Joanna Liszowska musiała po rozwodzie ulepić siebie na nowo

Paweł Gzyl
Paweł Gzyl
Niebawem zobaczymy Joannę Liszowską w 18. sezonie serialu "Przyjaciółki"
Niebawem zobaczymy Joannę Liszowską w 18. sezonie serialu "Przyjaciółki" Szymon Starnawski /Polska Press
Jest kobietą niezależną. Nawet kiedy mogła bez stresów żyć na garnuszku męża, chciała pracować i zarabiać swoje pieniądze. I okazało się, że to była dobra decyzja.

Ostatnio rzadko możemy ją oglądać na małym i na dużym ekranie. Na pewno jest to związane z jej problemami w życiu prywatnym. Dwa lata temu obwieściła oficjalnie, że rozwiodła się z mężem – szwedzkim milionerem Olą Serneke. Od tamtej pory stroniła od mediów jak od ognia. Dopiero teraz udzieliła wywiadu, w którym wyznała, że obecnie skupia się na byciu mamą.

- Dzięki moim dwóm skarbom mogę każdego dnia przeżywać, czuć i trwać w najczystszej, najpiękniejszej, najbardziej bezwarunkowej miłości, jaką można dostać i dawać. Doszłam też do takiego momentu, kiedy mogę czuć się szczęśliwa, nawet kiedy nie ma mężczyzny przy moim boku. Chociaż, co tu kryć, dzielenie z kimś życia, kochanie, bycie kochanym jest cudowne i fantastyczne, i absolutnie możliwe w każdym wieku – twierdzi w „Vivie”.

*
Wychowała się w otoczeniu muzyki klasycznej, ponieważ jej mama jest pianistką i pracowała w szkole muzycznej. Małą Joasią nie ciągnęło jednak do grania na instrumencie. Zamiast tego chętnie uczestniczyła w zajęciach tanecznych, brała udział we wszystkich szkolnych akademiach i udzielała się w kółku teatralnym. Do tego uczyła się dobrze i nie sprawiała rodzicom problemów wychowawczych.

- Byłam wychowywana w domu, w którym w zasadzie nie było kieszonkowego. Rodziców nie było na to stać. Jak sobie wymarzyłam martensy, to zaczęłam pracować. W wakacje po ósmej klasie co drugi dzień roznosiłam ulotki albo pracowałam w kawiarence osiedlowej. Myłam też auta w salonie samochodowym. Uwielbiałam tę pracę. Pieniądze, które się samemu zarobi, inaczej się traktuje – wspomina w „Grazii”.

Już będąc w liceum Joasia wymyśliła sobie, że zostanie aktorką. Aby się upewnić, że córka ma predyspozycje do tego zawodu, mama zaprowadziła ją na rozmowę z samym Jerzym Trelą. Ten powiedział, że powinna zdawać na szkoły teatralnej, a jeśli jej się nie powiedzie, to próbować znowu za rok. Tak też się stało – i młoda blondynka zaczęła zdobywać aktorską wiedzę.

- Szkoła pomogła mi nie tylko oswoić się z cudzym wzrokiem, ale też odnaleźć w sobie odwagę. Często mi jej brakowało, bo od razu stwierdzałam, że w obliczu wybitnych profesorów i tak nic nie umiem, a to, co proponuję, na pewno jest głupie i beznadziejne. Dopiero z czasem zaczęłam się otwierać, przełamywać ten strach i nieśmiałość – opowiada w „Twoim Stylu”.

*
Joasia miała w akademii wielu utalentowanych kolegów i koleżanek – Tomka Kota, Magdę Boczarską czy Dominikę Figurską. Jednak, kiedy Kazimierz Kutz zorganizował casting wśród studentów krakowskiej szkoły, to właśnie ona go wygrała. Dlatego kiedy skończyła studia, nie miała problemów ze znalezieniem pracy. Początkowo jeździła między Krakowem a Warszawą, aż ostatecznie postanowiła przenieść się do stolicy.

- Czasami życie samo za nas wybiera. Jeżeli ma się szczęście, wszystko idzie w odpowiednim kierunku i tak chyba było ze mną. Kiedy wyjeżdżałam do Warszawy, to już miałam jakieś propozycje. Tułałam się po różnych pokojach gościnnych i kawalerkach - mieszkałam przy Teatrze Wielkim, na poddaszu Muzeum Historycznego, w kawalerce przy Komedii – śmieje się w „Twoim Stylu”.

Teatr nie zagarnął jednak pięknej blondynki tylko dla siebie. Niebawem dzieliła ona swój czas również między telewizję i kino. Pojawiła się w kilku popularnych serialach, zaczęła tez grać w modnych wtedy nad Wisłą komediach romantycznych. Dzięki temu zaczęła dostawać oferty występów w talent-shows dla celebrytów. Najpierw oglądaliśmy ją w „Tańcu z gwiazdami”, a potem w „Jak oni śpiewają” i „Twoja twarz brzmi znajomo”.

- Uważałam, że jestem aktorką dramatyczną i będę zgłębiać mroczne zakamarki ludzkiej duszy. Intrygowały mnie i pociągały czarne charaktery. W ogóle nie wyobrażałam sobie, że mogłabym kogoś rozśmieszyć. O ironio, ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu, w tej chwili gram właściwie głównie w komediach i farsach, co zresztą bardzo sobie chwalę – podkreśla w „Twoim Stylu”.

*
Bujna uroda sprawiła, że wokół Joanny od kiedy przeprowadziła się z Krakowa do Warszawy kręciło się wielu mężczyzn. Najpierw wiązano ją ze starszym kolegą po fachu – Robertem Rozmusem. Potem niemal wzięła ślub z biznesmenem Tadeuszem Głażewskim. Relacja zakończyła się, kiedy Joanna wywijała ogniste samby i rumby na parkiecie „Tańca z gwiazdami” w ramionach Roberta Kochanka.

Wszystko zmieniło się, kiedy aktorka poznała w Poznaniu na jednym z bankietów szwedzkiego biznesmena z branży budowlanej, robiącego interesy nad Wisłą – Olę Serneke. Para przypadła sobie do gustu i zaczęła się spotykać. Cztery lata później Joanna i Ola wzięli ślub w bydgoskiej katedrze. Media ekscytowały się tym małżeństwem, bo Serneke był uznawany w swej ojczyźnie za milionera.

Wkrótce na świat przyszły dzieci pary: Emma i Stella. Joanna nie chciała jednak całkowicie poświęcić się wychowaniu córek. Choć na stałe mieszkała w Szwecji, kontynuowała aktorską karierę w Polsce. Aby nie rozstawać się z dziewczynkami, zabierała je ze sobą, a na miejscu opiekowała się nimi jej mama. Niestety: Serneke poświęcał więcej czasu swemu przedsiębiorstwu niż żonie i dzieciom, w efekcie czego w 2018 roku małżonkowie wzięli rozwód.

- Życie nieustająco dostarcza nam doświadczeń, które nas budują i kształtują. Nawet na te złe wolę patrzeć pod kątem tego, czego mnie nauczyły. Jeśli przychodzi moment, że rozpadasz się na kawałki, musisz ulepić siebie na nowo. Dzięki temu możesz stać się lepszą wersją siebie. Tak było ze mną. Zrozumiałam, co oznacza to określenie. To świetny stan – podkreśla w „Vivie”.

Choć rozwód sprawił, że Joanna wycofała się nieco z życia w świetle reflektorów, nie zrezygnowała jednak całkowicie z pracy. Jej oczkiem w głowie jest nadal teatr, gdzie ostatnio porwała się z sukcesem na trudną formę monodramu. Nie zrezygnowała również z telewizji. Tej jesieni zobaczymy ją już w osiemnastym sezonie serialu „Przyjaciółki”.

- „Przyjaciółki” stały się częścią mojego życia zawodowego, ale praca to nie tylko realizacja odcinków, ale to również współistnienie i współpraca na planie - codzienne spotkania z bardzo ciekawymi ludźmi i osobowościami. Przez dziewięć lat, przez większą część roku towarzyszymy sobie „na dobre i na złe” - nie tylko aktorzy i aktorki, ale również cała nasza wspaniała ekipa – podkreśla w Polsacie.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Joanna Liszowska musiała po rozwodzie ulepić siebie na nowo - Plus Gazeta Krakowska

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl