Habsburg, który ukochał Ukrainę

Timothy Snyder
Świat zdawał się spiskować przeciwko ukochanej Ukrainie Wilhelma, a on nie mógł nic zrobić. Kiedy w styczniu 1919 roku zwycięzcy pierwszej wojny światowej zebrali się w Paryżu, aby zadecydować o przyszłości Europy, Wilhelm ukrywał się w klasztorze w Buczaczu, mieście we wschodniej Galicji. Brytyjczycy, Francuzi, Amerykanie i ich sojusznicy ustalali powojenny porządek, a pokonane mocarstwa, wykluczone z konferencji pokojowej, mogły jedynie słać pisemne protesty.

Historyczna monarchia Habsburgów, pokonana na polu bitwy, miała zostać rozczłonkowana. Amerykański prezydent Woodrow Wilson ogłosił, że zgodnie z zasadą samostanowienia narody powinny mieć własne państwa. Kiedy na obszarach monarchii habsburskiej powstawały nowe państwa lub były powiększane, kryteria Wilsona były stosowane, ale bardzo nierówno. Czechom, Polakom, Serbom i Rumunom, postrzeganym przez zwycięzców jako sojusznicy, powierzono ogromne mniejszości narodowe. Węgry, uznane za wroga, zostały zredukowane do jednej trzeciej poprzedniego obszaru. Austria stała się małą republiką zamieszkaną przez ludność mówiącą po niemiecku, która w większości prawdopodobnie pragnęłaby się przyłączyć do Niemiec. Zwycięzcy nie wyrazili na to zgody, chociaż tego właśnie wymagała zasada samostanowienia.

Zwycięzcy decydowali, kto jest narodem, a kto nie. Dlatego Ukraińcy nie byli narodem i nie mieli prawa do państwa. Jeśli Amerykanie, Brytyjczycy i Francuzi w ogóle zdawali sobie sprawę z istnienia Ukrainy, uważali ją za sztuczny twór Berlina i Wiednia. Ukraińscy politycy, którzy liczyli na Niemcy i monarchię habsburską, mieli niewielu przyjaciół w Londynie, Paryżu czy Waszyngtonie. Po zakończeniu wojny przyjaciele Wilhelma starali się wyrównać tę dysproporcję. Szeptycki i Bonne, do niedawna jego mentorzy na habsburskiej Ukrainie, starali się obecnie przekonać zwycięzców, że naród ukraiński zasługuje na samostanowienie. Stanęli przed trudnym zadaniem.

Na początku 1919 roku Wilhelm, ukrywający się w galicyjskim klasztorze, znajdował się daleko od paryskich rokowań pokojowych. Ukraińscy politycy uznali, że tak będzie najlepiej. Jego charakter i osiągnięcia, jeszcze kilka tygodni wcześniej tak atrakcyjne, mogły teraz jedynie zaszkodzić delikatnej sprawie ukraińskiej. Idea czerwonego księcia, niezwykle upajająca podczas wojny, stała się trującą miksturą. Wilhelm symbolizował jednocześnie habsburskie rządy i wyzwolenie społeczne w Europie Wschodniej, tymczasem zwycięzcy chcieli zapobiec restauracji Habsburgów i rewolucji bolszewickiej. Wiosną 1919 roku, gdy węgierscy bolszewicy toczyli wojnę o odzyskanie historycznych krajów koronnych królów węgierskich, to połączenie nowoczesnej i historycznej ideologii było prawdziwym zagrożeniem.

Polska, nieprzyjaciel Wilhelma, wiedziała, jak rozegrać kartę ukraińską na swoją korzyść. Wymanewrowani przez Wilhelma w lutym 1918 roku, podczas negocjowania pokoju chlebowego, polscy politycy wzięli teraz odwet. Walcząc z armią ukraińską o panowanie nad habsburską prowincją Galicją, Polacy przedstawiali ten konflikt jako kontynuację pierwszej wojny światowej. Polska znajdowała się w obozie zwycięzców, a Ukraina, jak utrzymywali, była wrogim tworem, który należało pokonać, aby wojna naprawdę mogła się zakończyć. Polscy dyplomaci przedstawiali naród ukraiński jako habsburski spisek, "uosabiany" przez Wilhelma. Czarujący polski pianista Ignacy Paderewski powiedział Amerykanom, że Wilhelm zgromadził 80 000 żołnierzy pod bramami Lwowa. Wilhelm napisał osobiście do prezydenta Wilsona, próbując wytłumaczyć, że Ukraina jest narodem zasługującym na samostanowienie, ale bez skutku.
Wilhelm przegrał wojnę, przegrał spór, a teraz musiał się zatroszczyć o własne zdrowie. Szóstego maja 1919 roku opuścił klasztor i pojechał w góry swoim automobilem. Cierpiał na gruźlicę i chciał się znaleźć na ot- wartej przestrzeni; zapewne mnisi chcieli tego samego. Wilhelm przywykł do towarzystwa mężczyzn i poufałości z nimi, w szkole, w akademii wojskowej i w wojsku. On i jego sekretarz Eduard Lariszczenko prawdopodobnie czuli się w klasztorze aż za dobrze. Tak czy inaczej, Wilhelm i Lariszczenko zatęsknili za górami i ukraińskimi góralami, których Willy jako chłopiec tak pokochał. Ale nie znalazł wytchnienia. Szóstego czerwca został schwytany przez rumuńskich żołnierzy, przewieziony do Bukaresztu i przesłuchany. Uwięziono go w klasztorze w pobliżu stolicy, a władze rumuńskie zażądały od Austrii okupu za jego zwolnienie. Prawdopodobnie Rumuni zabrali mu samochód.

W Rumunii stan zdrowia Wilhelma trochę się poprawił, a po trzech miesiącach uratowali go przedstawiciele Ukraińskiej Republiki Ludowej. Dawał oznaki życia, podobnie jak państwo, które pomógł stworzyć. Ukraińska Republika Ludowa, niegdyś protektorat Niemiec i monarchii habsburskiej, znalazła drogę do prawdziwej niepodległości. Po wycofaniu się wojsk niemieckich i habsburskich koteria ukraińskich polityków, nazywana Dyrektoriatem, zastąpiła marionetkowy rząd niemiecki. Nowy reżim sprowadził Wilhelma z Rumunii na Ukrainę i zatrudnił jako szefa spraw zagranicznych przy siłach zbrojnych.

Nosił mundur austriackiego oficera, insygnia arcyksięcia, paryski garnitur, ukraińską haftowaną koszulę, a czasem damską sukienkę. Ale korony króla w Kijowie nie zdążył włożyć

Państwo ukraińskie nie miało już potężnych protektorów, podobnie jak Wilhelm. Dziesiątego września 1919 roku Wilhelm znalazł się znowu na Ukrainie, w wojskowej kwaterze polowej w Kamieńcu Podolskim. Przesłuchiwany przez swoich nowych kolegów musiał wyjaśnić, jak stał się Ukraińcem. Obiecał im, że będzie walczył o Ukrainę, dopóki starczy mu tchu w piersiach. Z chwilą gdy przyjęto go w szeregi armii Ukraińskiej Republiki Ludowej, mógł zapoznać się z sytuacją swojego nowego patrona.

Wieści z frontu nie były dobre. Kamieniec Podolski na południowo-zachodniej Ukrainie był starą twierdzą, która niegdyś broniła Polski przed imperium osmańskim. To właśnie tam zdesperowane ukraińskie rządy i ich armie szukały schronienia w 1918 i 1919 roku, kiedy Kijów, stolica, wpadał w ręce obcych mocarstw. Zdarzało się to dosyć często. Podczas wojen o Ukrainę, toczących się po zakończeniu pierwszej wojny światowej, Kijów był okupowany kilkanaście razy. Ukraińska Republika Ludowa musiała stawić czoło trzem potężnym przeciwnikom: bolszewickiej Armii Czerwonej, białej armii rosyjskich kontrrewolucjonistów i wojskom polskim Józefa Piłsudskiego.

Terytorium Ukrainy, po pięciu latach wojny, było spustoszone przez bandytyzm i pogromy. Armia Ukraińskiej Republiki Ludowej, podobnie jak armie, z którymi walczyła, miała w swoich szeregach lokalnych dowódców, którzy byli bardziej zainteresowani rabowaniem i mordowaniem Żydów niż wyzwalaniem kraju. Wilhelm nic nie mógł zrobić. Rok wcześniej niektórzy oficerowie tej samej armii widzieli w nim przyszłego monarchę. Ale stracił swoją szansę i zakończył wojnę w żałosnej izolacji od wszelkich źródeł władzy. Na ukraińskiej wsi wciąż był legendą, ale Dyrektoriat nie zamierzał dawać swobody działania potencjalnemu rywalowi. Wilhelm musiał pracować w swoim namiocie. Na swoim nowym i stosunkowo skromnym stanowisku miał niewiele do zaoferowania. Mówił po angielsku i francusku, ale Amerykanie, Brytyjczycy i Francuzi nie dawali się przekonać, że powinni pomóc Ukrainie. Zwycięzcy bali się bolszewików, ale postrzegali Polskę, nie Ukrainę, jako barierę, która obroni Europę przed komunizmem.
Wraz z innymi oficerami Wilhelm mógł tylko obserwować, jak Polacy inteligentnie wykorzystują sytuację. Naczelnik państwa i wódz jego armii Józef Piłsudski czekał i patrzył, jak rywale do Ukrainy osłabiają się nawzajem. Latem 1919 roku biała armia, której dowódcy pragnęli odtworzyć carską Rosję obejmującą Ukrainę, wyparła wojska Ukraińskiej Republiki Ludowej z Kijowa. Później białych pokonała Armia Czerwona Lenina i Trockiego, którzy chcieli rozszerzyć międzynarodową rewolucję komunistyczną najpierw na Ukrainę, a następnie na Polskę i Europę. Jesienią 1919 roku wojska Ukraińskiej Republiki Ludowej przegrupowały się, żeby uderzyć na Armię Czerwoną, ale bez większej nadziei na sukces. W przypływie rozpaczy Ukraińska Republika Ludowa musiała poprosić Polskę o pomoc. Czerwoni i biali chcieli zniszczyć ukraińskie państwo. Polska przynajmniej twierdziła, że potrzebuje Ukrainy jako sojusznika.

Sojusz z Polską, jak rozumiał Wilhelm, choć stanowił jedyne wyjście, był dla Ukraińców moralną pułapką. Wymagał, aby jedni Ukraińcy zdradzili drugich w imię przetrwania Ukrainy. Nieco wcześniej, w lipcu 1919 roku, Polska pokonała armię Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej, państwa ukraińskiego utworzonego ze wschodniej części habsburskiej Galicji. Polska zajęła te dawne habsburskie terytoria i w zamian za sojusz domagała się, aby Ukraińska Republika Ludowa formalnie się ich zrzekła. Jedno państwo ukraińskie miało zdradzić drugie, a ziemie galicyjskie, gdzie Wilhelm odnalazł swoją ukraińską tożsamość, miały zostać inkorporowane do Polski. Zdegustowany Wilhelm porzucił służbę Ukraińskiej Republice Ludowej po zaledwie dwóch miesiącach, w listopadzie 1919 roku.

Niektórzy Ukraińcy byli gotowi zaryzykować sojusz z Polską, lecz Wilhelm do nich nie należał. Uważał, że cena jest zbyt wysoka. Nie wykluczał kompromisów, aby wesprzeć sprawę ukraińską, ale nie potrafił się zmusić do przyjmowania rozkazów z Warszawy. Podważyłoby to logikę całego jego życia politycznego, w którym wybrał Ukrainę, odrzucając Polskę swojego ojca. Wilhelm zamierzał znaleźć poparcie dla niepodległej Ukrainy gdzie indziej. O tym właśnie myślał, kiedy ją opuszczał i jechał z Lariszczenką na zachód. W drodze zachorował na tyfus i musiał się zatrzymać, o ironio, w Rumunii.

Kiedy Wilhelm kontemplował Nowy Rok na szpitalnym łóżku w Bukareszcie, miał tyle samo powodów do rozpaczy co do nadziei. Ukraina stała się spektakularną porażką europejskich zwycięzców. Alianci pragnęli Europy republik narodowych. Ukraińska Republika Ludowa tym właśnie była, a mimo to przypadł jej w udziale nieustanny rozlew krwi. Ukraińska Republika Ludowa sprzymierzyła się z Polską, a Polska miała zabrać Ukrainie to, czego chciała. Problem był jednak bardziej ogólny. Niemcom, Austrii i Węgrom również odmówiono prawa do samostanowienia. Przywódcy, którzy wierzyli, że zawrą pokój na podstawie czternastu punktów Wilsona, zostali brutalnie oszukani.

Europa 1920 roku była zatem wylęgarnią rewizjonizmu. Niemcy, Austriacy i Węgrzy chcieli zmienić, czyli "zrewidować" powojenne ustalenia. Niektórzy z nich byli monarchistami, niektórym marzył się autorytaryzm, a niektórzy nie mieli jasnych poglądów politycznych. Łączyło ich przekonanie, że ich kraje spotkała wielka niesprawiedliwość, oraz wrogość do nowych lub powiększonych państw, wspieranych przez zwycięzców, Polska, Czechosłowacja i Rumunia, kraje, które zabrały terytoria cesarstwu niemieckiemu i monarchii habsburskiej, wydawały się kuszącym celem. Rewizjoniści obawiali się bolszewików, którzy chcieli objąć swoją rewolucją resztę Europy. Jednocześnie zdawali sobie sprawę, że Armia Czerwona, gdyby uderzyła na zachód, mogłaby dostarczyć im sposobności do rewizji granic.
Rewizjoniści chcieli powiększyć niektóre państwa i zredukować bądź wyeliminować inne. Mieli nadzieję, że rewolucja z lewa umożliwi rewolucję z prawa. To przejście od komunizmu do autorytaryzmu mogłoby się wydawać chorobliwym rojeniem, gdyby nie wydarzyło się już dwa razy, w Bawarii i na Węgrzech.
Bawaria, zgodnie z niemieckim systemem federalistycznym, miała własny rząd. Parlament bawarski został jednak rozwiązany po wymianie strzałów w jego izbach. W kwietniu 1919 roku młody dramaturg Ernst Toller proklamował Radziecką Republikę Bawarii. Toller ogłosił, że uniwersytet w Monachium jest otwarty dla wszystkich chętnych, z wyjątkiem tych, którzy chcieliby studiować historię, ta bowiem powinna zostać zakazana jako zagrożenie dla cywilizacji. Jego minister spraw zagranicznych zatelegrafował do bolszewików w Moskwie, aby się poskarżyć, że nie ma kluczy do toalety w ministerstwie. Bolszewicy zareagowali na tę błazenadę bardzo poważnie. Ich agenci przejęli kontrolę nad rewolucją bawarską i wzięli zakładników. Niemiecki rząd, złożony z socjaldemokratów, wpadł w panikę. Wysłał prawicowe formacje paramilitarne, skupiające głównie weteranów wojennych, aby stłumiły rewolucję. Bolszewicy zabili zakładników, a prawicowi bojówkarze zabili komunistów i wiele osób postronnych. Pierwszego maja 1919 roku komuniści zostali pokonani i zaczęła się kontrrewolucja (...)

Skróty od redakcji

Timothy Snyder, "Czerwony Książę", wyd. Świat Książki, Warszawa 2010, cena 44,90 zł. Tom ukaże się pod koniec kwietnia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl