Jak niebezpieczne dla każdego są niedobory snu? Czym to grozi?

Matthew Walker
Zagrożenia związane z niedoborem snu uważane są za znacznie groźniejsze dla zdrowia niż przekraczanie bariery dźwięku - pisze prof. Matthew P. Walker, psycholog zajmujący się kwestią snu.

Pod wpływem dowodów naukowych „Księga rekordów Guinnessa” przestała rejestrować próby pobicia rekordu świata w bezsenności. Nie zapominajmy, że Guinness dopuszcza, aby człowiek (Felix Baumgartner) ubrany w skafander kosmiczny wzbił się w balonie na leżącą na granicy atmosfery wysokość 38969 metrów, otworzył drzwi do kapsuły, stanął na drabinie zawieszonej nad naszą planetą, a potem zeskoczył i opadał swobodnie ku Ziemi, osiągając maksymalną prędkość 1358 kilometrów na godzinę, a także przekroczył przy okazji barierę dźwięku, wytwarzając grom dźwiękowy za pomocą swojego ciała. Zagrożenia związane z niedoborem snu uważane są za znacznie, ale to znacznie większe. Z dostępnych nam dowodów wynika, że niedopuszczalnie większe.

Brak odpowiedniej ilości snu może nas zabić na wiele sposobów. Niektóre potrzebują sporo czasu, inne działają szybko. Jedną z funkcji mózgu, która ulega wypaczeniu pod wpływem choćby najmniejszego zaburzenia snu, jest koncentracja. Śmiertelnie (w wymiarze społecznym) niebezpieczne konsekwencje spadków koncentracji objawiają się w najbardziej widoczny i tragiczny sposób pod postacią kierowców zasypiających podczas jazdy. Co godzinę jedna osoba w Stanach Zjednoczonych ginie w wypadku samochodowym spowodowanym przez błąd kierowcy wynikający ze zmęczenia.

Istnieją dwie główne przyczyny wypadków spowodowanych przez niewyspanych kierowców. Pierwsza to przypadki zaśnięcia za kierownicą. Nie zdarzają się one zbyt często, a jeżeli już, to zwykle u osób, które faktycznie zostały pozbawione snu (nie zmrużyły oczu przez poprzednie 24 godziny). Drugą, częstszą przyczyną jest chwilowy spadek koncentracji zwany mikrosnem. Trwa on zaledwie kilka sekund, w czasie których powieka jest częściowo lub całkowicie zamknięta. Przydarza się zwykle osobom chronicznie niewyspanym - taki stan definiujemy jako sen trwający regularnie mniej niż siedem godzin na dobę.

W czasie mikrosnu mózg przestaje na krótką chwilę postrzegać świat zewnętrzny - nie tylko wizualnie, ale również pozostałymi kanałami czuciowymi. Zwykle nie zdajemy sobie nawet sprawy, że takie zdarzenie miało miejsce. Najgroźniejsze jest to, że na chwilę tracimy wtedy panowanie nad czynnościami motorycznymi, choćby tymi potrzebnymi do pewnego trzymania kierownicy albo naciskania hamulca. Aby doszło do nieszczęścia, nie trzeba zasnąć na 10-15 sekund. Dwie sekundy w zupełności wystarczą. Dwusekundowy mikrosen przy jeździe z prędkością pięćdziesięciu kilometrów na godzinę po łagodnym łuku może sprawić, że wasz pojazd przeniesie się w całości na sąsiedni pas. Na przykład ten służący do jazdy w przeciwną stronę. Gdyby doszło do tego przy prędkości stu kilometrów na godzinę, może to być ostatni mikrosen w waszym życiu.

David Dinges z Uniwersytetu Pensylwanii, tytan badań nad snem i mój osobisty idol, zrobił więcej niż jakikolwiek naukowiec w historii, aby odpowiedzieć na następujące fundamentalne pytanie: jakie jest tempo recyklingu istoty ludzkiej? To znaczy jak długo człowiek może funkcjonować bez snu, zanim jego wydajność zostanie obiektywnie nadwątlona? Ile snu człowiek może tracić na przestrzeni ilu nocy, zanim dojdzie do załamania kluczowych procesów w mózgu? Czy jednostka w ogóle zdaje sobie sprawę z tego, że jest niewyspana? Przez ile nocy trzeba odsypiać utracony sen, zanim człowiek odzyska pełną wydajność?

Do pomiaru koncentracji Dinges stosuje w swoich badaniach rozbrajająco prosty test uważności. Uczestnik musi odpowiednio szybko nacisnąć guzik w reakcji na światełko, które zapala się na konsoli albo ekranie komputera. Badacz mierzy wystąpienie reakcji i jej szybkość. Po chwili zapala się kolejna lampka, na którą uczestnik ma zareagować tak samo. Lampki zapalają się w nieprzewidywalny sposób, czasami szybko jedna po drugiej, kiedy indziej oddzielone kilkusekundową przerwą.

Zadanie wydaje się proste, prawda? Spróbujcie wykonywać je przez dziesięć minut bez przerwy, codziennie, przez dwa tygodnie z rzędu. Dinges i jego zespół poddali takiemu właśnie testowi dużą liczbę ludzi, których reakcje monitorowano w ściśle kontrolowanych warunkach laboratoryjnych. Na początku wszyscy badani mieli możliwość przespania pełnych ośmiu godzin w noc przed testem - w ten sposób można było ocenić ich wyniki w stanie pełnego wypoczęcia. Następnie zostali podzieleni na cztery grupy i - podobnie jak w testach nowych leków - każdej grupie zaaplikowano inną „dawkę” niedoboru snu. Osobom z jednej grupy nie pozwolono zasnąć przez 72 godziny, czyli trzy kolejne noce. Druga grupa spała każdej nocy przez cztery godziny. Trzeciej pozwolono spać sześć godzin. Szczęściarze z czwartej nadal mogli się wysypiać przez osiem godzin.

Z badania wynikały trzy podstawowe wnioski. Po pierwsze, mimo że jakiekolwiek ograniczenie snu skutkowało opóźnieniem czasu reakcji, zaobserwowano jeszcze bardziej charakterystyczne zjawisko: co jakiś czas uczestnicy przestawali na krótką chwilę w ogóle reagować. Najbardziej czułym papierkiem lakmusowym senności była nie powolność, ale całkowity brak niektórych odpowiedzi. Dinges zaobserwował przerwy w świadomości zwane inaczej mikrosnami. Ich odpowiednikiem w realnym świecie byłby brak reakcji na wbiegające przed maskę samochodu dziecko.

W opisie swoich ustaleń Dinges posługuje się często analogią do powtarzającego się pikania kardiomonitora w szpitalu: pik, pik, pik. Wyobraźcie sobie pełny dramatyzmu efekt dźwiękowy, który słyszycie w serialach medycznych, kiedy pacjent zaczyna tracić funkcje życiowe mimo wysiłków próbujących go uratować lekarzy. Początkowo jego serce bije miarowym rytmem: pik, pik, pik. Podobnie wyglądają wasze reakcje w teście uważności wizualnej, kiedy jesteście wypoczęci: są miarowe, regularne.

W stanie niewyspania wasze odpowiedzi zaczynają pod względem dźwiękowym przypominać pacjenta, u którego nastąpiło zatrzymanie akcji serca: pik, pik, pik, piiiiiiiiiiiiiik. Wykres waszych reakcji ma postać poziomej linii. Brak reakcji świadomości, brak reakcji motorycznych. Mikrosen. Chwilę potem bicie serca powraca, podobnie jak wasze reakcje - pik, pik, pik - ale tylko na krótko. Dochodzi do kolejnego zatrzymania waszej uwagi: pik, pik, piiiiiiiiiiiiiik. Kolejne mikrosny. Porównanie liczby mikrosnów w kolejnych dniach w czterech różnych grupach eksperymentalnych pozwoliło Dingesowi dokonać kolejnego niezwykle ważnego odkrycia. Osoby, które spały w nocy osiem godzin, wykazywały się stabilnymi, niemal idealnymi wynikami przez całe dwa tygodnie. U osób pozbawionych całkowicie snu przez 72 godziny wystąpiło, co zrozumiałe, najbardziej drastyczne upośledzenie koncentracji. Po pierwszej nieprzespanej nocy liczba drastycznych spadków koncentracji (mierzona całkowitym brakiem reakcji) wzrosła o ponad 400 procent. Zaskakujące było to, że upośledzenie pogłębiało się w tym samym zawrotnym tempie po drugiej i trzeciej nieprzespanej nocy. Poziom koncentracji nie wykazywał oznak stabilizacji, zupełnie jakby miał się pogłębiać jeszcze bardziej, gdyby pozbawić uczestników snu w kolejne noce.

Najbardziej niepokojące wnioski płynęły z obserwacji dwóch grup tylko częściowo pozbawionych snu. Wyniki uczestników śpiących po czterygodziny przez sześć nocy z rzędu były równie złe jak tych, którzy nie spali przez 24 godziny - liczba mikrosnów również u nich wzrosła o 400 procent. Jedenastego dnia diety złożonej z czterech godzin snu wyniki uczestników pogorszyły się jeszcze bardziej, zrównując się z tymi, które zaobserwowano u osób, które zaliczyły dwie zarwane nocki i nie spały od 48 godzin.

Z punktu widzenia społecznego największy niepokój powinny budzić wyniki osób w grupie, która spała po sześć godzin w nocy - dla wielu z was może to być normalna porcja snu. Wystarczyło dziesięć dni sześciogodzinnego snu, aby koncentracja u takiej osoby spadła do takiego samego poziomu, jak u kogoś, kto nie spał przez 24 godziny. Podobnie jak w grupie całkowicie pozbawionej snu narastające pogorszenie wyników w grupie cztero- i sześciogodzinnej nie wykazywało żadnych oznak stabilizacji. Wszystko wskazywało na to, że gdyby kontynuować eksperyment, wyniki pogarszałyby się nieprzerwanie w kolejnych tygodniach i miesiącach.

Niemal identyczne wyniki uzyskano w innym badaniu, przeprowadzonym mniej więcej w tym samym czasie pod kierownictwem doktora Gregory’ego Belenky z Walter Reed Army Institute of Research. Uczeni również podzielili uczestników na cztery grupy, ale pozwolili im przez siedem dni spać przez odpowiednio 9, 7, 5 i 3 godziny.

Trzecie kluczowe odkrycie, którego dokonały oba zespoły badawcze, dotyczyło najbardziej, moim zdaniem, szkodliwego dla nas zjawiska. Kiedy uczestników proszono o określenie stopnia utraty koncentracji, systematycznie zbyt nisko oszacowywali upośledzenie swoich zdolności. Ich oceny okazały się miernym wskaźnikiem ich faktycznego, obiektywnego stanu. Przypominali człowieka w barze, który wypił kilka kolejek za dużo, bierze kluczyki do samochodu i stwierdza z przekonaniem: „Spokojnie mogę pojechać do domu”.

Matthew Walker „Dlaczego śpimy. Odkrywanie potęgi snu i marzeń sennych”, tłum. Jacek Konieczny, wyd. Marginesy, Warszawa 2019
Matthew Walker „Dlaczego śpimy. Odkrywanie potęgi snu i marzeń sennych”, tłum. Jacek Konieczny, wyd. Marginesy, Warszawa 2019 Materiały Prasowe

POLECAMY:





















Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl