"Umieram, więc przyznaję się"
20 czerwca 1993 roku przeszedł do historii polskiej piłki. Nazwana "Niedzielą cudów" ostatnia kolejka polskiej ligi sezonu 92/93 obfitowała w bardzo dziwne rezultaty. Będący za Legią Warszawa ŁKS grał u siebie z Olimpią Poznań, natomiast "Wojskowi" grali z Wisłą Kraków. Na stadionach padły wyniki 7:1 i 6:0, co wzbudziło podejrzenia. Ostatecznie spotkania anulowano i mistrzostwo trafiło do Lecha Poznań.
Legia oficjalnie nie uznaje odebrania mistrzostwa, przypisując je sobie do swojej historii sukcesów. Po latach od tych incydentów wrócił Grzegorz Szeliga, były zawodnik Legii i Wisły. "Ja, Grzegorz Szeliga, sprzedałem mecz w 1993 roku Legia - Wisła. Chcę się poddać karze. Przepraszam kibiców Legii i Wisły" - napisał zawodnik na swoim profilu na Facebooku.
Szeliga przyznał, że postanowił spojrzeć prawdzie w oczy, bo umiera na nowotwór. – Ciągle biłem się z myślami, że zrobiłem źle. Przez całe życie chciałem o tym powiedzieć. Wiedziała o tym moja żona. Teraz powiedziałem… Może pod wpływem emocji, ale nie chcę zabrać tej tajemnicy do grobu. Z całą świadomością oświadczam, że zrobiłem to. Mam 53 lata i dostałem pieniądze za to, by nie strzelać w tym meczu. To najszczersza prawda. Nigdy w życiu nie robiłem takich rzeczy… Wiem, że będę miał przechlapane, ale nie robię tego dla rozgłosu. Chcę, żeby cała Polska wiedziała, że ten mecz był sprzedany - mówił były piłkarz w wywiadzie dla TVP Sport.
Co na to PZPN?
Polski Związek Piłki Nożnej musiał odnieść się do słów piłkarza. Wydano specjalny komunikat.
- Należy zwrócić uwagę przede wszystkim na to, że wniosek zawodnika o poddanie się karze nie może być procedowany z uwagi na przedawnienie. Sprawa ma już 28 lat. Ponadto ustawa o korupcji w sporcie weszła w życie dopiero w 2003 roku i wydarzenia, które miały miejsce wcześniej, według polskiego prawa, nie mogą być penalizowane. Wszystkie związkowe procedury dyscyplinarne w tej sprawie zostały już zakończone i nie zmienia tego fakt przyznania się przez zawodnika do przewinienia dyscyplinarnego, co bezwzględnie należy docenić
- powiedział rzecznik dyscyplinarny PZPN, Adam Gilarski.
- To przestroga i nauczka dla tych, którzy dopuszczają się tego rodzaju działań. Z etycznego punktu widzenia trudno tutaj mówić o karze. Jednak sam fakt przyznania się i reakcja niektórych ludzi, wydają się być wystarczającą karą. Przykład pana Grzegorza Szeligi pokazuje, że mimo upływu lat, tego typu negatywne działania mogą odezwać się na nowo w człowieku w różnych okolicznościach życia - dodał Jerzy Kostorz, Rzecznik Etyki PZPN.
PKO EKSTRAKLASA w GOL24
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?