Jak się rozstać po bożemu? Coraz więcej osób stara się o stwierdzenie nieważności małżeństwa

Karolina Koziolek
Powodem do orzeczenia nieważności może być ślubowanie pod przymusem, niedojrzałość lub zamknięcie na potomstwo. W sądzie kościelnym należy wykazać na to odpowiednie dowody. To, co uczynił Franciszek, radykalnie skraca procedury
Powodem do orzeczenia nieważności może być ślubowanie pod przymusem, niedojrzałość lub zamknięcie na potomstwo. W sądzie kościelnym należy wykazać na to odpowiednie dowody. To, co uczynił Franciszek, radykalnie skraca procedury 123RF
Po reformie Franciszka coraz więcej osób, które zawarły ślub kościelny, zainteresowanych jest stwierdzeniem nieważności małżeństwa. Potwierdzają ten fakt sądy metropolitalne i adwokaci kościelni.

Po reformie Franciszka podwoiła się liczba wiernych chcących stwierdzenia nieważności ich małżeństwa. W Sądzie Metropolitalnym w Poznaniu do początku marca złożono już tyle skarg powodowych, co w zeszłym roku przez cztery miesiące.

Zmiana przepisów weszła w życie 8 grudnia. To tzw. reforma Franciszka, która wprowadza dwie zasadnicze nowości. Po pierwsze, jest to tzw. skrócony proces albo inaczej proces biskupi. Oficjał sądu metropolitalnego może uznać, że dowody w sprawie o stwierdzenie nieważności małżeństwa są tak silne i niepodważalne, że przekazuje sprawę bezpośrednio biskupowi, by ten w bardzo krótkim procesie orzekł, że małżeństwo zostało zawarte nieważnie.

Kolejna zmiana polega na odstąpieniu od drugiej instancji sądowej, która do tej pory była obowiązkowa. Oznacza to, że cały proces trwa krócej, bo sprawy nie rozpatruje ponownie drugi sąd. Pod warunkiem oczywiście, że wszystkie strony zgadzają się z wyrokiem i nikt nie wnosi apelacji.

Wciąż najczęstszym powodem orzekania, iż małżeństwo zostało zawarte w sposób nieważny, jest kanon 1095 Kodeksu Prawa Kanonicznego. W paragrafie trzecim mówi on o tym, że niezdolne do małżeństwa są osoby, które „z przyczyn natury psychicznej nie są zdolne podjąć istotnych obowiązków małżeńskich”.

Może chodzić o uzależnienie od rodziców i brak samodzielnego podejmowania decyzji, może chodzić o narkomanię czy alkoholizm, które były obecne już przed ślubem.

Ile takich spraw?

Sądy kościelne niechętnie udzielają odpowiedzi na pytanie o to, ile prowadzą spraw o stwierdzenie nieważności małżeństwa.

- Nie prowadzimy statystyk - ta odpowiedź ucina wszelkie pytania.

Dane liczbowe udostępnił nam jedynie sąd w Gnieźnie. W ubiegłym roku prowadził 107 spraw o stwierdzenie nieważności małżeństwa. W tym roku ich liczba utrzyma się prawdopodobnie na tym samym poziomie. W Kaliszu zasłaniano się brakiem czasu, w Poznaniu sekretariat sądu poinformował nas, że po reformie spraw rzeczywiście jest dużo więcej, jednak bez podania dokładnej liczby.

Od prawników prowadzących sprawy w sądach kościelnych na terenie Wielkopolski wiemy jednak, że w Kaliszu czy Poznaniu od początku roku do sądów wpłynęło tyle spraw, co w zeszłym roku w ciągu czterech miesięcy.

- Mogę mówić o zauważalnym wzroście zainteresowanych wiernych rozpoczęciem procesu o stwierdzeniem nieważności małżeństwa. Wiele osób pyta o możliwość przeprowadzenia skróconego procesu, nawet te osoby, które już złożyły skargę powodową na starych zasadach. Pytają, czy mogą skorzystać jeszcze z nowych przepisów - mówi prawnik Maciej Góral, działający m.in. przed sądami w Gnieźnie i Poznaniu.

O dwukrotnie większym zainteresowaniu mówi też Justyna Pawlak z Ostrowa Wielkopolskiego, działająca przy kurii w Kaliszu.

- Reforma Franciszka odbiła się szerokim echem. Po zmianie przepisów liczba prowadzonych przez nas spraw podwoiła się - przyznaje adwokat kościelna Justyna Pawlak z kancelarii Gajda i Grzeszczyk z Ostrowa Wielkopolskiego, działająca przy sądzie w Kaliszu.

O bardzo dużym zainteresowaniu mówi też Karolina Błaszków-Nowak, adwokat kościelny z Poznania. - Od stycznia jest coraz więcej spraw. Zmiana przepisów wyraźnie zachęciła wiernych do ubiegania się o stwierdzenie nieważności małżeństwa. Jednak trzeba pamiętać, że tendencję wzrostową obserwujemy już od kilku lat - mówi adwokat. - Według mojej wiedzy w sądach już na początku marca było tyle spraw, ile w zeszłym roku przez cztery miesiące.
Ultrakrótki nowy proces?

W sekretariacie sądu w Poznaniu dowiedzieliśmy się, że prowadzonych jest tam już kilka spraw według nowej formuły wprowadzonej przez Franciszka, czyli w formie skróconej. Nieoficjalnie wiemy, że w Kaliszu zakwalifikowano dwie takie sprawy. To nowość, nikt nie potrafi powiedzieć, ile taki skrócony proces potrwa. Wiadomo jednak, że to nieporównywalnie krócej niż procesy do tej pory. Niektóre sprawy przed sądami kościelnymi ciągną się przecież latami.

Adwokaci obawiają się jednak, że w Poznaniu nowy proces biskupi będzie rzadko stosowany. Chodzi o osobę arcybiskupa Stanisława Gądeckiego. - Ma on wiele obowiązków na arenie krajowej jako przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski. Nikt mu nie chce dodawać obowiązków, a orzekanie w sprawie małżeństw, to dużo dodatkowej pracy - mówi nam anonimowo jedna z osób z otoczenia poznańskiego sądu metropolitalnego.

Krótki proces nie dla każdego

Proces skrócony jednak nie jest dla każdego. Aby się „załapać”, potrzebne są niezbite dowody. Tu nie wystarczą wyłącznie zeznania świadków. Konieczna jest dokumentacja medyczna, zaświadczenie lekarzy psychiatrów, psychologów. Z tym może być kłopot. Jeśli na orzeczeniu kościelnego sądu zależy tylko jednemu z małżonków, druga strona, „winna”, wcale nie musi chcieć współpracować. W praktyce oznacza to, że dostęp do dowodów jest ograniczony lub niemożliwy.

- Coraz częściej ludzie decydują się na poznanie drugiej bliskiej osoby poprzez internet. Spotykają się zwykle tylko w weekendy, spędzają wakacje, wtedy wiele można ukryć. Wówczas okres znajomości poprzedzający zawarcie małżeństwa może okazać się niewystarczający, aby poznać się odpowiednio. Po ślubie okazuje się, że małżonkowie, z różnych przyczyn, nie są w stanie sprostać podstawowym obowiązkom małżeńskim. W takiej sytuacji problemem może okazać się etap dowodowy w procesie - mówi adwokat Maciej Góral.

Przyznaje, że on sam złożył łącznie już około 10 spraw, kwalifikujących się na tzw. proces skrócony (biskupi). Czekam na zatwierdzenie wikariusza sądowego.

- Skargi powodowe poparte są dokumentami, które nie wymagają przeprowadzenia dokładniejszego dochodzenia oraz w sposób oczywisty wskazują na nieważność małżeństwa - tłumaczy Góral. Nie chce jednak zdradzić szczegółów spraw.

Procesy skrócone to novum, dlatego sądy podchodzą do tego bardzo nieufnie. W Polsce jak do tej pory nie zapadł jeszcze ani jeden wyrok w skróconym procesie.
Papież Franciszek w dekrecie wymienia przesłanki do procesu skróconego. Osoba biorąca ślub nie rozumiała, czym jest ślub katolicki, nie chciała mieć dzieci, zataiła niepłodność, związek z inną osobą podczas narzeczeństwa i po ślubie, chorobę zakaźną, posiadanie potomstwa, fakt, że dopuściła się przestępstwa. Przesłanką do skróconego procesu może być także ślub pod presją ciąży, bez motywów prawdziwie związanych z życiem małżeńskim. Konieczne są jednak dowody.

- Osobiście nie miałem jeszcze żadnego przypadku, który kwalifikowałby się na skrócony proces biskupi, przyznaje adwokat Mateusz Łątkowski. - W większości przypadków osoby, które starają się o stwierdzenie nieważności małżeństwa są po rozwodach cywilnych, to często dwie obce już sobie osoby, nieraz skłócone. W takich warunkach trudno wykazać się dokumentacją medyczną poświadczającą np. chorobę psychiczną drugiej strony - mówi.

Tylko jedna instancja

Znacznym ułatwieniem jest też rezygnacja z dwuinstancyjności. Oznacza to skrócenie całej procedury. W procesie kościelnym, inaczej niż w cywilnym, w drugiej instancji ponownie powoływani są biegli, przesłuchiwane są strony. To wszystko czas liczony nieraz w latach. Choć prawo kościelne mówi, że proces powinien zakończyć się w ciągu roku, zwykle trwa to dwa razy dłużej, a w skrajnych przypadkach procesy toczą się i cztery razy tyle.

- Wszystko zależy od woli stron, nie od powodu sprawy. Bywa, że wzywamy na przesłuchanie, a nikt się nie pojawia, ślemy monity, wyznaczamy nowe terminy przesłuchań świadków, a to kolejne miesiące - mówi ks. Andrzej Kozakowski, oficjał Sądu Metropolitalnego w Gnieźnie. - W naszym sądzie sprawy średnio toczą się dwa lata - przyznaje.

Psychiczna niedojrzałość

Kluczową rolę w procesach kościelnych spełniają biegli psycholodzy i psychiatrzy. Wszystko za sprawą kariery wspomnianego już kanonu 1095 KPK, który w paragrafie trzecim mówi o niedojrzałości psychicznej do małżeństwa.

- Doprowadził do tego rozwój nauki i tego, co wiemy o funkcjonowaniu ludzkiej psychiki. W ślad za postępem psychologii Kościół doszedł bowiem do wniosku, że konieczne jest uwzględnienie tego w prawie kościelnym - tłumaczy adwokat kościelny Mateusz Łątkowski.

Na podstawie zgromadzonych zeznań stron oraz świadków psycholodzy orzekają niedojrzałość małżonków na wiele lat wstecz. Czy mają do tego narzędzia, czy taka analiza jest wiarygodna? Pytamy o to biegłą psycholog zatwierdzoną przy Sądzie Metropolitalnym w Kaliszu.
- Dostaję teczkę osobową z zeznaniami małżonków oraz świadków obu stron i analizuję - mówi Krystyna Jankun-Wolna, psychoterapeutka i specjalista uzależnień. - Badam każdy przypadek pod kątem ICD-10, czyli Międzynarodowej Statystycznej Klasyfikacji Chorób.

Psycholog oprócz sytuacji związanej z obecnym małżeństwem bada także rodziny, z których oboje małżonkowie pochodzą.

- Tam tkwi źródło późniejszych problemów. Nie zawsze chodzi o patologie, ale o nawyki i przekonania, które każde z nich wyniosło z domu. Badam, dlaczego te dwie osoby się spotkały, czy to był klimat do dobrego małżeństwa - mówi psycholog.

Czy czuje, że niedojrzałość to tylko wymówka, by dostać kościelne orzeczenie, „papierek”?

- Gdy przeglądam akta, widzę rzeczywiście, że niektóre sprawy są „na wyrost”. To jednak jednostkowe przypadki. Większość to przypadki, gdzie rzeczywiście oboje lub jedno z małżonków ma zaburzenia, które mogły uczynić to małżeństwo niemożliwym - tłumaczy biegła psycholog.

Przyznaje, że spotyka podczas procesów małżeństwa, gdzie obie ze stron są na wysokim poziomie rozwoju intelektualnego, ale emocjonalnie są na poziomie dziecka.

- Wszystkie swoje decyzje podejmują pod wpływem impulsu, nie przepuszczają ich przez wolę i rozum, i dopiero potem konfrontują z emocjami - mówi. - Czasem widać to jak na dłoni. Dziewczyna zachwyca się, bo jej narzeczony miał dobry samochód. Jak mała dziewczynka - przyznaje.
Zdarzają się mężczyźni, którzy chronicznie zdradzają.

- Czasami wystarcza kilka pytań i widać, w czym problem - mówi psycholog. - Chłopiec nie czuł się kochany i ucieka w ramiona kobiet, kolejnych kochanek. Czuje się lepiej, ale tylko na chwilę, więc zdradza znowu.

Czy to nie kwalifikuje się na terapię, a nie na tzw. kościelny rozwód - pytam?

- Od niedawna rzeczywiście mamy wytyczne, by pisać, czy para kwalifikuje się na terapię. Część małżeństw przy dobrej motywacji może trwać dalej - odpowiada Jankun-Wolna.

Po co nam reforma Franciszka?

Nikt nie chce oceniać reformy Franciszka. Czy to dobrze, że coraz łatwiej i szybciej można uzyskać stwierdzenie nieważności swojego małżeństwa?

- Nie będę komentował tej reformy. Skoro papież tak postanowił, to widocznie tak jest lepiej - mówi ks. Andrzej Kozakowski, oficjał sądu w Gnieźnie.

Każdy z naszych rozmówców zastrzega jednak, że reforma nie jest zamachem na małżeństwo. Ono nadal jest sakramentem i w świetle kościelnego prawa jest nierozerwalne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jak się rozstać po bożemu? Coraz więcej osób stara się o stwierdzenie nieważności małżeństwa - Głos Wielkopolski

Wróć na i.pl Portal i.pl