18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Jan Tomaszewski: Dom to nie muzeum, to azyl. Jak mieszka człowiek, który zatrzymał Anglię? [ZDJĘCIA]

Joanna Barczykowska
Grzegorz Gałasiński
Medale rozdał, pamiątki trzyma w piwnicy, alkohol zbiera, ale go nie pije, a pracuje najchętniej w kuchni, z której uczynił biuro. Najwierniejszym towarzyszem jest pies Diabełek. Gościmy u Jana Tomaszewskiego

Łódzka Retkinia, rząd segmentów jednorodzinnych, w drzwiach jednego z nich staje człowiek, który zatrzymał Anglię. Wpuszcza nas do salonu i od razu zaczyna wspominać swoje początki w Łodzi. To jego miejsce na ziemi od ponad 30 lat. Pochodzi z Wrocławia, ale to Łódź stała się jego domem. Dlaczego?

- Łódź uratowała moje sportowe życie. To tu przyszedłem, kiedy wyrzucono mnie z Legii Warszawa. Tu plułem krwią i ćwiczyłem, grając w ŁKS, żeby się odbić. To tu poznałem Kazimierza Górskiego i dostałem drugą szansę. Wróciłem do reprezentacji Polski i pokazałem, na co mnie stać. Tu też spędziłem swoje najlepsze lata. Jestem wrocławianinem z urodzenia, ale łodzianinem z wyboru - opowiada Jan Tomaszewski, były piłkarz, obecnie poseł.

Od 30 lat mieszka w domku szeregowym na łódzkiej Retkini. Kupił go 30 lat temu, kiedy wrócił z kontraktu w Hiszpanii.

- Kiedyś piłkarze nie zarabiali tyle, co teraz, ale za pieniądze z zagranicznego kontraktu można było kupić sobie dom. Płacono nam w dolarach, a za dolara dostawało się majątek. W tym miejscu 30 lat temu powstawało nowe osiedle. Wcześniej były tylko pola. Spodobało mi się i postanowiłem tu zamieszkać. Poza tym w okolicy mieszkało wielu sportowców, m.in. Zbyszek Boniek, Władek Żmuda, Jerzy Sadek - opowiada Jan Tomaszewski.

Tomaszewski jest domatorem. Zawsze imprezował najchętniej w domu. Przez niewielki segment przewinęło się wiele sław polskiego i zagranicznego futbolu. Najważniejszym gościem zawsze pozostanie Kazimierz Górski.

- Pamiętam, jak pan Kazimierz przychodził do mnie obejrzeć mecz. Wypiliśmy wtedy lampkę koniaczku i rozmawialiśmy - mówi Tomaszewski.

Kiedy przyjechał do Łodzi i zaczął grać w ŁKS, zamieszkał w pokojach dla piłkarzy przy stadionie. Meble z Warszawy przywieziono mu ciężarówką i wyrzucono pod trybunami. Po roku dostał pokój z kuchnią na Dąbrowie. Na własny dom musiał pracować kilka lat.

Z domu nie zrobił muzeum. W salonie ma tylko dwie fotografie z boiska. Jedna pochodzi z Wembley. Żadnych medali ani pucharów. Są za to dwie pamiątkowe piłki. Pierwszą dostał od Seppa Maiera, najlepszego bramkarza świata, w 1974 roku. Drugą dał mu Staffan Tapper, szwedzki piłkarz, który w 1974 roku nie strzelił Tomaszewskiemu karnego. Część pamiątek wzięła córka, trochę rodzice, inne znajomi. Medale Tomaszewski oddał na aukcje charytatywne. Lubi za to motyw piłki nożnej: ma taki budzik, a nawet wódkę.

- Nigdy dużo nie piłem, ale zawsze lubiłem zbierać butelki. Pełne oczywiście - opowiada poseł klubu parlamentarnego PIS.

W domu ma specjalny barek, w którym trzyma ponad sto butelek wina, whisky, wódek, a nawet limitowane edycje piwa w puszce. Nie powstydziłby się go najlepszy barman. Większość alkoholi dawno przekroczyła jednak termin przydatności do spożycia.

- Zbieram alkohole, ale ich nie piję. Znajomi przywożą mi butelki z całego świata. Myślę, że kilka z nich ma już tyle lat, że gdybym wrzucił tam lont, to by się zapaliły od razu. Na pewno nie nadają się do picia. Zawsze chciałem mieć duży barek i spełniłem swoje marzenie - mówi poseł. - Kiedyś więcej wychodziłem, lubiłem spędzać czas w "Grandce" na ul. Piotrkowskiej. Tam siedzieli aktorzy, sportowcy i artyści. Niestety, to miejsce zlikwidowano i Piotrkowska nie jest już taka sama.

Tomaszewski dobrze czuje się sam z sobą. Zawsze był indywidualistą, trochę samotnikiem. Dom jest jego oazą i azylem. Tu spędza większość czasu. Czy się nudzi?

- Nigdy. Kiedy byłem "donosicielem", bo ciągle pisałem donosy na PZPN, dużo pracowałem. Wtedy kupiłem wiele książek o sporcie, żeby mieć dobre argumenty. Dziś uzbierała się z tego mała biblioteczka. Wszystkie książki trzymam u góry, w pokoju gościnnym - mówi były piłkarz. - Teraz mam dużo pracy jako poseł, no i w polskim sporcie jest jeszcze wiele do zrobienia.

Na piętrze, oprócz pokoju gościnnego, ma sypialnię i pokój córki. W tym ostatnim nic się nie zmieniło od wielu lat.

- Córka jest dziś dorosłą kobietą, ale kiedy do mnie przyjeżdża, w pokoju może się znowu poczuć jak dziecko. Na półce leżą jeszcze jej bajki - mówi pan Jan.

Tomaszewski mieszka sam. Dawniej w jego domu było więcej życia. Miał pierwszą żonę, potem drugą, no i trzecią. Jest potrójnym rozwodnikiem, ale jeszcze nie powiedział ostatniego słowa. Dziś jest inny. Przede wszystkim stał się domatorem.

- Kiedyś ciągle wyjeżdżałem, najpierw jako piłkarz, a potem trener. Grałem w Hiszpanii i w Belgii. Moje żony były jak partnerki marynarzy - ciągle same. Kiedy wracałem, potrzebowałem ciepła rodzinnego domu i azylu, a one chciały gdzieś wyjść do ludzi. Rozerwać się. Dlatego się nie udało - tłumaczy Tomaszewski. - Ale to były piękne czasy. Niczego nie żałuję. Gdybym jeszcze raz miał popełnić te same związki, to nic bym nie zmienił.

Jego jedynym towarzyszem jest teraz miniaturowy york - Diabełek. Dostał go siedem lat temu od córki. Są nierozłączni. Diabełek towarzyszy mu też podczas wyjazdów do Sejmu. Dzień zaczynają od wspólnego spaceru. Potem pan Jan jedzie na basen i siłownię. Choć sportową karierę ma dawno za sobą, to nadal stara się dbać o zdrowie i regularnie uprawiać sport. W domowej piwnicy ma małą siłownię. Kiedy nie ma czasu na wizytę na basenie, ćwiczy w domu.

Tomaszewski prowadzi kawalerskie życie. Sam pierze, gotuje i sprząta.

- Gotować zawsze lubiłem. Kiedy byłem żonaty, też często coś przyrządzałem. Dziś gotuję dla siebie i Diabełka. Jemy razem. On mości się za moim kołnierzem i je razem ze mną ze stołu - mówi Tomaszewski.

Poseł Tomaszewski ma jeszcze wiele planów na przyszłość. Zawodowych i domowych. Przy domu chce stworzyć ogródek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jan Tomaszewski: Dom to nie muzeum, to azyl. Jak mieszka człowiek, który zatrzymał Anglię? [ZDJĘCIA] - Dziennik Łódzki

Wróć na i.pl Portal i.pl