Wniosek tym razem może być skuteczny, co oznaczałoby wejście prezesa na ścieżkę kariery chylącej się ku upadkowi. Ewentualne zarzuty byłyby cztery, wszystkie dotyczące nieformalnego wpływania na rozstrzygnięcia personalne konkursów wewnątrz NIK, w tym jeden „we współpracy” z byłym już posłem Janem Burym (PSL). Poprzedni wniosek upadł, bo był w naszym rodzimym parlamentaryzmie nowością, nie było szczegółowej ścieżki pozbawiania immunitetu prezesa NIK, nie pomógł nawet wniosek samego prezesa, który sam chciał się immunitetu zrzec.
Sprawa zaczęła pokrywać się kurzem, ale ustawa o NIK została znowelizowana i wniosek do Sejmu via prokurator generalny Zbigniew Ziobro ma trafić „bezzwłocznie”. Ciekawe tylko, czy zdobędzie bezwzględną większość, bo to będzie zależeć od PiS. A Kwiatkowski - świadomie czy nie - ostatnimi laty, także już po wybuchu afery i po utworzeniu rządu PiS, prezentował raporty kasujące rząd PO-PSL. Pojawiła się nawet teza, że PiS-owi nie opłaca się grzebać przy sprawie Kwiatkowskiego, bo stał się dla PiS użyteczny jako prezes instytucji niezależnej z polityczną przeszłością w PO. Rządu PiS NIK nie zdołała jeszcze kopnąć, poza tym byłoby wbrew logice, gdyby prezes wskazywał, że prokuratura działa na polityczne zlecenie. Fakt jest taki, że zarzuty chciała mu stawiać ta sama prokuratura, która przed rokiem była jeszcze niezależna i to po reformie, którą wprowadził on sam, jako minister sprawiedliwości.
Sprawa musi być wyjaśniona, najlepiej bez Kwiatkowskiego w roli prezesa NIK, bo i bez postawienia mu zarzutów Izba traci wiarygodność. Przecież ciąży na nim - póki co nieformalne - podejrzenie o machloje, które sam wytyka innym jako prezes NIK.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
