Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hańba warszawska. W towarzystwie Arabii Saudyjskiej Polska dyskutuje o Iranie

Adam Willma
Jolanta Sierakowska-Dyndo
Jolanta Sierakowska-Dyndo Archiwum Uniwersytetu Warszawskiego
Rozmowa z prof. Jolantą Sierakowską-Dyndo, iranistką z Uniwersytetu Warszawskiego, o konferencji bliskowschodniej bez udziału Iranu w Warszawie

Jakie informacje dochodzą do Pani z Iranu w ostatnich dniach?Irańczycy są całkowicie rozgoryczeni i zawiedzeni. Nikt tam nie spodziewał się po Polsce takich działań wobec Iranu. To jest ciekawa sprawa, bo nasze relacje nie opierały się ani na polityce, ani na ekonomii, ale na emocjach. A ściślej – emocjach związanych z przyjęcie 130 tysięcy Polaków w latach 40. Faktem jest, że doszło do tego pod naciskiem Wielkiej Brytanii, a jednak było to coś więcej niż tylko dyplomatyczny zabieg. Polacy trafili do zwykłych ludzi, żyjących w trudnych warunkach, którzy zrozumieli ich nieszczęście i podzielili się z nimi tym, co sami mieli. To się pamięta. Polityka polityką, ekonomia ekonomią, a więzi, które nawiązały się w tamtych czasach cały czas w dawały o sobie znać.

To jest w Iranie wiedza powszechna?Jak najbardziej. Była to w dodatku wiedza pielęgnowana zarówno przez stronę irańską, jak i polską. Byłam w miejscach, w których przebywali Polacy wiele razy i spotykała się również z Polakami, którzy zaznali tej gościny. Mówili nie tylko o życzliwości, ale o autentycznym, zrozumieniu. To prawdziwie wzruszające wydarzenia, które nie zdarzały się w historii często. Jest zresztą w Iranie sporo literatury na ten temat, powstał kapitalny film dokumentalny. A teraz wszystko to poszło na marne.

Irańczycy poczuli się zdradzeni?Czują się oszukani, bo kiedy oni znaleźli się w trudnej sytuacji, my się od nich spektakularnie odwracamy. A trzeba wiedzieć, że Iran jest krajem wyjątkowym – w którym wiedza na temat historii i kultury jest bardzo wysoka. Ludzie interesują się tam nie tylko własną twórczością, ale tez sztuką zachodnią. Pamiętam jak wylądowałam kiedyś w w Ahvazie, średniej wielkości mieście nad Zatoką Perską. Kiedy taksówkarz dowiedział się, że jestem z Polski, od razu zaczął mi opowiadać po kolei o filmach Kieślowskiego. Później w górach spotkałam człowieka, którego nigdy nie podejrzewałabym o taką wiedzę, a usłyszałam mnóstwo informacji na temat Polski. Takich zaskoczeń było bardzo wiele. Niestety, u nas ludzie nie mają często pojęcia jak starą i potężną kulturą szczyci się Iran. I to kulturą, w której uczestniczą nie tylko ludzie z uniwersytetów, ale zwykli Irańczycy. Czasem włosy stają mi dęba na głowie, gdy słyszę o „Arabach z Iranu”. Na szczęście w ostatnich latach to się zmieniało. W dużej mierze za sprawą turystki.

Ale specjalne relacje Polski ze Stanami Zjednoczonymi, które postrzegane są w Teheranie jako Wielki Szatan, są przecież powszechnie znane. Polityka jest polityką i wszyscy zdają sobie z tego sprawę. Dlatego Irańczycy nie maja żalu, że ich nie poparliśmy, ale że - w tej trudnej dla nich sytuacji - nie stanęliśmy obok. Czym wymazać to wrażenie? Chyba tylko odcinając się od władzy, która podejmuje takie decyzje. Polityka minie, specjalne relacje pomiędzy ludźmi pozostaną.

Idea zorganizowania konferencji bliskowschodniej w Warszawie była dla pani zaskoczeniem?Całkowitym. Nie przypuszczałabym nigdy, że nasi politycy podejmą taką decyzję. Nikt z nami, iranistami, tej sprawy nie konsultował. Niestety wpisuje się to w pewien obraz kraju znajdującego się pod silnym wpływem Stanów Zjednoczonych, który po prostu wykonuje polecenia. Bo jak inaczej można to wytłumaczyć? Jak wyjaśnić, że w poważnej dyskusji na temat Bliskiego Wschodu nie biorą udziału przedstawiciele wszystkich krajów, których to dotyczy. Tymczasem my o przyszłości tego regionu rozmawiamy pod nieobecność jednego z najważniejszych państw - Iranu, za to ramię w ramię z Arabią Saudyjską, na praktyki której trudno przymknąć oko.[b] Zbiera się grupa polityków, którzy mają ambicję urządzić świat według swojego planu. Jeśli trwale się w ten plan wpiszemy, Irańczycy nam tego nie zapomną. Wykopany przez nas rów nie zostanie zasypany przez dekady.
[/b]
A może nacisk wesprze demokratyczne siły w Iranie?Nie przypuszczam. Nasze postrzeganie polityki irańskiej jest schematyczne. Wszystkie irańskie instytucje pochodzą z powszechnych wyborów, w których udział jest obowiązkowy. Owszem, są to rządy duchownych, ale duchowni pełnią inną funkcję niż u nas. Również prezydent wybierany jest w powszechnych wyborach. Z wyboru pochodzi też rada, która jest odpowiednikiem naszego Trybunału Konstytucyjnego. Owszem, ludzie mają tam nieco inną koncepcję państwa. I mają do tego prawo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska