Iwona Hartwich. Matka, która śpi na podłodze i nie daje się złamać żadnej władzy

Justyna Wojciechowska-Narloch
Iwona Hartwich walczy dla swojego syna Kuby i innych niepełnosprawnych. I choć od prawie tygodnia protest jest zawieszony, to zgłaszane postulaty są aktualne. Stawką jest godność i miejsce w społeczeństwie
Iwona Hartwich walczy dla swojego syna Kuby i innych niepełnosprawnych. I choć od prawie tygodnia protest jest zawieszony, to zgłaszane postulaty są aktualne. Stawką jest godność i miejsce w społeczeństwie Grzegorz Olkowski
Nadzieja, emocje, izolacja, a na koniec strach - tak torunianka Iwona Hartwich opisuje swój pobyt Sejmie. Mimo słów otuchy, jest przybita arogancją władzy.

40 długich dni i nocy na sejmowym korytarzu nie przyniosło oczekiwanego efektu. Nie udało się wywalczyć dodatkowych 500 zł dla niepełnosprawnych niezdolnych do samodzielnego życia. I choć rząd twierdzi, że przygotowuje ustawę, która spełni roszczenia protestujących, to oni sami w to nie wierzą.

- Kiedy protestowaliśmy w 2014 roku obecna minister Rafalska szeptała mi do ucha, by głosować na PiS, to po wyborach pieniądze się znajdą. Pani Kempa przynosiła nam wówczas koce, a poseł Mularczyk kanapki - wspomina liderka protestu niepełnosprawnych. - Każdy kontakt z członkami rządu czy marszałkiem był jak oparzenie - pełen poniżenia i pogardy.

Działalność wywrotowa

Iwona Hartwich, która protestowała wraz z dorosłym niepełnosprawnym synem Kubą, opowiada o kolejnych szykanach: zamykanych toaletach, zakazach spacerów, niedostępnym pokoju dziennikarskim, gdzie wcześniej protestujący mogli oglądać telewizyjne programy publicystyczne. Tłumaczy też, że decyzja o zawieszeniu akcji dojrzewała od ostatniego piątku, kiedy protestujące kobiety na oczach swoich dzieci zostały poszarpane przez straż marszałkowską. Próbowały wywiesić przez okno transparent w języku angielskim informujący o trwającej akcji. Strażnicy skutecznie to uniemożliwili.

Przychylne władzy media sugerowały, że jesteśmy zaangażowani politycznie, że chcemy obalić legalny rząd

- Nasze dzieci były przerażone tym, co się dzieje. Stosowano wobec nas przemoc, doszło do naruszenia nietykalności. Przychylne władzy media sugerowały, że jesteśmy zaangażowani politycznie, że chcemy obalić legalny rząd. To były jasne sygnały, że może być tylko gorzej. Poczuliśmy się zagrożeni i w trosce o dobro naszych dzieci zdecydowaliśmy się opuścić budynek Sejmu - tłumaczy Iwona Hartwich.

List od małego Brejzy

Spędzony na sejmowych korytarzach czas to także momenty wzruszające. Jak wtedy, gdy do uszu protestujących z ulicy dochodziły odgłosy manifestacji poparcia dla ich akcji. Kiedy dobrym słowem wspierała ich Janina Ochojska, a Wanda Traczyk-Stawska, uczestniczka Powstania Warszawskiego nazywała bohaterami. Protestujący wspominają też dziennikarzy, którzy nad ich sprawą nie przechodzili jak nad kolejnym tematem do zrobienia. Kiedy słuchali o trudnej codzienności i prostych marzeniach niepełnosprawnych, płakali razem z nimi.

- Wiele łez wylaliśmy nad listem 8-letniego synka posła Krzysztofa Brejzy, który do nas napisał. W prostych dziecięcych słowach życzył nam powodzenia i zdrowia. Kiedy go czytaliśmy, nie dało się powstrzymać łez. Płakał też sam poseł - opowiada Iwona Hartwich.

Jedno z największych rozczarowań protestujący przeżyli w sobotę, 26 maja. To był Dzień Matki, dla nich bardzo szczególny. Byli pewni, że odwiedzi ich prezydent Duda z małżonką. I nawet jeśli nie będzie miał nic konkretnego do zaproponowania, to chociaż złoży życzenia. Tak się jednak nie stało.

Choć trochę godniej żyć

Kiedy pytam, jak w ogóle można to było wszystko wytrzymać przez tyle dni, pani Iwona się tylko uśmiecha. Spanie na podłodze i izolacja od zewnętrznego świata to codzienność niepełnosprawnych i ich rodziców.

- Kuba przeszedł kilka operacji, potem długotrwałą rehabilitację. Zawsze przy nim byłam - zamknięta to w szpitalu, to w domu. Takie mam po prostu życie - mówi.

500 zł, których od rządu domagali się niepełnosprawni, to w ich ocenie absolutne minimum, by choć trochę godniej żyć. I nie chodzi o pampersy czy leki. Sprawa rozbija się o tak banalne rzeczy jak zakup książki, pójście do kina czy na koncert. Zdrowi ludzie robią to na co dzień i nikogo to jakość nie dziwi. W przypadku chorych zakrawa to na fanaberię.

Zamiast gotówki do ręki niepełnosprawni dostaną ustawę, która ma zacząć działać w lipcu.

- Wtedy powiemy „sprawdzam”. Pójdziemy wszyscy i przekonamy się, czy błyskawicznie dostaniemy się do specjalistów, ośrodków rehabilitacji i czy są dla nas darmowe wózki inwalidzkie. Mamy to wszystko dostać o ręki. Nie wierzę, by tak się stało. Za dużo było kłamstw - mówi Iwona Hartwich.

Iwona Hartwich walczy dla swojego syna Kuby i innych niepełnosprawnych. I choć od prawie tygodnia protest jest zawieszony, to zgłaszane postulaty są aktualne. Stawką jest godność i miejsce w społeczeństwie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Iwona Hartwich. Matka, która śpi na podłodze i nie daje się złamać żadnej władzy - Plus Nowości Dziennik Toruński

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl