Jaroslaw Świątek: Obraziłem się nie bez powodu. Ale może odpuszczę...

Agata Sawczenko
Agata Sawczenko
Emocje pojawiają się niezależnie od tego, czy nam się to podoba, czy nie - mówi Jaroslaw Świątek. - Jeśli Marysia jest zakochana w Piotrze, mimo że uważa go z drania,  to i tak nie może się uwolnić od tego uczucia. Bo emocje nie działają w ten sposób, że można je wyłączyć. Ale możemy nauczyć się nad nimi panować
Emocje pojawiają się niezależnie od tego, czy nam się to podoba, czy nie - mówi Jaroslaw Świątek. - Jeśli Marysia jest zakochana w Piotrze, mimo że uważa go z drania, to i tak nie może się uwolnić od tego uczucia. Bo emocje nie działają w ten sposób, że można je wyłączyć. Ale możemy nauczyć się nad nimi panować Archiwum
Włosi, gdy się zdenerwują, tłuką talerze i już są spokojni. Ale nie każdy tak potrafi! - mówi psycholog społeczny Jarosław Świątek, który uczy ludzi panowania nad emocjami.

- Ile razy dał się pan ponieść emocjom w ciągu ostatniego miesiąca?

- No rzadko zdarza mi się wybuchać. Szkolę przecież ludzi na temat tego, jak nie wybuchać.

- No właśnie. Jest sens, by z tego szkolić? Tyle razy daje się nam za przykład szczęśliwych Włochów, którym - gdy się zdenerwują - wystarczy, że stłuką kilka talerzy i już wracają do normy psychicznej. Mówi się, że dzięki temu są bardziej szczęśliwi niż analizujący wszystko Anglicy czy Polacy, którzy często trzymają emocje w sobie.

- A oczywiście. Ale w tym jest właśnie cała rzecz, że nie chodzi o to, by te emocje w jakikolwiek sposób w sobie tłumić. Zresztą takie tłumienie jest bardzo trudne. My nad emocjami nie mamy żadnej kontroli, one pojawiają się niezależnie od tego, czy nam się to podoba, czy nie. Jeśli Marysia jest zakochana w Piotrze - mimo że uważa go z drania - to i tak nie może się uwolnić od tego uczucia. Bo emocje nie działają w ten sposób, że można je wyłączyć. No i przede wszystkim nie możemy zapobiec ich powstaniu.

- No to nad czym możemy panować?

- Nad tym, jak długo się utrzymują. I tutaj jest poważny problem. Włosi, gdy tłuką te talerze, powodują, że tak na dobrą sprawę te emocje bardzo szybko kończą swój bieg. Rzucają talerzem - i odreagowują. I za chwilę po tej emocji nie ma śladu. To jest też jakiś sposób na poradzenie sobie z niepotrzebnymi emocjami.

- Proste!

- Ale nie każdy tak potrafi. Cały problem polega na tym, że jest bardzo duża grupa ludzi, którzy są nieodporni albo przynajmniej mniej odporni. I trudno im po jakimś wydarzeniu wrócić do równowagi. Ale są też tacy, którzy szybko zapominają, że się przed chwilą wzburzyli i już znów kochają.

- Od czego to zależy?

- To jest bardzo indywidualne. Wynika z bardzo konkretnej różnicy między ilością istoty białej w mózgu przy korze przedczołowej. To powoduje, że niektóre osoby będą bardzo długo przeżywać byle drobiazg, nawet powiedzianą żartem uwagę. Tymczasem normalny człowiek, który ma na zwykłym poziomie odporność psychiczną, przechodzi nad tym do porządku dziennego już po 10 minutach.

- Jak pan o tym opowiada, to przychodzą mi do głowy słowa piosenki: „Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy“... Czyli: Coś się zdarzyło - zapominamy. Dlaczego nie warto rozpamiętywać tego, co złego się zdarzyło?

- Bo nie warto dać żyć tym emocjom, które powstały w przykrych chwilach. Dobre, oczywiście, jak najdłużej trzeba celebrować. Natomiast problem polega na tym, kiedy emocje przygnębiające biorą górę. W kółko o nich myślimy i w kółko je rozpamiętujemy.

- Dlaczego to takie ważne, żeby umieć zapominać?

- Kwestia zapominania jest o tyle istotna, że wtedy przerywamy te negatywne emocje, przestajemy je przeżywać. Ale istotne jest, że w tym zapominaniu nie chodzi o to, żeby nie wyciągać z takich negatywnych sytuacji wniosków. Obraziłem się nie bez powodu. I nie bez powodu przeżywam tego typu emocje. Nie chodzi o to, żeby całkowicie się odciąć od negatywnych emocji. Chodzi o to bardziej, żeby emocje nie przeszkadzały nam w wyciąganiu wniosków. A najczęściej jednak, zamiast wyciągać konstruktywne wnioski, to my tę sytuacją odtwarzamy, odtwarzamy i odtwarzamy, nie próbując spojrzeć na nią z innej perspektywy, która dałaby nam szerszy ogląd.

- Ale jak to zrobić? Jak sobie samemu przetłumaczyć, że nie warto rozpamiętywać tego, że ktoś na nas krzywo spojrzał, że nie warto rozpamiętywać również sytuacji, kiedy faktycznie przydarzyło nam się coś przykrego?

- Kluczem tak na dobrą sprawę jest ostudzenie układu limbicznego, który odpowiada za negatywne emocje. W tym celu trzeba stymulować lewą korę przedczołową. Robi się to poprzez szereg odpowiednich ćwiczeń, które mają na celu pomóc nam zdystansować się od tych sytuacji emocjonalnych. Dzięki aktywacji kory mózgowej jesteśmy też w stanie spojrzeć bardziej analitycznie na te sytuacje, które się dzieją. Czyli wyciągać wnioski. Dzięki odpowiednim ćwiczeniom zwiększamy liczbę połączeń nerwowych między ciałem galaretowatym a korą przedczołową. Jeśli ta liczba połączeń będzie większa, to rzeczywiście mamy większą odporność psychiczną, szybciej radzimy sobie z takimi emocjami. To jest tak jak z mięśniami na siłowni - że ćwiczymy odpowiednio odpowiednie partie. I pewne rzeczy się rzeczywiście zmieniają. Mózg również jest tylko i wyłącznie pewną fizjologiczną częścią naszego ciała, na którą również mamy wpływ poprzez odpowiednie działania.

- Tak mi pan naukowo poopowiadał, że chyba jednak wolałabym rozbić kilka talerzy, niż aktywować korę przedczołową. Tym bardziej, że nie zdradza pan, jak to robić.

- No cóż, gdybym udzielił takich informacji, to nie byłoby sensu prowadzić szkoleń.

- Ale trochę może pan opowiedzieć...

- W różnego rodzaju sytuacjach , w których odtwarzamy pewne doświadczenia, czy gdzieś tam próbują się nam one narzucać - warto skupić się nie na samym wydarzeniu, ale bardziej zastanowić się nad tym, w jaki sposób na to wydarzenie mogliby spojrzeć inni ludzie, których znamy, których lubimy - albo tacy, których nie lubimy czy nawet mniej znamy. I zastanowić się, czy ta sama sytuacja w ich oczach wyglądałaby identycznie. Sam już ten proces powinien spowodować, że zaczniemy bardziej oddalać się od perspektywy zanurzenia w swoje własne emocje i przesuniemy ciężar w inną stronę. Zaczniemy patrzeć na to wydarzenie z nieco innej perspektywy. Oczywiście, od razu nie da się odejść od emocji. Ale przynajmniej trochę otwieramy sobie drzwi do znacznie lepszej, szybszej i dokładniejszej analizy i jednocześnie spojrzenia na to z szerszej perspektywy. Dlaczego ta szersza perspektywa jest taka ważna? Dlatego, że kiedy patrzymy na coś z szerszej perspektywy - to wówczas jesteśmy w stanie być bardziej empatyczni. A wówczas znacznie łatwiej nam przychodzi to, żeby zrozumieć i rzeczywiście odpuścić pewne rzeczy. Dostrzegamy pewne czynniki sytuacyjne, na które wcześniej nie zwracaliśmy uwagi. Dlatego tak ważne jest rozszerzenie perspektywy w sytuacji, kiedy coś się dzieje, bo wówczas, gdy widzimy pełniejszy obraz sytuacji, najczęściej potrafimy bardziej skutecznie i szybko wygasić negatywne emocje.

- Ta odporność psychiczna daje nam szczęście? Czy jeśli się tego nauczę, to da mi pan gwarancję, że będzie mi w życiu bardzo dobrze?

- Na pewno pozwala unikać nieszczęścia, poczucia zagubienia, poczucia złości, frustracji czy przede wszystkim stresu. Stres jest bardzo nieewolucyjny - oczywiście powstał w toku ewolucji, ale nie zaadaptował się do dzisiejszych czasów. Niestety, nasz mózg jest dalej paleozoiczny, podczas gdy jeśli chodzi o naszą sytuację społeczno-kulturową, to rozwój jest bardzo dynamiczny. Mózg powstał w innych warunkach i stres miał nas pobudzać do działania i powodować, by krew szybciej płynęła, białka szły do odpowiednich partii ciała, przyspieszał gojenie się ran, ale również możliwości walki. Dzisiaj nasze wyzwania są bardziej charakteru psychologicznego i w tym momencie stres bardzo często utrudnia funkcjonowanie. Stres był adaptacyjny, jeśli chodziło o walkę z tygrysem, ale nie jest adaptacyjny, jeśli chodzi o zdanie egzaminu na prawo jazdy. Żeby obniżać tego typu stany, żeby nie pozwalać, żeby one dominowały czy dezorientowały nasze życie - w tym celu odporność na stres rzeczywiście pomaga. Natomiast budowanie odporności psychicznej nie jest potrzebne ludziom, którzy mają temperament, którzy są wysoko reaktywni, czyli potrzebują wielu bodźców, żeby poczuć jakiekolwiek emocje: skaczą na spadochronach czy na bungee. Tego typu osoby są zazwyczaj opanowane, spokojne i dla nich nauka wygaszania emocji jest pewnie mniej potrzebna, niż osobom, które szybciej się rozbudzają i potrzebują więcej czasu na ostudzenie tych emocji. Takie osoby, które są bardziej spokojne, pozytywne, uśmiechnię te są lepiej postrzegane przez innych niż ci, którzy się ciągle złoszczą, denerwują. Także w tym sensie odporność psychiczna może dać szczęście, ale przede wszystkim odporność psychiczna pomaga tego nieszczęścia uniknąć.

- Ale emocje to przecież nic złego.

- Oczywiście, że nie. Wszystkie emocje są funkcjonalne i potrzebne. Natomiast jeśli komuś te emocje mogą dezorganizować życie i chce nad nimi panować, żeby bardziej świadomie żyć i dzięki temu lepiej przystosowywać się do otoczenia, zarządzać tym otoczeniem i radzić sobie w tym otoczeniu, to warto się tego nauczyć. Wówczas bowiem zyska przewagę nad sytuacjami, w których tylko i wyłącznie sterują nim emocje. A ponieważ emocje nieustannie nami sterują, to jedyne, co możemy robić, to obserwować je bardziej uważnie i starać się zmieniać ich aktywność. Nad emocjami nie mamy żadnej kontroli. Ale możemy zadecydować, czy będziemy przejmować się tym, co powiedziała nam rano Zocha, czy też będziemy bardziej koncentrować się na przyjemnych rzeczach, jak na przykład to, że wieczorem czeka nas fascynujący mecz piłkarski.

- To jeszcze na koniec zapytam: umiał by pan pomóc przysłowiowej Marysi odkochać się?

- W dłuższej perspektywie z miłością jest ten problem, że to nie jest zwykła emocja. To jest cały szereg reakcji fizjologicznych. To jest bardziej nawet stan niż emocja. I żeby zakończyć czy przerwać jakąkolwiek miłość, to, niestety, nie jest takie proste. Znacznie prostsze jest zakończenie naszego gniewu, frustracji czy smutku - emocji, które łatwiej kontrolować. Żeby zakończyć miłość, trzeba trochę więcej czasu, ale droga również może wieść przez pewne mechanizmy studzenia układu gorącego.

- Jarosław Świątek - psycholog społeczny, specjalista w zakresie emocji, motywacji i wpływu społecznego oraz perswazji. Redaktor naczelny Polskiego Portalu Psychologii Społecznej, redaktor merytoryczny Psychologia Biznesu.pl, założyciel Szkoły Inteligencji Emocjonalnej. Autor książki „Wszyscy kłamią. Nie daj się oszukać!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jaroslaw Świątek: Obraziłem się nie bez powodu. Ale może odpuszczę... - Gazeta Współczesna

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

J
Jarosław Świątek
Pani Agato, prosiłem, żeby dokonała Pani zmian w tekście, mimo tego nie uczyniła Pani tego. Nie chodzi tylko o ilość istoty białej przy korze przedczołowej, ale pomiędzy korą przedczołową a ciałem migdałowatym - które dalej nazywa Pani ciałem galaretowatym. A właściwie to ja nazywam Pani słowami :)
Podobnie nie wysoko a niskoreaktywne osoby mniej potrzebują odporności. Reaktywność związana jest z zapotrzebowaniem na stymulację - niskoreaktywni mają większe zapotrzebowanie, a wysokoreaktywni - niższe.
Proponuję na przyszłość nagrywać rozmowy z innymi rozmówcami :)
Wróć na i.pl Portal i.pl