Jak smog zabija ponad 40 tysięcy Polaków rocznie

Witold Głowacki
Witold Głowacki
Panorama Krakowa z poprzedniej zimy
Panorama Krakowa z poprzedniej zimy Anna Kaczmarz / Dziennik Polski / Polska Press
Smog stał się jedną z najczęstszych nienaturalnych przyczyn śmierci Polaków. Co roku niepostrzeżenie odbiera życie ponad 40 tysiącom z nas. To prawdziwa hekatomba.

W ciągu jednego roku z powodu smogu umiera w Polsce znacznie więcej osób niż wynosi łączna liczba ofiar wojny na Ukrainie. Według danych ukraińskiego MSZ konflikt pochłonął życie ok. 10 tysięcy mieszkańców Ukrainy (ta liczba nie obejmuje jednak części strat po stronie rebeliantów ani danych dotyczących Rosjan). Tymczasem według Europejskiej Agencji Środowiska w Polsce co roku umiera z powodu smogu nawet 48 tysięcy osób. Komisja Europejska szacuje tę liczbę na ok. 40 tysięcy, a organizacja HEAL (Health and Environment Alliance) na ok. 44 tysięcy (dane HEAL obejmują wyłącznie ofiary pyłów PM.2.5).

Smog to jedna z najczęstszych nienaturalnych przyczyn zgonów w Polsce - można ją liczbowo porównywać właściwie tylko ze skutkami palenia papierosów. O ile jednak palacze sami kręcą sznur na własną szyję, o tyle smog zagraża każdemu z nas.

Polska od lat zajmuje czołowe miejsca w Europie w niechlubnych rankingach poziomów emisji smogu. Podobnie rzecz ma się z danymi dotyczącymi jego wpływu na śmiertelność obywateli. W raporcie HEAL za 2016 rok mamy czwarte miejsce - gorzej niż w Polsce jest tylko w Rumunii, Bułgarii i Serbii. Pod względem zanieczyszczenia powietrza i śmiertelności z powodu smogu jesteśmy na europejskim dnie. Następny krąg piekła to dopiero wysoko uprzemysłowione kraje azjatyckie na czele z Chinami.

Dane i statystyki dotyczące smogu i śmiertelności z jego powodu bywają chętnie podważane przez smogowych „sceptyków”, lobbystów - np. pracujących na rzecz energetyki opartej na węglu - lub polityków, którzy nie mają pojęcia, jak skutecznie zabrać się za ograniczanie smogu. Warto więc wiedzieć, w jaki sposób zabija nas smog - i według jakich metod mierzy się jego śmiertelne żniwo.

CZYTAJ TAKŻE: Smog zabija. By skutecznie się przed nim obronić, trzeba wymieniać piece

A jest ono ogromne. Żeby zrozumieć, co oznacza śmierć 40 tysięcy Polaków w ciągu jednego roku, uświadommy sobie, że historycy szacują liczbę polskich wojskowych ofiar śmiertelnych Kampanii Wrześniowej 1939 roku na ok. 75 tysięcy. W XXI wieku nie trzeba dwóch lat, by polskie straty z powodu smogu sięgnęły tych z przegranej wojny obronnej sprzed prawie ośmiu dekad.

Z oczywistych przyczyn boimy się terroru. Łączna liczba ofiar zamachów terrorystycznych w Europie Zachodniej od roku 1970 do dziś jednak nie przekracza 10 tysięcy (i to z wszystkimi możliwymi poprawkami na przypadki wątpliwe i niejednoznaczne). Nie lekceważmy zagrożenia terrorystycznego, ale uświadommy sobie, że smog w Polsce w ciągu jednego roku okazuje się zbierać wielokrotnie większe śmiertelne żniwo niż w całej Europie przez dekady robiły to ISIS, Al Kaida, ETA, IRA i RAF i inne organizacje terrorystyczne razem wzięte.

Boimy się - również słusznie - wypadków na drodze. Polskie statystyki też są tu wyjątkowo ponure. W 2016 roku na drogach zginęło prawie 3000 obywateli, średnio 250 miesięcznie w skali kraju. To przerażające - ale powinniśmy zdać sobie sprawę z tego, że tylko w styczniu tego roku w samym tylko Krakowie (sic !) smog mógł się przyczynić do śmierci około 300 osób - tak wynika z obliczeń dziennikarzy „Dziennika Polskiego” przeprowadzone w oparciu o dane GUS. Styczeń 2017 roku był zresztą pod względem smogu zupełnie wyjątkowy - spora liczba bezwietrznych lub niemal bezwietrznych dni sprawiła, że miasta spowite były niemal widoczną mgłą. W Krakowie i innych miastach szczególnie narażonych na smog odnotowano w tym miesiącu wzrost umieralności na poziomie 30 procent. W skali całej Polski zmarło natomiast aż 44 tysiące osób - to o 11 tysięcy więcej niż w styczniu 2016 roku (33,3 tys. zgonów), styczniu 2015 roku (33,6 tys. zgonów) i styczniu 2014 roku (33,1 tys. zgonów). Lekarze i naukowcy są tu dość zgodni - według najbardziej ostrożnych szacunków smogowi można przypisać ok. 6000 zgonów z tej 11-tysięcznej „nadwyżki”. Według najmniej ostrożnych - prawie wszystkie.
Jak dokładnie zabija smog? W pomiarach określa się zagęszczenie w powietrzu pyłów o określonych rozmiarach. Pyły PM10 to wszystkie cząstki mniejsze niż 10 mikrometrów. Pyły PM2,5 to cząstki mniejsze niż 2,5 mikrometra. A PM 0,1 to te najdrobniejsze, mniejsze niż 0,1 mikrometra. Dla naszego organizmu najbardziej niebezpieczne są te dwie ostatnie kategorie. Pyły o średnicy 5-10 mikrometrów docierają do nosogardzieli. Ale te o średnicy 3 mikrometrów już do Oskrzeli. Pyły PM2,5 określa się mianem frakcji toralnej (bo wnikają w głąb klatki piersiowej). Pyły PM 0,1 to już frakcja respiralna - (są tak małe, że mogą dostać się bezpośrednio do pęcherzyków płucnych).

Przez płuca człowieka w ciągu jednej doby przepływa od 10 do 20 tysięcy litrów powietrza. Przy poziomie alarmowym pyłów (300 mikrogramów na metr sześciennych) oznaczałoby to, że wdychając przez całą dobę zanieczyszczone powietrze, przepuszczalibyśmy przez nasz układ oddechowy już od 3000 do 6000 mikrogramów pyłów - czyli raczej od 3 do 6 miligramów. I właśnie w takim natężeniu, choć zwykle nie przez całą dobę, te pyły w trakcie alarmu smogowego wdychamy.

Najczęstsze bezpośrednie przyczyny zgonów, do których przyczynia się smog, należą do dwóch grup. Pierwsza to choroby serca i naczyń - zawały, udary mózgu, miażdżyce etc. Wysokie poziomy pyłów PM 2,5 wywołują nadciśnienie i zaburzają funkcjonowanie śródbłonka - co sprzyja tworzeniu się blaszki miażdżycowej. Naukowcy porównują wpływ smogu na nasz układ krwionośny do efektów palenia papierosów. W obu wypadkach mamy do czynienia ze stresem oksydacyjnym na poziomie komórkowym. To zaś naraża nas na rozwój miażdżycy naczyń krwionośnych i w konsekwencji na chorobę wieńcową, udar mózgu czy zawał.

Nieważny jest tu nawet wiek narażonych na obcowaniem ze smogiem. Naukowcy z Katedry Chorób Wewnętrznych i Medycyny Wsi Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego wykazali w zeszłym roku, że na wpływ smogu narażony jest układ krwionośny nie tylko osób starszych (jak swego czasu sądzono), ale i młodych, zwłaszcza kobiet.

CZYTAJ TAKŻE: Smog zabija. By skutecznie się przed nim obronić, trzeba wymieniać piece

Druga grupa zagrożeń jest jeszcze bardziej oczywista dla laika, bo przecież mówimy o wpływie pyłów i substancji toksycznych w powietrzu na organizm. To choroby układu oddechowego - astma i przewlekła obturacyjna choroba płuc (POHCP). To paskudna choroba, za której sprawą stopniowo, krok za krokiem, niepostrzeżenie się dusimy. Ma charakter nieuleczalny, lekarze mogą ją tylko spowolnić (na nasze szczęście znacząco), wykrywa się ją z pomocą badania spirometrycznego. Według WHO przewlekła obturacyjna choroba płuc już w 2030 roku będzie trzecią najczęstszą przyczyną zgonów z powodu chorób w skali świata - w Stanach Zjednoczonych już nią jest. Do jej rozwoju przyczynia się właśnie smog - przede wszystkim pyły PM 2,5. To właśnie zagrożenia zachorowaniami na POHCP dotyczyły słynne już badania zespołu naukowców z Politechniki Warszawskiej, którzy udowodnili, że mieszkaniec kamienic przy Alei Niepodległości w Warszawie jest mniej więcej czterokrotnie bardziej narażony na zachorowanie na POCHP niż rolnik ze wschodniej Polski.

To, że smog przyczynia się do wzrostu zachorowań na schorzenia z obu tych grup lekarze widzą wręcz fizycznie. Wojskowy Instytut Medyczny przy Szaserów w Warszawie w feralnym styczniu tego roku, w dniach, w których odnotowano alarmowe poziomy smogu, oficjalnie odnotował wzrost liczby zgłoszeń do szpitala o aż 50 proc. ) O 30 proc. wzrosła wtedy na przykład liczba pacjentów z migotaniem przedsionków serca.

Coraz więcej wiemy też na temat tego, w jakim dokładnie stopniu wystąpienie smogu zwiększa liczbę chorób i hospitalizacji. Bardzo wyważoną metodologię łączącą czystą medycynę z technologiami Big Data zastosowali lekarze z Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Przez kilka lat zbierali dane z NFZ w Śląskiej Bazie Naczyniowo-Sercowej, do której trafiały informacje o zachorowaniach i pacjentach z ponad 300 przychodni i szpitali w województwie. Zespół przetworzył też 14 milionów (sic!) porad lekarzy rodzinnych dotyczących ok. 2 mln pacjentów. Obszar zainteresowania badaczy to lata 2006-2014.
Statystyki zachorowań zebrane w tej gigantycznej próbie zestawiono następnie z danymi historycznymi o alarmach smogowych z ostatnich lat. Lekarze ze Śląskiego Centrum Chorób Serca dowiedli w ten sposób, że za każdym razem, gdy w powietrzu poziom dwutlenku azotu przekracza stany alarmowe, liczba zawałów serca rośnie średnio o 12 proc., udarów mózgu o 16 proc., a zatorów płucnych - o 18 proc. Średnio o 14 proc. rośnie nawet liczba wizyt u lekarzy rodzinnych.

A co z tezą, że smog zabija? Otóż ją także sprawdzono. To, co najbardziej uderzające to fakt, że każdy alarm smogowy to także wzrost ogólnej liczby zgonów - średnio o 6 procent. W wypadku zgonów z powodu chorób serca i układu naczyniowego - to już wzrost o 8 proc. Co gorsza, z wyższą niż przeciętna umieralnością pacjentów mamy do czynienia jeszcze przez kilka - kilkanaście dni po ogłoszeniu alarmu.

Jeszcze raz przypomnijmy, że lekarze ze Śląskiego Centrum Chorób Serca pracowali na ogromnych zasobach danych dotyczących jednego tylko województwa. W ich bazie znalazły się m.in. informacje o 171 tysiącach zgonów (w tym o ok. 74 tysiącach z powodu chorób serca i naczyń), o 43 tysiącach zawałów serca, 21 tysiącach udarów mózgu i ponad 30 tysiącach hospitalizacji z powodu migotania przedsionków serca.

Dość ponure wnioski płyną też z badań innego polskiego zespołu lekarzy i naukowców, prowadzonych w Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Tu badacze wykazali, że dzieci kobiet narażonych w trakcie ciąży na smog częściej chorują na infekcje dróg oddechowych, do tego rodzą się zauważalnie mniejsze - ich waga urodzeniowa jest niższa od średniej, podobnie rzecz ma się z obwodem głowy.

CZYTAJ TAKŻE: Smog zabija. By skutecznie się przed nim obronić, trzeba wymieniać piece

Istnieją nawet szacunki, o ile smog skraca nam życie. I są to przerażające wyliczenia. Zanieczyszczenia powietrza sprawiają, że statystyczny mieszkaniec Krakowa żyje aż o 43 miesiące krócej. Nawet w Suwałkach smog zabiera mieszkańcom statystycznie ok. 13 miesięcy życia. W Warszawie ten wskaźnik to 29 miesięcy. To wszystko dane z tegorocznej konferencji „Zanieczyszczenie powietrza a choroby cywilizacyjne”, zorganizowanej Medycznym przez Zakład Profilaktyki Zagrożeń Środowiskowych i Alergologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Uderzająca jest tu nawet średnia dla całej Polski - z uwzględnieniem regionów tak czystych jak Puszcza Białowieska czy Bieszczady. Za sprawą smogu statystyczny Polak żyje bowiem krócej o całe 10 miesięcy.

Alarm smogowy ogłasza się w Polsce nadal dopiero wtedy, gdy stężenie pyłów PM10 przekracza 300 mikrogramów na metr sześcienny. Próg alarmowy mamy więc ustawiony naprawdę wysoko. Problemem nie jest sam fakt, że polskie normy różnią się tu od przyjętych w większości krajów europejskich - tylko to, że za ich sprawą alarmowe zalecenie ograniczenia przebywania poza zamkniętymi pomieszczeniami dociera do nas dopiero wtedy, gdy smog już zaczął zabijać. Wtedy, gdy w szpitalach i przychodniach już rosną kolejki pacjentów. I wtedy, gdy zaczynają rosnąć statystyki zgonów.

Główne przyczyny, dla których Polska przoduje w niechlubnych rankingach poziomu zanieczyszczeń powietrza w miastach mają charakter socjalno-bytowy. W odróżnieniu od państw Zachodu Europy, główną przyczyną powstawania smogu nie jest w Polsce transport samochodowy - to dopiero drugi powód na polskiej liście. Z kolei w odróżnieniu o industrialnych regionów Azji nie jest nią także przemysł, na powstawanie smogu w Polsce ma on wręcz nieznaczny wpływ.

Polacy trują się przede wszystkim sami. W dodatku trują się, bo z przyczyn stricte ekonomicznych często nie mają innego wyjścia.

Według profesora Bolesława Samolińskiego, kierownika Zakładu Profilaktyki Zagrożeń Środowiskowych Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego na łącznie ok. 5 milionów polskich domów jednorodzinnych, aż 3,5 miliona nie spełnia współczesnych wymogów grzewczych i termicznych. Mieszkańcy po prostu muszą ogrzewać je na wszelkie możliwe sposoby. Z oczywistych przyczyn najczęściej wybierają te najtańsze i najprostsze a zarazem najbardziej szkodliwe dla środowiska.
Dlatego polskie domy jednorodzinne ogrzewają przede wszystkim węglowe kotły. W całej Polsce jest ich około 4 milionów. I to właśnie one są główną przyczyną powstawania smogu. Tu z kolei kłaniają się szacunki dr Artura Badydy z Politechniki Warszawskiej - ok. 80 proc. z nich to przestarzałe urządzenia zsypowe, 40 proc. to z kolei kotły starsze niż 10 lat. Wymiana wszystkich na nowoczesne urządzenia to w skali całego kraju koszt rzędu 150 miliardów złotych.

Podobnie rzecz ma się z zanieczyszczeniami transportowymi. Tu również wchodzi w grę czynnik socjalny. Liczba samochodów w Polsce, również w przeliczeniu na mieszkańca, stale rośnie. Ale naszym największym problemem jest to, że spora część z nich to auta wiekowe - więc tanie, ale zdecydowanie mocniej zanieczyszczające środowisko.

CZYTAJ TAKŻE: Smog zabija. By skutecznie się przed nim obronić, trzeba wymieniać piece

Ponad połowa z ponad 28 milionów jeżdżących po Polsce samochodów to auta starsze niż 15 lat. W dodatku w sprzedawanych w Polsce paliwach zawartość związków sprzyjających tworzeniu się smogu to nawet 15 proc. - średnia dla Zachodu to tymczasem 5 proc.

Ekstremalnie wysokie, niemal nie do uwierzenia są też szacunki strat ekonomicznych spowodowanych przez smog. To w wypadku Polski aż 60-80 miliardów złotych rocznie! To 2,5-3 razy więcej niż roczny koszt programu 500 Plus. Co składa się na te smogowe straty? Przede wszystkim zgony. Przedwczesny zgon obywatela jest przez badaczy pracy i jej efektywności wyceniany na średnio 3 miliony złotych. Właśnie tyle bowiem wynoszą uśrednione łączne straty państwa i społeczeństwa z powodu przedwczesnej śmierci Polaka.

***
Smog naprawdę nas zabija - a szacunki dotyczące rocznej liczby jego ofiar są jak najbardziej miarodajne. Nie ma w tej chwili w Polsce żadnego zagrożenia które byłoby porównywalne pod względem skali właśnie z zanieczyszczeniem powietrza.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Te produkty powodują cukrzycę u Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl