Jak tworzyła się współczesna wschodnia granica Polski? Ponure widmo linii Curzona

Paweł Stachnik
Podczas obrad konferencji w Teheranie Wielka Trójka rozpatrywała warianty przebiegu polskiej granicy wschodniej
Podczas obrad konferencji w Teheranie Wielka Trójka rozpatrywała warianty przebiegu polskiej granicy wschodniej
8 GRUDNIA 1919 - Mocarstwa określają wschodnią granicę terenów, na których Polska może stworzyć swoją adminstrację. Linia ta po II wojnie światowej zostanie nam narzucona jako wschodnia granica.

Rozpoczynająca obrady w styczniu 1919 r. paryska konferencja pokojowa miała zaprowadzić w powojennej Europie nowy porządek. Częścią tego porządku miała być także niepodległa Polska, a prawo do wyznaczenia jej granic przyznały sobie zwycięskie mocarstwa, w głównej mierze zaś Francja i Wielka Brytania. Polskie granice zachodnie miały być wypadkową ich stosunku do Niemiec, a wschodnie - do Rosji.

Bo to ona była najważniejsza na wschodzie i to pod nią ułożona miała zostać mapa tej części kontynentu. Tyle że sytuacja w Rosji nie była jasna.

Granica właściwa

Jak pisze prof. Andrzej Nowak w swojej wyróżnionej Nagrodami Moczarskiego i Klio książce „Pierwsza zdrada Zachodu. 1920 - zapomniany appeasement”, mocarstwa nie miały jednolitej polityki wobec Rosji. Pewne były jedynie, że należy zwalczać bolszewików i utrzymać możliwie silną Rosję jako wschodni filar antyniemieckiego sojuszu.

Kształt polskich granic wschodnich orężnie zamierzał wykuć Józef Piłsudski
Kształt polskich granic wschodnich orężnie zamierzał wykuć Józef Piłsudski

Wbrew oczekiwaniom ówczesnych polskich polityków, odrodzona Polska nie odgrywała w tych koncepcjach istotnej roli. Nadzieje, że wobec rozpadu Rosji jej rolę antyniemieckiego sojusznika Zachodu i czynnika stabilizującego sytuację na Wschodzie przejmie silna Polska, nie sprawdziły się.

Dowodnie świadczyła o tym przyjęta 8 grudnia 1919 r. „Deklaracja Głównych Mocarstw Sprzymierzonych i Stowarzyszonych w sprawie tymczasowej granicy wschodniej Polski”, podpisana przez premiera Francji i przewodniczącego Rady Najwyższej Mocarstw Georgesa Clemenceau. Określała ona granicę terenów, na których rząd polski miał prawo do zorganizowania swojej administracji.

Granica ta biegła od Grodna na północy, przez Niemirów, Brześć, Dorohusk, okolice Przemyśla aż do Karpat na południu. A zatem pozostawiała po drugiej stronie całe Ziemie Zabrane. Jak pisze w swojej książce prof. Nowak, linia miała być tymczasową granicą naszego kraju do momentu odrodzenia się Rosji i ustalenia w bezpośrednich rozmowach między Moskwą i Warszawą dokładnego rozgraniczenia obszarów. Jednocześnie owa tymczasowa granica określana była jako „właściwa”.

Lord George Curzon, minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii w 1920 r.
Lord George Curzon, minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii w 1920 r.

Dla Wielkiej Brytanii, Francji i USA ze względu na swój potencjał militarny, ludzki i gospodarczy Rosja była ważniejsza niż Polska i to na nią - ze wskazaniem na jej białą wersję - stawiał Zachód. Jak podaje prof. Nowak, hasło „Russia first” obowiązywało w 1918, 1919 i 1920 r. w amerykańskiej polityce, ale podpisywali się pod nim także Brytyjczycy i Francuzi.

W tej układance był jeszcze jeden element, słabo uwzględniany przez mocarstwa zachodnie: własną politykę wobec Rosji i terenów po carskim imperium chciała prowadzić Polska. Granice wschodnie nowej Rzeczypospolitej zbrojnie wykuć zamierzał Józef Piłsudski.

W tym celu w 1919 r. Wojsko Polskie rozpoczęło marsz na Wschód i, dochodząc do Berezyny, pod koniec tego roku osiągnęło na północy bez mała granicę sprzed I rozbioru. Z kolei na południu polska ofensywa na Ukrainie ruszyła w kwietniu 1920 r. i zajęła Kijów.

Potem jednak ocknęli się bolszewicy. Ich kontrofensywa ruszyła w maju i zaczęła spychać wojska polskie na zachód. Liczebna przewaga i impet sowieckiego natarcia były tak duże, że cofanie się przeszło w odwrót, bolszewicy zaś przekroczyli Bug i podeszli pod Warszawę grożąc lada chwila jej zdobyciem. Sytuacja stała się krytyczna.

Dyktat w Spa

Polski rząd postanowił uciec się do rokowań, a z prośbą o pośrednictwo w ich nawiązaniu zwrócił się do państw zachodnich. W tym celu premier Władysław Grabski udał się don Spa w Belgii, gdzie 5 lipca 1920 r. rozpoczęła się konferencja przedstawicieli Ententy mających ustalić politykę wobec Niemiec.

Jak tworzyła się współczesna wschodnia granica Polski? Ponure widmo linii Curzona

Przyjęcie Grabskiego nie było życzliwe. Zachodni politycy uznawali bowiem wyprawę Piłsudskiego na wschód za przejaw imperializmu. Polskę zaś - skoro już miała istnieć - widzieli wyłącznie w tzw. granicach etnicznych, takich ja te wykreślone w deklaracji z 8 grudnia 1919 r. Co to oznaczało, w Spa przekonał się Grabski. 10 lipca, na spotkaniu z premierami Wielkiej Brytanii i Francji. David Lloyd George przedstawił mu propozycję nie do odrzucenia: Ententa wystąpi do bolszewików z propozycją rozmów, ale Polska będzie musiała spełnić pewne warunki. Po pierwsze oddać Wilno Litwie, po drugie wycofać się na linię demarkacyjną.

Linia ta biegła od Grodna, przez Brześć, Dorohusk, na wschód od Hrubieszowa, na zachód od Rawy Ruskiej, a w Galicji do Karpat, ze Lwowem po polskiej stronie. W dużej mierze pokrywała się więc z linią z deklaracji z 8 grudnia.

Znękany dyktatem Grabski wyraził zgodę i następnego dnia, notę z propozycją przebiegu linii demarkacyjnej wysłano do bolszewickiego komisarza spraw zagranicznych Gieorgija Cziczerina.

- Wyjaśnijmy, że linia demarkacyjna z 8 grudnia 1919 r. dotyczyła wyłącznie zaboru rosyjskiego, a więc rozgraniczenia Kongresówki i reszty ziem zagarniętych przez Rosję. Nie było w niej mowy o Galicji, bo Galicja do Rosji nigdy nie należała. Natomiast lina Curzona przedłużyła - i to bez poinformowania o tym Grabskiego - rozgraniczenie Rady Najwyższej na Galicję. Rozcięła ją na pół, oddając wschodnią część Rosji sowieckiej. Było to podeptanie nie tylko umowy z Grabskim, ale także praw międzynarodowych, bo Rada Najwyższa miała takie samo prawo do Galicji, jak pan Zagłoba do Niderlandów - wyjaśnia prof. Andrzej Nowak.

Profesor podkreśla, że Wojsko Polskie znajdowało się wtedy na niektórych odcinkach o 100-200 km na wschód od owej linii, a to oznaczało, że będzie musiało się cofnąć, oddając teren za darmo. Propozycja była dla bolszewików tak korzystna, że ci nie uwierzyli i wietrzyli w tym jakiś podstęp.

Tak wyznaczone rozgraniczenie zostało nazwane linią Curzona, od nazwiska ówczesnego ministra spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii lorda George’a Curzona, choć ten nie miał z nią wiele wspólnego. Odtąd jednak na stałe połączyła się z jego nazwiskiem i tak funkcjonuje do dziś. Kto więc był prawdziwym jej autorem?

Została przygotowana przez osobistego sekretarza premiera Lloyd George’a, Philipa Kerra, ale na podstawie wskazówek udzielonych mu przez urzędnika Foreign Office Lewisa Namiera. Namier to bardzo ciekawa postać. Wywodził się ze spolonizowanej rodziny żydowskiej Bernsteinów, która nabyła majątki ziemskie i przyjęła nazwisko Niemirowscy.

Ludwika Bernsteina (bo tak miał na imię) uczyli wybitni polscy naukowcy, m.in. Marian Kukiel i Stanisław Kot. Na studiach zetknął się jednak z przejawami antysemityzmu, co zraziło go do Polski. Zerwał kontakty z rodziną, wyjechał do Wielkiej Brytanii, zmienił nazwisko na Namier, ukończył studia i podjął pracę w Foreign Office. Tam konsekwentnie działał na szkodę Polski, krytykując ją na każdym kroku.

„Pierwsza zdrada zachodu”, książka prof. Andrzeja Nowaka
„Pierwsza zdrada zachodu”, książka prof. Andrzeja Nowaka

- Miał rzeczywiste kompetencje na temat stosunków etnicznych, religijnych, społecznych i politycznych na ziemiach polskich. Tyle że za każdym razem wykorzystywał je przeciw Polsce. Czytałem dziesiątki jego memoriałów pisanych w latach 1917-1920 i w każdym z nich z niezwykłą zajadłością atakował nasz kraj. Raziło to nawet jego zwierzchników, którzy dostrzegali ich tendencyjność. Nie wiele jednak poza tym mogli zrobić, bo nie mieli zielonego pojęcia o realiach Europy Wschodniej - mówi prof. Nowak.

To właśnie Namier podsunął taki a nie inny przebieg linii demarkacyjnej, a brytyjski premier David Lloyd George ochoczo ją przyjął, bo osłabiała pozycję nielubianej przez niego Polski.

Rząd w Warszawie 15 lipca zgodził się przyjąć niekorzystne decyzje Rady Najwyższej podjęte w Spa, rychło jednak wygrana w wojnie z bolszewikami radykalnie zmieniła sytuację. Granica polsko-sowiecka została ustalona w traktacie ryskim i przebiegała prawie 300 km dalej na wschód.

Teraz Stalin

Linia Curzona okazała się epizodem. Nie na zawsze jednak. Ku nieszczęściu Polaków na arenę wróciła podczas II wojny światowej. Po raz pierwszy wspomniał o niej w 1943 r. Stalin, sugerując aliantom zachodnim, że Związek Sowiecki będzie chciał po wojnie (lub jeszcze w jej trakcie) dokonać rewizji granic. Zachodnia granica z Polską powinna zaś przebiegać wzdłuż linii Curzona z 1920 r., a więc mniej więcej na Bugu.

Inna sprawa, że była to też w przybliżeniu niemiecko-sowiecka linia graniczna po rozbiorze Polski we wrześniu 1939 r. Tyle że Stalinowi wygodniej było używać wobec Brytyjczyków i Amerykanów nazwy kojarzącej się z angielskim ministrem spraw zagranicznych niż z paktem Ribbentrop-Mołotow.

Żądanie zmiany granic dyktator wysunął wobec rządu polskiego w marcu 1943 r. Złamał tym samym postanowienia układu Sikorski-Majski, w którym wyraźnie zapisano, że traktaty sowiecko-niemieckie z 1939 r. dotyczące zmian terytorialnych w Polsce tracą swoją moc.

Antykomunistyczna ulotka protestująca przeciwko linii Curzona
Antykomunistyczna ulotka protestująca przeciwko

linii Curzona

Odtąd zaczęła się batalia polskiego rządu i polskich polityków o utrzymanie Kresów Wschodnich. W walce tej Polacy jedynie teoretycznie wspierani byli przez Wielką Brytanię i USA. W rzeczywistości bowiem (tak jak 20 lat wcześniej) dla aliantów ważniejszy był potencjał wojskowy, ludnościowy i ekonomiczny Rosji, za który zamierzali zapłacić nie swoimi ustępstwami terytorialnymi.

Roosevelt i Churchill dość szybko uznali, że nie warto umierać za wschodnią granicę Polski i że powinna ona przebiegać na Bugu wzdłuż linii Curzona, ewentualnie pozostawiając po polskiej stronie Lwów. Sprawę omawiano na konferencji w Teheranie, gdzie okazało się, że linia Curzona funkcjonuje w dwóch wariantach: A i B. Ta druga pozostawia Lwów w Polsce, ta pierwsza już nie.

Warianty te pojawiły się podczas konferencji w Spa w 1920 r., gdy pierwotny przebieg linii demarkacyjnej (ten ze Lwowem po polskiej stronie) został sfałszowany. Do Cziczerina wysłano bowiem wersję ze Lwowem po bolszewickiej stronie. Jak pisze prof. Andrzej Nowak, za tą dyplomatyczną sztuczką stał prawdopodobnie Philip Kerr, jedyny konsultant Lloyda George’a w sprawach wschodnich.

W Teheranie Wielka Trójka rozpatrywała pięć wariantów polskiej granicy wschodniej. Po uwagę brano m.in. granicę ryską, pozostawienie przy Polsce Wileńszczyzny i całej Galicji Wschodniej, tylko Galicji Wschodniej, a wreszcie samego Lwowa i Drohobycza. Ostatecznie Stalin doprowadził do przyjęcia najmniej dla nas korzystnego wariantu „E”, który przebiegał wzdłuż linii Curzona i odcinał od Polski Lwów, Wilno i Grodno. Ostatecznie utratę przez Polskę Kresów Wschodnich Wielka Trójka przypieczętowała na konferencji w Jałcie.

Wilno, Lwów, Grodno

Gdy wiadomości o tych ustaleniach dotarły do polskich polityków w Londynie oraz Polaków w kraju, wywołały szok. Nie dowierzano, że alianci z czystym sumieniem oddali Stalinowi połowę Polski, w tym tak ważne miasta jak Wilno, Lwów i Grodno. W II Korpusie Polskim zastanawiano się nawet nad wypowiedzeniem posłuszeństwa alianckiemu dowództwu. Premier Stanisław Mikołajczyk interweniował u Churchilla i Roosevelta, lecz spotkał się z zimnym przyjęciem.

Stworzony przez Stalina Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego wprawdzie wysuwał postulaty co do korekty granicy wschodniej, sugerując pozostawienie przy Polsce Lwowa i galicyjskiego zagłębia naftowego, ale szybko został przywołany do porządku przez dyktatora.

27 lipca przewodniczący PKWN Edward Osóbka-Morawski podpisał w Moskwie „Porozumienie między PKWN a rządem ZSRR o polsko-sowieckiej granicy”. Ustalało ono granicę na linii Curzona. 16 sierpnia 1945 r. Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej podpisał umowę z ZSRR o granicy polsko-sowieckiej. Stała się ona odtąd aż do lat 90. prawną podstawą wschodniej granicy Polski.

Czy były jakieś szanse, by w tamtych okolicznościach uratować na wschodzie coś więcej?

- Wielu historyków zastanawia się, czy mocniejszy nacisk ze strony Roosevelta i Churchilla mógł uratować dla Polski przynajmniej Lwów. Obydwaj zdawali sobie sprawę, że jest on ważny dla Polaków. Próba uratowania go - przez Roosevelta, bo Churchill był najsłabszy w Wielkiej Trójce - mogła zostać w rozmowach podjęta. Z jakim skutkiem, nie wiemy - mówi prof. Nowak.

- Drugi wariant to plan uderzenia na Europę przez Bałkany, co pozwoliłoby być może dotrzeć aliantom do Polski przed Armią Czerwoną. Został on jednak ostatecznie pogrzebany na konferencji w Quebeku w sierpniu 1943 r., gdzie sztabowcy amerykańscy jednoznacznie odrzucili tę propozycję Churchilla. Wojskowo łatwiej było bowiem atakować od strony Francji niż przez bałkańskie góry - dodaje historyk.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Jak tworzyła się współczesna wschodnia granica Polski? Ponure widmo linii Curzona - Plus Dziennik Polski

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl