Jak zachowali się aktorzy w stanie wojennym? Bojkot czy pochwała generała

Jaką postawę wobec stanu wojennego przyjmowali aktorzy? Zobaczcie w naszej galerii:
Jaką postawę wobec stanu wojennego przyjmowali aktorzy? Zobaczcie w naszej galerii: fot. Wikipedia/ PAP / kolaż: Agnieszka Kowalko
13 grudnia przemowa gen. Wojciecha Jaruzelskiego zastąpiła program dla dzieci Teleranek, jak i filmy zaplanowane tego dnia w telewizji, a funkcjonariusze Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego zrzucili z afiszy przedstawienia teatralne i koncerty. Aktorzy, przyciągający uwagę tłumów, stali się elementem niepożądanym. Na razie. Którzy artyści zameldowali się na późniejszy rozkaz powrotu na scenę, a kto go zbojkotował?

Spis treści

Jaruzelski: izolować siły dąsające się

Jaruzelski potrzebował aktorów, choć nie od początku wprowadzenia stanu wojennego. Wówczas artyści, którzy potrafili zgromadzić tłumy i wzbudzić nieocenzurowane emocje, mogli być szczególnie groźni. Potem jednak popularne i uśmiechnięte twarze z ekranów czy scen mogły być symbolem normalizacji oraz aprobaty rządów generała. Postawa buntowników, którzy zbojkotowali występy po ogłoszeniu stanu wojennego, irytowała wojskowych. Na jednym z posiedzeń Jaruzelski nie owijał w bawełnę:

"Istnieje anachroniczna aspiracja do „rządu dusz”, udzielająca się, społecznie nośna. Sądzę, że musimy uczynić wszystko, aby izolować siły dąsające się – aktywnie antysocjalistyczne, udowadniać, że nie opłaca się walczyć z władzą ludową, że z emigracji wewnętrznej można się spóźnić (...) Jest to środowisko trudne, bo poza różnymi dewiacjami, polityczną wrogością mamy do czynienia z przewrażliwieniem, kaprysami i wrażliwością na gesty".

Niektórzy aktorzy za swą krnąbrność zostali internowani, wśród nich była aktorka Halina Mikołajska czy reżyser Kazimierz Kutz.

Englert: Grajmy, ale źle

Środowisko aktorskie 13 grudnia musiało wybrać, po której stronie barykady stanąć. Dla wielu z nich nie była to łatwa decyzja. W PRL mieli status „pieszczochów”, którzy dzięki swojej popularności mogli cieszyć się cokolwiek łatwiejszym życiem od szarych obywateli. Jan Englert wspominał po latach:

„«Pieszczochowatość» nasza polegała na tym, że jak potrzeba było komuś talonu na samochód, taki ulubieniec publiczności zasuwał do ministra handlu i prosił o taki talon albo sam minister dawał związkom zawodowym aktorów talony do rozdania. (…)” – mówił aktor w filmie dokumentalnym Edyty Stępniewskiej „Z bojkotem w roli głównej”.

Nigdy wcześniej nie byli postawieni tak gremialnie przed takim wyborem. Nic dziwnego, że początkowo nie do końca wiedzieli, w jaki sposób zaprotestować. Podczas jednej z dyskusji w szerszym gronie artystów, wspomniany Jan Englert rzucił nawet żartobliwie: "No dobrze, to grajmy, ale w ramach protestu, grajmy źle!".

Usłyszał wówczas ripostę Zbigniewa Zapasiewicza: "No, tobie to łatwo, ale co ja mam powiedzieć".

Z teatru do domu

Za oficjalną datę rozpoczęcia bojkotu scen i planów filmowych podczas stanu wojennego przyjmuje się 13 stycznia 1982 roku, ale o takiej formie protestu mówiono już wcześniej. Niektórzy aktorzy przenieśli swoje występy na o wiele bardziej kameralne sceny, tj. do swoich domów. W ten sposób powstał Teatr Domowy, stworzony przez artystów z Teatru Powszechnego w Warszawie: Ewę Dałkowską, Emiliana Kamińskiego, Andrzej Piszczatowskiego i Macieja Szarego. Pierwsze przedstawienie odbyło się 1 listopada 1982 r. w mieszkaniu Ewy Dałkowskiej. Scena była równie kameralna jak widownia zasiadająca m.in. na stole czy dywanie.

Z kolei sceną powszechną można już było nazwać wydarzenia artystyczne w przestrzeni kościołów i obiektów sakralnych. Głównym ośrodkiem sztuki niezależnej było Muzeum Archidiecezji Warszawskiej. Koordynacją wydarzeń zajmowała się tutaj wybitna aktorka Hanna Skarżanka. W spektaklach występowali m.in. Gustaw Holoubek, Krzysztof Kolberger czy popularna piosenkarka Danuta Rinn.

Ci aktorzy poparli stan wojenny Jaruzelskiego

Dla niektórych stan wojenny był ostatnim dzwonkiem i szansą na zmianę swojej postawy. Niektórzy ją wykorzystali wyrzucając przynajmniej legitymacje partyjne. Należeli do nich aktorzy Mariusz Dmochowski, Tadeusz Łomnicki i Włodzimierz Bednarski.

Byli jednak i tacy, którzy stawili się na wojskowy rozkaz i poparli generała. To również popularni, nierzadko wybitni aktorzy. Wśród nich znaleźli się Stanisław Mikulski, znany i lubiany nie tylko w Polsce za rolę Hansa Klossa w „Stawce większej niż życie”. Tę samą drogę wybrali także wybitni artyści Ignacy Gogolewski czy Wojciech Siemion.

Jak aktorzy po latach odnoszą się do stanu wojennego?

Bojkotowi nie podporządkowali się również Krzysztof Chamiec, Janusz Kłosiński i Emilia Krakowska. Niektórzy z nich gorzko wspominali potem ten czas. Stanisław Mikulski czy Janusz Kłosiński nie mogli wypowiedzieć w teatrze swoich kwestii, bo publiczność ostentacyjnie klaskała lub chrząkała. Chamiec skarżył się, że koledzy po fachu nie chcieli podać mu ręki lub na jego widok przechodzili na drugą stronę ulicy.

Emilia Krakowska po latach uznała, że w ogóle nie powinno się wspominać czasu stanu wojennego i bagatelizowała skutki jego wprowadzenia. Po kilkudziesięciu latach, pytana o wspomnienia, odpowiedziała dziennikarzowi zirytowana:

"Panie, dajmy sobie spokój z tym. Ja chcę radości (…) Po prostu było i się skończyło. (…) Teraz trzeba zadawać pytania, dlaczego jest brudno. A może ze szczęściem powiedzieć, że u nas był wielki przewrót i nie dopuściliśmy do wojny domowej. Myślicie głupio, te pytania są do dupy. (…) Zaglądajcie do historii, u Pinocheta, ile zginęło ludzi. A ile na co dzień ludzi ginie na drogach i nikt nie reperuje tego".

Zupełnie odmiennie zdanie na temat wydarzeń rozpoczętych 13 grudnia 1981 r. prezentowała kilkadziesiąt lat później choćby Magdalena Zawadzka:

"Do dziś są dla mnie wrogami, ludźmi, którymi pogardzam, zakałą naszej historii" – tak aktorka określiła autorów stanu wojennego.

od 16 lat

mm

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Komentarze 5

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

J
Jan Borowy
Bojkot najtrafniej skwitowała Olga Lipińska: "aktor jest od grania jak d**a od sr*nia". I miała rację. Aktorzy, nadąsani na "juntę" a przecież byli pieszczochami władz, brali nagrody, jeździli za granicę, gdzie ich fetowano jak gwiazdy zaczęli chałturzyć po kościołach. Zdziwieni, że nikt ich nie prześladuje. Po ok dziesięciu latach chcieli w glorii chwały powrócić do kina czy teatru a tu siurpryza! Nie ma miejsc! Nie pomogła karta kombatanta - publiczność nie chciał ich oglądać, słuchać wynurzeń o ich bohaterstwie i martyrologii. W dodatku w warunkach wolnego rynku - o który przecież z zaangażowaniem walczyli - zupełnie nie potrafili się odnaleźć. Najlepszy był Pietrzak. Napisał do Wałęsy list domagając się przyznania mu sali do występów i zagwarantowania frekwencji publiczności.
J
Jan Borowy
Cyt.: "13 grudnia przemowa gen. Wojciecha Jaruzelskiego zastąpiła program dla dzieci Teleranek" Wystąpienie generała było o 6-tej rano zaś Teleranek był o 9-tej. Widzowie Teleranka o 6-tej rano zwykle jeszcze spali. Ale tak buduje się kłamstwo.
D
Dr.kaczanowski
Polak- jak zwykle G-o-w-n-o warty.
G
Gość
13 grudnia, 7:41, Gość:

Ten cały "bojkot" nie wynikał z żadnego sprzeciwu wobec stanu wojennego, tylko, jak wyraźnie zresztą widać z tego artykułu, ze strachu przed ostracyzmem środowiskowym. Odmowa występowania była taniutka, do tego można było liczyć na chałturki finansowane po parafiach - tam przecież były centra finansowania pożytecznych idiotów pieniędzmi zza granicy.

Prawdziwej odwagi wymagało właśnie wystąpienie w teatrze. Władzy nikt się nie bał, bo władza miała swoje uciążliwości, ale była zasadniczo niegroźna. To zastraszone środowisko zastraszało kolejnych i tylko ci, którzy mieli naprawdę jaja potrafili się nie ugiąć i robić swoje.

Co ty bredzisz ?

Odważni ci którzy występowali dla komuchów ?

G
Gość
Dzisiaj nadal wielu się buntuje.

Słowo przepraszam pomyliłem się nie do pomyślenia, komuna wiedziała kogo karmić i karma wraca.
Wróć na i.pl Portal i.pl