18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Ich marzenie: Odbudować przedwojenną Warszawę

Dorota Kowalska
Newborn.pl
Kolorowe obrazki wyglądają jak żywe: tramwaj sunący ul. Marszałkowską, bordowy automobil zaparkowany tuż przy ulicy, tłum przechodniów w strojach z minionej epoki. Wkładasz okulary i przenosisz się do Warszawy okresu międzywojennego - pisze Dorota Kowalska

Każdy taki obrazek to tygodnie żmudnej pracy, ale efekt jest uderzający. Projekt Tomasza Gomoły i Ernesta Rogalskiego, czyli film "Warszawa 1935", jest jedynym takim w Europie

Tomasz Gomoła - architekt, Ernest Rogalski - biznesmen, rówieśnicy, obaj skończyli w tym roku 34 lata. Znają się od dawna, ale od pewnego czasu połączył ich wspólny projekt - "Warszawa 1935", chyba największy w Europie plan odbudowy czy - jak kto woli - rekonstrukcji wielomilionowego miasta. Pomysł zrodził się w głowie Tomasza Gomoły, ale szybko pochłonął także Ernesta Rogalskiego. - Zainspirował mnie zwłaszcza aspekt technologiczny całego przedsięwzięcia - tłumaczy dzisiaj.

Ten estetyczny jest jednak uderzający: eleganckie kamienice, szyldy, tramwaj sunący środkiem Marszałkowskiej, luksusowe, stare samochody, ludzie ubrani zgodnie z kanonami mody lat 30. - człowiek automatycznie przenosi się do międzywojennej Warszawy, zapominając o teraźniejszości. "Warszawa w całym swoim przepychu przedwojennej metropolii! Pieczołowicie zrekonstruowana w filmie zrealizowanym w technologii 3D! Zobaczcie miasto, którym przed wojną zachwycała się cała Europa, określając je mianem Paryża Północy!" - piszą w zwiastunie tego obrazu.

- Nie pamiętamy dzisiaj, jak wspaniałe to były czasy, bo był to przecież okres maksymalnego wysypu polskiego talentu i pomysłów - tłumaczy Tomasz Gomoła. Osobiście ani przez chwilę nie miał wątpliwości, którą część historii ożywić w naszej pamięci.

Ale też Warszawa lat międzywojennych to czas wspaniałego rozwoju, zwłaszcza druga połowa lat 30., kiedy miasto pod zarządem Stefana Starzyńskiego realizuje plany Warszawy funkcjonalnej - całościowego programu i planu urbanistycznego rozwoju miasta, którego nie powstydziłyby się inne europejskie metropolie. Stolica tętni życiem, przez ponad 60 sal kinowych codziennie przewija się średnio 32 tys. widzów: dam i dżentelmenów w cylindrach i płaszczach skrojonych na miarę.

Warszawa lat międzywojennych tętniła życiem. Nie było internetu, całodobowych programów informacyjnych, więc to ulica była miejscem, które zapewniało kontakt ze światem

Niesłychaną popularnością cieszy się kabaret, powstaje Qui Pro Quo, w którym karierę zaczynali Zula Pogorzelska, Hanka Ordonówna, Mira Ziemińska, Adolf Dymsza, Eugeniusz Bodo, Kazimierz Krukowski.

Teatr wciąż pozostaje jednak rozrywką elitarną, tylko nieliczne sztuki utrzymują się na afiszu dłużej niż przez 30 wieczorów, ale też życie towarzyskie stolicy kwitnie.
Ale właśnie z aktorami związanych jest wiele anegdot do dziś krążących po ulicach stolicy. I tak na przykład 8 lutego odbywała się w Warszawie premiera filmu "Antek policmajster". Główną rolę grał w nim popularny aktor Adolf Dymsza, który pojawił się na bankiecie w towarzystwie uroczej nieznajomej. Niestety, pełen temperamentu Dymsza, który, co tu dużo mówić, nadużył alkoholu, zapałał natychmiast afektem do aktorki Mieczysławy Ćwiklińskiej (grała w filmie rolę gubernatorowej). Oburzona amorami Dymszy Ćwiklińska wezwał na pomoc ochroniarzy, ale ci nie mogli okiełznać sytuacji. Następnego dnia popołudniówki relacjonowały ucieczkę Dymszy z bankietu i pogoń za aktorem ulicami Warszawy. Lekko podchmielony artysta dał się wreszcie złapać, ale tylko dlatego, że wlazłszy na latarnie, najnormalniej w świecie nie potrafił samodzielnie z niej zleźć.

W maju tegoż samego roku stolica żyła za to skandalem, którego bohaterem był Eugeniusz Bodo. Aktor wyrzucił z mieszkania swoją kochankę, czarnoskórą Tahitankę Reri, co sprawiło, że znalazł się na pierwszych stronach gazet. Egzotyczna piękność przybyła do Polski w 1933 r., by zagrać w filmie "Czarna perła" (wykonała w nim słynną piosenkę "Dla ciebie chcę być białą") i w ekspresowym tempie zakochała się w Bodo. Ale wielka miłość wygasła, w Warszawie szeptano, że powodem zakończenia głośnego romansu było nadużywanie mocnych trunków przez Reri (Bodo był abstynentem), inni sugerowali, że aktor zapałał uczuciem do innej, młodej damy.

- Warszawa okresu międzywojennego to Warszawa tętniąca życiem - przyznaje prof. Tomasz Nałęcz, historyk. - Ulica była miejscem komunikowania się ze światem, więc była ulicą gwarną, pełną ludzi. W kawiarniach spotykali się dziennikarze, literaci, ministrowie, dyskutowali, wymieniali poglądy, to miasto cały czas było w ruchu - dodaje prof. Nałęcz.

Przy ulicy Nowy Świata, a mieściły się przy niej najlepsze kawiarnie w mieście, spotykali się Antoni Słonimski, Kazimierz Wierzyński, Jan Lechoń, Julian Tuwim i Jarosław Iwaszkiewicz. Panowie włóczyli się wieczorami po stolicy, szczególnym upodobaniem darząc kawiarnię Ziemiańską istniejącą od 1918 r. przy ulicy Mazowieckiej 12. Mieli tu nawet własny stolik, do którego zapraszali wybrańcow. Pod Picadorem przesiadywał z kolei Julian Tuwim. Goście kafejki mogli sobie nawet przeczytać cennik usług sporządzony przez bywających tam artystów. I tak czytamy: "(…) zwyczajna rozmowa (3-5 minut), z prawem podania ręki - 50 marek (…) Ofiarowanie przeczytanego utworu - 75 marek (…) Propozycje matrymonialne - tylko w czwartki (…)".

I tu znowu anegdota, dotycząca jednak innej modnej warszawskiej restauracji - Adrii. Otóż, jak głoszą plotki, birbant pułkownik Bolesław Wieniawa-Długoszowski, pierwszy ułan Rzeczypospolitej i adiutant Józefa Piłsudskiego, próbował wjechać do niej konno, będąc, rzecz jasna, w stanie upojenia alkoholowego. Wedle innych podań nie tylko wjechał do Adrii, ale też próbował konno dostać się na kręcący się parkiet, gdzie właśnie tańczono popularnego w międzywojniu lambeth--walka. Na protesty tańczących Wieniawa miał odrzec grubiańsko: - Moja szkapa i tak tańczy lepiej od was.
Ale kiedy zapytać Tomasza Gomołę czy Ernesta Rogalskiego, co ich w Warszawie międzywojennej najbardziej zafascynowało, bez zastanowienia odpowiadają: rozwój całej Polski i nasze sukcesy na arenie międzynarodowej w każdej dziedzinie nauki i technologii. - Dwa najwyższe w swoim czasie wieżowce w Europie to właśnie Warszawa, najlepsze samoloty, najbardziej poważane motocykle, wcześniej kamera lotnicza czy kamizelka kuloodporna, to wszystko odkrywają Polacy - wyliczają obaj.

Bo rzeczywiście II Rzeczpospolita to niesamowity rozwój nowych technologii i transportu. Po I wojnie światowej podróż z Warszawy do Wilna trwała kilkanaście godzin, ale sytuacja powoli się zmieniała, przynajmniej na głównych szlakach. Między Warszawą a Zemgale na granicy łotewskiej zaczęła jeździć "Gwiazda Północy", nad morze najchętniej jeżdżono "Strzałą Bałtyku" - podróż trwała 6 godzin i 35 minut. Licencyjna luxtorpeda mogła rozwijać nawet 120 km/godz. "Leci jak strzała i w półtorej godziny jesteśmy w Łodzi" - notowała w "Dziennikach" Maria Dąbrowska.

Podróżowanie samochodem po odzyskaniu niepodległości należało do rzadkości, ale z czasem przybywało automobilów, podobnie jak bardzo modnych monocyklów. Warszawa końca lat 30. to intensywny ruch uliczny: kabriolety poruszały się na dwóch trasach: Alejami Ujazdowskimi, Belwederską i Sobieskiego do Wilanowa oraz Wałem Miedzeszyńskim do Otwocka. Wszędzie pełno rowerów, motocykli, stąd powiedzenie: ruch jak na Marszałkowskiej. Zresztą z rozwojem motoryzacji związana jest kolejna anegdota. Otóż we wrześniu 1935 r. w warszawskich salonach zaprezentowano nowy model fiata 508 opatrzony mianem: Junak. Natychmiast zareagował znany malarz Wojciech Kossak, ogłaszając publicznie, że nie tylko kupi auto, ale także je sportretuje. A że pracował w tempie prawdziwie ekspresowym, niebawem zaprezentował obraz "Dwa światy". Widać na nim, jak samochód z siedzącymi w nim córkami malarza, Marią Pawlikowską-Jasnorzewską oraz Magdaleną Samozwaniec, który ściga się z wiejskim orszakiem weselnym. Symboliczna praca, gdzie tradycja konnej, weselnej bryczki styka się z nowoczesnością.

Ale rok 1935 to jeszcze jedna historia, o której warto wspomnieć. W sierpniu tegoż właśnie roku podczas warszawskich zawodów lekkoatletycznych sprinterka Stanisława Walasiewicz ustanowiła rekord świata w biegu na 200 m, który wyniósł 23,6 sek. Wiąże się z tym pewna anegdota, bo oto jeden z obserwatorów turnieju, Niemiec, domagał się dodatkowego badania sportsmenki pod kątem płci. Wybuchł skandal, strona Polska oficjalnie zaprotestowała, a Walasiewicz publicznie nazwała Niemca zboczeńcem i podglądaczem. Niestety, w 1980 r., już po jej śmierci, okazało się, że sportsmenka była obojnakiem, posiadała żeńskie i męskie narządy płciowe.

A skoro już jesteśmy przy sprawach intymnych, warto przejrzeć gazety lat międzywojennych i ogłoszenia w nich zamieszczane, zwłaszcza te o charakterze matrymonialnym.
"Dość brzydką, względnie bardzo piękną dziewczynę o łagodnym charakterze, uczciwą, trochę niedzisiejszą, pragnie poznać żołnierz z krwi i kości, młody, moralnie i psychicznie dojrzały, trochę sportowiec, o zdrowych nerwach. Łaskawe listy pod »Życie żołnierskie«", albo: "Pięciu inżynierów, jeden fabrykant, sześciu kupców bogatych, jeden dr teologii, dwóch profesorów gimnazjalnych i ośmiu urzędników państwowych - wszyscy przystojni - niektórzy bardzo - pragną ożenić się. Która z pań chciałaby rychło wstąpić w związek małżeński, niechaj bezzwłocznie przyszłe ofertę wraz z fotografją - pod »Veritas« do Adm. Kuryera". Były też inne, warszawiacy szukali pracy, mieszkań, po wojnie życie wracało na swe normalne, codzienne tory.

Wszystkie te gazety musieli przeczytać, przejrzeć fotografie, filmy, zapiski, tak by stworzyć bazę do wykonania modelu.

- To czasochłonna praca, korzystaliśmy między innymi z archiwum państwowego stołecznego miasta Warszawy - tłumaczy Tomasz Gomoła. Potem trzeba było zebrany materiał przeanalizować, opracować architektonicznie, określić detale, gzymsy, a także odnaleźć treść napisów na sklepowych witrynach. Moc pracy, która przechodzi w miesiące.
Na podstawie zgromadzonego materiału graficy przygotowali wirtualne miasto. Wszystkie budynki, ludzie, samochody, ale też ptaki i drzewa zostały odtworzone na ekranie komputera w technologii 3D. Wcześniej odpowiednio oświetlone, z naniesionymi efektami atmosferycznymi. Na jedną sekundę filmu 3D składa się 50 stworzonych obrazków.

- Nad projektem odbudowy Warszawy w technologii 3D pracuje studio Newborn Sp. z o.o. animacja i vfx z warszawskiej Pragi, które założyliśmy z Tomaszem - tłumaczy Ernest Rogalski. - O skali i rozmachu tego przedsięwzięcia świadczy fakt, że jest to projekt bez precedensu. Nikt wcześniej nie podjął się takiego wyzwania zarówno pod względem samej rekonstrukcji, jak i zastosowanych technologii - dodaje.

Finansują go praktycznie z własnych pieniędzy, w każdym razie pieniądze, które zarabia ich studio, ładują właśnie w "Warszawę 1935". Oczywiście są wciąż otwarci na sponsorów filmu.

- Na bieżąco realizujemy projekty wymagające doskonałych efektów cyfrowych, aktualnie pracujemy nad efektami specjalnymi w najnowszym filmie Juliusza Machulskiego "Ambassada" - mówi Tomasz Gomoła. Zyski jak zwykle zainwestują w "Warszawę".

Na pytanie, jak to się stało, że tak młodzi ludzie zainteresowali się historią, wprawdzie nie tak odległą, ale jednak, Tomasz Gomoła wzrusza ramionami. - Młodzi ludzie interesują się historią, to jest nasz rodowód, nasze dziedzictwo, a akurat Polacy mają się czym chwalić. Młodzi mają mnóstwo pomysłów, chociaż czasami brakuje im możliwości ich realizacji - mówi. Oni postawili wszystko na jedną kartę i nie żałują. Kiedy zobaczymy ich "Warszawę"? - Kończymy projekt - ucinają krótko. W każdym razie premiery nie sposób będzie przegapić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl