III Powstanie Śląskie: Zryw narodowy czy wojna domowa?

Grażyna Kuźnik
ARC
[III powstanie śląskie] Z historykami: prof. Zygmuntem Woźniczką i dr. Jerzym Gorzelikiem rozmawia Grażyna Kuźnik

1. Czy III Powstanie Śląskie zapobiegło IV rozbiorowi Polski? Są historycy, którzy twierdzą, że Niemcy po przegranej wojnie brali pod uwagę zbrojny napad na Polskę razem z bolszewicką Rosją. Czy taki rozbiór był możliwy?

ZYGMUNT WOŹNICZKA: Niemcy dwa razy planowali zbrojną interwencję. Francja jednak zagroziła Niemcom, że w przypadku ataku na Polskę przyjdzie jej z pomocą. To ostudziło gorące głowy w Berlinie, ale nie na długo. Rok później w czasie apogeum Bitwy Warszawskiej z bolszewikami, do planów wojny z Polską wrócono. Dowódca Reichswery gen. Hans von Seeckt szykował wojska do zaatakowania Poznańskiego. Było groźnie tym bardziej, że w Armii Czerwonej walczyli też niemieccy ochotnicy, a Czesi nie przepuścili śpieszących nam na pomoc Węgrów ani transportów broni z Francji. Specjalne wysłane z Niemiec oddziały tzw. Mordkommandos, zamordowały ok.200 działaczy polskich. Na szczęście wojsko polskie rozbiło bolszewików pod Warszawą. Byłbym jednak ostrożny w stawianiu tezy, że III powstanie zapobiegło rozbiorowi Polski. Armia Czerwona była osłabiona klęską w Polsce, Niemcy miały trudności gospodarcze. Nasz kraj był po traktacie pokojowym z Rosją Sowiecka w Rydze, Wojsko Polskie było rozbudowane i miało za sobą zwycięską wojnę. Ponadto mocarstwa zachodnie nie zgodziłyby się na takie rozwiązanie.

JERZY GORZELIK: Taki scenariusz wydaje się zupełnie nieprawdopodobny. III powstanie wybuchło, gdy losy wojny polsko-sowieckiej były przesądzone, a Niemcy nie były zdolne do podjęcia działań militarnych na większą skalę. Pamiętajmy, że w wyniku decyzji mocarstw armia niemiecka została zredukowana do 100 tysięcy żołnierzy. Hipotezę, która III powstanie ukazuje jako uprzedzające uderzenie, należy włożyć między bajki, jakich o walkach na Górnym Śląsku powstało wiele.

2. Jakby potoczyłaby się historia, gdyby nie doszło do III Powstania?

ZYGMUNT WOŹNICZKA: Większość obszaru przemysłowego Górnego Śląska zostałaby w granicach Niemiec. W gospodarce Polski bardziej utrwaliłaby się dominacja rolnictwa. Wolniej postępowałaby odbudowa kraju, w tym reforma walutowa, która doprowadziła do powstania Banku Polskiego i emisji złotego, bo przecież na jej rzecz ściągano z polskiej części Górnego Śląska niemal łupieżcze podatki. Nie byłoby magistrali węglowej łączącej Katowice z Gdynią. Natomiast Górny Śląsk miałyby ważną rolę w Niemczech. Wojciech Korfanty być może nadal by posłował w Berlinie, albo zajął się działalnością dziennikarska i gospodarczą. Nie cieszyłby się pewnie wśród Ślązaków dużą popularnością. A może nawet musiałby uchodzić do Polski?

JERZY GORZELIK: Można domyślać się jedynie bezpośrednich następstw - a i to pozostanie w sferze domniemań. Polska otrzymałaby jedynie skromną i to nieuprzemysłowioną część obszaru plebiscytowego, która wraz z częścią Śląska Cieszyńskiego tworzyłaby kadłubowe, autonomiczne województwo, o którego powstaniu przesądziła już przed plebiscytem ustawa z 15 lipca 1920 roku. RP pozostałaby państwem agrarnym - pozbawiona gospodarczego koła zamachowego nie miałaby środków na szybką budowę Gdyni czy Centralnego Okręgu Przemysłowego. W ramach państwa niemieckiego zapowiedziane przed plebiscytem referendum w sprawie wyłączenia Górnego Śląska z Prus i utworzenia zeń odrębnego kraju związkowego przyniosłoby zapewne pozytywny rezultat, bowiem zdecydowana większość przemysłu pozostałaby w granicach Niemiec, tworząc solidną podstawę rozwoju regionu. Oznaczałoby to szeroką autonomię w ramach Rzeszy. Być może poziom frustracji społeczeństwa niemieckiego byłby niższy i naziści nie odnieśliby tak znaczącego sukcesu wyborczego w roku 1933. Na więcej głosów mogłaby liczyć popularna wśród Górnoślązaków Partia Centrum. Gdyby jednak narodowi socjaliści mimo to przejęli władzę w Niemczech i wywołali II wojnę światową, zdecydowanie więcej Górnoślązaków padłoby w 1945 roku ofiarą wypędzeń.

3. Czym dla pana jest III Powstanie? Narodowym zrywem Ślązaków, buntem na tle ekonomicznym, a może awanturnictwem politycznym?

ZYGMUNT WOŹNICZKA: Dla mnie jest to narodowy zryw Ślązaków, do którego zmusiło ich wiele czynników politycznych, gospodarczych, społecznych i kulturowych. Dzisiaj często szukamy w przeszłości argumentów dla naszych obecnych zachowań i opinii politycznych. Zapominamy, że tamci ludzie nie mieli przecież wiedzy o tym, co będzie dalej.

JERZY GORZELIK: Z mojej, górnośląskiej perspektywy była to przede wszystkim wojna domowa, w której po obu stronach znaleźli się Górnoślązacy. I jedni i drudzy wierzyli zapewne, że ich wizja przyszłości regionu jest słuszna. Po obu stronach byli z pewnością i zwykli awanturnicy. Aspekt ekonomiczny niewątpliwie odegrał znaczącą rolę. Sądzę, że powstańcy przede wszystkim zbuntowali się przeciw państwu, które przestali postrzegać jako swoje. Już w końcu XIX w. objawiło ono swoje nieprzychylne górnośląskim katolikom oblicze dążąc do osłabienia Kościoła. W latach 1914-1918 zażądało olbrzymiej daniny krwi, a następnie pogrążyło się w rewolucyjnym chaosie. Wielu Górnoślązakom musiało jawić się jako bankrut.
4. Gdyby żył pan w tych czasach na Śląsku jako dorosły człowiek, jaką rolę by pan przyjął?

ZYGMUNT WOŹNICZKA: Czuję się Polakiem, wiec opowiedziałbym się za opcją polską.

JERZY GORZELIK: Z moją obecną świadomością? Stanąłbym po stronie zwolenników republiki górnośląskiej niezależnej zarówno od Polski jak i od Niemiec, usiłujących pogodzić Górnoślązaków różnych opcji i ostudzić nacjonalistyczne nastroje.

5. Ile prawdy jest w opinii, że powstanie zrobili przyjezdni z głębi Polski i Niemiec, a Ślązacy byli tylko obiektem ich manipulacji?

ZYGMUNT WOŹNICZKA: Są opinie, że to polscy sztabowcy opracowali plan powstania. Przysyłano oficerów, żołnierzy, broń. Zorganizowano doskonałą grupę dywersyjną pod dowództwem Pruszyńskiego ps. Wawelberg, która w nocy z 2 na 3 maja 1921 wysadziła wszystkie mosty na Odrze, odcinając Niemców od zaplecza. Rząd polski opłacał żołd powstańcom, oraz kupował węgiel z kopalni pracujących na terenach zajętych przez powstańców. Niemcy nie kupowali tego węgla, żeby spowodować kryzys. Pomoc Warszawy była bardzo istotna, ale ukrywana nawet przez Korfantego, bo naruszała ustalenia międzynarodowe. Jednak bez udziału Ślązaków po stronie polskiej, działania Warszawy nic by nie dały. Nie można więc twierdzić, że stolica wbrew Ślązakom oderwała od Niemiec część Górnego Śląska. Należy natomiast przyznać, że Niemcy i Polska często manipulowali Ślązakami. Ale Śląsk był wart twardej gry i należy się cieszyć, ze to my ja wygraliśmy.

JERZY GORZELIK: Udział obcych po obu stronach był znaczny, ale większość uczestników walk stanowili jednak Górnoślązacy. Można zastanawiać się czy, gdyby nie inspiracja z zewnątrz, powstanie by wybuchło, czy propolscy Górnoślązacy byliby na tyle zdeterminowani, by stanowić siłę napędową wydarzeń. Nie ulega jednak wątpliwości, że do powstańczej armii przystąpiło wielu mieszkańców regionu. Podobnie jak wielu walczyło w niemieckim Selbstschutzu.

6. Dlaczego dla tysięcy Ślązaków, uważanych za naród bardzo pragmatyczny, podnosząca się z upadku Polska była tak atrakcyjna?

ZYGMUNT WOŹNICZKA: Ślązacy dobrze znali państwo niemieckie. Przelewali za nie krew na polach I wojny światowej. I co za to dostali? Niewiele. Polski nie znali, bo jej nie było. Mogli ją idealizować. Dlatego decyzja Wojciecha Korfantego, aby iść z Polską wydawała im się słuszna. Ślązak odrywał się od przegranych Niemiec, obciążanych obowiązkiem spłaty olbrzymich reparacji na rzecz zwycięzców. Ściągano by je nakładając haracz także na Górny Śląsk. W Polsce czekała go autonomia. Poza tym obszar Górnego Śląska wciśnięty między Polskie i Czechy leżał na obrzeżach Niemiec, bez dobrej łączności z Berlinem. Niemieccy przemysłowcy już w 1917 roku ostrzegali: Przy niedogodnym położeniu górnośląskiego obszaru przemysłowego, Polska pozostanie dla jego rozwoju gospodarczego nadzwyczajnie ważnym, a nawet można powiedzieć niezastąpionym czynnikiem.

JERZY GORZELIK: Opowiedzenie się po stronie polskiej było raczej wyrazem niezadowolenia z państwa niemieckiego. Wśród części Górnoślązaków osiągnęło ono taki poziom, że każda zmiana wydawała się zmianą na lepsze. Nic nie uzasadnia mitu od dawna wyczekiwanej, wymarzonej Polski. Jedno pokolenie wcześniej mało kto na Górnym Śląsku o Polsce i polskości myślał. Związki z nią zaczęto odczuwać, gdy stopniało zaufanie do Niemiec.

7. Jaka postać okazała się najwybitniejsza w okresie III Powstania, a jaka przyniosła największe rozczarowanie?

ZYGMUNT WOŹNICZKA: Uważam, że zalśnił Wojciech Korfanty, który z żelazną konsekwencją prowadził powstanie i potrafił wykorzystać koniunkturę. Rozczarowanie przyniosła nie tylko polityka niemiecka, ale też działaczy optujących za niepodległym Górnym Śląskiem. Wówczas nie było liczącej się siły na arenie międzynarodowej, która mogłaby poprzeć taką ideę.

JERZY GORZELIK: Mnie bliscy są ci, którzy starali się zapobiec rozlewowi krwi i eskalacji konfliktu. Trudno mi zatem wskazać faworyta wśród uczestników walk. Z pewnością jednak bliżej mi do postawy Korfantego, który zakładał ograniczone wykorzystanie środków militarnych, niż do radykalizmu Grażyńskiego. Wielkim rozczarowaniem było to, że wielu Górnoślązaków opcji polskiej i niemieckiej, niejednokrotnie sąsiadów czy krewnych, uległo narodowemu fanatyzmowi. Zbiorowym bohaterem pozostaną ci, którzy w czasach zamętu zachowali człowieczeństwo.

8. Co w legendzie III Powstania jest dla pana najbardziej ujmujące i cenne, a co irytujące i zmyślone?

ZYGMUNT WOŹNICZKA: Bohaterstwo prostych żołnierzy, którzy najwięcej dawali tej ziemi i najmniej dostali. Nadal jako bezrobotni musieli wyjeżdżać za pracą, w tym do Niemiec. Wzruszająca jest historia kadetów lwowskich, którzy uciekli ze szkoły, żeby walczyć na Śląsku. Wielu zginęło jak Karol Chodkiewicz, ostatni potomek z rodu hetmana Karola Chodkiewicza. Irytujące, ze po wojnie wielu zasłużonych powstańców cierpiało biedę i żyło w zapomnieniu.

JERZY GORZELIK: Zarówno czarna jak i biała legenda III Powstania zostały stworzone na potrzeby nacjonalistycznej propagandy - pierwsza niemieckiej, druga polskiej. Obie cechuje ujęcie nieznośnie jednostronne. Pierwsza głosi, że powstanie było polską dywersją, zorganizowaną całkowicie z zewnątrz. Nie uwzględnia zatem nastrojów tysięcy Górnoślązaków, którzy zbuntowali się przeciw niemieckiej polityce wobec regionu. Druga ignoruje wolę większości głosującej w plebiscycie za Niemcami, gloryfikuje przemoc i zdaje się nie dostrzegać tragedii, jakie niesie każda wojna, a także rozczarowań, które stały się udziałem wielu uczestników walk. Obu legendom brak ludzkiej perspektywy.

9. Głośnym echem odbiła się w regionie opinia jednego z historyków, że dla Ślązaków powstania były hańbą. Jak traktować takie stwierdzenia?

ZYGMUNT WOŹNICZKA: Nie uważam tego stwierdzenia za prawdziwe, każdy jednak ma prawo do wyrażania własnych sądów, nawet tak skrajnych. Ten pogląd nie znajduje potwierdzenia w historiografii i jest odosobniony.

JERZY GORZELIK: Jako ocenę etyczną, z którą można się nie zgadzać, ale do której każdy ma prawo. Zdaniem wielu, nie można usprawiedliwiać jakiegokolwiek użycia przemocy w imię osiągnięcia politycznych celów. Obie strony konfliktu 1921 roku miały swoje racje. To, że doszło do przelewu krwi na pewno nie jest jednak powodem do chwały. Można powiedzieć zatem, że Górnoślązacy jako wspólnota zawiedli. Tak jak wiele innych społeczności przedtem i potem.
10. Czy autonomia Górnego Śląska w okresie międzywojennym spełniła oczekiwania Ślązaków?

ZYGMUNT WOŹNICZKA: Początkowo funkcjonowała sprawnie. Gdy władzę po zamachu majowym przejęła sanacja, wprowadziła rządy autorytarne i polonizację Śląska na siłę. Ostatecznie autonomia nie spełniła wszystkich oczekiwań Ślązaków, ale pozwoliła im obronić odrębność kulturową i ekonomiczną. Mogłoby być lepiej.

JERZY GORZELIK: Nie spodziewano się tak poważnych problemów gospodarczych wynikających z podziału organizmu, jakim był Górny Śląsk. Niemiłym zaskoczeniem był z pewnością napływ urzędników z innych regionów II RP. Zwolennicy Korfantego najboleśniej odczuli prześladowania po roku 1926, kiedy polityczna autonomia stała się fikcją, a autorytarne rządy sprawował Grażyński. Gdyby jednak nie autonomia, działania polonizacyjne prowadzone byłyby na pewno z większą intensywnością, do czego doszedłby dodatkowo drenaż finansowy. Dzięki autonomii większość środków wypracowanych w województwie pozostawała na miejscu.

11. Jak pan ocenia ostateczne skutki III Powstania?
ZYGMUNT WOŹNICZKA: Nowoczesny okręg przemysłowy integrował się z zacofanym rolniczym krajem, którego elity nie miały pomysłu na Górny Śląsk, poza jego eksploatacją. Nowy region odegrał ważną rolę w odbudowie II Rzeczpospolitej. Niemniej jednak III powstanie doprowadziło do rozerwania jednego spójnego organizmu gospodarczego, tkanki społecznej i kulturowej, oraz często rodzin.

JERZY GORZELIK: Nie można oceniać III powstania w oderwaniu od całego kontekstu polsko-niemieckiego konfliktu o Górny Śląsk. Konflikt ten pozostawił po sobie trwałe urazy i podział regionu. Z polskiej perspektywy powstanie z całą pewnością było politycznym sukcesem, procentującym przez cały okres międzywojnia. Dla Górnoślązaków ocena nie będzie już tak oczywista.

12. III Powstanie Śląskie z całym swoim dramatem to jednak temat niedoceniany tak w polskiej, jak i niemieckiej historii. Dlaczego?

ZYGMUNT WOŹNICZKA: W Polsce Ludowej badania na temat powstań śląskich oraz Wojciecha Korfantego był odpowiednio sterowane. O niektórych rzeczach wolno było pisać, a o innych nie. Obniżano rangę Korfantego, podnoszono Jerzego Ziętka, pisano o obojętności Warszawy i Józefa Piłsudskiego, eksponowano rolę klasy robotniczej. Tworzyło to nieprawdziwy obraz powstań. Historiografia niemiecka tez w tamtych latach nie była wolna od konotacji politycznych. Z biegiem lat, kiedy można już było pisać bez obciążeń ideologicznych, temat przestał interesować młodych historyków. Może teraz w Roku Wojciecha Korfantego sytuacja się zmieni? Podobnie jest w historiografii niemieckiej. Pojawiają się tam nowe, ważkie problemy badawcze, ale zarówno w polskiej jak i niemieckiej historiografii powstania śląskie skupiają niedużą grupę badaczy. Cześć z nich szuka uzasadnienia dla dzisiejszych sporów politycznych, a inni tylko prawdy.

JERZY GORZELIK: Z punktu widzenia Berlina i Warszawy Górny Śląsk to egzotyczne peryferie. Jego dzieje pozostają poza głównym nurtem narodowej mitologii. W Warszawie wolą pochylać się nad romantycznymi zrywami zakończonymi spektakularną klęską. W Berlinie przeciętny zjadacz chleba nie wie już nawet, gdzie leży Górny Śląsk.

Jerzy Gorzelik - doktor, historyk sztuki i regionalny polityk. Przewodniczący Ruchu Autonomii Śląska. Wykłada na Uniwersytecie Śląskim, jest adiunktem w Zakładzie Historii Sztuki. Sukcesem kampanii RAŚ są wyniki spisu powszechnego w 2002 roku, w którym 173 tys. osób zadeklarowało narodowość śląską. Opiekun naukowy Górnośląskich Dni Dziedzictwa.

Zygmunt Woźniczka - profesor, historyk specjalizującej się w historii najnowszej. Kieruje Katedrą Badania Najnowszych Dziejów Górnego Śląska na Uniwersytecie Śląskim. Jest autorem siedmiu książek poświęconych dziejom Śląska i Zagłębia oraz ponad 70 publikacji na ten temat. Aktywny popularyzator historii regionu.

Powstania były dramatem mieszkańców Górnego Śląska
Prof. Marek Szczepański

III Powstanie Śląskie nadal budzi wiele emocji w naszym regionie, bo wiele spraw do dzisiaj nie zostało wyjaśnionych. Historycy z centralnej Polski pomijają ten temat, skupiając się na dziejach Kongresówki. W rezultacie o zwycięstwie III Powstania Śląskiego, które dla Polski było zbawienne, nasi rodacy z innych stron kraju tak mało wiedzą. Prawie nic o autonomii Śląska, dlatego samo to słowo budzi tyle obaw. Z kolei na Śląsku kwestia powstań ujawnia tak bolesne sprawy, odmienne poglądy i oceny, że czasem w ogóle nie podejmuje się dyskusji na forum publicznym. A mają o czym rozmawiać nie tylko historycy, ale również socjolodzy.

Dlatego cieszy inicjatywa redakcji, która zdecydowała się przedstawić dwie różne, chociaż uzupełniające się wypowiedzi dotyczące III Powstania Śląskiego. Fakt, że znalazły się obok siebie, równorzędnie, jest bardzo cenny. Odpowiedzi na ciekawe pytania były czasem dla mnie niespodzianką. Zdziwiłem się, że jeden z rozmówców, gdyby żył w okresie powstań, opowiedziałby się nie za Polską, ale za republiką górnośląską. Zaskoczyła mnie również ocena, że powstania były przede wszystkim wojną domową, bo się z tym nie zgadzam. Jednak łączy mnie z rozmówcami pogląd, że powstania były dramatem dla mieszkańców Górnego Śląska, przelało się zbyt wiele krwi zwykłych mieszkańców i że za zryw zapłacono tu bardzo wysoką cenę. Do dzisiaj Śląsk jest tyglem, w którym mieszają się wpływy i tradycje różnych narodowości. Bez przyjęcia tego do wiadomości, rozmawiania o tym, co różni i dzieli oraz tolerancji, trudno nam będzie stać się regionem w pełni nowoczesnym, częścią rozwiniętej Europy.

Prof. Marek Szczepański, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego, przewodniczy Radzie Naukowej Międzynarodowego Centrum Studiów Śląskich

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: III Powstanie Śląskie: Zryw narodowy czy wojna domowa? - Portal i.pl

Wróć na i.pl Portal i.pl