III Powstanie Śląskie: Zryw narodowy czy wojna domowa?

Grażyna Kuźnik
ARC
[III powstanie śląskie] Z historykami: prof. Zygmuntem Woźniczką i dr. Jerzym Gorzelikiem rozmawia Grażyna Kuźnik

1. Czy III Powstanie Śląskie zapobiegło IV rozbiorowi Polski? Są historycy, którzy twierdzą, że Niemcy po przegranej wojnie brali pod uwagę zbrojny napad na Polskę razem z bolszewicką Rosją. Czy taki rozbiór był możliwy?

ZYGMUNT WOŹNICZKA: Niemcy dwa razy planowali zbrojną interwencję. Francja jednak zagroziła Niemcom, że w przypadku ataku na Polskę przyjdzie jej z pomocą. To ostudziło gorące głowy w Berlinie, ale nie na długo. Rok później w czasie apogeum Bitwy Warszawskiej z bolszewikami, do planów wojny z Polską wrócono. Dowódca Reichswery gen. Hans von Seeckt szykował wojska do zaatakowania Poznańskiego. Było groźnie tym bardziej, że w Armii Czerwonej walczyli też niemieccy ochotnicy, a Czesi nie przepuścili śpieszących nam na pomoc Węgrów ani transportów broni z Francji. Specjalne wysłane z Niemiec oddziały tzw. Mordkommandos, zamordowały ok.200 działaczy polskich. Na szczęście wojsko polskie rozbiło bolszewików pod Warszawą. Byłbym jednak ostrożny w stawianiu tezy, że III powstanie zapobiegło rozbiorowi Polski. Armia Czerwona była osłabiona klęską w Polsce, Niemcy miały trudności gospodarcze. Nasz kraj był po traktacie pokojowym z Rosją Sowiecka w Rydze, Wojsko Polskie było rozbudowane i miało za sobą zwycięską wojnę. Ponadto mocarstwa zachodnie nie zgodziłyby się na takie rozwiązanie.

JERZY GORZELIK: Taki scenariusz wydaje się zupełnie nieprawdopodobny. III powstanie wybuchło, gdy losy wojny polsko-sowieckiej były przesądzone, a Niemcy nie były zdolne do podjęcia działań militarnych na większą skalę. Pamiętajmy, że w wyniku decyzji mocarstw armia niemiecka została zredukowana do 100 tysięcy żołnierzy. Hipotezę, która III powstanie ukazuje jako uprzedzające uderzenie, należy włożyć między bajki, jakich o walkach na Górnym Śląsku powstało wiele.

2. Jakby potoczyłaby się historia, gdyby nie doszło do III Powstania?

ZYGMUNT WOŹNICZKA: Większość obszaru przemysłowego Górnego Śląska zostałaby w granicach Niemiec. W gospodarce Polski bardziej utrwaliłaby się dominacja rolnictwa. Wolniej postępowałaby odbudowa kraju, w tym reforma walutowa, która doprowadziła do powstania Banku Polskiego i emisji złotego, bo przecież na jej rzecz ściągano z polskiej części Górnego Śląska niemal łupieżcze podatki. Nie byłoby magistrali węglowej łączącej Katowice z Gdynią. Natomiast Górny Śląsk miałyby ważną rolę w Niemczech. Wojciech Korfanty być może nadal by posłował w Berlinie, albo zajął się działalnością dziennikarska i gospodarczą. Nie cieszyłby się pewnie wśród Ślązaków dużą popularnością. A może nawet musiałby uchodzić do Polski?

JERZY GORZELIK: Można domyślać się jedynie bezpośrednich następstw - a i to pozostanie w sferze domniemań. Polska otrzymałaby jedynie skromną i to nieuprzemysłowioną część obszaru plebiscytowego, która wraz z częścią Śląska Cieszyńskiego tworzyłaby kadłubowe, autonomiczne województwo, o którego powstaniu przesądziła już przed plebiscytem ustawa z 15 lipca 1920 roku. RP pozostałaby państwem agrarnym - pozbawiona gospodarczego koła zamachowego nie miałaby środków na szybką budowę Gdyni czy Centralnego Okręgu Przemysłowego. W ramach państwa niemieckiego zapowiedziane przed plebiscytem referendum w sprawie wyłączenia Górnego Śląska z Prus i utworzenia zeń odrębnego kraju związkowego przyniosłoby zapewne pozytywny rezultat, bowiem zdecydowana większość przemysłu pozostałaby w granicach Niemiec, tworząc solidną podstawę rozwoju regionu. Oznaczałoby to szeroką autonomię w ramach Rzeszy. Być może poziom frustracji społeczeństwa niemieckiego byłby niższy i naziści nie odnieśliby tak znaczącego sukcesu wyborczego w roku 1933. Na więcej głosów mogłaby liczyć popularna wśród Górnoślązaków Partia Centrum. Gdyby jednak narodowi socjaliści mimo to przejęli władzę w Niemczech i wywołali II wojnę światową, zdecydowanie więcej Górnoślązaków padłoby w 1945 roku ofiarą wypędzeń.

3. Czym dla pana jest III Powstanie? Narodowym zrywem Ślązaków, buntem na tle ekonomicznym, a może awanturnictwem politycznym?

ZYGMUNT WOŹNICZKA: Dla mnie jest to narodowy zryw Ślązaków, do którego zmusiło ich wiele czynników politycznych, gospodarczych, społecznych i kulturowych. Dzisiaj często szukamy w przeszłości argumentów dla naszych obecnych zachowań i opinii politycznych. Zapominamy, że tamci ludzie nie mieli przecież wiedzy o tym, co będzie dalej.

JERZY GORZELIK: Z mojej, górnośląskiej perspektywy była to przede wszystkim wojna domowa, w której po obu stronach znaleźli się Górnoślązacy. I jedni i drudzy wierzyli zapewne, że ich wizja przyszłości regionu jest słuszna. Po obu stronach byli z pewnością i zwykli awanturnicy. Aspekt ekonomiczny niewątpliwie odegrał znaczącą rolę. Sądzę, że powstańcy przede wszystkim zbuntowali się przeciw państwu, które przestali postrzegać jako swoje. Już w końcu XIX w. objawiło ono swoje nieprzychylne górnośląskim katolikom oblicze dążąc do osłabienia Kościoła. W latach 1914-1918 zażądało olbrzymiej daniny krwi, a następnie pogrążyło się w rewolucyjnym chaosie. Wielu Górnoślązakom musiało jawić się jako bankrut.
4. Gdyby żył pan w tych czasach na Śląsku jako dorosły człowiek, jaką rolę by pan przyjął?

ZYGMUNT WOŹNICZKA: Czuję się Polakiem, wiec opowiedziałbym się za opcją polską.

JERZY GORZELIK: Z moją obecną świadomością? Stanąłbym po stronie zwolenników republiki górnośląskiej niezależnej zarówno od Polski jak i od Niemiec, usiłujących pogodzić Górnoślązaków różnych opcji i ostudzić nacjonalistyczne nastroje.

5. Ile prawdy jest w opinii, że powstanie zrobili przyjezdni z głębi Polski i Niemiec, a Ślązacy byli tylko obiektem ich manipulacji?

ZYGMUNT WOŹNICZKA: Są opinie, że to polscy sztabowcy opracowali plan powstania. Przysyłano oficerów, żołnierzy, broń. Zorganizowano doskonałą grupę dywersyjną pod dowództwem Pruszyńskiego ps. Wawelberg, która w nocy z 2 na 3 maja 1921 wysadziła wszystkie mosty na Odrze, odcinając Niemców od zaplecza. Rząd polski opłacał żołd powstańcom, oraz kupował węgiel z kopalni pracujących na terenach zajętych przez powstańców. Niemcy nie kupowali tego węgla, żeby spowodować kryzys. Pomoc Warszawy była bardzo istotna, ale ukrywana nawet przez Korfantego, bo naruszała ustalenia międzynarodowe. Jednak bez udziału Ślązaków po stronie polskiej, działania Warszawy nic by nie dały. Nie można więc twierdzić, że stolica wbrew Ślązakom oderwała od Niemiec część Górnego Śląska. Należy natomiast przyznać, że Niemcy i Polska często manipulowali Ślązakami. Ale Śląsk był wart twardej gry i należy się cieszyć, ze to my ja wygraliśmy.

JERZY GORZELIK: Udział obcych po obu stronach był znaczny, ale większość uczestników walk stanowili jednak Górnoślązacy. Można zastanawiać się czy, gdyby nie inspiracja z zewnątrz, powstanie by wybuchło, czy propolscy Górnoślązacy byliby na tyle zdeterminowani, by stanowić siłę napędową wydarzeń. Nie ulega jednak wątpliwości, że do powstańczej armii przystąpiło wielu mieszkańców regionu. Podobnie jak wielu walczyło w niemieckim Selbstschutzu.

6. Dlaczego dla tysięcy Ślązaków, uważanych za naród bardzo pragmatyczny, podnosząca się z upadku Polska była tak atrakcyjna?

ZYGMUNT WOŹNICZKA: Ślązacy dobrze znali państwo niemieckie. Przelewali za nie krew na polach I wojny światowej. I co za to dostali? Niewiele. Polski nie znali, bo jej nie było. Mogli ją idealizować. Dlatego decyzja Wojciecha Korfantego, aby iść z Polską wydawała im się słuszna. Ślązak odrywał się od przegranych Niemiec, obciążanych obowiązkiem spłaty olbrzymich reparacji na rzecz zwycięzców. Ściągano by je nakładając haracz także na Górny Śląsk. W Polsce czekała go autonomia. Poza tym obszar Górnego Śląska wciśnięty między Polskie i Czechy leżał na obrzeżach Niemiec, bez dobrej łączności z Berlinem. Niemieccy przemysłowcy już w 1917 roku ostrzegali: Przy niedogodnym położeniu górnośląskiego obszaru przemysłowego, Polska pozostanie dla jego rozwoju gospodarczego nadzwyczajnie ważnym, a nawet można powiedzieć niezastąpionym czynnikiem.

JERZY GORZELIK: Opowiedzenie się po stronie polskiej było raczej wyrazem niezadowolenia z państwa niemieckiego. Wśród części Górnoślązaków osiągnęło ono taki poziom, że każda zmiana wydawała się zmianą na lepsze. Nic nie uzasadnia mitu od dawna wyczekiwanej, wymarzonej Polski. Jedno pokolenie wcześniej mało kto na Górnym Śląsku o Polsce i polskości myślał. Związki z nią zaczęto odczuwać, gdy stopniało zaufanie do Niemiec.

7. Jaka postać okazała się najwybitniejsza w okresie III Powstania, a jaka przyniosła największe rozczarowanie?

ZYGMUNT WOŹNICZKA: Uważam, że zalśnił Wojciech Korfanty, który z żelazną konsekwencją prowadził powstanie i potrafił wykorzystać koniunkturę. Rozczarowanie przyniosła nie tylko polityka niemiecka, ale też działaczy optujących za niepodległym Górnym Śląskiem. Wówczas nie było liczącej się siły na arenie międzynarodowej, która mogłaby poprzeć taką ideę.

JERZY GORZELIK: Mnie bliscy są ci, którzy starali się zapobiec rozlewowi krwi i eskalacji konfliktu. Trudno mi zatem wskazać faworyta wśród uczestników walk. Z pewnością jednak bliżej mi do postawy Korfantego, który zakładał ograniczone wykorzystanie środków militarnych, niż do radykalizmu Grażyńskiego. Wielkim rozczarowaniem było to, że wielu Górnoślązaków opcji polskiej i niemieckiej, niejednokrotnie sąsiadów czy krewnych, uległo narodowemu fanatyzmowi. Zbiorowym bohaterem pozostaną ci, którzy w czasach zamętu zachowali człowieczeństwo.

8. Co w legendzie III Powstania jest dla pana najbardziej ujmujące i cenne, a co irytujące i zmyślone?

ZYGMUNT WOŹNICZKA: Bohaterstwo prostych żołnierzy, którzy najwięcej dawali tej ziemi i najmniej dostali. Nadal jako bezrobotni musieli wyjeżdżać za pracą, w tym do Niemiec. Wzruszająca jest historia kadetów lwowskich, którzy uciekli ze szkoły, żeby walczyć na Śląsku. Wielu zginęło jak Karol Chodkiewicz, ostatni potomek z rodu hetmana Karola Chodkiewicza. Irytujące, ze po wojnie wielu zasłużonych powstańców cierpiało biedę i żyło w zapomnieniu.

JERZY GORZELIK: Zarówno czarna jak i biała legenda III Powstania zostały stworzone na potrzeby nacjonalistycznej propagandy - pierwsza niemieckiej, druga polskiej. Obie cechuje ujęcie nieznośnie jednostronne. Pierwsza głosi, że powstanie było polską dywersją, zorganizowaną całkowicie z zewnątrz. Nie uwzględnia zatem nastrojów tysięcy Górnoślązaków, którzy zbuntowali się przeciw niemieckiej polityce wobec regionu. Druga ignoruje wolę większości głosującej w plebiscycie za Niemcami, gloryfikuje przemoc i zdaje się nie dostrzegać tragedii, jakie niesie każda wojna, a także rozczarowań, które stały się udziałem wielu uczestników walk. Obu legendom brak ludzkiej perspektywy.

9. Głośnym echem odbiła się w regionie opinia jednego z historyków, że dla Ślązaków powstania były hańbą. Jak traktować takie stwierdzenia?

ZYGMUNT WOŹNICZKA: Nie uważam tego stwierdzenia za prawdziwe, każdy jednak ma prawo do wyrażania własnych sądów, nawet tak skrajnych. Ten pogląd nie znajduje potwierdzenia w historiografii i jest odosobniony.

JERZY GORZELIK: Jako ocenę etyczną, z którą można się nie zgadzać, ale do której każdy ma prawo. Zdaniem wielu, nie można usprawiedliwiać jakiegokolwiek użycia przemocy w imię osiągnięcia politycznych celów. Obie strony konfliktu 1921 roku miały swoje racje. To, że doszło do przelewu krwi na pewno nie jest jednak powodem do chwały. Można powiedzieć zatem, że Górnoślązacy jako wspólnota zawiedli. Tak jak wiele innych społeczności przedtem i potem.
10. Czy autonomia Górnego Śląska w okresie międzywojennym spełniła oczekiwania Ślązaków?

ZYGMUNT WOŹNICZKA: Początkowo funkcjonowała sprawnie. Gdy władzę po zamachu majowym przejęła sanacja, wprowadziła rządy autorytarne i polonizację Śląska na siłę. Ostatecznie autonomia nie spełniła wszystkich oczekiwań Ślązaków, ale pozwoliła im obronić odrębność kulturową i ekonomiczną. Mogłoby być lepiej.

JERZY GORZELIK: Nie spodziewano się tak poważnych problemów gospodarczych wynikających z podziału organizmu, jakim był Górny Śląsk. Niemiłym zaskoczeniem był z pewnością napływ urzędników z innych regionów II RP. Zwolennicy Korfantego najboleśniej odczuli prześladowania po roku 1926, kiedy polityczna autonomia stała się fikcją, a autorytarne rządy sprawował Grażyński. Gdyby jednak nie autonomia, działania polonizacyjne prowadzone byłyby na pewno z większą intensywnością, do czego doszedłby dodatkowo drenaż finansowy. Dzięki autonomii większość środków wypracowanych w województwie pozostawała na miejscu.

11. Jak pan ocenia ostateczne skutki III Powstania?
ZYGMUNT WOŹNICZKA: Nowoczesny okręg przemysłowy integrował się z zacofanym rolniczym krajem, którego elity nie miały pomysłu na Górny Śląsk, poza jego eksploatacją. Nowy region odegrał ważną rolę w odbudowie II Rzeczpospolitej. Niemniej jednak III powstanie doprowadziło do rozerwania jednego spójnego organizmu gospodarczego, tkanki społecznej i kulturowej, oraz często rodzin.

JERZY GORZELIK: Nie można oceniać III powstania w oderwaniu od całego kontekstu polsko-niemieckiego konfliktu o Górny Śląsk. Konflikt ten pozostawił po sobie trwałe urazy i podział regionu. Z polskiej perspektywy powstanie z całą pewnością było politycznym sukcesem, procentującym przez cały okres międzywojnia. Dla Górnoślązaków ocena nie będzie już tak oczywista.

12. III Powstanie Śląskie z całym swoim dramatem to jednak temat niedoceniany tak w polskiej, jak i niemieckiej historii. Dlaczego?

ZYGMUNT WOŹNICZKA: W Polsce Ludowej badania na temat powstań śląskich oraz Wojciecha Korfantego był odpowiednio sterowane. O niektórych rzeczach wolno było pisać, a o innych nie. Obniżano rangę Korfantego, podnoszono Jerzego Ziętka, pisano o obojętności Warszawy i Józefa Piłsudskiego, eksponowano rolę klasy robotniczej. Tworzyło to nieprawdziwy obraz powstań. Historiografia niemiecka tez w tamtych latach nie była wolna od konotacji politycznych. Z biegiem lat, kiedy można już było pisać bez obciążeń ideologicznych, temat przestał interesować młodych historyków. Może teraz w Roku Wojciecha Korfantego sytuacja się zmieni? Podobnie jest w historiografii niemieckiej. Pojawiają się tam nowe, ważkie problemy badawcze, ale zarówno w polskiej jak i niemieckiej historiografii powstania śląskie skupiają niedużą grupę badaczy. Cześć z nich szuka uzasadnienia dla dzisiejszych sporów politycznych, a inni tylko prawdy.

JERZY GORZELIK: Z punktu widzenia Berlina i Warszawy Górny Śląsk to egzotyczne peryferie. Jego dzieje pozostają poza głównym nurtem narodowej mitologii. W Warszawie wolą pochylać się nad romantycznymi zrywami zakończonymi spektakularną klęską. W Berlinie przeciętny zjadacz chleba nie wie już nawet, gdzie leży Górny Śląsk.

Jerzy Gorzelik - doktor, historyk sztuki i regionalny polityk. Przewodniczący Ruchu Autonomii Śląska. Wykłada na Uniwersytecie Śląskim, jest adiunktem w Zakładzie Historii Sztuki. Sukcesem kampanii RAŚ są wyniki spisu powszechnego w 2002 roku, w którym 173 tys. osób zadeklarowało narodowość śląską. Opiekun naukowy Górnośląskich Dni Dziedzictwa.

Zygmunt Woźniczka - profesor, historyk specjalizującej się w historii najnowszej. Kieruje Katedrą Badania Najnowszych Dziejów Górnego Śląska na Uniwersytecie Śląskim. Jest autorem siedmiu książek poświęconych dziejom Śląska i Zagłębia oraz ponad 70 publikacji na ten temat. Aktywny popularyzator historii regionu.

Powstania były dramatem mieszkańców Górnego Śląska
Prof. Marek Szczepański

III Powstanie Śląskie nadal budzi wiele emocji w naszym regionie, bo wiele spraw do dzisiaj nie zostało wyjaśnionych. Historycy z centralnej Polski pomijają ten temat, skupiając się na dziejach Kongresówki. W rezultacie o zwycięstwie III Powstania Śląskiego, które dla Polski było zbawienne, nasi rodacy z innych stron kraju tak mało wiedzą. Prawie nic o autonomii Śląska, dlatego samo to słowo budzi tyle obaw. Z kolei na Śląsku kwestia powstań ujawnia tak bolesne sprawy, odmienne poglądy i oceny, że czasem w ogóle nie podejmuje się dyskusji na forum publicznym. A mają o czym rozmawiać nie tylko historycy, ale również socjolodzy.

Dlatego cieszy inicjatywa redakcji, która zdecydowała się przedstawić dwie różne, chociaż uzupełniające się wypowiedzi dotyczące III Powstania Śląskiego. Fakt, że znalazły się obok siebie, równorzędnie, jest bardzo cenny. Odpowiedzi na ciekawe pytania były czasem dla mnie niespodzianką. Zdziwiłem się, że jeden z rozmówców, gdyby żył w okresie powstań, opowiedziałby się nie za Polską, ale za republiką górnośląską. Zaskoczyła mnie również ocena, że powstania były przede wszystkim wojną domową, bo się z tym nie zgadzam. Jednak łączy mnie z rozmówcami pogląd, że powstania były dramatem dla mieszkańców Górnego Śląska, przelało się zbyt wiele krwi zwykłych mieszkańców i że za zryw zapłacono tu bardzo wysoką cenę. Do dzisiaj Śląsk jest tyglem, w którym mieszają się wpływy i tradycje różnych narodowości. Bez przyjęcia tego do wiadomości, rozmawiania o tym, co różni i dzieli oraz tolerancji, trudno nam będzie stać się regionem w pełni nowoczesnym, częścią rozwiniętej Europy.

Prof. Marek Szczepański, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego, przewodniczy Radzie Naukowej Międzynarodowego Centrum Studiów Śląskich

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: III Powstanie Śląskie: Zryw narodowy czy wojna domowa? - Portal i.pl

Komentarze 9

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

D
DELL
Powstaniec śląski Mielżyński, powstaniec śląski Zenkteller, powstaniec śląski tzw.Grażynski, powstaniec śląski Haraszkiewicz, powstaniec śląski Szeptycki, powstaniec śląski Baczynski, powstaniec śląski Miladowski, powstaniec śląski Pobóg-Prusinowski, powstaniec śląski Meissner, powstaniec śląski Puszczynski, powstaniec śląski Damiecki, powstaniec śląski Glinski, powstaniec śląski Czapski, powstaniec śląski Machnicki, powstaniec śląski Strzelczyk-Lukasinski, powstaniec śląski Moc, ........... Kielce, Wielun, Lwów, Wieliczka, Poznan, Kraków, Bydgoszcz, Warszawa, Radom, Tarnów, ........, powstaniec śląski Alexis Zorbas, powstaniec śląski Louis de Funes, posr. śląski Andriej Duda-Dupa-Tuba - propagandy!
m
miko
Jakie powstanie?,Najazd zielonych ludzikow z Polski na Slask
w
wolnosc
Bery i bojki slaskie. Troch wolnosci we Sowjetach-Sowjety sie rozpadly. Przyszla wolnosc do Jugoslawii - Jugoslawia sie rozpadla. Przyszla wolnosc do Czechslowacji - rozpadla sie Czechslowacja. Przyjdzie wolnosc do Polski, bydzie drugi Plebiscyt na Gornym Slasku (bez Czerwonego Zaglebia) i powstanie niepodlegly Slask. Bery i bojki slaskie. Abo? Korfanty umarl w polskim lagrze we Berezie Kartuskiej!
M
Marek Zogornik
Widza Schlesier żeś mało uważnie przeczytoł to co żech napisoł. Ale przed tym jak wyślesz mnie do lekarza , przeczytej to jeszcze roz spokojnie i może nie byda musioł narażać na koszty biydnyj służby zdrowia. Pyrsk do wszystkich Hanysów. A naszo wolność przyjdzie wcześnij , czy późnij . Jo w to wierza z kożdym dniym coroz bardzij.
S
Schlesier
Panie Zgornik a może by tak do lekarza , ale mnie pan ubawił tym tekstem , ha ha ha !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
O
Oberschlesier
Gorny Slask byl i jest dla Polski jak dojno krowa: pysk do zarcia na Slansku a wymiona do dojenia w Warszawie. Czemu 180000 w Czarnogorze maja wlasne panstwo, a nie Silesia Superior. Bo Czarnogora jest biedo!!!!!!!!!!
Menschenrechte, Europa der Bürger to sa wnalazki dzisiejschyceuropejskich Goebbelsof z Brukseli i Warszawa.
M
Marek Zogornik
To że Śląsk jest obecnie w granicach Polski to jeden z większych żartów jaki sobie historia zrobiła. Polska dostała Śląsk w prezencie od mocarstw zachodnich mających w tym okresie decydujący głos w Europie. Taka super kumulacja, los szczęścia dla biednej Polski z azjatycką kulturą odziedziczną po latach rosyjskiego zaboru. A jak sie coś dostaje za free to się tego nie szanuje. I z takimm stanem rzeczy mamy do czynienia od 1945 roku czyli od początku I zaboru na Śląsku.
M
Marek Zogornik
STOP kłamcom historycznym
Czytając 2 maja w DZ debatę prof. Woźniczki i dr. Gorzelika oraz komentarz prof. Szczepańskiego n/t III Powstania Śląskiego chciałbym ostro zaprotestować przeciwko dopuszczaniu do głosu i robienia zamętu w głowach ludzi przez tego typu pseudo historyków. Wmawianie na siłę miejscowej ludności, iż na tych ziemiach była w zamierzchłych czasach jakaś inna kultura poza Polską jest niepokojącym i karygodnym zjawiskiem zataczającym coraz szersze kręgi i pachnącym nieuzasadnionym rewizjonizmem, nie popartym faktami historycznymi. Zdaję sobie sprawę że mamy demokrację i każdy może wyrazić swoje zdanie, lecz nikt nie ma prawa przekłamywać historii. A udowodnione próby publicznego szerzenia kłamstw powinny być surowo karane. Może historia nie należy do nauk ścisłych jak matematyka i fizyka, lecz nie można sobie w dowolny sposób jej interpretować na forum publicznym.
Dla mnie osobiście i tym samym dla wszystkich Polaków autorytetem w dziedzinie historii Śląska powinien być Prezydent Lech Kaczyński. Może dlatego że Ci pseudo fachowcy dokładają różnych starań by historyczne abecadło Śląska nie docierało do ogółu ludności. Przypominam w tym miejscu że pan Lech wraz ze swoim bratem otrzymali z domu rodzinnego bardzo solidne wykształcenie, wychowali się atmosferze gdzie nauka, patriotyzm, prawdomówność stanowiły największe nieprzemijalne wartości. Jeśli nawet fakultety kończyli z zakresu prawa , jestem pewien że prawdziwa historia Polski jest dla nich bardzo ważną kwestią i jeśli by mieli jakiekolwiek wątpliwości na pewno zasięgnęli by wiedzy specjalistów . Dziwi mnie zatem, dlaczego jeśli prezydent przyjeżdża na Śląsk między innymi w głębokiej trosce o lud zamieszkujący te ziemie, nadając swoją osobą odpowiednią rangę patriotycznym wydarzeniom, słowa przez niego kierowane są przez wrogie siły nie upubliczniane. Pytam skąd młode pokolenie ma wiedzieć, że Gliwice, Opole i inne miasta Śląska stanowią kolebkę wielowiekowej Polskiej tradycji i kultury, a pojedyncze incydenty stanowiące zagrożenie dla suwerenności terytorialnej tych ziem były tłumione w zarodku przez bohaterski śląski lud stanowiący przytłaczającą większość. Nie muszę zatem wyjaśniać dlaczego daję wiarę człowiekowi pochodzącemu z rodziny inteligenckiej ( przez duże I) wiernemu od zarania swojej kariery ideałom Prawa (Prawdomówności) i Sprawiedliwości nad brednie pseudo naukowców stanowiących zbrojne ramię agentów wrogiego wywiadu. Mających w swoich poczynaniach za cel tylko i wyłącznie swoje partykularne interesy. By jednak być sprawiedliwym wymienionych na początku głównych uczestników debaty chciałbym trochę usprawiedliwić. Do mnie też trafiały i nadal trafiają książki oraz materiały sprytnie podsuwane przez „zaplute karły reakcji” w których aż roi się od kłamstw i oszczerstw mających na celu sianie niepokoju wśród czystego etnicznie narodu polskiego. Dla przykładu podam że Ci wichrzyciele historyczni starają się usilnie przekonać czytelnika że w Gliwicach, Bytomiu, Opolu, Raciborzu, Oleśnie Polska państwowość istnieje raptem od 64 lat, a w Katowicach, Chorzowie, Mysłowicach tylko od 87 lat. Taką mikrą wartość stanowi dla nich wielo-wiekowość ogłaszana wszem i wobec przez miłościwie nam panujących. Tylko naiwny mógłby takim dyrdymałom dać wiarę. Żeby tym zbrodniarzom historycznym było mało, udowadniają że przed tym okresem przez 700 lat o Polsce tam nikt nie słyszał, a wcześniej też nie bo rzekomo według nich Król Kazimierz Wielki zrzekł się po wsze czasy roszczeń do tych ziem. W brukowcach serwują nie świadomej gawiedzi prawdziwego niusa rozsiewając plotki tu i tam, iż Śląsk został ochrzczony przez Cyryla i Metodego około roku 863, skoro nawet małe dziecko wie że chrzest Polski to rok 966. Uznają tylko prawdę wygodną dla siebie, nie wspominając ani słowem o pomocy płynącej dla mieszkańców Śląska w pierwszych dniach po zakończeniu II wojny światowej z każdego zakątka kraju nad Wisłą i od każdego Polaka z osobna począwszy od osiedli robotniczych w Łambinowicach, Mysłowicach, Świętochłowicach - Zgodzie poprzez zapewnienie wygodnego transportu kolejowego w każdy zakątek Azji na krzewieniu kultury kończąc. Jako Ślązakowi wstyd mi za nich, tym bardziej że bezczelnie podszywają się pod moich krajanów by łatwiej manipulować i jątrzyć społeczeństwem Na koniec pozwolę sobie wyrazić moje zdanie w tej wielce bulwersującej nie tylko mnie sprawie. Jeśli któraś z tych i temu podobnych bredni miała by się okazać nawet w jakiejś tam części prawdą znaczyłoby to że mamy do czynienia z inwazją ssaków różnej maści. Albo Ci niebezpieczni kolporterzy plugawej lektury podrzucają prawdziwym Polakom ni mniej ni więcej tylko, nie bójmy się użyć tego słowa - świnię, albo nierzadko przemęczonym i pozbawionym w natłoku starań czujności tym co „Ukradli by Śląsk” miast napojów podsuwają dla rozrywki córki małpich małżeństw czyli małpki przed publicznymi wystąpieniami.

Marek Zogornik
l
lyjo
W sumie niewiele różni obu polemistów. Fakty historyczne interpretują bardzo podobnie. Woźniczka odpowiada jako Polak, Gorzelik jako Ślązak i to wpływa na niektóre oceny. Rozbawił mnie Szczepański, który dziwi się, jak to jeden z historyków mógłby nie opowiedzieć się za Polską.
Wróć na i.pl Portal i.pl