Jacek Kotas: Oskarżanie mnie o udział w dzikiej reprywatyzacji i powiązania z Rosją to absurd

Bogusław Mazur
Jacek Kotas
Jacek Kotas
- Oskarżenia autorstwa Jana Śpiewaka osłabiło możliwości działania NCSS jako ośrodka zajmującego się zagadnieniami bezpieczeństwa Polski - mówi Jacek Kotas, prezes Fundacji Narodowe Centrum Studiów Strategicznych (NCSS).

Jan Śpiewak, warszawski radny i od niedawna już były przewodniczący stowarzyszenia Miasto Jest Nasze, w wywiadzie dla „Polski the Times” mówił o podejrzanych powiązaniach pana i NCSS z Rosją w tle. Jak może pan to skomentować?
Oskarżenie, które Jan Śpiewak wysuwa pod adresem moim i NCSS jest tak absurdalne, że trudno jest mi o komentarz, bo jak mam się odnieść do pomówień i oszczerstw. To klasyczny przypadek – jak udowodnić, że nie jest się wielbłądem? Dlatego zamiast komentarza, mogę jedynie raz jeszcze oświadczyć: ani ja, ani NCSS żadnych powiązań z Rosją nie mieliśmy i nie mamy.

Powiem więcej. NCSS jako pierwszy, a na pewno jeden z pierwszych polskich think tanków, głośno alarmował, że w polityce Kremla dokonuje się bardzo niebezpieczny zwrot, że zaczyna ona stawać się coraz bardziej agresywna i militarystyczna. Dostrzegając potencjalne zagrożenia dla Polski płynące z polityki Rosji, NCSS przedstawiało i rekomendowało rozwiązania, które mogłyby bezpieczeństwo Polski w tych aspektach wzmacniać.
Oskarżenie mnie i NCSS o powiązania z Rosją autorstwa Jana Śpiewaka, osłabiło możliwości działania NCSS jako niezależnego ośrodka analitycznego zajmującego się zagadnieniami bezpieczeństwa Polski, również w kontekście analizy i oceny polityki rosyjskiej. To z pewnością może być komuś na rękę.

Nie miał pan żadnych powiązań na przykład z rosyjskimi biznesmenami?
Nie, nie miałem żadnych powiązań z rosyjskimi biznesmenami. Ani ja, ani firmy w organach których byłem, nie mieliśmy żadnych relacji czy związków z Rosją i podmiotami rosyjskimi. Prowadząc własną działalność gospodarczą, pracowałem jako menadżer dla polskich podmiotów, płacących w Polsce podatki i których wspólnikami byli polscy obywatele.

Stowarzyszenie ogłosiło, że chce pan wsadzić Śpiewaka do więzienia. Dlaczego nie poprzestał pan na pozwie cywilnym, ale skierował również karny?
To nieprawda – nikogo nie chcę wsadzać do więzienia. Domagam się od Jana Śpiewaka i stowarzyszenia Miasto Jest Nasze przeprosin, sprostowania nieprawdziwych informacji i wpłat na cele społeczne. Złożenie pozwów i aktu oskarżenia ma na celu ochronę mojego dobrego imienia. Pozwy nie są atakiem na Jana Śpiewaka i stowarzyszenie Miasto Jest Nasze, są jedynie obroną przeciwko skierowanym przez nich pomówieniom i oszczerstwom.

Bezpodstawne i absurdalne wypowiedzi Jana Śpiewaka zmierzają do uniemożliwienia mi wykonywania pracy zawodowej i działalności publicznej. W jednym i drugim przypadku, reputacja i dobre imię, wiarygodność i zaufanie to obok kompetencji najważniejsze cechy i kwalifikacje. Staram się żyć przyzwoicie. Dla mnie takie wartości są ważne i nie pozwolę, aby ktokolwiek, wbrew prawdzie, bezpodstawnie je dezawuował, nie tylko w odniesieniu do mnie. Dlatego też, obecnie analizowany jest dodatkowy pozew NCSS z żądaniem odszkodowania przeciwko Janowi Śpiewakowi i stowarzyszeniu Miasto Jest Nasze.

Jednym z koronnych zarzutów wysuwanych pośrednio wobec pana jest rzekomy udział firmy Radius Projekt, w której pan pracował, w dzikiej reprywatyzacji w Warszawie. Czy Radius i pan osobiście byliście zaangażowani w proces reprywatyzacji?
I znowu nieprawdziwa informacja. Ani ja osobiście, ani spółki Grupy Radius, w organach których byłem, nie brały udziału w żadnym postępowaniu reprywatyzacyjnym. Natomiast, poprzez infografikę Mapa Reprywatyzacji 2.0, umieszczoną na stronie stowarzyszenia Miasto Jest Nasze, sugeruje się, że mój udział w reprywatyzacji był taki sam, jak Hanny Gronkiewicz-Waltz - nasze zdjęcia są największe. Przecież to jakiś absurd.
Darzy pan pełnym zaufaniem właścicieli Radius Projekt?
Tak, na ile mogłem ich poznać, szczególnie w obszarach mającej miejsce współpracy oraz zawodowych relacji. Moja działalność była związana z nieruchomościami komercyjnymi Grupy Radius i, upraszczając, sprowadzała się do nadzoru, zarządzania i wynajmu tych nieruchomości. Nigdy w swojej pracy nie działałem w sposób niezgodny z prawem i zasadami etycznymi, nigdy też takich działań nie dostrzegłem u właścicieli.

Pracowaliśmy wspólnie od 2002 r., z paru kilkuletnimi przerwami, do maja 2016 roku. W tym okresie, w 2006 r. przed objęciem stanowiska podsekretarza stanu w MON, zostałem poddany procedurze sprawdzającej i otrzymałem certyfikat bezpieczeństwa, umożliwiający dostęp do informacji niejawnych. W tym czasie moje relacje z grupą Radius były dokładnie takie same, jak w roku 2016, gdy Jan Śpiewak zrobił z nich zarzut wobec mnie i NCSS.

Pojawiły się doniesienia medialne jakoby jeden z współwłaścicieli Grupy Radius prowadził interesy z podejrzanymi rosyjskimi biznesmenami oraz z biznesmenami, którzy założyli restaurację Sowa i Przyjaciele. Śpiewak uważa, że powinien się pan z tego tłumaczyć. Co pan na to?
Nic mi o tym nie wiadomo i nie zamierzam tłumaczyć czy wyjaśniać każdego doniesienia medialnego „po uważaniu” Jana Śpiewaka. Na siłę próbuje mi się przypisać, choćby pośrednio, udział w tzw. dzikiej reprywatyzacji i powiązania z Rosją, a gdy brak na to dowodów, pojawiają się kolejne doniesienia i „rewelacje”. A jeśli i z nich nic nie wynika, Jan Śpiewak formułuje nowe sensacje i insynuacje. Za chwilę każdy, kto miał ze mną styczność, może być postawiony przed tego typu żądaniem „tłumaczenia się”. Zastanawiam się czy i gdzie jest granica w tym bezzasadnym ataku Jana Śpiewaka, oraz dlaczego część tych „rewelacji” publikowana jest, jako sponsorowane posty na portalach społecznościowych, czyli opłacana. To bardziej odpowiada prowadzeniu negatywnej promocji medialnej niż dzieleniem się informacją w mediach.

Jak pan sądzi, dlaczego Jan Śpiewak pana zaatakował?
Nie wiem. Jan Śpiewak nigdy nie przedstawił powodów, ani dla których znalazłem się na mapie reprywatyzacji, ani do oskarżeń mnie o związki z Rosją. Wybrane z mojego życiorysu fakty, a szczególnie wnioski na ich podstawie wysnute, zostały przedstawione jako sensacja, ale w rzeczywistości są fikcją z jakiegoś scenariusza filmu klasy B lub C.

Dostrzegam mniejszą aktywność Jana Śpiewaka w obszarze tzw. dzikiej reprywatyzacji i walki z nadużyciami jej towarzyszącymi, a znacznie większą w poszukiwaniu sensacji i rozgłosu w sferze polityki. Uważam, że te ataki mają służyć jego kreacji jako super bohatera, walczącego teraz już nie tylko z patologiami reprywatyzacji, ale ze wszystkim, według uznania Jana Śpiewaka. No cóż, jakie czasy i Metropolis, taki Superman.

No właśnie, może nie chodziło o pana, tylko o obóz polityczny z którym był pan związany? Był pan wiceministrem MON w pierwszym rządzie PiS.
Byłem i jestem z tego dumny, traktuję to jako zaszczyt i wyróżnienie. Nie jestem jednak członkiem żadnej partii politycznej i moja działalność zawodowa i publiczna nie miała związków z żadną partią czy stronnictwem politycznym, więc atak Jana Śpiewaka jest całkowicie chybiony w tym względzie.

Nie wiem jakie poglądy polityczne ma Jan Śpiewak i niespecjalnie mnie to interesuje. Jednak w tym wypadku, moim zdaniem, jego działania ewidentnie wpisują się w ataki na obecną władzę. Trudno mi też nie zauważyć, że istnieją osoby i środowiska, które, w moim przekonaniu, na tym ataku skorzystały. Po pierwsze, sam Jan Śpiewak, promujący własną osobę i budujący własną karierę polityczną, z ambicjami na burmistrza Śródmieścia, a może już prezydenta Warszawy. Po drugie, Hanna Gronkiewicz-Waltz i Platforma Obywatelska, gdyż po opublikowaniu Mapy Reprywatyzacji 2.0, cała uwaga publiczna została od nich i ich roli w tzw. dzikiej reprywatyzacji odwrócona, a skupiona na Jacku Kotasie, Radiusie, NCSS, resorcie obrony, nie mających żadnych związków z reprywatyzacją. I po trzecie, te środowiska, które są zainteresowane wywoływaniem sensacji, zamieszania i destabilizacji, szczególnie wokół resortu obrony narodowej.
Czy zarzuty Śpiewaka potwierdziła również mapa dzikiej reprywatyzacji ministra Zbigniewa Ziobry?
Nie, żaden przedstawiony tam adres, żaden podmiot z tej mapy nie był związany ani ze mną, ani z Grupą Radius. Ale kto medialnie słyszał o działaniach w tym zakresie nowej władzy i obecnego Ministerstwa Sprawiedliwości? Tego się publicznie nie nagłaśnia, mimo, że tam pracuje się na dokumentach, sprawdzając fakty. W przeciwieństwie do Jana Śpiewaka, minister i urzędnicy, w tym względzie, nie mogą sobie pozwolić na podawanie niesprawdzonych informacji.

Ale przyzna pan, że Jan Śpiewak, który wyrósł na walce z patologiami reprywatyzacyjnymi, zrobił na tym polu wiele dobrego?
Nie wiem co zrobił Jan Śpiewak, nie interesowałem się na czym „wyrósł”. Osobiście kojarzę Jana Śpiewaka z Syrenim Śpiewem, w którego obronę zaangażowało się stowarzyszenie Miasto Jest Nasze, a który jest częścią nieruchomości należącej do Grupy Radius. Wtedy usłyszałem o nim po raz pierwszy.

Potępiam i sprzeciwiam się wszelkim nadużyciom i patologiom, mającym miejsce przy reprywatyzacji i popieram osoby i organizacje badające, ujawniające i piętnujące tzw. dziką reprywatyzację. Uważam, że osoby biorące w niej udział powinny być osądzone i ukarane, szczególnie urzędnicy dysponujący prawami do majątku publicznego.

Wiem, że wiele dobrego w sprawie ujawnienia i walki z patologiami reprywatyzacji zrobiło stowarzyszenie Miasto Jest Nasze i osoby działające w podobnych organizacjach, kierujące się poczuciem sprawiedliwości i czułe na krzywdę ludzką. Wzmacnia to moje przekonanie, że ruchy miejskie i wszelkiego rodzaju „watchdogi”, patrzące na ręce władzy są w społeczeństwie obywatelskim ze wszech miar pożądane.

Uważam jednak, że nie jest to tożsame z działalnością Jana Śpiewaka, który wykorzystuje pozytywne efekty działalności stowarzyszenia do promowania siebie w życiu publicznym.

Widzi pan szansę na zakopanie topora wojennego?
Ja nie prowadzę żadnej wojny, więc trudno mi się odnieść do tak zadanego pytania, bo ja nie wykopywałem żadnego „topora wojennego”. Wprost przeciwnie, wobec pomówień i oszczerstw skierowanych pod moim adresem, zwróciłem się do Jana Śpiewaka i stowarzyszenia Miasto Jest Nasze o sprostowanie i wycofanie tych nieprawdziwych informacji. Od tego zacząłem, ale z ich strony nie było żadnej reakcji. Moje obecne kroki prawne są tylko konsekwencją braku poszanowania prawdy oraz mnie jako człowieka i przynależnych mi praw, w tym poszanowania mojej godności przez Jana Śpiewaka. Dziś przedstawia się on jako ofiara i być może męczennik, ale ja tylko korzystam z legalnych instrumentów państwa prawa, a wierzę, że takim państwem jest Polska, w tym prawa do sądu w obronie dobrego imienia. Dobre imię mam jedno i nie mam innych sposobów na jego obronę.

Jak pan skomentuje fakt, że Jan Śpiewak przestał pełnić funkcję przewodniczącego stowarzyszenia Miasto Jest Nasze?
Nie chcę i nie będę komentował wewnętrznych spraw stowarzyszenia. Za cały komentarz niech wystarczy to, co powiedziałem w tym wywiadzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl