Jacek Cichocki - świetny urzędnik, którego nie interesują polityczne gierki [SYLWETKA]

Dorota Kowalska
W nowym rządzie Cichocki zajmie się nie tylko Kancelarią Prezesa Rady Ministrów, ale także służbami specjalnymi. Osoby, które go znają, mówią, że będzie pracował, a nie politykował
W nowym rządzie Cichocki zajmie się nie tylko Kancelarią Prezesa Rady Ministrów, ale także służbami specjalnymi. Osoby, które go znają, mówią, że będzie pracował, a nie politykował Bartek Syta/Polskapresse
Donald Tusk miał zaufanie do Jacka Cichockiego. Nowa pani premier też postawiła na tego 43-latka. W każdym razie to właśnie on, nie szefowa MSW, zajmie się polskimi służbami specjalnymi.

Jacek Cichocki w grze jest już od dobrych sześciu lat. I zdaje się jednym z mocniejszych punktów nowego rządu Ewy Kopacz. Bo, jak poinformowała sama pani premier, Cichocki - szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów, przewodniczący Zespołu ds. Programowania Prac Rządu w rządzie Ewy Kopacz - będzie jeszcze nadzorował służby specjalne. Całkiem nieźle, jak na niespełna 43-latka.

Ale też trudno znaleźć osoby, które znają Cichockiego, pracowały z nim i miały o szefie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów złe zdanie. - W Platformie bardzo ceniony jest jego profesjonalizm - przyznaje Małgorzata Kidawa-Błońska, do niedawna rzeczniczka prasowa rządu. - To bardzo sprawy, merytoryczny urzędnik. Umie tworzyć zespół, z którym potem pracuje. Poukładany, spokojny, daje poczucie bezpieczeństwa - wylicza przymioty ministra Kidawa-Błońska.

A poczucie bezpieczeństwa jest pani premier potrzebne jak nigdy dotąd. Cichocki ma jeszcze jedną zaletę, w tym składzie rządu nie do przecenienia: nie ma ambicji politycznych, nie będzie prowadził gierek, snuł intryg, zakładał spółdzielni, tworzył frakcji. Skupiony jest na pracy, po której nie chadza na wino czy kufelek piwa, ale pędzi do domu, w którym czekają na niego żona i czwórka dzieciaków. Unika mediów, rozgłosu, błysku fleszy. Owszem, jako minister spraw wewnętrznych udzielił kilku wywiadów, bywał w telewizyjnych studiach, ale wtedy, kiedy musiał. Nie pchał się nigdy przed kamery, wolał przemawiać ustami rzeczników prasowych.

Konkretny, świetnie zorganizowany. Umysł analityczny. Definiuje problem i szuka sposobów na jego rozwiązanie - mówią o Cichockim

- Szefem jest znakomitym. Ma bardzo analityczny umysł. Konkretny, stawia zadania, a potem z nich rozlicza. Bardzo uporządkowany, świetnie zorganizowany: definiuje problem, potem szuka rozwiązań. Otwarty na argumenty innych - opowiada nam jeden ze współpracowników Cichockiego. - Sympatyczny, dowcipny, gentleman. Ale to nie jest typ brata łaty, który podejdzie i poklepie po ramieniu. Raczej trzyma dystans, chociaż jest bardzo miły - opowiada nasz rozmówca.

Może te właśnie cechy sprawiły, że Cichocki, o którym niektórzy mówią: "od dziecka związany był ze służbami", zdobył już zaufanie poprzedniego premiera, a dzisiaj prezydenta Rady Europejskiej - Donalda Tuska.

Cichocki to warszawiak, absolwent XLII Liceum Ogólnokształcącego im. Marii Konopnickiej. Po studiach socjologicznych na Wydziale Filozofii i Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego Cichocki zaczął pracować w Ośrodku Studiów Wschodnich, a po śmierci - w dość niejasnych zresztą okolicznościach - jego szefa Marka Knapa, zastąpił go na tym stanowisku. - Jeśli ktoś pracuje w Ośrodku Studiów Wschodnich, o służbach wie dużo, bo też Ośrodek ze służbami ściśle współpracuje - mówi jeden z naszych rozmówców, tłumacząc sformułowanie: "od dziecka".

Cichocki zajmował się głównie analizami sytuacji politycznej, społecznej i ekonomicznej na obszarze byłego Związku Radzieckiego, m.in. w państwach Kaukazu i Azji Centralnej. Kierował Zespołem ds. Kaukazu i Azji Centralnej, a potem Działem Ukrainy, Białorusi i Krajów Bałtyckich. - Poznałem Cichockiego właśnie, kiedy pracował w Ośrodku Studiów Wschodnich, a ja w Ministerstwie Obrony Narodowej. Czytałem wtedy analizy, które przygotowywał: bardzo solidne, dobrze zrobione. Sam Cichocki ma wielką wiedzę, inteligentny, oczytany - opowiadał mi kiedyś Janusz Zemke, były wiceszef MON. Później Janusz Zemke miał jeszcze kontakt z Cichockim, kiedy przewodniczył sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych, Cichocki jako koordynator ds. służb bywał w komisji częstym gościem.

Inni nasi rozmówcy, którzy czytali analizy przygotowane przez Cichockiego powtarzają opinię eurodeputowanego: to były dokumenty najwyższej klasy, przygotowane starannie i fachowo.

Może dlatego prosto z Ośrodka Studiów Wschodnich Cichocki trafił do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i objął stanowisko sekretarza stanu zajmującego się służbami specjalnymi. Wyciszył atmosferę wokół służb, w każdym razie przestało się o nich pisać w kontekście kolejnych skandali. Eksperci uznali to za sukces, bo wiadomo, że szum nigdy nie służył służbom specjalnym.

Raz jeden o Cichockim zrobiło się głośno, wszystko przez aferę hazardową. Nowy minister spraw wewnętrznych stanął nawet przed sejmową komisją, która miała wyjaśnić udział polityków w tworzeniu ustawy o grach losowych, brał bowiem udział w spotkaniu premiera z Mariuszem Kamiński, ówczesnym szefem Centralnego Biura Antykorupcyjnego, na którym ten poinformował Donalda Tuska o swoich podejrzeniach. Przed komisją Cichocki zeznał, że jego zdaniem CBA nie miało dowodów na udział w aferze Mirosława Drzewieckiego i Zbigniewa Chlebowskiego. Zaprzeczył też wcześniejszym zeznaniom byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego. - Szef CBA poinformował na spotkaniu z szefem rządu, iż nie widzi podstaw do postawienia zarzutów ówczesnemu ministrowi sportu Mirosławowi Drzewieckiemu i ówczesnemu szefowi klubu PO Zbigniewowi Chlebowskiemu - powiedział Cichocki. - Deklaracja była jednoznaczna: po przeanalizowaniu materiałów CBA nie ma dowodów na popełnienie przestępstwa - zeznał. Jednocześnie podkreślił, że nie wie, skąd biznesmeni dowiedzieli się o prowadzonej przeciwko nim akcji CBA.

Ale to tyle, czasami jeszcze jego nazwisko jako koordynatora ds. służb specjalnych pojawiało się w kontekście kłopotów szefa ABW Krzysztofa Bondaryka i tyle. Żadnych sensacji czy afer.

Jednak nominacja Cichockiego w 2011 r. na stanowisko szefa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych była dla wielu ludzi służb sporym zaskoczeniem. Bo Cichocki nie miał żadnego doświadczenia w kierowaniu resortem, a ten spraw wewnętrznych nie należy do najłatwiejszych. W kuluarach mówiło się, że Cichocki, który nie jest politykiem, nie ma politycznego zaplecza, może być łatwo sterowalny przez premiera albo tych, którzy mu na to stanowisko Cichockiego sugerowali. No i ponoć żaden z polityków z mocnym nazwiskiem nie chciał wziąć tego ministerstwa. Zbliżało się Euro 2012, trzeba było zrobić porządek z emeryturami, było się na czym poślizgnąć. Nikt nie chciał ryzykować nazwiska. A Cichocki? Cóż, młody, ambitny, ze sporą wiedzą, była szansa, że da sobie radę.

Dał, całkiem nieźle zresztą. - Podczas trwania Euro pracował od rana do nocy. Był cały sztab ludzi, z którymi się spotykał. Wszystkiego pilnował, wszystko nadzorował - opowiada współpracownik Cichockiego jeszcze z czasów MSW. - Ale też minister otoczył się fachowcami, na których mógł polegać - dodaje mój rozmówca.

Cichocki ponoć bardzo się pilnuje. Nawet na nieoficjalnych spotkaniach nie pije alkoholu. Sympatyczny, miły, ale trzyma dystans

Prywatnie Cichocki jest człowiekiem bardzo ułożonym. - Kulturalny, spokojny - tak o nim mówią. Jeden z naszych rozmówców, który z Cichockim styka się od lat, opowiada, że to nie jest człowiek, który brylowałby na salonach. Cały czas się kontroluje, waży każde słowo. - Nawet na imprezach nieoficjalnych nie odpuszcza sobie - tłumaczy nasz rozmówca. I dodaje, że Cichocki to człowiek mocno wierzący, gorliwy katolik, działa w warszawskim Klubie Inteligencji Katolickiej.

Wszyscy zgodnie też podkreślają, że Cichocki jest człowiekiem niesłychanie rodzinnym. Broni swojej prywatności. Nie zawsze mu się to jednak udawało. "Super Express" wypatrzył ministra, jak wozi służbowym samochodem dzieci do szkoły, nie tylko swoje, ale też sąsiadów. Sprawa obiła się o samego premiera. Pytany wtedy o zachowanie Cichockiego premier Tusk, miał powiedzieć: "zbrodnia Jacka Cichockiego jest mało poruszająca". I zapewnił, że urzędnik w taki sposób już nie korzysta ze służbowych aut.

Rok później sytuacja się powtórzyła, a zdjęcia pociech ministra Cichockiego znowu pojawiły się w gazecie.

- Doskonale zdaje sobie sprawę, że jest osobą publiczną, że mogą jeździć za nim paparazzi, ale było mu przykro, że zdjęcia dzieci ukazały się w gazecie - opowiada jeden z jego byłych współpracowników. Inna rzecz, że wożenie pociech do szkoły służbowym samochodem nie jest najszczęśliwszym pomysłem, w każdym razie niejeden już minister wylądował w tabloidach z powodu wykorzystywania służbowego wozu do celów prywatnych.

Więcej grzechów chyba nie było. Ewa Kopacz wiedziała, że musi mieć w kancelarii człowieka, dla którego polityka nie jest istotą życia. Komuś takiemu łatwiej można zaufać. Zwłaszcza jeśli samemu jest się politykiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze 2

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

p
perun
Gratuluję Lizusy,
w tym artykule jak w soczewce skupia cały dramat waszego dziennikarstwa.
"Jacek Cichocki - świetny urzędnik, którego nie interesują polityczne gierki"
Oglądam, właśnie komisję ws. AG - ten świetny urzędnik pójdzie do pierdla za polityczne gierki. Te wasze peany to jest karykatura waszego zawodu. A Jacek Cichocki poraża swoją niekompetencją i powagą 8 letniego chłopca.
P
Peka
Kłamcy na posyłki. Czysty jak całe Amber Gold.
Wróć na i.pl Portal i.pl