Jedzą stare sery, franki trzymają w skarpecie, nie biorą kredytów... Polacy opowiadają o życiu w Szw

Redakcja
Dla Szwajcara kupienie domu na kredyt (we frankach) to najgłupsza inwestycja świata. I dlatego wielu młodych "bezdomnych" mieszka sobie... w pięknych domach. Opowieści o życiu Polaków w kraju franka i Wilhelma Tella wysłuchał Jacek Antczak.

Mam w domu polską i szwajcarską telewizję i obie codzienne wiadomości zaczynają od tego samego newsa - o mocnym franku. Tyle że obie mówią o tym dokładnie odwrotnie: w Polsce, że frank pobił rekord i jest najdroższy w historii, w Szwajcarii, że frank pobił rekord i euro jest najtańsze w dziejach - śmieje się Olesława Waridel, oleśniczanka, która dokładnie 15 lat temu, w sierpniu 1996 r., zamieszkała w kraju, którego waluta od kilku miesięcy jest najbardziej pożądanym pieniądzem świata. I przekleństwem Polaków, którzy... kupili mieszkania. Szwajcaria to jeden z najbogatszych krajów świata, który słynie z serów, czekoladek, zegarków, Federera, Ammanna, Wilhelma Tella i krów, którym żyje się tak spokojnie na podalpejskich łąkach, że można je potem wydoić, otrzymując mleko, bez którego Milka nie byłaby smaczna.

CZYTAJ TEŻ: Szwajcaria: Zurych głosuje za utrzymaniem 'turystyki samobójców'

Ale prawdziwym znakiem firmowym Szwajcarii są banki. Cały ten dziwny kraj (jak można na przykład mówić czterema językami, nie mieć stolicy i robić referendum w sprawie pocztowych gołębi i innych dyrdymałów) jest prawie jak bank. Są wszechobecne, mają taką renomę i są tak tajemnicze (tzn. słyną z tajemnicy bankowej) oraz na tyle bezpieczne i dyskretne, że trzymają w nich pieniądze najważniejsi i najbogatsi ludzie świata. Bo wiedzą, że - na bank - na tym nie stracą. Nic dziwnego, że malutka Szwajcaria - 40 tys. km kw. powierzchni, niespełna 8 mln mieszkańców - uważana jest za centrum finansowe świata i jak pokazują ostatnie wydarzenia na rynkach gospodarczych, wszyscy inwestorzy wierzą tylko w jedno przysłowie: Jak trwoga, to do... franka.

- No i przez to większość Szwajcarów ma konto w bankach kantonalnych, takich regionalnych. Bo żeby w ogóle założyć konto w jednym z tych naszych najsłynniejszych prestiżowych banków, trzeba mieć bardzo dużo pieniędzy - opowiada Ola. Banków są setki, ale z polskiej perspektywy można by powiedzieć, że Szwajcarzy mają mały wybór, na ulicach nie widać szyldów i reklam ani Pekao, ani PKO z Majewskim, ani nawet Getinu z Fronczewskim. Same szwajcarskie i jakieś takie poważne. Na dodatek może nas spotkać przygoda, jak pewnego obcokrajowca, który chciał założyć sobie konto w szwajcarskim banku i pytany przez kasjera, jaką kwotę chciałby wpłacić, wyszeptał mu do ucha: - Milion franków. - Może pan mówić głośniej, u nas w Szwajcarii biedy nie trzeba się wstydzić - odpowiedział kasjer z ojczyzny Wilhelma Tella. Nie ma się co dziwić, że kilkanaście procent budżetu Szwajcarii przynoszą właśnie usługi bankowe, choć przeciętni mieszkańcy nie rwą się, by brać kredyty i wpłacać swoje oszczędności na lokaty. - A co to byłyby za zyski, jak u nas stopy procentowe wynoszą zero procent - tłumaczy Ola Waridel. - Ludzie trzymają wszystkie oszczędności w domu, w skarpecie albo w banku na koncie, które nie jest oprocentowane. No, ale przynajmniej nic na tym nie tracą, bo inflacja u nas też wynosi prawie zero, a niedawno była ujemna.

CZYTAJ TEŻ: Szwajcaria poinformowała o problemach w swoich elektrowniach atomowych

Ola, śpiewaczka, absolwentka wydziału wokalno-aktorskiego wrocławskiej Akademii Muzycznej i ówczesna ulubienica Igora Przegrodzkiego, pracuje w operze w Lozannie. Ale podatki płaci w Echallens, pięciotysięcznym miasteczku, gdzie mieszka wraz mężem informatykiem i kilkunastoletnią córką Natalią. Właśnie wróciła z urzędu podatkowego. Tam można zaoszczędzić. Teoretycznie. - Podatki płacimy co miesiąc. Jeśli się zapłaci w styczniu wszystkie za rok z góry, to kilkaset franków zostanie w kieszeni - wylicza Ola, która jednak nie zna ludzi, którzy oddawaliby państwu, regionowi i miastu tyle franków na początku roku. System podatkowy w Szwajcarii też jest z naszej perspektywy przedziwny. Podatki za 2011 r. wylicza się na podstawie zarobków w... 2009 r. Ile Ola będzie miała do zapłacenia w 2012 r., dowie się na podstawie analizy własnych zarobków z 2010 r. Oczywiście bogatsi płacą znacznie więcej od przeciętnie zarabiających. Szwajcaria jest krajem federalistycznym i dlatego oprócz podatków ogólnoszwajcarskich, zapisanych w konstytucji ogólnoszwajcarskiej, każdy kanton ma własne przepisy i stawki podatkowe. W Genewie płaci się więc znacznie więcej niż w Lozannie czy Bazylei. Szwajcarzy, jak wszyscy, płacą też na przykład lokalne opłaty za psy, ale także... za rozrywkę.

Jacek Antczak

Więcej przeczytasz w weekendowym wydaniu dziennika "Polska" lub w serwisie prasa24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl