Haye vs. Bellew 2, czyli bitwa o Anglię gwiazdora z Londynu i niespodzianki z Liverpoolu

Michał Kelso
eastnews
Już w sobotę Tony Bellew i David Haye spotkają się w ringu po raz drugi. Zła krew pomiędzy obu pięściarzami dodatkowo elektryzuje kibiców na Wyspach, a na zwycięzcę czeka Anthony Joshua

Pojedynek Bellew z Haye’em to nie tylko pięściarskie starcie wagi ciężkiej, ale walka o Wielką Brytanię. Gdy 4 marca 2017 r. Bellew i Haye spotkali się w ringu pierwszy raz, to „Hayemaker” był wielkim faworytem starcia i liczył na łatwą wypłatę. Tymczasem to pięściarz z Liverpoolu wyrzucił go z ringu, wygrywając przez techniczny nokaut w 11. rundzie. Londyńczyk opuścił ring z kontuzją ścięgna Achillesa. Nikt nie wie, czy doznał tego urazu w trakcie pojedynku, czy przed.

Haye miał nadzieję, że dzięki tamtemu zwycięstwu zyska prawo do walki z Anthonym Joshuą (mistrz świata WBO i IBF).

- W najgorszych snach nie przypuszczałem, że Tony może mnie pokonać. Nawet gdy nie czuję się najlepiej. W sobotę będziemy lepsi niż w poprzedniej walce. Jak nie macie co robić z pieniędzmi, to postawcie na Bellew. Teraz zawalczę tak, jak powinienem zrobić to ostatnio. Jestem od niego szybszy. Zobaczycie koniec Tony’ego Bellew - obiecuje tym razem.

- Mam zamiar zrobić to samo co w pierwszej walce. Haye miał świetną karierę, ale w sobotę będzie jej koniec. Pierwszy raz będzie walczył o swoją karierę! Ma problem - odpowiada Bellew, który... ma poniekąd rację. David Haye już nie działa na fanów tak elektryzująco jak kiedyś. Mistrzostwo świata zdobyte w walce z Nikołajem Wałujewem czy walka (w której nie pokazał nic) z Władimirem Kliczką to już dawne czasy. Pięściarz z Londynu wiele razy zachwycał, ale zarzuca mu się, że zbyt wiele razy walczył zachowawczo. Dlatego właśnie przegrał pierwszy pojedynek z Bellew, a rewanż zapowiada się tak frapująco. Presja na Haye’u będzie większa niż kiedykolwiek wcześniej.

Na konferencji prasowej przed walką Haye’a z Dereckiem Chisorą (w 2012 r. wygrał Haye przez KO) obu pięściarzy dzieliła krata. Organizatorzy rewanżu Bellew z Haye’em jednak o tym nie pomyśleli i dzięki temu pierwszą odsłonę rywalizacji w Londynie mieliśmy już podczas tzw. face-offu. Bellew nie wytrzymał nerwowo i odepchnął Haye’a. Do dalszych rękoczynów na szczęście nie doszło. Resztę musieli zostawić na sobotę. - Tony miał zamiar sprowokować Haye’a jak za pierwszym razem, ale to nie zadziałało, dlatego puściły mu nerwy. To popchnięcie pokazało, że Haye wygrał bitwę psychologiczną - uważa Carl Froch, były mistrz świata kategorii super średniej, obecnie ekspert telewizji Sky Sports.

W rewanżu to Haye znowu będzie walczył w roli faworyta, ale zarówno on, jak i Bellew stali się mistrzami niespodzianek. W Londynie może się zdarzyć dosłownie wszystko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl