Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak wywalczyć swoje miejsce na zaśnieżonym parkingu?

Redakcja
Znaleźć miejsce do zaparkowania to nie lada wyzwanie. Więc gdy już się uda, nie chcemy się z nikim dzielić
Znaleźć miejsce do zaparkowania to nie lada wyzwanie. Więc gdy już się uda, nie chcemy się z nikim dzielić P. Krzyżanowski
Zimą w kierowcy budzi się bestia. O prawach, którymi rządzi się parkowanie na osiedlach, pisze Anna Dąbrowska

Skrzynka, a na niej naklejona kartka "Ja sobie odśnieżyłem. Jak chcesz parkować, to sobie odśnież" - to obrazek z Osowej. We Wrzeszczu kierowca znalazł za wycieraczką kartkę "To moje miejsce parkingowe, proszę przestawić samochód".

I choć nikt nie może przejmować na wyłączność publicznego miejsca parkingowego, to ci, którzy przez kilka godzin je odśnieżali, uważają, że mają do tego prawo. Biedny może być ten, kto zdecyduje się to prawo naruszyć. Tak było z panem Szymonem z Wrzeszcza. - Postawiłem samochód w miejscu, które odśnieżył ktoś inny, bo to, które ja odśnieżyłem, było zajęte. Kilka godzin później mój samochód był zasypany zbrylonym śniegiem. Gdy go odkopałem, jedno światło było pobite - relacjonuje.

Pan Szymon znalazł sprawców, którzy przyznali się do zasypania samochodu. Tłumaczyli, że chcieli nauczyć sąsiada, że nie zajmuje się czyjegoś miejsca. Mówią, że to nie oni zbili światło. Obie strony zgodnie zdecydowały się wezwać policję, aby rozstrzygnąć spór.
- Jeśli ktoś umyślnie uszkodzi samochód stojący na parkingu, dopuszcza się przestępstwa uszkodzenia mienia - mówi podkom. Maciej Stemplewski z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku.

Parkowanie w miejscu wcześniej odśnieżonym przez innego mieszkańca nie jest wykroczeniem. - To raczej sprawa międzyludzka, kwestia kultury kierowców - tłumaczy podkom. Stemplewski. - Z drugiej strony, odśnieżenie ogólnodostępnego miejsca nikogo nie upoważnia do wyłączności parkowania.

Trzeba więc wykazać się wyrozumiałością i umiarem. Osoba, która napracowała się przy odśnieżaniu, może się zdenerwować, gdy ktoś stanie na jej miejscu, ale ktoś, kto parkuje na chwilę lub nie ma innej możliwości, ma prawo skorzystać z miejsca, które jest akurat wolne.

Zimą w kierowcach budzi się wściekłość. Jednym z łagodzących spór rozwiązań może być zostawienie karteczki z numerem telefonu przez kierowcę, który zajmuje odśnieżone miejsce. - Zwracamy się z prośbą o wzajemną życzliwość i powstrzymanie się od skrajnych zachowań w tych trudnych dla wszystkich warunkach - apeluje podkom. Stemplewski.

Odśnieżanie jak składanie mebli

Wiesław Baryła, psycholog społeczny z Uniwersytetu Gdańskiego
Przyjęcie, że publiczne miejsce parkingowe jest naszą własnością, bo je odśnieżyliśmy, jest błędem. Ludzie myślą - wykonałem pewną pracę, więc mi się należy. Jednak w momencie, kiedy człowiek robi coś dobrego, robi to dla wszystkich. Nie może rościć sobie prawa do wyłączności na to miejsce, ale często ludzie myślą w ten sposób. Sądzą, że własnym wysiłkiem wykupują sobie prawo do własności. Poza tym zimą dochodzi jeszcze naturalne rozdrażnienie kierowców. Najpierw godzinę trzeba skrobać samochód, potem jest problem z wyjechaniem i jeszcze z wjechaniem, a do pracy trzeba zdążyć. To wszystko się kumuluje. Kierowcy są poirytowani, chcą odpocząć w domu, a tu ktoś zajął "ich" miejsce. Dlatego dość łatwo o spięcie między ludźmi. Istnieje też taki mechanizm, że ludzie cenią sobie własną pracę. Na tym m.in. opiera się fenomen składanych mebli, bo ludzie mają poczucie, że praktycznie sami je zbudowali. Te meble stają się takie własne, takie ich. Myślę jednak, że można wytłumaczyć komuś, że to miejsce parkingowe nie jest jego własnością, o ile ta osoba nie jest skrajnie rozsierdzona sytuacją.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki