gdy ciąża była wynikiem gwałtu lub kazirodztwa, a 57 proc. dopuszczało aborcję ze względów społecznych.

Teraz jednak wahadło nieco się wychyla. Ostatnie badania dla „Dziennika Gazety Prawnej” wskazują, że za złagodzeniem ustawy jest wprawdzie co drugi Polak, ale już ponad 20 proc. żąda jej zaostrzenia.
Mamy do czynienia z ogromną akcją propagandową prowadzoną przez Kościół katolicki od 1993 r. A przede wszystkim zaakceptowaliśmy piramidę obłudy. Społeczeństwo w tej sprawie reprezentuje podwójne standardy.

Co oznacza „piramida obłudy”?
Pewien rodzaj narodowej hipokryzji. Ludzie oficjalnie deklarują to, co wypada powiedzieć, a jednocześnie w sytuacji, gdy muszą prywatnie podejmować decyzje, zwracają się do podziemia aborcyjnego lub wyjeżdżają za granicę zrobić zabieg. Gdybyśmy dbali o większą świadomość społeczną w zakresie życia seksualnego, nie byłoby tylu przypadków dzieciobójstw. Te kobiety, które na to stać, radzą sobie. Mają dostęp do antykoncepcji, w razie potrzeby wyjadą za granicę, na przykład na Słowację, żeby dokonać aborcji. Ofiarami hipokryzji są kobiety biedne, żyjące na wsi lub w małych miasteczkach. Proszę sobie wyobrazić, jak w tej sytuacji mogą poprosić o tabletkę wczesnoporonną w jedynej we wsi aptece lub iść do pielęgniarki w ośrodku, by zapytać o antykoncepcję?

Jednak zabieg nie może być metodą regulacji urodzin. Wydawałoby się, że wiedza o metodach antykoncepcji jest wśród Polek wystarczająco duża...
Nieprawda. Z mojego nauczycielskiego doświadczenia wynika, że świadomość nowoczesnych, dostępnych metod antykoncepcji jest wśród młodzieży na bardzo niskim poziomie. Istnieje ogromne zapotrzebowanie na zajęcia, podczas których będzie przekazywana wiedza na tematy związane z antykoncepcją, bezpiecznym seksem. Poza tym istnieje poważna różnica między edukacją młodzieży wielkomiejskiej a wiedzą i dostępem do środków antykoncepcyjnych u młodych ludzi ze wsi i miasteczek.

Zwolennicy zaostrzenia prawa mówią: życie jest największą wartością. I dodają, że niechciana ciąża nie oznacza konieczności wychowywania dziecka - można je oddać do adopcji, w sytuacjach ekstremalnych są jeszcze tzw. okna życia...
Mówimy o dwóch różnych rzeczach. Czym innym jest edukacja, debata o odpowiedzialności za każdą żyjącą istotę na ziemi, w tym także za płód, a czym innym jest karanie kobiet, które znalazły się w sytuacjach dramatycznych, na przykład są w ciąży pochodzącej z gwałtu lub wiedzą, że płód obciążony jest wieloma wadami genetycznymi, chorobami w okresie prenatalnym. Proszę bardzo - wskazujmy możliwości zajęcia się chorym dzieckiem, chociaż tak naprawdę opinie o szansach znalezienia dla niego rodziny obciążone są stereotypami. Nie ma wielu chętnych na adopcję niepełnosprawnego dziecka. Każdy chce śliczne, zdrowe, od znanych rodziców, ze znanego środowiska.

O tych chorych, niepełnosprawnych nie można jednak zapomnieć.
Rozmawiajmy więc o odpowiedzialności człowieka za życie na ziemi, za każdą istotę, ale jednocześnie nie wolno nam z prawa religijnego tworzyć rozwiązań dla demokratycznego, świeckiego państwa prawa. Inaczej Europa stanie przed zagrożeniem fanatyzmem religijnym.

Czy fanatyzm nie jest zbyt mocnym określeniem?
Nie. Normy wynikające z zasad religii nie powinny być implementowane do prawodawstwa, nie można penalizować aborcji. Poza tym jeśli mówimy o odpowiedzialności za całe życie, od momentu poczęcia do śmierci, to powinniśmy objąć tę kwestię całościowo. Na przykład wprowadzając karną odpowiedzialność dla ojca, który opuszcza niepełnosprawne dziecko i swoją żonę. Warto też zapytać: skoro życie zaczyna się od poczęcia, to dlaczego kobiecie w ciąży nie przysługuje 500 złotych na dziecko i prawo do ulgowych przejazdów komunikacją miejską? Jeśli uchwalimy taką ustawę, to należy domagać się, by ciężarne kobiety zaczęły otrzymywać wszystkie należne matkom świadczenia rodzinne. Logiczne byłyby rozwiązania systemowe - jeżeli państwo zamierza w tak poważnym stopniu ingerować w życie kobiety, powinno wziąć na siebie pełną za to odpowiedzialność. Jeśli tego nie zrobi, to wara mu od decydowania o prokreacji. Absolutnie nie może być zgody, by prawa religijne przenosić do prawa karnego.

W 2007 r. Marek Jurek odszedł z PiS, bo partia ta sprzeciwiła się zaostrzeniu przepisów ustawy o planowaniu rodziny i ochronie płodu. Niewykluczone, że tym razem zwolennicy zmian będą silniejsi - premier Beata Szydło w czwartek stwierdziła, że popiera inicjatywę ustawy zakazującej całkowicie aborcji. Prezes Kaczyński poinformował, że w ten sposób zagłosuje większość klubu PiS.
Politycy powinni wiedzieć, że społeczeństwo polskie w większości nie toleruje bezwzględnego zakazu aborcji. Z tego powodu Prawo i Sprawiedliwość przegra następne wybory, jeśli takie będą, bo nikt nie pójdzie głosować na partię fundamentalistyczną, odcinającą się od Europy, partię, która niczym nie różni się od religijnych reżimów na Bliskim Wschodzie. Jestem pewna, że reakcja społeczna będzie jednoznaczna. Jesteśmy narodem w środku Europy, społeczeństwem, które przez dziesiątki lat marzyło o standardach europejskich. Źródłem dobrobytu Europy jest nie tylko wytężona praca, ale także całokształt pewnej kultury politycznej.

I w ogóle nie zakłada Pani, że całkowity zakaz aborcji zostanie wprowadzony w Polsce?
Jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić. Mnie to już nie dotyczy, natomiast trudno wyrazić, co to by oznaczało dla młodych kobiet pozbawionych wyboru. Z jednej strony żyć będą pod presją środowiskową w kraju, gdzie antykoncepcja jest tematem tabu. Z drugiej wiele z nich nie będzie mieć pieniędzy na antykoncepcję lub też nie będą wiedzieć, jak jej używać. A gdy już zajdą w ciążę, to w każdej sytuacji będą zmuszone dziecko urodzić. Bez względu na swój status osobisty, społeczny, zdrowotny. I proszę sobie wyobrazić, że będzie to dziecko ze zmianami wielonarządowymi. Nikt nie może zmuszać drugiej osoby do tak wielkiego heroizmu i takiego poświęcenia. Nikt nie ma do tego moralnego prawa. Zwłaszcza że równocześnie państwo, które wymaga od kobiet ofiar, nie bierze na siebie odpowiedzialności za poważnie chore dzieci. Wiem dobrze, o czym mówię, sama mam niepełnosprawnego syna. Wydatki na rehabilitację, leki, sprzęt medyczny nie są rekompensowane. To są sumy rzędu wielu tysięcy złotych. Większość rodzin dzieci niepełnosprawnych już dziś żyje w ubóstwie, w barbarzyńskich warunkach. To jest prawdziwe piekło, a zmuszanie kogokolwiek do bycia w tym piekle jest okrutne. Trudno również wyobrazić sobie dramat kobiet, dla których ciąża oznaczać będzie zagrożenie życia.

Nie będzie można ich ratować?
W projekcie ustawy pojawia się przepis mówiący o niekaraniu lekarza, jeśli ten, podejmując akcje ratowniczą, dokona uszkodzenia płodu lub aborcji. Ten przepis jest przerażający.

Dlaczego?Lekarz pięć razy zastanowi się nad ratowaniem kobiety, jeśli skutkiem jego działań będzie za każdym razem stawanie przed sądem i poddawanie się tej restrykcyjnej procedurze. W tym projekcie nie ma przepisu mówiącego, że w razie zagrożenia życia trzeba ratować kobietę. Moim zdaniem, jest to bardzo ukryty wybór bezwzględnej ochrony tego, co twórcy ustawy nazywają życiem poczętym. Lekarze będą się wahać. A każde wahanie może doprowadzić do śmierci matki. To rozwiązanie prawne jest barbarzyńskie i niepojęte, nawet w Iranie prawo bardziej chroni życie kobiet. To już szczyt fanatyzmu. Nie myślałam, że Kościół odważy się zaangażować w działania na rzecz zmiany ustawy. Ale widzę, że u podstaw ogłoszonego przed kilkoma dniami listu episkopatu pojawia się nihilistyczne przekonanie, że człowiek - według teologii chrześcijańskiej wyposażony w wolną wolą - nie umie z tej woli skorzystać i samodzielnie podejmować wolnych wyborów. Ów nihilizm sprzeczny jest z zasadami religii, z tym, co słyszymy z Watykanu. Czasem nawet się zastanawiam, czy nie mamy do czynienia ze schizmą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki