Impact Festival 2014 w Łodzi. Black Sabbath w Atlas Arenie [ZDJĘCIA + RELACJA]

Dariusz Pawłowski
Grzegorz Gałasiński
Legendarna formacja Black Sabbath z legendarnym wokalistą Ozzy Osbourne’em wystąpiła w środę w Atlas Arenie podczas pierwszej łódzkiej edycji Impact Festivalu. Na scenie Ozzy'emu towarzyszyli Tony Iommi (gitara) i Geezer Butler (bas).

Pierwszy dzień łódzkiego Impact Festival zakończył się sukcesem. Dopisali widzowie, pogoda, atmosfera i organizacja (choć trzeba na przyszłość pomyśleć o tym, że festiwal to możliwość swobodnego poruszania się po całym terenie imprezy w każdym jej momencie i konieczność wypracowania firmy ochroniarskiej, która bardziej czuje specyfikę rockowych koncertów). No i przede wszystkim dopisało Black Sabbath!

Dzień się jednak rozpoczął od grania na Scenie B, przed Atlas Areną, w festiwalowym miasteczku. Zaczęli Killing Silence, laureaci Złotej Kosy Antyfestu oraz Cochise z Pawłem Małaszyńskim w roli wokalisty. Także na scenie pod słońcem udanie wypadło Skillet, grające oryginalną muzykę i posiadające oryginalną perkusistkę Jen Ledger.

Już w Atlas Arenie publiczność rozgrzewał Reignwolf, pochodzący z Kanady wokalista i gitarzysta, a jak się okazało także perkusista Jordan Cook, któremu na scenie towarzyszyli gitarzysta Stitch i perkusista Joseph Braley. Pokazali bardzo energetyczną mieszankę tradycyjnego rock'n'rolla, bluesa, ciężkiego grania i szaleństwa, zachęcając do dokładniejszego "wgryzienia" się w ich dokonania. A Cook zachęcał maksymalnie jak mógł, grając nawet jeden utwór między fanami z pierwszych rzędów.

Jeżeli jednak jest jeszcze na Ziemi ktoś, kto nie wie, czym jest rock'n'roll, Black Sabbath na żywo (i Rolling Stones na drugim biegunie) wyjaśniają tę zagadkę już pierwszym riffem. Czyste granie, bez kunktatorstwa, niepospolita moc, bezkompromisowy przekaz, zawłaszczająca energia i lekce sobie ważenie wszelkich mód. A przy tym zatracenie, oddanie muzyce i wolność wynikająca z braku potrzeby zadowalania kogokolwiek. I dwie godziny zatopienia się w dźwiękach, sprawienia, że można zapomnieć o tym, co poza "ścianami" koncertu. Oczywiście nie byłoby tego wszystkiego bez osobowości. A Black Sabbath to osobowości cztery, z jedną największą.

Na temat pożycia i stanu Ozzy'ego Osbourne'a od dawna krążą różne dowcipy i przypowieści, ale on sam jest dowodem na siłę rocka. Porusza się z wyraźnym trudem, ale w momencie, gdy chwyci mikrofon, a towarzysząca mu trzyosobowa orkiestra wyda z siebie pierwsze dźwięki, krew zaczyna mu żywiej płynąć i rusza w sceniczny tan. Nawiązał fantastyczny kontakt z uwielbiającą go publicznością i udowodnił, że ciągle jeszcze ma głos i charyzmę, które czynią go wyjątkowym na rockowej scenie. W Łodzi też wyraźnie radował się tym, co robi, czyli byciem na scenie, uczestniczeniem w rockowym spektaklu, zabawą z publicznością. Wykonał kilka swoich charakterystycznych podskoków, drobił nóżkami, rzecz jasna polewał widzów wodą z wiadra, "kukał" do mikrofonu, czyli robił wszystko to, czego od niego się oczekuje ("robię z siebie błazna, bo wszyscy tego pragną" - mawia czasem). Ale przede wszystkim przypomniał, że na scenie całkowicie skupia na sobie uwagę i wykonuje blacksabbathowy repertuar jak nikt inny.

A repertuar to fenomenalny i porywający. W Atlas Arenie usłyszeliśmy m.in. "War Pigs", "Black Sabbath", "N.I.B.", "End Of The Beginning", "Iron Man", "God Is Dead?", "Dirty Women", "Children Of The Grave" i numer nad numery - "Paranoid" (z wstępem z "Sabbath Bloody Sabbath") na wielki bis. Wszystko w wyśmienitych, mocarnych werjsach opatrzonych muzycznym kunsztem instrumentalistów: gitarzysty Tony'ego Iommiego, basisty Geezera Butlera i perkusisty Tommyego Clufetosa, który "kupił" widownię swoim pięciominutowym bębnowym solo (pewnie, też bym wolał Billa Warda, ale może trzeba zaufać Ozzy'emu, który powiedział, gdy ponownie montowali legendarny skład, że Bill jest bez formy i w dodatku ma nadwagę). Iommi błyszczał riffami, kunsztem i solówkami (podczas solo w "Dirty Women" pokłony bił mu sam Ozzy, dziękując na koniec koncertu podobnie publiczności), wszystko doskonale trzymał w ryzach i napędzał Butler. Potęga brzmienia i muzyki, fantastyczne brzmienie (doskonale nagłośniona Atlas Arena) i świetne połączenie wszystkich elementów po raz kolejny uzmysłowiły, że muzyka Black Sabbath jest ponadczasowa.

A Ozzy? Ze swoim nieśmiertelnym "You're fucking crazy! I Love you!" szalał i sprawił, że poczuliśmy autentyczne szczęście z obcowania na żywo z legendą. Ozzy, spożywaj co chcesz i prowadź się jak chcesz, bylebyś pozostał sobą!

Panie i panowie, mieliście w Łodzi okazję zobaczyć i usłyszeć najsłynniejszy heavy metalowy zespół świata. I być może najlepszy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Impact Festival 2014 w Łodzi. Black Sabbath w Atlas Arenie [ZDJĘCIA + RELACJA] - Dziennik Łódzki

Komentarze 10

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

o
ozon
ciągle tutaj czytam narzekania o słabej promocji Łodzi. Faktycznie kuleje to strasznie. Koncert tego zespołu to super lekarstwo na bolączki promocyjne Łodzi. Niech zaczną się starać, a może...
K
Kamil
Ale nie sądzę by ktoś zdolny był wyłożyć na tyle dużą sumę by przekonać Planta do tego pomysłu..
Z
Zbigniew
Nikt by tego lepiej od pana nie ujął. Absolutnie się zgadzam, to było wydarzenie co najmniej roku i tylko chciałoby się żeby Atlas Arena utrzymała taki poziom, propozycje artystyczne z najwyższej "półki" , żeby na koncerty nie trzeba było jeździć do Katowic, Krakowa (nowa hala) czy Warszawy.
:))))
31 marca 2014:Barclays Center, Brooklyn, NYUSA
3 kwietnia 2014: Metro Center, Halifax, NSUSA
5 kwietnia 2014: Colisee Pepsi, Quebec City, QCUSA
7 kwietnia 2014: Bell Center, Montreal, QCUSA
9 kwietnia 2014: Budweiser Gardens, London, ONUSA
11 kwietnia 2014: Copps Coliseum, Hamilton, ONUSA
13 kwietnia 2014: Canadian Tire Center, Ottawa,
16 kwietnia 2014: MTS Centre, Winnipeg, MBUSA
18 kwietnia 2014: Credit Union Centre, Saskatoon, SK
20 kwietnia 2014: Scotiabank Saddledome, Calgary, AB
22 kwietnia 2014: Rexall Place, Edmonton, ABUSA
26 kwietnia 2014: Hollywood Bowl, Los Angeles, CA
29 maja 2014: DU Arena, Abu Dhabi, ZEAZjednoczonwe Emiraty Arabskie
1 czerwca 2014: Olympisski, Moscow, RosjaRosja
3 czerwca 2014: Arena, St. Petersburg, RosjaRosja
6 czerwca 2014: Sweden Rock Festival, Solvesborg, Szwecja
8 czerwca 2014: Kindl-Bühne Wuhlheide, Berlin, Niemcy
11 czerwca 2014: Atlas Arena, Łódź, Polska
13 czerwca 2014: Königsplatz, Munich, GermanyNiemcy
15 czerwca 2014: Nova Rock Festival, Pannonia Fields II, Nickelsdorf, Austria
18 czerwca 2014: Unipool Arena, Bologna, Włochy
20 czerwca 2014: Hallenstadion, Zurich, Szwajcaria
22 czerwca 2014: Hellfest, Clisson, Francja
25 czerwca 2014: Hanns-Martin-Schleyer-Halle, Stuttgart, Niemcy
27 czerwca 2014: Stadion Essen, Essen, NiemcyNiemcy
29 czerwca 2014: Graspop Metal Meeting, Dessel, Belgium
o
ozon
Jak są mocni niech zorganizują koncert Led Zeppelin w Łodzi. To by było wydarzenie.
b
bbb
Szkoda, że to nie był Ronnie James Dio.....
g
gość
... na ten koncert poszło dwóch moich synów w wieku 17 i 20 lat z kumplami w podobnym wieku i wrócili zachwyceni. Słuchają tej muzy od lat, w zeszłym roku byli na Iron Maiden. Po prostu nie wszystko co stare jest złe. Na szczęście młodzi o tym wiedzą, bo głownie tacy pojawili się w Atlas Arenie.
A
Administrator
To jest wątek dotyczący artykułu Impact Festival 2014 w Łodzi. Black Sabbath w Atlas Arenie [ZDJĘCIA + RELACJA]
W
Wit.
Rzadko już słucham tego zespołu. Wiadomo, wszystko ma swój czas, a nowości przybywa. Można czynić niestosowne uwagi zespołowi Black Sabbath, choć te np. dotyczące pieniędzy są śmieszne. Black Sabbath to diament rocka, a diamenty przecież są wieczne.
e
eh
Zjeżdżają się ok.70 - letni emeryci żeby zagrać "dzikim Polakom " i wyrwać od nich trochę kasy .Połowa fanów już im wymarła .Ktoś ,oprócz byłych kolonii CCCP ,chce ich jeszcze słuchać ?
k
kilof
Zajejeste zdjęcia. Ale z rockowych koncertów to wolę jak robi K. Szymczak
Wróć na i.pl Portal i.pl