Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Idąc z pochodniami pod pałac

Barbara Szczepuła
Przeczytałam właśnie poruszający wywiad z majorem Grzegorzem Pietruczukiem, pilotem 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego (Kublik i Czuchnowski, "Gazeta Wyborcza"). Major Pietruczuk był 12 sierpnia 2008 roku dowódcą załogi podczas lotu prezydenta RP do objętej wojną Gruzji. Lądowanie przewidziano w sąsiednim Azerbejdżanie. Rano major poleciał po prezydentów Litwy, Estonii i Łotwy, potem samolot zabrał z Warszawy Lecha Kaczyńskiego. W Symferopolu dołączył Wiktor Juszczenko. Tam poinformowano pilota, że prezydent Kaczyński chce lądować w Tbilisi.

"Nie mieliśmy zgody dyplomatycznej na lot do Gruzji, nie mieliśmy informacji o pogodzie na lotnisku, o jego stanie, o pasie startowym, o systemach nawigacyjnych, nie wiedzieliśmy, czy będziemy mieli łączność radiową, bo tam trwał konflikt zbrojny" - mówi dziś mjr Pietruczuk.

Przypomina, że nad terytorium Gruzji latały rosyjskie samoloty bojowe, a Tu-154 nie ma systemów umożliwiających rozpoznanie, mógłby więc z nimi się zderzyć. Pilot uznał, że lot do Tbilisi jest niemożliwy.
Skonsultował się telefonicznie z dowódcą pułku, który poparł jego decyzję. Prezydencki minister nadal naciskał, a z Warszawy zatelefonował do Pietruczuka dowódca wojsk lotniczych, nakazując lot do Tbilisi. Wreszcie do kabiny pilotów wszedł sam prezydent Kaczyński i zapytał dowódcę, czy wie, kto jest zwierzchnikiem sił zbrojnych.

Major wiedział. - W takim razie polecam wykonać lot do Tbilisi - rozkazał prezydent. Pietruczuk jeszcze raz przeanalizował sytuację i przekazał prezydentowi, że tam lecieć nie może. "Miałem wrażenie, że walę głową w mur. Bo na moje racjonalne argumenty przedstawiano argumentację polityczną: musimy wylądować przed prezydentem Sarkozym." Jak pamiętamy, Tu-154 wylądował w końcu w Azerbejdżanie, a prezydenci dotarli do Tbilisi samochodami.

W Warszawie, wychodząc z samolotu, prezydent Kaczyński rzucił do dowódcy: - Jeszcze się z panem policzę! "Nazwał mnie tchórzem, co zabolało najbardziej" - wspomina major. Wkrótce jeden z posłów PiS złożył do prokuratury doniesienie, że pilot odmówił wykonania rozkazu, przyniósł wstyd państwu polskiemu i siłom zbrojnym.

Drugim pilotem podczas tego lotu i świadkiem awantury był kpt. Arkadiusz Protasiuk, który został dowódcą załogi Tu-154, lecącego z prezydentem Kaczyńskim 10 kwietnia 2010 roku do Smoleńska.
"Nie ma żadnej racji w żądaniu, by uznawać wolę księcia za świętą i nie uznawać zarazem świętości prawa" - ostrzegał Monteskiusz. Pomyślmy o tym 10 kwietnia, idąc z pochodniami pod Pałac Prezydencki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki