Henryk Musialski: Miałem fajne życie. Niczego nie żałuję i nie narzekam

Aldona Minorczyk-Cichy
Henryk Musialski przed jedną z rozpraw. Zawsze chętnie rozmawiał z dziennikarzami
Henryk Musialski przed jedną z rozpraw. Zawsze chętnie rozmawiał z dziennikarzami Marzena Bugała-Azarko
- Jak żyję? Wegetuję. Nie wiem, czy za tydzień będę mieszkał w wynajmowanym mieszkaniu, czy pójdę do przytułku. Ale niczego nie żałuję i nie skarżę się. Proszę to podkreślić. Nauczyłem się nie wymagać od życia cudów. Urodziłem się w nędzy i wychowałem się w niej. Nie muszę być na szczycie. Byle było ciekawie - mówi , biznesmen, baron paliwowy i wielki miłośnik bluesa skazany za wyłudzenie od Skarbu Państwa niemal pół miliarda złotych.

Na początku grudnia w katowickim Sądzie Apelacyjnym wyznaczono terminy trzech rozpraw w głośnej sprawie mafii paliwowej. Od wyroku w Sądzie Okręgowym minęły niemal dwa lata.

- To skomplikowana sprawa. Same akta główne liczą 140 tomów, do tego kolejne kilkaset tomów dodatkowych materiałów - wylicza sędzia Robert Kirejew, rzecznik prasowy Sądu Apelacyjnego.

Posadzić to mnie już raczej nie posadzą

Musialskiego (zgodził się na publikację nazwiska i wizerunku) apelacja jednak niespecjalnie zajmuje.

- Nie wiem, czy coś tam w ogóle w mojej sprawie będzie mówione. Posadzić to mnie już raczej nie posadzą - mówi.

- A pieniądze? Ile musi pan zgodnie z wyrokiem zwrócić? - pytam.

- Oj, no dokładnie to nie pamiętam. Coś pomiędzy pół miliona, a milionem. Jakieś tam drobne pieniądze. Ale nie oddam nawet 500 zł. Nie mam majątku, nie pracuję. Nawet adresu nie mam. Za to miałem fajne życie i wielu ludziom pokazałem jak dobrze można żyć. Niczego nie żałuję - podkreśla Musialski.

Rok 2007, lipiec, tuż przed rozpoczęciem procesu mafii paliwowej. Siemianowice Śląskie, ulica Katowicka 17. Firma EM-Trans, duży, ogrodzony teren. Kilka budynków. Jeden niedokończony. W jednym z nich najnowocześniejsze studio nagrań w kraju. W oddali instalacje do mieszania paliw. Spokojnie. Ani żywej duszy. A jeszcze przed 2003 rokiem tak nie było. Kawalkady czarnych bmw z przyciemnianymi szybami, harleye davidson, muzycy bluesowi. W listopadzie 2003 roku wszystko się skończyło. Musialski został zatrzymany. Trafił do aresztu. Jego pracownicy zostali na lodzie. Żałowali szefa, bo płacił doskonale. Sprzątaczka zarabiała tam na rękę 3000 zł. Nici wyszły też ze sponsorowania filmu "Skazany na bluesa" o liderze Dżemu Ryśku Riedlu. Zdjęcia zaczęły się, kiedy baron był już za kratkami.
- Jak facet kończy 60 lat to nie śpiewają mu już "Sto lat", tylko "Pan Jezus już się zbliża". A ja mam już 61 lat. Paru osobom w życiu pomogłem i to niekoniecznie z tych pieniędzy, których nie odprowadziłem do Skarbu Państwa, choć powinienem - wspomina Musialski.

Baron kupował ludzi: prawników, urzędników

Niewysoki, szczupły. Siwe, długie włosy. Dżinsy, kapelusz i haftowane hippisowskie bluzy. Tak zapamiętali go siemianowiczanie. Miał gest. Umiał się bawić. Z wykształcenia tokarz. Przez pewien czas pracował nawet na tym stanowisku w hucie Jedność. W latach 80. wyjechał do Austrii. Ze znajomymi założył firmę handlującą materiałami. Po pół roku wrócił do kraju.

- Nie odpowiadali mi ci ludzie, ich mentalność - podkreślał.

Założył własną firmę. To był EM-Trans. Kupił ziemię przy ul. Katowickiej i zaczął handlować paliwami. Przez pierwsze lata zupełnie legalnie.

- Potem -przyznaję - skusiły mnie łatwe pieniądze. Założę się, że wielu mając podobne możliwości zrobiłoby to samo co ja. Nie żałuję. Miałem fajne życie - podkreśla kolejny raz Musialski.

Zaczął kombinować. Zdaniem śledczych stworzył sieć firm słupów na podstawione osoby. Handel odbywał się głównie tylko na papierze. Chodziło o ogromne kwoty z tytułu VAT i akcyzy.

Jak "Dziennik Zachodni" pisał już w 2007 roku jednym z najbliższych współpracowników barona paliwowego był Andrzej M. To on zakładał firmy. Jedna z nich to AMAN, pod której szyldem Henryk M. i jego wspólnik Zdzisław S. rozprowadzali paliwa niemal przez cały 2000 rok. Jej następcą była firma "Andrzej". Działała od stycznia 2001 do maja 2002 roku. Andrzej M. służył szefowi także w inny sposób. Zdaniem śledczych 17 sierpnia 1998 roku podpalił siedzibę EM-Trans i EM-Trans Bis. Chodziło o zniszczenie dokumentacji księgowej, zatarcie śladów nielegalnych transakcji. Kiedy dowody działalności przestępczości płonęły UKS i ABW były już na tropie Musialskiego i jego ludzi. By uniknąć kłopotów zatrudnił detektywa Krzysztofa R. To był ktoś. Pokazywały go media. Słynął z głośnych akcji i płomiennych romansów. Musialskiemu to na swój sposób imponowało, no i dawało złudne poczucie bezpieczeństwa.
Baron kupował ludzi. Między innymi Mariusza Ł, dyrektora firmy górniczej, prywatnie szwagra byłego wojewody śląskiego. Dla Musialskiego pracowała też urzędniczka skarbowa. Zdaniem śledczych informowała biznesmena o terminach kontroli i doradzała jak uniknąć płacenia podatków. W sumie miała za to dostać 130 tys. zł. Na usługach biznesmena byli też prawnicy, w tym bardzo znany mecenas z Katowic. Obrońca w wielu głośnych procesach.

Mógł wyjechać za granicę i żyć tam jak król

Musialskiego zatrzymano 10 listopada 2003 roku. Dzień później sąd go aresztował. Poszedł na współpracę z prokuratorami, bo zorientował się, że dawni współpracownicy zwyczajnie go wystawili.

- Czy kiedyś okazał pani ktoś wdzięczność. Taką szczerą? Bo mnie nie. Nawet nie mogę czuć się z tego powodu zawiedziony, bo tak naprawdę nie spodziewałem się tej wdzięczności - podkreśla baron paliwowy.

Baron podczas przesłuchań był wylewny. Opowiedział o takich "drobiazgach" jak skrytki bankowe z pieniędzmi na czarną godzinę. Znaleziono tam kilka milionów dolarów i kilkanaście milionów złotych. Popakowane w reklamówki.

- Jak wyszedłem na wolność znajomi pytali, gdzie schowałem resztę. Teraz naprawdę żałuję, że nie wpadłem na pomysł zakopania gdzieś także kilku słoików - żartuje.

W połowie 2006 roku zatrzymany został też detektyw Krzy-sztof R. Trafił do aresztu. Był podejrzany o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, pranie brudnych pieniędzy, załatwianie spraw za łapówki. Wsypał go Musialski, bo liczył, że detektyw wyciągnie go z aresztu. Proces śląskiej mafii paliwowej długo nie mógł się rozpocząć.

Dlaczego? M.in. dlatego, że Musialski przyszedł na sprawę rozpraw pijany. We krwi miał 1,6 promila alkoholu. - Był koncert Dżemu. Potem impreza. Trochę się przeciągnęła - tłumaczył swoją niedyspozycję.
6,5 roku więzienia, 240 tys. zł grzywny i przepadek mienia, który miał pokryć w części uzyskane bezprawnie 495 mln zł - taki wyrok usłyszał śląski baron paliwowy Henryk Musialski za zorganizowanie i kierowanie śląską mafią paliwową, która wyłudzała zwrot nienależnych podatków oraz prała brudne pieniądze. Zaliczono mu pobyt w areszcie. Nie wrócił więc za kratki. Na początku grudnia - apelacja, która, jak twierdzi, niespecjalnie go interesuje. - Każdy jest kowalem swojego losu. W 2003 roku zostałem ostrzeżony, że mogę zostać zatrzymany. Mogłem wyjechać zagranicę i żyć jak król. Nie chciałem wyjechać stąd. Wybrałem ten kraj. Prowadzi mnie szczęśliwa gwiazda. Raz świeci mocno, raz blednie. Inni nie mają jej w ogóle. Nie mam na co narzekać - mówi Henryk Musialski.

2,5 roku dla detektywa

2,5 roku dla detektywa Krzysztofa R. Taki wyrok usłyszał w procesie mafii paliwowej, którą kierował Musialski.
Uznano go winnym prania brudnych pieniędzy i powoływania się na wpływy w instytucjach państwowych. Ma też zwrócić Skarbowi Państwa 2,9 mln zł pochodzących z przestępstwa. Złożył apelację. R. miał wystawiać faktury na fikcyjne usługi Został też oskarżony o powoływanie się na wpływy w instytucjach i poświadczania nieprawdy.

***

Na jednej autocysternie lewego paliwa przestępcy zarabiają nawet75 tys. zł. Cały pociąg z nielegalnym transportem to już zysk rzędu 3,7 mln.

Fałszowanie paliw na masową skalę zaczęło się pod koniec lat 80. To tak ogromne zyski, że przestępcom opłaca się ryzykować. Drugim sposobem zarabianie na paliwie jest tworzenie sieci firm, które obracają nim tylko na papierze i wyłudzanie zwrotu podatku VAT i akcyzy. Stary jakie każdego roku ponosi na tym procederze Skarb Państwa idą w miliardy złotych.

W ubiegłym roku państwo na mafii paliwowej straciło miliard złotych - to oficjalna informacja przekazana mediom przez wiceministra finansów Jacka Kapicę.

W 2012 r. organy kontroli skarbowej przeprowadziły 310 postępowań kontrolnych w podmiotach zajmujących się obrotem paliwami płynnymi, w wyniku czego stwierdzono nieprawidłowości w VAT na ponad 661 mln zł i na ponad 362 mln zł w podatku akcyzowym. Dla porównania w 2011 r. przeprowadzono 396 postępowań kontrolnych, w wyniku których stwierdzono nieprawidłowości w VAT na ponad 421 mln zł, a w akcyzie na ponad 569 mln zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Henryk Musialski: Miałem fajne życie. Niczego nie żałuję i nie narzekam - Dziennik Zachodni

Wróć na i.pl Portal i.pl