Jaki będzie 2020 rok? Krzysztof Jackowski, jasnowidz z Człuchowa: Gorąco w polityce, zimno w pogodzie

Tadeusz Woźniak
fot. Tadeusz Woźniak
Z Krzysztofem Jackowskim z Człuchowa, najsłynniejszym polskim jasnowidzem - o tym, co przyniesie rok 2020 rozmawia Tadeusz Woźniak.

Nasi Czytelnicy chcieliby wiedzieć, kto wygra najbliższe wybory i zostanie prezydentem RP, jakie porządki zapanują na polskiej scenie politycznej, jakie czekają nas wydarzenia polityczne w kraju i na świecie, gdzie wybuchnie wojna; krótko mówiąc, jaki to będzie rok ten 2020, także pod względem pogody. Zacznijmy jednak od przypomnienia ubiegłorocznych wizji. Muszę przyznać, że bardzo trafnie przepowiedział pan rozwój sytuacji politycznej w kraju i za granicą w 2019 r.
Te wizje to raczej prognozy, w których niezwykle trudno zapanować nad sferą emocjonalnych życzeń, zachować chłodny obiektywizm.

Przewidział pan zwycięstwo PiS-u w wyborach do Sejmu, co może nie było specjalnie trudne, ale zniknięcie .Nowoczesnej razem z jej liderem Ryszardem Petru przedstawił pan trafnie i obrazowo. Pozwolę sobie przypomnieć: „.Nowoczesnej już nie ma, sama się unicestwiła. Pani Katarzyna Lubnauer ograła Ryszarda Petru. Panią Lubnauer ograła Kamila Gasiuk-Pichowicz, na czym najbardziej skorzystał pan Grzegorz Schetyna. Nazwiska te już nie odegrają ważniejszej roli w polskim życiu politycznym, oprócz Grzegorza Schetyny oczywiście”. Przewiduje pan rozwój kariery lidera opozycji?
Niestety nie, spryt może okazać się wystarczający do zajmowania pozycji lidera partii, co Grzegorz Schetyna w miarę skutecznie realizuje. Ale przecież nawet w swoim ugrupowaniu nie jest niekwestionowanym przywódcą. Do walki o najwyższe pozycje potrzebne są większe zdolności, szczególnie jeśli okoliczności nie są sprzyjające, a w kraju nie są, ze względu na rosnącą pozycję PiS. A ta pozycja będzie nadal rosła, popularność też. Tego dowodem będą wybory prezydenckie.

To zły prognostyk dla Grzegorza Schetyny, czy także dla Polski?
Skądże znowu. „Jestem za, a nawet przeciw” - jak powiadał klasyk, to znaczy generalnie cieszą mnie zmiany, jakie zachodzą w kraju, ale mówiąc „niestety” wyrażam pogląd, że prawdziwa, rzetelna opozycja byłaby czymś dobrym dla kraju, bo każdej władzy trzeba patrzeć na ręce.

Nasza opozycja pana zdaniem się nie sprawdza?
Nie każdy awanturnik jest opozycjonistą, nie wystarczy założyć oryginalną koszulkę i zachowywać się głupio lub wulgarnie. O opozycji można mówić wtedy, gdy jakaś zorganizowana grupa społeczna ma konkurencyjny program polityczno-społeczny, liderów, którzy potrafią go zaprezentować i walczyć o jego urzeczywistnienie. Walczyć w kraju - dodam - wykluczam zabiegi poza granicami, zarówno w Moskwie, jak i w Brukseli. Marzy mi się taka prawdziwa opozycja, będąca przeciw, ale przede wszystkim „za” w naszych najważniejszych, wspólnych sprawach. Ludzie już nie są tacy ciemni jak kiedyś, dużo więcej widzą, dużo więcej wiedzą, nie tak łatwo dają się zwieść.

A propos Brukseli - co w pana ulubionym temacie rozpadu Unii Europejskiej?
Bez zmian, systematycznie rozpada się, traci na znaczeniu. Czyż nie miałem racji, wieszcząc jej upadek kilka lat temu? To się nie stało nagle, ale proces rozpadu trwa i pogłębia się. To nie tylko Brexit Wielkiej Brytanii, który staje się faktem, to pogłębiające się różnice interesów, które coraz wyraźniej widać pod kołderką szczytnych haseł. Nie oszukujmy się, porządek w Europie ciągle wyznaczają interesy poszczególnych państw, policja we Francji bije w imię demokracji, a w Polsce interweniuje, naruszając międzynarodowe standardy prawa. W 2020 r. stanowisko polskiego rządu często będzie zdecydowanie różniło się od stanowiska UE. Na to musimy być przygotowani. Europejskie podwórko można by uznać za śmieszne, gdyby nie to, że staje się tu coraz niebezpieczniej. Powiedziałem już w grudniu 2015 r., że rok 2016 będzie ostatnim rokiem względnego spokoju na świecie. No i sprawdziło się to twierdzenie. Powiedziałem też, że w następnych latach w Europie Zachodniej dojdzie do kolejnych zamachów terrorystycznych. Mówiłem, że będą dalsze, jeszcze poważniejsze, bo zmasowane, po kilka jednego dnia w różnych miejscach. Potwierdziła się moja teza, że UE nie zapanuje nad sytuacją. Razem ze zdesperowanymi uchodźcami do Europy przeniknęli bojownicy państwa islamskiego, różnej maści terroryści. Dotąd były to pojedyncze zamachy szaleńców, w przyszłym roku będą zorganizowane. Unia wobec nich jest bezradna. Europa stanie się niebezpieczna niczym zaminowane pole. Obywatele różnych państw europejskich zaczną występować przeciwko swoim rządom. To będzie kompletne fiasko unijnej polityki otwartych granic, przygarniania emigrantów islamskich. Jeśli chodzi o aktualną sytuację polityczną w świecie, to bardzo niepokojące są działania Turcji. Jej premier Erdogan szachuje NATO i całą Europę. Na takie zachowanie otrzymał ciche przyzwolenie Donalda Trumpa. Sytuacja jest bardzo trudna i niebezpieczna. Europa jest zalana falą uchodźców, którzy nadal napływają z Bliskiego Wschodu. Ciągle grozi nam eskalacja niebezpiecznych zdarzeń. USA na ten niebezpieczny rozwój wydarzeń zezwala, bo nie chce swoimi rękami zaprowadzać porządku. Unia Europejska nie kryje oburzenia na politykę Erdogana, ale nie wyraża tego zbyt głośno, bo Erdogan zażądał znacznie większej jak dotychczas (kilkanaście miliardów euro) pomocy finansowej z Brukseli, grożąc w przypadku odmowy otwarciem bram do Europy i zaproszeniem do niej milionów muzułmańskich uchodźców. Mnie ta niebezpieczna sytuacja nie dziwi, mówię o niej od kilku lat i z niepokojem spoglądam w kolejny nadchodzący rok. Bardzo zaniepokoiła mnie wypowiedź Erdogana o wpuszczeniu do Europy 16 bojowników ISIS. Wojna na Bliskim Wschodzie jest wielce prawdopodobna. Być może nie dotknie ona bezpośrednio Europy, ale jej skutków będziemy doświadczać.

Dla nas nie mniej groźny jest ciągle najbliższy wschód…
Tak, tak, dla Rosjan ciągle aktualne jest powiedzenie „Kura nie ptica, Polsza nie zagranica”, a my powinniśmy pamiętać, że jastrząb nigdy nie przestaje być jastrzębiem…

Wracając na nasze polskie podwórko, kto, pana zdaniem, wygra wybory prezydenckie?
Oceniając zgłoszone kandydatury, prezydent Andrzej Duda wydaje się być bezkonkurencyjny. Donald Tusk, teoretycznie najgroźniejszy rywal, nie stanął w szranki. Po części dlatego, że nadarzyła się nęcąca synekura, ale też w wyniku realnej oceny szans opozycji w Polsce. Donald Tusk jest wytrawnym politykiem i nie startuje w przegranych wyścigach. Tego nie robi nawet Grzegorz Schetyna. Wykorzystał okazję, by pozbyć się konkurentki do jego fotela, z właściwym sobie sprytem skierował jej uwagę na ważniejszy fotel…

No właśnie, pani Kidawa-Błońska jakie ma szanse, pana zdaniem?…
Gdybyśmy wybierali pierwszą damę, miałaby spore, ale my mamy wybrać prezydenta - męża pierwszej damy - i w tym wypadku zgadzam się z opiniami partyjnych koleżanek pani Małgorzaty, że nie reprezentuje tego poziomu politycznej klasy. To nie kwestia doświadczenia, to inny typ „politycznego zwierzęcia”.

A Władysław Kosiniak-Kamysz, wytrawny polityk rosnącego w siłę ugrupowania, czyż nie jest poważnym konkurentem?...
Dla Kosiniaka-Kamysza będzie to bardzo przykre doświadczenie, przekona się, jak bardzo małe ma poparcie społeczne, mniej więcej tyle procent głosów, co piwo alkoholu… Będzie to też poważne memento dla PSL - zreflektuj się, bo koniec blisko.

A Szymon Hołownia, czarny koń tych wyborów? Jak pan ocenia jego szanse?
To ciekawa kandydatura. Gdybym nawet nie powątpiewał w jego niezależność, a przyznaję, podejrzewam, że ktoś go wymyślił, może zabrać sporo głosów prezydentowi Andrzejowi Dudzie. 20 maja 2019 r. prezydentem Ukrainy został Wołodymyr Zełenski, aktor, satyryk, wcześniej niezajmujący się polityką. Bez wielkich pieniędzy, sztabu politycznego wydawał się być bez szans w starciu z wytrawnymi politykami. Kiedy jest perspektywa wzięcia władzy, mogą znaleźć się pieniądze i ludzie gotowi służyć pomocą… Mam nadzieję, że Polska to nie Ukraina i przygoda pana redaktora Hołowni zakończy się kilkunastoprocentowym poparciem Polaków. Taki przebieg wyborów uspokoiłby - przynajmniej na jakiś czas - moje obawy o względny spokój w Polsce, w Europie, w świecie.

Czyżby miał pan jakieś alarmistyczne przeczucia?
Mam taką wizję: na pewno nie w Polsce, ale kojarzy mi się długi ważny budynek instytucji rządowej, przed którym demonstrują tłumy. W dzień to w miarę pokojowa demonstracja, ale w nocy pojawiają się podpalenia, zbrojne akcje, są ranni i zabici, hasła: rewolucja.

Chwała Bogu, że to nie w Polsce, ale nas też dopadają obawy… Czy wzmogły je ostatnie pomruki docierające ze Wschodu?
Nie bagatelizuję ich, tak ogólnie, nie widzę powodów do wesołości, ale życzmy sobie i innym, by ten 2020 rok okazał się lepszy od mijającego.

A co w pogodzie panie Krzysztofie?
Oznaki zimy będziemy obserwować zaledwie do końca stycznia. W lutym zacznie się już przedwiośnie, takie ponure, pochmurne, ale z dodatnimi temperaturami. Przewiduję, że lato 2020 będzie nieciekawe, pochmurne i deszczowe. Co prawda, będzie okraszone ładnymi, prawdziwie letnimi dniami, ale będzie tych dni mało. To sprawi, że ogólnie będziemy z pogody 2020 roku niezadowoleni.

Rozmawiał Tadeusz Woźniak

Stan alarmowy dla świata - tysiące naukowców ostrzega przed kataklizmem. Co nas czeka?

Susza, globalne ocieplenie: stan alarmowy dla świata. Naukow...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl