Jacek Rudziński: Cień prezesa. Kim jest zaufany człowiek Jarosława Kaczyńskiego?

Dorota Kowalska
Jacek Rudziński jest zawsze blisko prezesa, a ten darzy go zaufaniem. Na zdjęciu przy rozmowie szefa PiS z bratanicą Martą Kaczyńską
Jacek Rudziński jest zawsze blisko prezesa, a ten darzy go zaufaniem. Na zdjęciu przy rozmowie szefa PiS z bratanicą Martą Kaczyńską Adam Wojnar/Polskapresse
Jacek Rudziński jest osobą, do której Jarosław Kaczyński ma zaufanie. To on odbiera telefon komórkowy prezesa, on jest kierowcą, asystentem, ochroniarzem i przyjacielem w jednym - pisze Dorota Kowalska.

O Jacku Rudzińskim nie piszą w gazetach, choć można go zobaczyć na zdjęciach robionych Jarosławowi Kaczyńskiemu albo w telewizyjnych migawkach - zawsze, niczym cień, stoi tuż za Jarosławem. Wysoki, szczupły, w prostokątnych okularach na nosie, jest chyba dzisiaj jedną z najbliższych prezesowi osób. Jedni mówią, że Kaczyński traktuje go jak prawdziwego przyjaciela, inni, że jak przybranego syna. - Bardzo się cieszę, że pan Jacek i jego żona, są obok Jarosława, że prezes może na nich liczyć. Zwłaszcza teraz, kiedy odeszła Jadwiga - przyznaje Hanna Foltyn-Kubicka, przyjaciółka domu Kaczyńskich. Wzmianka o żonie Jacka Rudzińskiego jest jak bardziej na miejscu, bo kobieta, z zawodu pielęgniarka, opiekowała się w ostatnim czasie Jadwigą Kaczyńską, pracuje w tym samym szpitalu, w którym przebywała matka braci Kaczyńskich.

O Rudzińskim trudno jednak dowiedzieć się czegokolwiek. Wiadomo, że "pan Jacek", jak mówią o nim politycy PiS, jest kierowcą, asystentem i ochroniarzem w jednym. Kaczyński zna go od ponad 12 lat.

- Szukaliśmy kierowców i osobiście przyjmowałem go do pracy - opowiada Adam Lipiński, wiceprezes PiS. - Przez te lata zdobył ogromne zaufanie Jarosława Kaczyńskiego. W każdym razie, jak się dzwoni do prezesa, to często telefon odbiera pan Jacek - tłumaczy Adam Lipiński.

- Panie pośle, to może poda mi pan telefon do prezesa Kaczyńskiego, zadzwonię, odbierze pan Jacek i sobie porozmawiam, skoro piszę o nim tekst - wychodzę z propozycją.

W słuchawce słyszę śmiech. - O nie, taki numer nie przejdzie- ucina rozbawiony Lipiński. Ale opowiada, że Jacek Rudziński, to człowiek niesłychanie sympatyczny, miły i nie ma w nim żadnej chęci, aby wejść do polityki. - Trudno się będzie pani czegoś o nim dowiedzieć, bo pan Jacek, choć jest tuż obok prezesa, nie funkcjonuje w sferze publicznej - dodaje na koniec wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości.

Jarosław Kaczyński bardzo dobrze traktuje kierowców, sekretarki czy swoich asystentów. Ma ponoć do nich więcej życzliwości niż do polityków

I rzeczywiście, moi rozmówcy Jacka Rudzińskiego znają, widzieli go obok Jarosława Kaczyńskiego, nawet zamienili z nim kilka słów, ale oprócz "bardzo miły, bardzo kulturalny, dobrze wychowany", niewiele mogą o nim powiedzieć. - Kiedy przyjechałem do centrali, Jacek już tu był - wspomina poseł Joachim Brudziński. - Teraz jest asystentem prezesa, sprawny i świetnie zorganizowany - dodaje jeszcze poseł Brudziński.

Cały czas przy prezesie. Także w tych najbardziej dramatycznych chwilach. Joachim Brudziński tak opowiadał Teresie Torańskiej po katastrofie smoleńskiej: "Zadzwoniłem do prezesa. Telefon odebrał jego asystent Jacek Rudziński. Prezes już wie, Sikorski do niego dzwonił, jadą za chwilę do mamy... szpitala. Zbiegłem na dół. Na dole jest kaplica sejmowa. Zbiegłem do kaplicy" . Rudziński był więc obok prezesa w czasie, kiedy ten dowiedział się o śmierci brata i bratowej. Obierał jego telefon. Wszystko to potwierdza tylko słowa Adama Lipińskiego o wielkim zaufaniu, jakim prezes darzy swojego asystenta.
Ale na próżno szukać wywiadów z Rudzińskim czy jakichkolwiek o nim newsów. Krótka wzmianka o Jacku Rudzińskim pojawiła się na jednym z portali. Tekst traktował o dwóch Jackach, którzy dbają o to, by prezes dobrze wyglądał, nie od dziś wiadomo przecież, że Jarosław Kaczyński nie przykłada wagi do kroju garnituru czy jakości butów, oraz żeby wszędzie zdążył na czas. Tym drugim Jackiem był Jacek Cieślikowski, dawny asystent prezesa PiS z czasów, gdy za rządów AWS i UW był jeszcze szeregowym posłem. Kiedy Kaczyński w 2006 r. przejął stery władzy, Cieślikowski stał się jednym z jego doradców w kancelarii premiera. Dziś pełni funkcję asystenta prezesa PiS do spraw koordynacji struktur w terenie. Od dwóch kadencji udziela się też jako warszawski radny PiS. Prezes ceni go ponoć za to, że trwa przy nim od lat 90., kiedy wielu współpracowników z Porozumienia Centrum go opuściło. A ci, którzy wtedy wykazali się lojalnością, mają dla Kaczyńskiego szczególną wartość. Ostatnio o Cieślikowskim zrobiło się głośno w sierpniu ubiegłego roku, kiedy spółka Geranium, której jest prezesem, przejęła większość udziałów w spółce Forum SA, wydającej dziennik "Gazeta Polska Codziennie".

Cieślikowskiego z Rudzińskim mylą, ale w przeciwieństwie do tego pierwszego - drugi nigdy nie pełnił żadnych funkcji i nie udzielał się w żadnej radzie. Jest, a jakby go nie było.

- Wspaniały człowiek, a znam go już kilkanaście lat - opowiada posłanka Jolanta Szczypińska z PiS. - Zawsze w cieniu prezesa, bardzo spokojny, uprzejmy i bardzo pomocny. Można na niego liczyć w każdej sytuacji. To taki dusza człowiek, a przy tym inteligentny, mądry i wyważony. Delikatny i stonowany. Przez te kilkanaście lat naszej znajomości nie zmienił się ani na jotę. Co dzisiaj rzadko spotykane, nigdy o nic nie zabiegał, nigdy nie powoływał się na znajomość z prezesem, jest zupełnie bezinteresowny w tym, co robi - wylicza przymioty Rudzińskiego posłanka Szczypińska. I przyznaje, że Jacek Rudziński także jej służył pomocą, ale o szczegółach nie chce rozmawiać, bo to prywatne sprawy.

W ogóle, Jarosław Kaczyński, tak przynajmniej twierdzą jego znajomi, bardzo dobrze traktuje asystentów, sekretarki, kierowców, w każdym razie niektórzy podkreślają, że jest dla nich życzliwszy niż dla polityków. Zawsze na przykład dba, aby kierowcy nie czekali na niego godzinami i robi wszystko, aby nie być dla nich uciążliwym. Wydaje się, że są dla niego nie tyle podwładnymi, co bliskimi znajomymi. I tak w siedzibie na Nowogrodzkiej zawsze czeka na prezesa pani Basia, sekretarka, ta sama od ponad 20 lat. To ona parzy prezesowi herbatę i ma wyłączne prawo do porządkowania biurka prezesa. Piotr Zaremba, publicysta i komentator polityczny, tak w "Alfabecie Prawa i Sprawiedliwości" pisze o siedzibie przy Nowogrodzkiej i pani Basi: "Prezes nie lubi przebywać w Sejmie. Cały swój czas spędza w skromnym biurze, gdzie popijając herbatkę, za pan brat z sekretarkami i kierowcami, z którymi jest na ty, przyjmuje interesantów i raczy ich dygresjami. Miejscem tym zarządza ciepła Pani Basia, czyli Barbara Skrzypek, sekretarka Kaczyńskiego od początku lat 90., teraz szefowa biura. To ona dba o wszystko - od kalendarza prezesa po jego posiłki".

Pani Basia przeszła już do historii, podobnie jak Tadeusz Kopczyński, poprzedni kierowca prezesa, którego w Sejmie czy na Nowogrodzkiej znali wszyscy.
Piotr Zaremba opisuje pana Tadzia w swojej książce "O jednym takim... Biografia Jarosława Kaczyńskiego". "Władza prezesa była spora, opierała się na formalnych i nieformalnych więziach. Kaczyński miał pewne możliwości traktowania partii jak swojego gospodarstwa, w którym sprawy załatwia się osobistą perswazją, a czasami połajanką. Ten na poły rodzinny, w jakimś sensie patriarchalny charakter organizacji ilustrują zabawne incydenty, na przykład potężna pozycja ulubionego kierowcy prezesa Tadeusza Kopczyńskiego, przysadzistego ekszapaśnika, który jeszcze w 1981 roku pracował dla »Tygodnika Solidarność« i którego Kaczyński odziedziczył po Mazowieckim. Sławny, potem także w Sejmie, pan Tadzio towarzyszy szefowi wszędzie, jest z nim na »ty« i żywo komentuje politykę. Co więcej, często wtrąca się w partyjne życie, wchodzi na zebrania partyjnych gremiów, zabiera głos, komentuje, łaje" - pisze Zaremba.

Jacek Rudziński, w przeciwieństwie do pana Tadzia, do polityki się nie miesza, na partyjnych zebraniach głosu nie zabiera, mało prawdopodobne, aby bawił się też w politycznego komentatora. - Może dlatego prezes ma do niego aż takie zaufanie, bo wie, że pan Jacek nie ma żadnych ambicji politycznych, bycie na świeczniku zupełnie go nie kręci - opowiada jeden ze współpracowników Jarosława Kaczyńskiego.

No i rzecz jasna, pan Jacek to ponoć świetny kierowca. W każdym razie nie ma w PiS osoby, która bałaby się siedzieć u niego na tylnym siedzeniu. Dzisiaj jednak wozi prezesa znacznie rzadziej, chociaż obok jest, tyle że w roli asystenta.

Wszyscy nasi rozmówcy podkreślają, że Jarosław Kaczyński dobrze się czuje w towarzystwie Rudzińskiego i jego żony. A ten strzeże prezesa jak źrenicy oka. Pomaga mu także poza pracą, kiedy trzeba załatwić codzienne, prozaiczne sprawy.

- To taki przyjaciel rodziny - zauważa Elżbieta Jakubiak, która oczywiście pana Jacka poznała. - Bardzo uczynny - dodaje.
Co niektórzy podkreślają, że Rudziński jest skarbnicą wiedzy, nie odstępuje prezesa od ponad 12 lat, pewnie przysłuchuje się jego rozmowom, komentarzom, pewnie był świadkiem wielu spotkań, o których większość z nas nie ma zielonego pojęcia. Zna Jarosława Kaczyńskiego także z tej prywatnej strony, z której nie znany jest wyborcom. - Trochę szkoda, że pozostaje w cieniu, że nie uczestniczy w życiu publicznym. Jego wiedza jest pewnie powalająca - zauważa jeden z naszych rozmówców. Może i tak. Ale pewnie, gdyby Rudziński z tego cienia wyszedł, nie byłby już "panem Jackiem, zaufanym człowiekiem prezesa".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jacek Rudziński: Cień prezesa. Kim jest zaufany człowiek Jarosława Kaczyńskiego? - Portal i.pl

Wróć na i.pl Portal i.pl