Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grubasy z Dolnego Śląska. Za ciężcy, by ich leczyć

Piotr Bera
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Pixabay
Ponad 53 proc. Dolnoślązaków cierpi z powodu nadwagi lub otyłości. - To dla nas prawdziwy problem - mówią zgodnie lekarze ze szpitali i ratownicy pogotowia. Coraz częściej zdarza się, że pacjent jest tak gruby, że ekipa pogotowia nie może przenieść go do karetki. A szpitale muszą odmawiać udzielenia pomocy. Przekonał się o tym właśnie ważący ponad 150 kilogramów pan Tomasz z Wołowa. Szpital odmówił mu wycięcia migdałków.

- Wielokrotnie podczas interwencji korzystamy z pomocy straży pożarnej. Pamiętam, jak kilka lat temu wyniesiono pacjentkę na dywanie i przewieziono do szpitala samochodem transportowym, z którego wymontowano siedzenia. Kobieta jechała na podłodze - wspomina Andrzej Czyrek, zastępca dyrektora ds. lecznictwa we wrocławskim pogotowiu ratunkowym.

Z takimi sytuacjami ratownicy na Dolnym Śląsku spotykają się coraz częściej. Nasze województwo znajduje się na podium wśród najbardziej otyłych regionów Polski. Ponad 53 proc. Dolnoślązaków cierpi z powodu nadwagi lub otyłości - wynika z zeszłorocznego raportu „Bieżące statystyki otyłości i nadwagi w Polsce”.

- Coraz częściej spotykamy się z nadwagą, co powoduje problemy przy niesieniu pomocy. Wynika to m.in. z tego, że buduje się bardzo wąskie przejścia między piętrami w domu jednorodzinnym lub ciasne klatki schodowe. Była sytuacja, gdy pacjenta znoszono z 4. piętra kamienicy w Śródmieściu. Pomagały nam aż dwa zastępy straży pożarnej - dodaje Czyrek.

Okazuje się jednak, że przyjazd do szpitala z otyłym pacjentem to tylko połowa sukcesu. Nierzadko lekarze odmawiają przeprowadzenia zaplanowanego zabiegu z powodu prawdopodobieństwa wystąpienia groźnych powikłań. O tym, jak otyłość może skomplikować życie i leczenie, przekonał się Tomasz Szczegielniak z Wołowa. Waży ponad 150 kg. Na 4 sierpnia miał zaplanowaną operację wycięcia migdałków w Zgorzelcu. Do zabiegu ostatecznie jednak nie doszło z powodu otyłości pacjenta.

- Przyjechałem, zarejestrowałem się, przyznano mi łóżko i gdy byłem już gotowy na zabieg, poinformowano mnie, że zabiegu nie będzie. Naprawdę nie rozumiem, jak można tak traktować ludzi otyłych - żali się Tomasz Szczegielniak. - Odesłano mnie do wrocławskiego szpitala przy ul. Borowskiej, gdzie najbliższy wolny termin zabiegu na NFZ jest dopiero za dwa lata. A prywatny zabieg kosztuje nawet 3 tys. zł - dodaje Szczegielniak.

Szpital przeprosił pana Tomasza za utrudnienia i kłopoty związane z dojazdem do Zgorzelca i zaproponował leczenie w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu. - Szpitale kliniczne dysponują bezpieczniejszą metodą operacji lasero- bądź elektrochirurgii. Przesunięcie terminu nie stanowi narażenia utraty zdrowia pacjenta - tłumaczy dr Dariusz Zatoński, ordynator Oddziału Otolaryngologii w szpitalu w Zgorzelcu.

Tomasz Szczegielniak nie był operowany z powodu przerostu migdałków, języka, języczka podniebiennego, wysychania błony śluzowej jamy ustnej, a także znacznej nadwagi i otyłości szyjnej.

- Przeprowadzenie zabiegu w takiej sytuacji niesie ze sobą znacznie większe ryzyko powikłań niż w typowych przypadkach. Może także zagrażać życiu. Kierowaliśmy się wyłącznie dobrem pacjenta - dodaje dr Zatoński.
Okazuje się jednak, że przypadek pana Szczegielniaka nie jest odosobniony.

- Pacjentów można podzielić na dwie grupy: operowanych ze względów życiowych i tych, którzy mają zaplanowane zabiegi. Terminy tych drugich mogą być przesuwane. Na ortopedii dochodzi np. do zmian w przypadku wszczepień endoprotezy stawu kolanowego lub biodrowego, bo zbyt duża waga może spowodować komplikacje oraz spowolnić rehabilitację. Z drugiej strony niedawno nasi kardiochirurdzy operowali pacjentkę ważącą 230 kg. Jednak tutaj istniało zagrożenie życia - wyjaśnia Marzena Kasperska, rzeczniczka szpitala wojskowego z Wrocławia.

Leczenie osób otyłych to problem dużej wagi. Dlatego na stronie internetowej Rzecznika Praw Pacjenta znajduje się wykaz placówek, które są przystosowane do przyjęć chorych z nadwagą. I tak pacjenci ważący do 250 kg mogą wykonać rezonans magnetyczny w szpitalu na ul. Koszarowej we Wrocławiu. Z kolei w Jeleniej Górze znajdują się dwa aparaty do tomografii komputerowej dla pacjentów ważących do 220 i 270 kg. W szpitalu w Polanicy-Zdroju znajdziemy łóżko do 500 kg oraz wózek medyczny i stół operacyjny przystosowany do 490 kg. W sanatoriach w Sokołowsku znajdziemy 95 łóżek o nośności do 215 kg. W Zgorzelcu jest łóżko o nośności 250-300 kg, a w Wałbrzychu łóżko porodowe wytrzymujące obciążenia do 400 kg. - Kraków zainwestował w ambulanse bariatryczne dostosowane do transportu osób do 360 kg. Posiadają zautomatyzowane nosze z własnym systemem załadowczym. Przydałby się nam taki pojazd - przyznaje Andrzej Czyrek z wrocławskiego pogotowia ratunkowego.

Lekarze przypominają historię sprzed dwóch lat ze Świdnicy. Wówczas w szpitalu walczono o życie 47-letniego pacjenta, który chorował na niewydolność wielonarządową spowodowaną przez chorobliwą otyłość. Mężczyzna ważył 300 kg. Pacjent przeżył i dziś ma się dobrze.

Mniej szczęścia spotkało chorego z Bolkowa, który w 2011 r. zmarł w wyniku komplikacji związanych z otyłością. Mężczyzna ważył 300 kg.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska