Historia Polski. Król erotoman i czarna magia

Łukasz Czarnecki
Zygmunt II August (ur.1.08.1520 w Krakowie, zm. 7.07.1572  w Knyszynie
Zygmunt II August (ur.1.08.1520 w Krakowie, zm. 7.07.1572 w Knyszynie https://pl.wikipedia.org/
Po śmierci Barbary Radziwiłłówny Zygmunt August pogrążył się w depresji,. Pocieszenia szukał w ramionach kochanek i w praktykach magicznych. Z biegiem lat jego zdrowie podupadało i w wieku lat pięćdziesięciu przypominał żywego trupa. Ostatnie lata życia prawnuka Jagiełły były żałosną tragifarsą, w której główną rolę zagrały magia, chciwi dworzanie i rzekoma reinkarnacja Radziwiłłówny.

Kraków nie napawał Zygmunta Augusta optymizmem; tu w końcu zmarła największa miłość jego życia. W roku 1553 opuścił Wawel i wyjechał z miasta. Większość czasu spędzał w Warszawie bądź w podlaskim Knyszynie, gdzie znajdowała się jego ulubiona posiadłość. Razem z królem wyjechały arrasy, księgi, klejnoty i kolekcja militariów, które ostatni Jagiellon zdeponował w nieodległym od Knyszyna Tykocinie.

Rok 1553 był ważny także z innego powodu: monarcha wstąpił w kolejny związek małżeński. Wybranką została Katarzyna z rodu Habsburgów, siostra jego pierwszej żony.

Para okazała się wyjątkowo niedobrana; królowa nie dała małżonkowi upragnionego dziedzica i - podobnie jak siostra - była epileptyczką. Jedynym uczuciem, jakim Zygmunt August obdarzył swoją małżonkę, był wstręt. W końcu nieszczęsna królowa opuściła Polskę i wróciła do Austrii, gdzie zmarła 28 lutego 1572 r. Monarcha ponoć zalał się łzami. Cyniczni dworzanie twierdzili jednak, że były to łzy szczęścia.

Brunetki, blondynki...

Zygmunt August od młodości odznaczał się nieokiełznanym seksualnym temperamentem. Jak zauważył w jego biografii historyk Jerzy Besala, z punktu widzenia dzisiejszej psychiatrii można wręcz określić go mianem erotomana.

Ostatni Jagiellon skakał z kwiatka na kwiatek, desperacko próbując spłodzić następcę tronu. Myśli o tym, że jest bezpłodny, starał się nie dopuszczać do świadomości: przez jego łóżko przewijały się kolejne partnerki, ale upragnionego potomka wciąż nie było.

Uzależniony od seksu Zygmunt August nie był w stanie obdarzyć żadnej ze swych kochanek prawdziwym uczuciem. Swoje miłośnice nazywał sokołami i traktował podobnie jak owe hodowane przy dworze ptaki: miały dostarczać mu przyjemności. Same zainteresowane nie mogły jednak narzekać na swój los; władca obsypywał je złotem i prezentami. Podczas gdy królewskiej siostrze Annie nieustannie brakowało pieniędzy na podstawowe potrzeby, monarcha wydawał astronomiczne sumy na swoje utrzymanki.

Im bardziej psuło się zdrowie Zygmunta Augusta, tym straszliwsze rozmiary przyjmowało jego uzależnienie. Ostatni Jagiellon zdawał się wierzyć, że stosunki z młodymi kobietami przywrócą mu sprawność. Trzymał się tej myśli wbrew faktom - jego stan pogarszał się z każdym rokiem. W końcu dręczony podagrą król musiał cały czas nosić bandaże nasączone leczniczymi maściami i ledwie chodził. Nawet wtedy jednak nie zrezygnował z uciech łoża - do sypialni kochanek donosili go na swych barkach słudzy.

Niepohamowany apetyt erotyczny króla wykorzystywali ludzie pozbawieni skrupułów, którzy chcąc zaskarbić sobie łaski podsuwali mu coraz to nowsze kochanki. Ostatni Jagiellon hojnie wynagradzał owych rajfurów, tak że niejedna fortuna wyrosła w owych dniach dzięki jego chorobliwej chuci.

Czarownice

Jednym z paradoksów związanych z Zygmuntem Augustem jest fakt, że władca, którego imię kojarzymy z rozkwitem polskiego renesansu, był osobnikiem zabobonnym. Jego dwór stał się mekką dla wszelkiej maści astrologów, czarownic i praktyków magii. U boku króla przewijali się dziwni osobnicy, przypisujący sobie nadludzkie moce.

Podczas odbywającego się w roku 1568 sejmu w Grodnie monarcha poważnie zachorował. Rzucając się w bólach i malignie, i widząc już za oknem krążącą wokół grodzieńskiego zamku kostuchę, Zygmunt August nakazał sprowadzić z Wilna posądzaną o paranie się czarną magią niewiastę. Guślarkę czym prędzej przywieziono do króla. Kobieta odprawiła jakąś tajemną ceremonię, po której władca poczuł się lepiej.

Gusła miały niestety krótki termin przydatności. Nie minęło wiele czasu od spotkania króla z wileńską wiedźmą, a jego zdrowie znów się dramatycznie popsuło. W tej sytuacji monarcha rozpoczął poszukiwania jeszcze potężniejszej czarownicy. Tym sposobem trafił na szlachciankę Korycką, która podobnie jak jej wileńska koleżanka po fachu, cieszyła się sławą potężnej guślarki. Kobieta ta stała się szybką „nadworną czarownicą”. Sprytna niewiasta ciągnęła ze swej pozycji znaczne profity.

Korycka była „dwoma w jednym”; sprowadzając ją na swój dwór król zyskiwał nie tylko przyboczną czarownicę, ale też i zaradną rajfurkę, która wprowadziła do jego łoża własną siostrzenicę Zuzannę Orłowską. Piękna dziewczyna zawróciła monarsze w głowie do tego stopnia, że po Polsce i Litwie rozeszła się stawiająca włosy dęba na głowie wieść, że Zygmunt August planuje się z nią ożenić. Ze ślubu nic nie wyszło, bo ostatni Jagiellon szybko znalazł sobie nową bogdankę, ale panna okazała się bardziej obrotna niż jej ciotka, gdyż naciągnęła kochanka na łączną sumę prawie 5000 złotych!

Klasztorne schadzki

Jednym ze świadków królewskich szaleństw był paź Mikołaj Mniszech. Młodzieniec obserwował pilnie cyrk, w jaki przemienił się dwór ostatniego Jagiellona, i doszedł do wniosku, że nie ma takiej głupoty, w którą monarcha by nie uwierzył. W jego głowie zaczął rysować się plan, który w razie powodzenia mógł przynieść mu władzę i fortunę.

Wśród warszawskich rodzin mieszczańskich wyróżniał się majątkiem i znaczeniem patrycjuszowski ród Gizów. Głowa klanu, Jan, był wielkim kupcem, obracającym ziemią i jej płodami. Mimo zamożności nie był stuprocentowo szczęśliwy - sen z powiek spędzała mu córka Barbara, która sprawiała problemy wychowawcze. Bojąc się, że panna zejdzie na złą drogę, rodzice oddali ją pod opiekę sióstr bernardynek. Wyszli na tym jak Zabłocki na mydle, bo wkrótce po zamieszkaniu w klasztorze Barbara Giżanka zaprzyjaźniła się z zakonnicą Opatową. Komitywa ta była bardzo bliska, gdyż owa odwiedzającą dom bernardynek mniszka była w rzeczywistości… znanym nam już paziem Mikołajem przebranym za kobietę!

Twardowski, do usług!

Sprytny paź od dawna był zainteresowany Barbarą. Powody były dwa. Po pierwsze, zwyczajnie po ludzku mu się podobała i teraz, gdy zniknęła przeszkoda w postaci kontroli rodzicielskiej, używał z nią swej chuci, ile mógł. Po drugie, ktoś z otoczenia króla (może jakiś starszy wiekiem dworzanin), widząc pewnego razu młodą mieszczkę, skomentował jej wygląd stwierdzeniem, iż jest niezwykle podobna do zmarłej przed laty Radziwiłłówny.

Komentarz ten zapadł Mikołajowi w pamięć i stał się zaczątkiem planu, do którego młodzieniec wciągnął swego brata Jerzego oraz tajemniczą postać, stojącą jedną nogą w rzeczywistości, a drugą w krainie legend, czyli... mistrza Twardowskiego.

Udział Twardowskiego w całej aferze, jaka wkrótce miała się rozpętać, może wyglądać na bajkę, ale istnieją dowody przemawiające za realnością owej postaci. Wedle historyka Romana Bugaja, legendarny czarnoksiężnik w rzeczywistości nazywał się Lorenz Dhur i był Niemcem z Norymbergi. Jako że jego nazwisko brzmiało dla Polaków obco, spolszczono je, urabiając od znaczenia słowa dhur (twardy) miano Twardowski. U schyłku rządów Zygmunta Augusta ów tajemniczy Niemiec był jego nadwornym astrologiem.

Barbara raz jeszcze

Podstępni bracia zaczęli sączyć schorowanemu królowi do ucha jad. Rozgrzebywali stare rany, kierując myśli Zygmunta Augusta ku spędzonym z Barbarą Radziwiłłówną szczęśliwym dniom. Kiedy ostatni Jagiellon odpowiednio zmiękł, podsunęli mu propozycję przywołania ducha zmarłej żony.

W nocy z 7 na 8 stycznia roku 1569 na warszawskim zamku odbył się seans spirytystyczny, któremu przewodził mistrz Twardowski. Tajemne formuły odniosły skutek: oto oczom siedzącego w fotelu króla pojawiła w półmroku postać łudząco podobna do Radziwiłłówny! Zygmunt August zerwał się z fotela i ruszył w stronę zjawy, lecz w tym momencie czarnoksiężnik rzucił się szczupakiem i podciął królowi nogi. Prawnuk Jagiełły upadł, a duch zniknął.

Po seansie wszyscy byli zadowoleni. Monarcha zobaczył ukochaną, bracia Mniszchowie zyskali królewską łaskę, Twardowski solidną gażę, a Barbara Giżanka (to ona odegrała ducha Radziwiłłówny) została wkrótce przedstawiona Zygmuntowi Augustowi. Władca, ujrzawszy kobietę wyglądającą podobnie jak zmarła żona, doznał jeszcze głębszego szoku i uroił sobie, że piękna mieszczka jest reinkarnacją jego ukochanej. Pannę sprowadzono na dwór i stała się nieodłączną towarzyszką schorowanego monarchy.

Mniszchowie, którzy przedstawili królowi dziewczynę, byli szczęśliwi - na ich głowy posypał się deszcz złota i zaszczytów, zaś apogeum ich wpływów nastąpiło wówczas, gdy Giżanka powiła córkę. Czyżby stał się cud? Niekoniecznie: źródła podają, że młoda Barbara nie prowadziła się zbyt moralnie. Mimo pełnienia posługi w królewskiej łożnicy, nadal utrzymywała stosunki z Mikołajem, zaś jej apetyt seksualny był tak wielki, że brał ją, kto tylko zechciał. Dziecko mogło mieć dowolnego ojca, ale otumaniony Zygmunt August był przekonany o swym ojcostwie i zaczął czynić prawne przygotowania do legalizacji rzekomej córki. Na przeszkodzie stanęła mu śmierć.

Epilog

Latem 1572 r. stan zdrowia króla się pogorszył. Monarcha kazał zawieźć się do Knyszyna i tu spędził ostatnie chwile. Przez wypełnione cierpieniem dni i noce spoczywał na łożu, a wokół krążyli dworacy, chcący wyłudzić od umierającego króla nadania i przywileje. Półprzytomny Jagiellon podpisywał podsuwane mu dokumenty.

Zygmunt August skonał 7 lipca. Jeszcze nie zdążył zamknąć oczu, a już zaczął się rabunek znajdujących się w Knyszynie pieniędzy i kosztowności. Wśród żerujących na trupie monarchy byli także bracia Mniszchowie i ich protegowana Giżanka, rzekoma reinkarnacja Radziwiłłówny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Historia Polski. Król erotoman i czarna magia - Plus Gazeta Krakowska

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl