Legendy, jakie wytworzyła wokół swojej przeszłości Violetta Willas Iza Michalewicz i Jerzy Danilewicz weryfikują z wyraźnym reporterskim mozołem. A i nie mogą sobie odmówić drobnych złośliwości wytykając kolegom i koleżankom po fachu powielanie nieprawdy. Ale co miał robić ten i ów dziennikarz, kiedy w nagraniu na żywo Violetta Villas bredziła, co jej przyszło do głowy.
Reporterzy zdają się potwierdzać, że pierwszy wyjazd Villas do Ameryki i koncerty w Las Vegas stały się początkiem jej upadku. Zakochana bez pamięci w Jerzym Ekiercie, który nota bene w międzyczasie się ożenił, wróciła do PRL-u, który nie był gotów na jej ekstrawagancję. Wcześniej, pozbawiona znajomości, nie miała szans na wygranie żadnego festiwalu, a i piosenki które dostawała do śpiewania niewiele miały wspólnego z jej czterooktawowym sopranem koloraturowym.
Zachowały się dokumenty ze świadomej współpracy Violetty Villas z SB. Nikt nigdy nie miał szansy zapytania jej – dlaczego. Reporterzy tylko domniemują, że zrobiła to dla kariery – by mieć swobodny dostęp do paszportu, ale też ze zwyczajnej wdzięczności systemowi, który biednej emigrantce z Belgii, gdzie ojciec podobno z samym Edwardem Gierkiem, późniejszym I sekretarzem PZPR, kopał na kolanach węgiel, pozwolił na kształcenie.
Fantastyczne anegdoty dotyczą współpracy Villas z Teatrem Syrena i jego szefem Witoldem Fillerem. Reporterzy przypominają jej bigoterię, spekulując, że mogła mieć związek z rozbuchaną seksualnością, przywołują małżeństwo z Tedem Kowalczykiem, polonijnym biznesmenem bez szkół i ogłady, ale też wiedzą tylko tyle, le udało im się dowiedzieć. A sprawa to niełatwa, bo podobno Villas tak naprawdę nie przyjaźniła się z nikim.
Drugie wydanie „Villas” wzbogacone zostało o dwa rozdziały dopisane już po śmierci divy. Chodzi oczywiście o opiekunkę jej ostatnich dni, prawdopodobnie wspólne uzależnienie od alkoholu, sprawy spadkowe, czy oskarżenia o znęcanie się nad schorowaną gwiazdą.
Zobacz też: Violetta Villas. Mija 7 lat od śmierci diwy polskiej estrady
Źródło: Dzień Dobry TVN
„Villas”, choć nie pozbawiona sensacji, za sensacją na siłę nie goni. Raczej stara się utrwalić pamięć o niezwykłej wokalistce, która nie miała szczęścia do krytyków, miejsca zamieszkania, a i tak część polskiej publiczności po prostu ją kochała. Bo pamięć o Villas zanika. Szoł biznes bywa okrutny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?