Hołd dla bohaterki. Wyjątkowe spotkanie w domu Wandy Bortkiewicz, sanitariuszki "Łupaszki"

OPRAC.:
Anna Piotrowska
Anna Piotrowska
Wicewojewodzie towarzyszyli w czasie wizyty u pani Wandy Bortkiewicz uczniowie, którzy brali udział w biegu pamięci Niezłomnym.
Wicewojewodzie towarzyszyli w czasie wizyty u pani Wandy Bortkiewicz uczniowie, którzy brali udział w biegu pamięci Niezłomnym. Archiwum
W Narodowym Dniu Pamięci Żołnierzy Wyklętych Wandzie Bortkiewicz z domu Czyżewskiej, sanitariuszce V Brygady Wileńskiej majora Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki" wręczono bukiet kwiatów i specjalny list od premiera Mateusza Morawieckiego.

W całym kraju odbyły się uroczystości związane z przypadającym dziś Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych. W wielu miastach odbyły się apele pamięci, przed pomnikami upamiętniającymi Niezłomnych pojawiły się kwiaty, a na grobach tych, których udało się odnaleźć - znicze. Nie zapomniano jednak także o tych, którzy wciąż są wśród nas.

Specjalna delegacja przybyła w środę do domu Wandy Bortkiewicz z domu Czyżewskiej. Podczas tego wyjątkowego spotkania wicewojewoda warmińsko-mazurski Piotr Opaczewski złożył sanitariuszce V Brygady Wileńskiej najlepsze życzenia, wręczył bukiet kwiatów oraz list od premiera Mateusza Morawieckiego.

"Dla mnie to wielki zaszczyt móc uhonorować tak zacną Osobę - Panią Wandę Czyżewską Bortkiewicz. Piękna historia życia Pani Wandy to wzór do naśladowania dla kolejnych pokoleń. Polska jest dumna z takich Bohaterów i pamięć o Nich musi trwać wiecznie" – napisał szef rządu.

Wicewojewodzie towarzyszyli w czasie wizyty uczniowie, którzy brali udział w biegu pamięci Niezłomnym. Już dziś przynieśli dla pani Wandy 100 tulipanów w związku z przypadającą w sierpniu setną rocznicą jej urodzin.

Wanda Bortkiewicz. Bohaterka Polskiego Państwa Podziemnego, sanitariuszka, łączniczka

Wanda Bortkiewicz, z domu Czyżewska, ps. "Basia", "Barbara Zakrzewska", urodziła się 26 sierpnia 1923 roku na Wileńszczyźnie. W latach młodzieńczych należała do Sodalicji Mariańskiej i harcerstwa. W czasie II wojny światowej swoje powołanie odnalazła w pomocy rannym i chorym - została sanitariuszką pierwszego oddziału partyzanckiego powstałego na Wileńszczyźnie pod dowództwem por. Antoniego Burzyńskiego "Kmicica". Po rozbiciu tej jednostki w sierpniu 1943 roku przedostała się do Wilna, gdzie w prywatnych mieszkaniach opiekowała się rannymi żołnierzami. Następnie pracowała jako pielęgniarka w wileńskim Szpitalu Czerwonego Krzyża przy ulicy Mostowej.

Kiedy udało jej się cudem odnaleźć matkę, postanowiła, że wobec nasilającego się sowieckiego terroru przeniosą się do Morąga. Niedługo później wyjechała do Gdańska, gdzie rozpoczęła naukę w szkole pielęgniarsko-położniczej. To właśnie w tym mieście "Basia" nawiązała kontakt ze znajomymi z partyzantki – żołnierzami por. "Kmicica" i mjr. Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki". Tym razem została łączniczką, a w domu rodziców Morągu utworzyła punkt kontaktowy żołnierzy 5. Brygady Wileńskiej AK, którzy nie zdecydowali się na złożenie broni.

Dniem, który bez wątpienia szczególnie zapisał się w pamięci "Basi" był 8 lipca 1946 roku. To wtedy w mieszkaniu jej rodziców ubecy założyli kocioł. Wystarczyły trzy dni, aby zatrzymano 30 osób, ona zaś została aresztowana w Olsztynie. Oskarżono ją o przynależność "do nielegalnej organizacji Armii Krajowej" – oddziału "Łupaszki", a także "dokonywanie napadów na żołnierzy Armii Czerwonej i Ludowego Wojska Polskiego". Mimo brutalnego śledztwa nie przyznała się do niczego.

Wyrok w jej sprawie zapadł 9 maja 1947 roku. Wobec braku dowodów winy Wojskowy Sąd Rejonowy w Olsztynie ją uniewinnił.

Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Hołd dla tych, którzy nie złożyli broni

Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych jest obchodzony z inicjatywy prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego od 1 marca od 2011 roku. Data ta została wybrana jako upamiętnienie faktu, że 1 marca 1951 r. w mokotowskim więzieniu przy ul. Rakowieckiej, z polecenia władz komunistycznych, strzałem w tył głowy zamordowali przywódców IV Zarządu Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość" – Łukasza Cieplińskiego i jego towarzyszy walki. Tworzyli oni ostatnie kierownictwo ogólnopolskiej konspiracji kontynuującej od 1945 r. dzieło Armii Krajowej.

i.pl, IPN, PAP

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 3

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

p
pradw
Kiedy zbliżał się front wschodni, na Wileńszczyźnie doszło do wydarzeń, które były konsekwencją polsko-litewskiego konfliktu narodowościowego, narastającego od co najmniej półwiecza. W czasie II wojny światowej przybrał on charakter krwawych zbrojnych starć i dotknął również Kościół katolicki, szczególnie na pograniczu polsko-litewskim.

Zbrodnia w Dubinkach to ciąg następujących po sobie zdarzeń. Do Glinciszek skierowano sześcioosobowy patrol 5. Wileńskiej Brygady Armii Krajowej, którego celem było zwabienie w zasadzkę stacjonujących w pobliskim Podbrzeziu litewskich policjantów z 3. kompanii 258. rezerwowego batalionu policji. W wyniku starcia zginęło czterech policjantów. W odwecie za śmierć kolegów członkowie tego batalionu dowodzonego przez por. Petrasa Polekauskasa zamordowali 20 czerwca 1944 r. 38 Polaków, mieszkańców Glinciszek. „Mord w Glinciszkach był szczególnie drastyczny ze względu na bezlitosne potraktowanie ludności cywilnej – bezbronnych kobiet, dzieci i starców. Sprawcy znajdowali się zapewne w stanie silnego wzburzenia, spowodowanego widokiem zabitych i rannych towarzyszy broni”, pisze Paweł Rokicki.

Trzy dni później dowodzona przez rtm. Zygmunta Szendzielarza 5. Wileńska Brygada AK zabiła 21 cywilów w zamieszkanych głównie przez Litwinów Dubinkach. Partyzanci „Łupaszki” nie ograniczyli się do tej wsi, zabijali też w okolicy. Szacuje się, że łącznie zabili nie mniej niż 66 osób. Czyn polskich partyzantów był nie mniej okrutny niż mord dokonany przez litewskich policjantów.

Akcja odwetowa 5. brygady była zbrodnią wojenną, a ta nie podlega przedawnieniu. Podkomendni „Łupaszki” nie podjęli walki z litewskimi policjantami, nie zaatakowali bezpośrednich sprawców zbrodni w Glinciszkach ani ich siedziby w Podbrzeziu, ale dokonali mordu na ludności cywilnej, i to na tej, która nie miała nic wspólnego z mordercami z Glinciszek. Atak polskich partyzantów miał uderzyć w litewskich osadników wojskowych, ale nie oni byli głównymi ofiarami, lecz kobiety i dzieci.

Za te zabójstwa bezpośrednio odpowiada „Łupaszka”. Paweł Rokicki (który konsekwentnie pisze „Łupaszko”) nie ma co do tego wątpliwości: „Z praktyki dowodzenia oddziałami partyzanckimi AK wynikałoby, że decyzję o sposobie przeprowadzenia akcji odwetowej podjął dowódca 5. Brygady AK rtm. Zygmunt Szendzielarz »Łupaszko«. Jak można wnioskować ze skutków akcji, za cel uznał on najwyraźniej zniszczenie w całości rodzin wybranych”.
G
Gość
W jaki sposób egzekucja typów, którzy - co przecież jest potwierdzone - działali przeciwko państwu i narodowi polskiemu, może być nazywana morderstwem?
G
Gość
Ale jak to - sąd uniewinnił? A przecież kundle szczekają, że te sądy to za byle co i za niewinność skazywały?

Pani starsza poszła się uczyć w szkole w wyzwolonej Polsce, ale widać nie za bardzo chciało się jej uczyć, wolała pomagać koleżkom, którzy chcieli sobie jeszcze postrzelać do Polaków odbudowujących wyzwoloną Polskę. Chciałoby się mieć nadzieję, że przez dalsze 80 lat coś zrozumiała, bo jak miała 23 lata to głupia mogła być jeszcze, ale skoro teraz pozwala robić ze sobą takie cyrki, to chyba jednak nie.
Wróć na i.pl Portal i.pl