Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jest pianistą, który nie uznaje kompromisów

Rozmawiał Mateusz Borkowski
Osokins to obiecujący pianista. Czekamy na jego płytowy debiut
Osokins to obiecujący pianista. Czekamy na jego płytowy debiut fot. archiwum
Wywiad. Kontrowersyjnymi interpretacjami i nonszalancją 20-letni pianista z Łotwy, GEORGIJS OSOKINS, zdobył serca fanów Konkursu Chopinowskiego. Teraz wystąpił w ICE Kraków.

- Na początek pytanie oczywiste, ale nie mogę nie spytać Cię o Konkurs Chopinowski. Wziąłeś w nim udział z powodu zamiłowania do muzyki Chopina czy raczej ze względu na rangę wydarzenia?

- Oczywiście, że również z miłości do muzyki Chopina. Biorąc udział w tym konkursie, chciałem zaprezentować moją wizję jego muzyki. Miałem już na koncie sukcesy w innych, mniejszych konkursach, więc postanowiłem wziąć udział w Konkursie Chopinowskim. To dziś najważniejszy turniej pianistyczny, który poprzez swój prestiż i uwagę mediów, daje uznanie na świecie. Dzięki transmisjom internetowym każdy może oglądać wszystkie występy z każdego etapu.

- Czy było Ci trudno zrozumieć muzykę Chopina?

- To proces. Najpierw musisz poczuć tę muzykę w sobie, potem jej odbiór kształtuje twój nauczyciel. Ostatni w kolejności jest jednak ten uczący, który tkwi wewnątrz ciebie, ten, który odpowiada za twoją własną dyscyplinę. Jeśli wiesz, że czujesz dobrze Chopina i jesteś o tym przekonany, to myślę, że masz prawo, do tego, by tę muzykę grać. Po udziale w konkursie mam w sobie taką pewność i uważam, że mam prawo do wykonywania tej muzyki.

- Jak to możliwe, że byłeś pierwszym pianistą na Łotwie, który zagrał w Rydze monograficzny recital Chopinowski?

- Nasz kraj jest bardzo młody, ma dopiero 25 lat. Życie koncertowe jest bardziej aktywne niż przed laty, ale wciąż nie można go porównać z tym w Polsce. Rzeczywiście byłem pierwszym pianistą, który zagrał recital złożony w całości z utworów Chopina. Było to w marcu 2015 roku. W 2010 roku było co prawda wiele koncertów z okazji 200. rocznicy urodzin kompozytora, ale jego muzyka wypełniała tylko część programów.

- Muzykę jakich kompozytorów chcesz teraz wykonywać?

- Oczywiście chcę grać dalej Chopina i odkrywać kolejne jego dzieła. Jednym z moich ulubionych kompozytorów jest wciąż aktywny twórczo Arvo Pärt. Bardzo bliski mojej naturze jest też Rachmaninow. Czuję, że mamy podobne dusze. No i oczywiście Bach.

- Przez swoje niekiedy kontrowersyjne interpretacje, ale także sposób bycia i wygląd, zyskałeś podczas Konkursu Chopinowskiego wielu zagorzałych fanów.

- Wiem, że moje interpretacje wzbudzały pewne kontrowersje. Ale kiedy popatrzymy na wielkich artystów, wszyscy oni są w jakimś sensie kontrowersyjni. To jeden z komponentów sztuki. Na konkursie grałem tak, jakbym był na festiwalu albo na koncercie. Sama rywalizacja to dla mnie pewien rodzaj sportu, a ten jest dla sztuki największym złem. Biorąc udział w pianistycznych zmaganiach dostosowuje się swoje interpretacje na potrzeby konkursu, by zadowolić członków jury, publiczność i nauczyciela. U mnie było inaczej, ponieważ nie uznaję kompromisów.

Grałem nie myśląc o rywalizacji, ani o tradycji wykonawczej. Byłem szczęśliwy, że udało mi się dojść aż do finału. A przecież bardzo łatwo jest powiedzieć, że ktoś gra w dziwny sposób i go wyeliminować. Byłem na to przygotowany na każdym etapie. Ale pozostałem wolny i wierny swojej ekspresji. Mam nadzieję, że dzięki mojej postawie za parę lat będzie więcej pianistów, którzy nie będą się bali pokazać swoich prawdziwych emocji i twarzy. Żyjemy dziś w świecie, w którym wizja i podejście do sztuki jest bardziej liberalne i otwarte na osobowości. Dla mnie najważniejsza jest moja wizja dzieła. Można to nazwać indywidualnością albo uznać za kontrowersyjne. Nie jest dla mnie ważne, żeby grać za wszelką ceną inaczej, tylko by było to w zgodzie ze mną i tym jak odczuwam świat.

- Co lubisz robić poza graniem?

- Jako dziecko na poważnie grałem w tenisa, brałem nawet udział w rozgrywkach. Teraz też gram, ale bardziej po to, żeby mieć sprawne mięśnie. Każdy muzyk powinien uprawiać sport dla zdrowia. To dla nas bardzo ważne.

- Słuchasz innej muzyki? Jazz? Pop?

- Nie lubię jazzu, to dla mnie zbyt lekka muzyka, tak jak pop i rock. To ciekawe, że arcydzieła Bacha wciąż są popularne, mimo, że były skomponowane kilkaset lat temu. A piosenki popowe są dzisiaj hitami, a za jakiś czas wszyscy o nich zapomną. Zdarza się, że dziennikarze pytają mnie, co myślę o dramatycznej ich zdaniem sytuacji w muzyce klasycznej, która jest ponoć w niebezpieczeństwie. Odpowiadam im, że nie, muzyka klasyczna nie jest dla wszystkich i dobrze, że nie podoba się większości. Tak samo jak filmy Tarkowskiego i Felliniego nie są dla wszystkich. Wiele lat temu obawiano się, że teatr umrze, a tak się nie stało. Nie ma powodów do obaw.

- Gdzie zatem szukasz inspiracji?

- Wszędzie, w każdej chwili. Czerpię je z tej rozmowy, z widoku dookoła, zapachów i nowych miejsc. Oczywiście z innych sztuk - literatury, filmów i malarstwa. Szczególnie lubię Salvadora Dalego, Bruegla, Boscha i Delacroix. Muzyk powinien wiedzieć, co się dzieje w świecie i dookoła niego. To wszystko pomaga wzbogacić wyobraźnię i wpływa na rozwój fantazji, a to jest nam potrzebne. Szukając klucza do Barkaroli Chopina zbudowałem swoją koncepcję, zresztą zawsze tak robię przy każdym utworze.

Rozwiązanie znalazłem w „Nostalgii” Tarkowskiego, w której pojawiają się dwa tematy - Włochy i tęsknota za krajem. Przeniosłem to na utwór, w którym również odnalazłem temat związany z Wenecją i południowym klimatem barkaroli oraz motyw, który w wyobraźni jest dla mnie polską pieśnią ludową. To pomogło mi w odnalezieniu ciągłości w tej kompozycji. Robię to, o czym pisał Światosław Richter. Kiedy w wyobraźni buduje się jakąś historię, niezwiązaną pozornie z utworem, to pomaga to w odnalezieniu struktury dzieła i jego atmosfery. Nie można tylko koncentrować się na samej muzyce i grze palców.

Wszystkie Stany Muzyki

Gwiazdą krakowskiej odsłony 20. Wielkanocnego Festiwalu Beethovenowskiego był finalista Konkursu Chopinowskiego, 20-letni Georgijs Osokins. Pianista wystąpił w środę w Centrum Kongresowym z Koncertem e-moll F. Chopina, w którym towarzyszyła mu Sinfonietta Cracovia pod batutą Jurka Dybała.

I niestety po raz kolejny potwierdziło się, że sala audytoryjna ICE ma kiepską akustykę, która wybitnie nie sprzyja muzyce bez nagłośnienia. Z 18. rzędu, w którym siedziałem, orkiestra brzmiała, jakby była przytłumiona, solistę zaś chwilami ledwo było słychać. Inna sprawa, że Łotysz grał niekiedy zbyt cichym dźwiękiem, jakby „po wierzchu”. W jego interpretacji nie było jednak nic kontrowersyjnego. Była za to drażniąca manieryczność, objawiająca się m.in. opóźnianiem kantyleny. Nie podobało mi się też jak dyrygował Dybał, który co prawda jest świetnym showmanem, ale jego pełne ekspresji i nerwowości gesty zupełnie nie pasowały do muzyki Chopina.

Wracając do Osokinsa, choć swoim wykonaniem mnie nie porwał, to niewątpliwie nadał kompozycji indywidualny rys. Znacznie bardziej przekonująco wypadł w zagranym na bis „Siciliano” Bacha/Vivaldiego. Na pewno będę bacznie obserwować dalsze poczynania intrygującego pianisty. Najbliższa okazja już na przełomie kwietnia i maja, kiedy to brytyjska wytwórnia Piano Classics planuje wydać jego debiutancki album.

Mateusz Borkowski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski