Jak tu pyskować pięknej sędzi?

Jerzy Filipiuk
Jerzy Filipiuk
Karolina łagodzi obyczaje na boisku. Ale czasem musi zareagować stanowczo
Karolina łagodzi obyczaje na boisku. Ale czasem musi zareagować stanowczo fot. Anna Kaczmarz
18-letnia krakowianka Karolina Bojar od ponad roku sędziuje mecze piłki nożnej. Nie chce mieć żadnych forów za to, że jest ładną dziewczyną. Zamiast komplementów woli gratulacje graczy i trenerów za dobrą pracę na boisku

Czy podrywają? Tak, prawie na każdym meczu. I piłkarze, i - gdy sędziuję najmłodszym - trenerzy. Ale wszystko przebiega w formie żartów. Zwykle po zakończeniu gry. Słyszę komplementy a propos mojej urody - mówi 18-letnia Karolina Bojar, od ponad roku sędzia piłki nożnej.

Dziś arbitrem piłkarskim można zostać mając już 16 lat. - Każdy ma teraz szansę, aby szybciej się wybić. Mój kolega, który ma tylko 17 lat, sędziuje już jako główny w klasie A - podkreśla Karolina. Sama jako pani sędzia zadebiutowała w marcu 2015 roku. Gwiżdże najmłodszym - żakom, trampkarzom, młodzikom, orlikom. Z chorągiewką biega w spotkaniach klasy C, B i A.

Z dziadkiem o futbolu
Sportowe geny przejęła po rodzicach (mama Dorota była biegaczką w AZS AWF Kraków, złotą medalistką akademickich MP na długim dystansie, tata Paweł biegał dla własnej satysfakcji), a zamiłowanie do futbolu po... dziadku i babci.

Dziadek Czesław Piszczek (ojciec pani Doroty) i jego żona Antonina uwielbiają piłkę. Oglądają mecze, rozmawiają o futbolu.

- Dziadek przez wiele lat był arbitrem. Sędziował 1300 meczów. Często grałam z nim - i z kolegami na podwórku - w piłkę - zabierał mnie na mecze. Ale to ja sama postanowiłam, że pójdę na kurs sędziowski. Oglądam dużo meczów - naszą ekstraklasę, ligi zagraniczne, Ligę Mistrzów, Ligę Europy itd. Analizuję różne sytuacje na boisku. Gdy sędzia dyktuje karnego, a komentator mówi, że nie wie, czy było przewinienie, odtwarzam tę sytuację w komputerze, rozmawiam o niej z dziadkiem - opowiada krakowianka.

Pytana o arbitrów, których bardzo ceni, rzuca trzy nazwiska: Szymona Marciniaka z Płocka oraz Tomasza Musiała i Sebastiana Krasnego z Krakowa. - Ale nie mam swego idola. Imponuje mi każdy sędzia, który mecz o wysokim ładunku emocjonalnym potrafi poprowadzić spokojnie i na wysokim poziomie - podkreśla.

Bez k..., bo dama na linii
Jej też marzą się wielkie mecze, ale na razie styka się z prozą sędziowskiego życia.

- Podczas jednego ze spotkań, przy rzucie rożnym musiałam uważać, żeby nie wpaść w krowie łajno. W innej miejscowości kibice prosili, żebyśmy szybciej zaczęli mecz, bo o godzinie 20 zamykają sklep, a oni muszą iść po piwo - mówi.

Futbolowego folkloru jest dużo. Jednym z jego elementów są przekleństwa. U piłkarzy - normalka. K... lecą często. Ale jak tu się wyrażać przy kobiecie? Krakowianka przyznaje, że jej obecność na boisku... łagodzi obyczaje. - Gdy zawodnicy widzą, że będę im sędziować, mówią na przykład: „Nie klniemy, bo dama na linii” . Zdarza się, że się zapomną, wtedy przepraszają - mówi.

Klną też kibice oraz... szkoleniowcy, i to prowadzący dzieci. Karolina nie kryje zaskoczenia oraz oburzenia.

- Trenerzy często klną na młodych chłopców, wyzywają ich od idiotów. Gdy im nie wyjdzie jakieś zagranie, wyżywają się na nich, rzucają wyzwiskami. Traktują ich jakby grali mecz o wszystko. Nie rozumiem takich zachowań. To powinna być przyjemność, zabawa, nauka. Tymczasem pretensje trenerów powodują, że dzieci płaczą. To są chore sytuacje - opowiada krakowianka.

Ponieważ, zgodnie z przepisami, na meczu z udziałem piłkarzy do lat 18 trener jest ich opiekunem, sędzia nie może go odesłać na trybuny. - Gdy źle się zachowuje, mogę mu tylko powiedzieć: „Proszę się czuć wyrzuconym z boiska” - zaznacza Karolina.

Jej wcześniejsze wyobrażenia o futbolu najmłodszych mijają się trochę z tym, co widzi podczas meczów. Na przykład już nawet 8-latki, uczeni przez trenerów, starają się symulować faule...

Przyznaje, że - choć coraz więcej kobiet sędziuje mecze - widok pani sędzi ciągle budzi zaskoczenie. Nie chce mieć żadnych forów dlatego, że jest kobietą. Chce być traktowana bez żadnych uprzedzeń, oceniana za to, jak sędziuje, a nie jak wygląda.

Największą satysfakcję ma, gdy po ostatnim gwizdku trener podchodzi do niej i mówi „Gratuluję świetnie poprowadzonego meczu”. - To największy komplement z ust trenera. Zdarzyło mi się go usłyszeć kilka razy. To tak jakby piekarz usłyszał, że jego wyrób jest pyszny - mówi obrazowo.

Kulturalna i wymagająca
Czego najbardziej się obawiała przed rozpoczęciem sędziowania?

- Zachowania autorytetu. Wcześniej nie widziałam się z gwizdkiem na środku boiska. Choćby dlatego, że wprawdzie jak na dziewczynę nie jestem niska (ma 170 cm wzrostu - przyp.), ale piłkarze, nawet młodzi, są ode mnie dużo wyżsi - wyznaje.

Na zdobywanie autorytetu pracuje jednak nie wzrostem, ale umiejętnościami. Opowiadając o sędziowaniu, często używa słowa „zawód”, a nie - hobby, pasja, zajęcie...

- Nie jestem księżniczką na boisku. Jeśli coś robię, to jak najlepiej. Jestem bardzo ambitna, dążę do perfekcji. Koncentruję się tylko na grze, nie zważam na jakieś zaczepki. Od pierwszej do ostatniej minuty jestem sędzią. Staram się być i kulturalna, i wymagająca. Gdy zawodnik prosi o wyjaśnienie spornej sytuacji, wyjaśniam, ale po meczu. Inna sprawa, że wielu piłkarzy... nie zna przepisów.

Nikogo nie skrzywdzić!
Co nadal sprawia jej dużo trudności w roli prowadzącej mecz?

- Boję się kogoś skrzywdzić swą błędną decyzją. Mam świadomość, ile serca dzieci wkładają w swą grę. Najmłodsi bardzo przeżywają swoje mecze. Ostatnio sędziowałam turniej dziecięcy. Gdy podyktowałam - słusznie - rzut karny, chłopiec, który faulował, popłakał się - wspomina Karolina.

Nie boi się o kondycję. Bo... jest lekkoatletką, biega na dystansach od 400 m do 3 km.

- Od zawsze biegałam z rodzicami. w licealiadzie byłam druga na 800 metrów. Wypatrzył mnie trener Roman Kołodziej z Cracovii 1906. Powiedział, że skądś mnie zna. Pomylił z... moją mamą, bardzo podobną do mnie. W Cracovii 1906 zaczęłam biegać w 2014 roku. Trenowałam sześć razy w tygodniu po półtorej-dwie godziny. To był piękny okres mojego życia. W 2015 roku w Krakowie zdobyłam mistrzostwo Małopolski w biegu przełajowym na 3 kilometry. W ubiegłym roku startowałam też, ale bez powodzenia, w mistrzostwach Polski seniorek w Iławie. Dzień później... sędziowałam mój pierwszy mecz, na boisku Garbarni - wspomina krakowianka.

Na razie ma... roczną karencję w bieganiu. To efekt nieporozumienia z Kołodziejem. - Bardzo szanuję trenera Kołodzieja, bo widzę, ile serca wkłada w swoją pracę, ile czasu poświęca biegom, ale od pewnego momentu nie potrafiliśmy się porozumieć. Teraz biegam indywidualnie, żeby podtrzymać kondycję. Od lipca chcę być zawodniczką AZS AWF Kraków, dlatego trenuję, by osiągnąć taki poziom, jaki miałam, gdy kończyłam starty w Cracovii - zaznacza.

Okiełznać stres
Uprawianie biegów pomaga jej w sędziowaniu nie tylko dlatego, że jest zawsze bardzo dobrze przygotowana pod względem kondycyjnym. - Bieganie nauczyło mnie odporności na trudne warunki pogodowe: grad, śnieg, zimno, upał - mówi. I dodaje: - Przed meczami nie odczuwam żadnego stresu. Jestem w stanie zapanować nad nim. Stres odczuwałam za to przed każdym biegiem. Objawiał się on... bólem dziąseł.

Uważa się za osobę mającą wszystko pod kontrolą. - Mam zawsze przygotowany plan dnia. Im lepiej zorganizuję sobie czas, tym więcej mam wolnego. Jeśli coś robię - to na sto procent, jeśli odpoczywam - to także na sto procent. Inaczej byłby to stracony czas - przekonuje.

Ma sprecyzowane plany na przyszłość. Szkolne, sportowe i zawodowe. Chce zdać maturę, dostać się na studia, ukończyć prawo na UJ. Chciałaby prowadzić mecze seniorów, bo niższe ligi i mecze dzieci to na razie taka szkoła przetrwania. Myśli, by odnosić sukcesy w biegach. Marzy, by zostać dziennikarką telewizyjną i zajmować się sportem. - Kamera mnie nie peszy - zapewnia. Opcja rezerwowa to zawód tłumacza, dlatego uczy się języków.

***

Karolina Bojar
Ur. 15 września 1997 r. w Krakowie. Mama Dorota, tata Paweł. Ma 17-letnią siostrę Katarzynę. Uczennica II LO, w maju zdaje maturę. W latach 2014-2015 była biegaczką Cracovii 1906. Pisze teksty do portalu sprinterzy.com - o treningu, odżywianiu i psychologii sportu. Od ponad roku sędzia piłki nożnej. Kibicuje Wiśle Kraków, Bayernowi Monachium i Barcelonie. Tańczy i śpiewa w zespole „Małe Słowianki”. Lubi czytać i jeździć konno.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jak tu pyskować pięknej sędzi? - Gazeta Krakowska

Wróć na i.pl Portal i.pl