"Jesteśmy wstrząśnięci i zaskoczeni skalą oszczerstw". Jack-Pol: To nie my zatruliśmy Odrę

Hubert Rabiega
Hubert Rabiega
Anna Piotrowska
Anna Piotrowska
Od końca lipca obserwowany był pomór ryb w Odrze na odcinku od Oławy w dół, martwe ryby zaobserwowano również m.in. w okolicach Wrocławia. Zakaz wstępu do Odry został wprowadzony w województwach: zachodniopomorskim, lubuskim i dolnośląskim
Od końca lipca obserwowany był pomór ryb w Odrze na odcinku od Oławy w dół, martwe ryby zaobserwowano również m.in. w okolicach Wrocławia. Zakaz wstępu do Odry został wprowadzony w województwach: zachodniopomorskim, lubuskim i dolnośląskim Fot. Jarosław Jakubczak/ Polska Press
– Nasza kancelaria już pracuje nad przygotowaniem odpowiednich pism w stosunku do kilku osób, które świadomie wprowadzają opinię publiczną i dziennikarzy w błąd, kłamliwie prezentując jakoby to nasza firma miała cokolwiek wspólnego z katastrofą ekologiczną na Odrze – poinformował prezes firmy Jack-Pol Jacek Woźniak w rozmowie z PolskaTimes.pl.

Od wykrycia pierwszych śniętych ryb w Odrze mijają już trzy tygodnie, a winnego skażenia rzeki w dalszym ciągu nie ustalono. W tym kontekście w sieci pojawiły się oskarżenia pod adresem dolnośląskiej spółki Jack-Pol. Firma z Oławy działa na rynku od 27 lat i zajmuje się produkcją papieru toaletowego i ręczników papierowych. Na zarzuty odpowiada w rozmowie z PolskaTimes.pl prezes Jacek Woźniak, który zapewnia, że jego firma nie ma nic wspólnego ze skażeniem rzeki. Podkreśla również, że spółka dba o środowiska naturalne, czego dowodem są certyfikat FSC®, Świadectwo Jakości Zdrowotnej Państwowego Zakładu Higieny, a także podjęte przez nią starania o uzyskanie certyfikatu Ecolabel.

"Jak mogliśmy zatruć Odrę odprowadzając tak niewielką ilość oczyszczonej wody?"

– Pragnę podkreślić, że do produkcji wykorzystujemy tylko i wyłącznie: coagulant, flokulant, środek przeciwpienny. I w przypadku produkcji ręczników papierowych, także żywicę. Dzięki czemu wiemy, że nie zatruliśmy Odry – tłumaczy Woźniak. Prezes Jack-Polu wskazuje jednocześnie, że jego spółka "w procesie produkcji przestrzega zasad ekologii, co więcej przetwarza sortowaną makulaturę na wyroby higieniczne". – Wszystkie materiały i surowce Spółki Jack-Pol przeznaczone do produkcji posiadają certyfikaty ekologiczne. W procesie produkcji nie są stosowane środki do wybielania surowca ani rtęć i jej pochodne, ani mezytylen czy chlor ani inne trucizny. Wbrew informacjom, pojawiającym się w mediach, Spółka Jack–Pol nie jest firmą produkującą celulozę – dodaje.

– Co miesiąc Jack-Pol produkuje 1000 ton papieru miesięcznie. Aby lepiej tę ilość zobrazować dla czytelników, Jack-Pol miesięcznie produkuje 17 mln km papieru (ziemia w najszerszym punkcie, czyli równiku, ma obwód 40 tys. km; zatem nasza miesięczna produkcja pozwala okrążyć ziemię ponad 424 razy; jeszcze inaczej można to podać jako około 2,5 mln sztuk rolek papieru toaletowego). Ile miesięcznie jest odprowadzonych wód technologicznych? Aktualnie średnio to tylko 200 m3 na dobę (w tym też są już wody opadowe oraz odwodnienie z placu budowy naszych nowych ekologicznych instalacji), podczas gdy przez kanał Odry obok nas na dobę przepływa 3 456 mln m3/ dobę. Zatem aktualny udział odprowadzanej przez Jack-Pol oczyszczonej wody technologicznej w całej ilości wody, która przepływa w kanale Odry na dobę to zaledwie 0,006%. Jak zatem mogliśmy zatruć Odrę, odprowadzając tak niewielką ilość oczyszczonej wody? – kontynuuje Jacek Woźniak.

"To my rozwiązaliśmy tę umowę"

Prezes Jack-Polu dementuje również informację, jakoby w 2009 roku Zakład Miejski w Oławie zrezygnował ze współpracy z jego firmą.

– Domniemaną przyczyną miało być zbyt duże zanieczyszczenia naszych odpadów. Chcę powiedzieć, że to my rozwiązaliśmy tę umowę i to z przyczyn czysto ekonomicznych. Podpisaliśmy umowę z innym odbiorcą, którego stawką była blisko 10-krotnie niższa. Dodam, że zanim zostały przedstawione nam oferty firm, każda z nich pobrała próbki naszych odpadów i po ich sprawdzeniu, zostały dopiero wówczas przedstawione nam oferty. I tak jak już powiedziałem, wybraliśmy najkorzystniejszą cenowo firmę – tłumaczy.

"Dlaczego podejrzenia zostały skierowane tylko w naszą stronę?"

Zapytany, czy w związku z posądzeniem o skażenie Odry firma zdecydowała o jakichkolwiek zmianach w funkcjonowaniu, Woźniak odpowiada: "Nie nic się nie zmieniło w funkcjonowaniu, gdyż to nie my zatruliśmy Odrę".

– Jednak bezpodstawnie, bez żadnych dowodów zostaliśmy oskarżeni. I musze powiedzieć, że jesteśmy wstrząśnięci i zaskoczeni tą skalą oszczerstw i kłamstw kierowanych w naszą stronę – mówi prezes i dodaje: "Trudno nam to wytłumaczyć, gdyż pierwsze informacje o śniętych rybach w Odrze dotyczą jazu w miejscowości Lipki - na granicy województw dolnośląskiego i opolskiego. Co więcej, istnieją również dane wskazujące na wystąpienie skażenia znacznie powyżej tego miejsca, w okolicach Gliwic. Zatem, lokalizacja skażenia występuje znacznie powyżej posadowienia zakładu Spółki Jack-Pol, a prąd Odry powoduje przemieszczanie się zarówno skażenia, jak i śniętych ryb w dół rzeki Odry, w tym w rejon Oławy".

Jacek Woźniak zwraca także uwagę, że w okolicy siedziby jego firmy znajduje się wiele fabryk i firm produkcyjnych. – Zatem dlaczego podejrzenia zostały skierowane tylko w naszą stronę? To pytanie oraz wiele innych pozostaje na razie bez odpowiedzi – przyznaje. Prezes Jack-Polu wyraża też obawę o dalsze losy swojej firmy i jej pracowników. – Pragnę podkreślić, że w naszej firmie aktualnie pracuje 130 osób, dzięki czemu około 500 osób ma utrzymanie. Niestety, na skutek tych kłamstw kierowanych w naszą stronę, Jack-Pol traci dobrą reputację. W efekcie może okazać się, że nasza firma straci kontrahentów zarówno z Polski, jak i Niemiec czy innych krajów. A to będzie oznaczało, że załoga która z nami w większości przypadków pracuje po kilkanaście lat, będzie musiała być częściowo lub w całości zwolniona – mówi i apeluje o wstrzymanie się z osądami i wydawaniem wyroków zanim się pozna fakty.

Będą kroki prawne wobec autorów oskarżeń

Firma nie zamierza jednak tak pozostawić sprawy oskarżeń pod swoim adresem. Jacek Woźniak zapowiada podjęcie kroków prawnych wobec ich autorów. – Nasza kancelaria pracuje nad przygotowaniem odpowiednich pism w stosunku do kilku osób, które świadomie wprowadzają opinię publiczną i dziennikarzy w błąd, kłamliwie prezentując jakoby to nasza firma miała cokolwiek wspólnego z katastrofą ekologiczną na Odrze. Najbardziej wstrząsające jest to, że niektórzy aktywiści uciekają się nawet do fabrykowania dowodów, np. zdjęć czy filmów i przekazują je do mediów oraz publikują w social mediach – wskazuje.

– Nie możemy na to pozwolić, gdyż uderza to nie tylko w dobrą reputację firmy, ale także w naszych pracowników. Dlatego jeszcze raz, chciałbym podkreślić że firma Jack – Pol nie ma z zatruciem Odry nic wspólnego i bardzo ubolewa nad faktem katastrofy ekologicznej, która się wydarzyła na rzeką, nad która zarówno zarząd, jak i pracownicy sami mieszkają i wypoczywają. Dlatego to także w naszym interesie leży, aby ta rzeka pozostała czysta, nieskażona służyła zarówno nam, jak i następnym pokoleniom – podsumowuje.

od 16 lat

mac

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na i.pl Portal i.pl