Joanna Mucha na politycznym zakręcie. Jak wyglądała kariera najbardziej znanej lubelskiej posłanki?

Aleksandra Dunajska-Minkiewicz
Aleksandra Dunajska-Minkiewicz
Małgorzata Genca/Archiwum
18 lat temu zapisała się do PO. Cztery lata później została posłanką. Od razu okrzyknięto ją „pierwszym cudem Tuska”. W tym czasie jej kariera polityczna nie raz znajdowała się się na ostrym zakręcie. Jak wyjdzie z ostatniego wirażu?

- Nie lubię świecznika, nigdy nie chciałam być rozpoznawalna – mówiła Mucha rok temu w wywiadzie dla Kuriera Lubelskiego. To jej się nie udało, bo jest od lat jedną z najbardziej znanych twarzy Platformy Obywatelskiej. W środę znowu powróciła na czołówki gazet i serwisów informacyjnych - za sprawą opuszczenia partii i przyłączenia się do ruchu Polska 2050 Szymona Hołowni.

Polityką zaczęła się interesować w wieku 16 lat. Kiedy miała 21, w 1997 roku, zapisała się do Unii Wolności. 18 lat temu trafiła do Platformy Obywatelskiej - Wciąż pamiętam ten moment, kiedy zapukałam do biura prof. Zyty Gilowskiej i zapisałam się do PO – opowiadała na środowej konferencji prasowej.

W początkach działalności w PO blisko współpracowała z Januszem Palikotem, m.in. podczas przygotowań do parlamentarnej kampanii wyborczej w 2005 roku. Poróżnili się mniej więcej rok później. Mucha twierdziła, że powodem był fakt, że nie zgadzała się z nim w wielu sprawach i otwarcie to mówiła. A Palikot podobno nie znosił krytyki.

W 2007 roku po raz pierwszy wystartowała w wyborach parlamentarnych. Kandydowała z teoretycznie „niebiorącego” czwartego miejsca na liście w Lublinie. - Spodziewałam się wówczas wyniku na poziomie maksymalnie 3 tysięcy głosów – wspominała po latach. Dostała dokładnie 21 028, prawie połowę tego, co ówczesny kontrowersyjny lider lubelskiej PO Janusz Polityk, a dużo więcej niż tak doświadczeni politycy jak Wojciech Wilk czy Włodzimierz Karpiński.

„Merytoryczna” kontra „najseksowniejsza”

Po wyborach okrzyknięto ją „pierwszym cudem Tuska”. Zauważono ją najpierw dzięki wystąpieniom dotyczącym służby zdrowia, ale od razu też zwrócono uwagę na urodę. Chodziło jednak nie tylko o wygląd: młoda, (miała wówczas 31 lat), wykształcona posłanka z doktoratem, specjalistka od ekonomiki służby zdrowia, musiała przyciągnąć uwagę mediów.

Sama Mucha zawsze podkreślała, że ładna buzia to nie jej jedyny atut. Starała się zabierać głos wyłącznie w merytorycznych dyskusjach, nie włączając się do emocjonalnych pyskówek. W wywiadach pilnowała, żeby skupiać się na poważnych tematach, nie opowiadając o fryzurach, pogodzie czy wakacjach. Pracowała m.in. w komisji, która miała przygotować regulacje dotyczące in vitro.

Mimo kreowania takiego wizerunku w 2009 roku wzięła udział w sesji zdjęciowej dla „Wprost Light”. Z okładki pisma posłanka spoglądała na czytelników wystylizowana na Larę Croft, w obcisłej koszulce, z bronią w ręku. Tytuł: „Drugie oblicze Joanny Muchy. Poznaj najseksowniejszą posłankę”. W wywiadzie dementowała m.in. rozsiewane przez Janusza Palikota pogłoski o jej rzekomym romansie z Jarosławem Gowinem, wówczas jeszcze członkiem PO. Mucha tłumaczyła, że zgodziła się na udział w sesji bo chciała pokazać, że ma poczucie humoru i dystans do siebie. Ale specjaliści nie mieli wątpliwości, że była to próba przyciągnięcia uwagi dziennikarzy – po tym, jak okazało się, że wyłącznie merytorycznymi wypowiedziami w skomplikowanych dla większości Polaków kwestiach niełatwo jest to osiągnąć.

Była to jednak pierwsza i ostatnia tego rodzaju aktywność Joanny Muchy. Co nie oznacza, że całkowicie zniknęła z mediów.

Ten nieszczęsny hokej

Po katastrofie smoleńskiej na jakiś czas wycofała się na drugi plan. Jak tłumaczyła - nie chciała brać udziału w sporze dotyczącym wydarzeń ze Smoleńska.

Bardzo głośno zrobiło się o Musze na początku 2011 roku, choć znowu niekoniecznie w kontekście, jakiego by sobie życzyła. Udzieliła wówczas wywiadu partyjnej gazetce "POgłos". Mówiła tam m.in. o starszych ludziach, którzy "są przyzwyczajeni do traktowania wizyt u lekarza co dwa tygodnie jako rozrywki" i poddawała w wątpliwość sens wykonywania operacji biodra u 85-latka. Tłumaczyła później, że jej słowa zostały przeinaczone. W wywiadzie dla Kuriera Lubelskiego wyjaśniała, że krytykowała fakt, że pacjent jest często odsyłany od lekarza do lekarza, nie zawsze mając pojęcie - po co. Mimo to, jak sama przyznawała: - Błoto, które się do mnie przylepiło i próba zrobienia ze mnie jakiegoś monstrum, na pewno częściowo się udała.

Nie wykluczała przy tym, że wywiad z „Pogłosu” podsunął dziennikarzom „Faktu”, który pierwszy napisał o sprawie, jakiś jej konkurent z PO. Zwłaszcza, że był to czas konstruowania list wyborczych do Sejmu.

O Musze bowiem nie raz mówiono, że ma we własnej partii sporo zwolenników, ale też wielu wrogów. - Część doświadczonych politycznych wyjadaczy zazdrośnie na nią patrzyło. Szybko pięła się po szczeblach partyjnej kariery. Za szybko. Na przykład w komisji zdrowia odsuwano ją na boczny tor, nie chciano mieć konkurencji – ocenia dziś były już poseł PO. - Bardziej widoczna była niechęć do niej kobiet, niż mężczyzn. Proszę sobie odpowiedzieć, dlaczego – dodaje z przekąsem.

Mimo wszystko w tym samym roku winda jej kariery znowu ruszyła w górę. W wyborach w 2011, startując z drugiego miejsca (pierwsze miała posłanka Magdalena Gąsior-Marek, z którą Muchę łączyły, delikatnie mówiąc, szorstkie stosunki) zdobyła ponad 45,5 tys. głosów. Był to wówczas najlepszy wynik w okręgu lubelskim. Nawet Elżbietę Kruk, od lat funkcjonującą w polityce, startującą z „jedynki” listy PiS, poparło wówczas zaledwie 30 tys. osób.

Po wygranych przez PO wyborach została ministrem sportu i turystyki (sama postulowała, żeby nazywać ją „ministrą”. Początkowo zderzyła się z falą krytyki. Na przykład za to, że nie wiedziała czy istnieje III liga hokeja. I kiedy miała zapytać: "kto wybrał drużyny do tego meczu?" podczas narady w sprawie meczu o Superpuchar Polski pomiędzy Wisłą Kraków i Legią Warszawa. W październiku 2012 r. Joanna Mucha oddała się do dyspozycji premiera, kiedy trzeba było przełożyć mecz Polska-Anglia, bo zalało płytę boiska na Stadionie Narodowym. Ale trzeba przypomnieć, że koordynowała też przygotowania do najważniejszej imprezy sportowej w Polsce ostatnich lat – Euro 2012. Zmieniła również sposób przyznawania pieniędzy związkom sportowym, wprowadzając czytelniejsze kryteria uwzględniające m.in. tzw. skuteczność startową. Kiedy pod koniec 2013 roku została odwołana ze stanowiska, chwalono ją też za działania mające na celu rozwój sportu powszechnego.

Na uboczu

W 2015 roku kolejny raz została posłanką. Tym razem była „lokomotywą” listy PO, znowu zrobiła świetny wyborczy wynik – prawie 43,5 tys. głosów. Cztery lata później, też startując z „jedynki”, wywalczyła poparcie ponad 57 tys. osób. Lepszy w okręgu lubelskim był wówczas tylko Przemysław Czarnek z PiS.

W tzw. międzyczasie, w 2017 roku, wystartowała w wyborach na przewodniczącego lubelskiej PO. Ostatecznie wycofała się, a szefem struktur został Krzysztof Żuk. Trzy lata później zadeklarowała chęć walki o kierowanie całą PO. Ostatecznie jednak zrezygnowała i poparła Borysa Budkę.

- Na pewno czuła się niedoceniona. Żuk wiedział, że Mucha będzie mu potrzebna i zaproponował jej stanowisko wiceprzewodniczącej w regionie. Ale już Budka w żaden sposób nie wyciągnął do niej ręki, nie ma jej przecież nawet w zarządzie krajowym – mówi poseł PO z województwa lubelskiego.

Inny działacz tej partii przypomina, że jeszcze rok temu kierownictwo PO obiecywało jej szefowanie partyjnym think tankiem – Instytutem Obywatelskim. Ale z tego także nic nie wyszło.

Sama Mucha kilka lat temu przyznawała, że nie umie robić męskiej polityki - czyli takiej, która „polega na zdobywaniu wpływów, a nie na zmienianiu rzeczywistości”. - To kolejny element, który zaważył na kształcie jej politycznej kariery. Ona jest w PO była samotna, bo nie potrafi budować zespołu, grupy ludzi, którzy graliby na nią. Dlatego też wycofywała się z kolejnych wyborów w PO – wiedziała, że nie ma zaplecza i w związku z tym, nie ma szans - mówi doświadczony działacz PO.

Joanna Mucha ostatecznie postanowiła opuścić partię i przyłączyć się do ruchu Polska 2050 Szymona Hołowni. Na środowej konferencji prasowej tłumaczyła to tak: - Od jakiegoś momentu zauważyłam, że moja droga z drogą PO zaczynają się rozchodzić. Najsilniej odczułam to, kiedy przewodniczący Grzegorz Schetyna ogłosił, że PO będzie totalną opozycją. Nie zgadzałam się z takim podejściem i znalazłam się gdzieś na uboczu Platformy. Coraz częściej byłam w wewnętrznej opozycji - mówiła podczas środowej konferencji prasowej w Sejmie Joanna Mucha, do niedawna posłanka PO. - To nie jest kwestia krytyki, to są po prostu dwie inne drogi, które obraliśmy: ja i Platforma. Oni zakleszczyli się w sporze z PiS-em, ja myślę o Polsce po PiS-e. Chcę Polski, w której PiS będzie już tylko traumatycznym przeżyciem.”

- To tylko tłumaczenie, a tak naprawdę chodzi o zwykły koniunkturalizm w stylu „idę tam, gdzie słupki sondaży pną się w górę”. Poza tym wiadomo, że w PO, która jest dużą partię, jest u nas wiele osobowości, trudno się wyróżnić. Poszła więc na łatwiznę, bo u Hołowni od razu została liderką – krytykuje polityk PO z Lublina.

Stanisław Żmijan, były poseł, niegdyś szef lubelskiej PO, który przez lata współpracował z Joanną Muchą, przyznaje, że się jej dziwi. - Zastanawiam się, jak to ma się do lojalności wobec wyborców, koleżanek i kolegów z partii, ale też własnego dorobku. Zwłaszcza, że przecież Joanna Mucha współtworzyła PO w regionie – komentuje Żmijan.

Krzysztof Żuk, prezydent Lublina i szef lubelskiej PO, nie zgodził się na dłuższą rozmowę o odejściu Muchy. Przekazał tylko krótki komentarz: „Joanna Mucha była aktywnym członkiem PO od wielu lat. W ostatnich kilku wyborach była liderem list wyborczych, stąd jej decyzja może być zaskoczeniem. Dla mnie osobiście jest niezrozumiała, ale szanuję jej wybór i przyjmuję do wiadomości”.

Pytana przez nas o zarzuty kolegów z PO dotyczące braku lojalności, Joanna Mucha mówi: - Wykazywałam Himalaje lojalności przez ostatnie lata. Ale stwierdziłam, że tak już się dalej nie da, a jednocześnie mam przekonanie, że mam jeszcze w polityce coś do zrobienia.

Szymon Hołownia zapowiedział, że kiedy zostanie zarejestrowana jego partia, Joanna Mucha znajdzie się w jej władzach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najlepsze atrakcje Krakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Joanna Mucha na politycznym zakręcie. Jak wyglądała kariera najbardziej znanej lubelskiej posłanki? - Plus Kurier Lubelski

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl