Grodzisk Wielkopolski: Śledczy uznali, że brakuje dowodów na seks wychowanka poprawczaka z 14-latką

Łukasz Cieśla
Łukasz Cieśla
Czy w Zakładzie Poprawczym w Grodzisku Wlkp., podczas widzenia, doszło do seksu między trudnym wychowankiem i jego 14-letnią koleżanką? Tak mówili nam byli i obecnie pracownicy zakładu, jednak prokuratura sprawę umorzyła.

24 stycznia ubiegłego roku dwie nastolatki ze Śląska przyjechały na widzenie do grodziskiego poprawczaka. Zakład ma status placówki o zaostrzonym rygorze. Obie spędziły dwa dni w towarzystwie swoich bliskich kolegów. Jedynie w nocy – spały w jednym z pomieszczeń zakładu – były odizolowane od dwóch wychowanków.

Zanim sprawa domniemanego seksu między wychowankiem i 14-latką trafiła do prokuratury, oboje umieszczali wspólne zdjęcia na Facebooku. Wynikało z nich, że są w bardzo bliskiej relacji.

O tym, że podczas widzenia rzekomo doszło między nimi do seksu, Ministerstwo Sprawiedliwości zostało powiadomione już w styczniu 2017 roku. Ale w sprawie niewiele się działo. Pracownicy komentowali później, że resort działał opieszale, bo ówczesny dyrektor zakładu Konrad Maciejaszak zapisał się do PiS. Z kolei dyrektor nie miał sobie niczego do zarzucenia.

Poprawczak w Grodzisku Wlkp.: monitoring znika po 70 dniach

Dopiero we wrześniu 2017 roku kilku zwolnionych pracowników złożyło doniesienie do prokuratury. Sprawą zainteresował się również „Głos Wielkopolski”. W zeszłym roku pracownicy, zarówno ci zwolnieni, jak i wciąż zatrudnieni, mówili nam, że w ich ocenie doszło do seksu wychowanka z 14-latką. A seks z osobą poniżej 15 lat jest przestępstwem.

- Ich narządów nie było widać, bo byli pod kocem. Ale to, co było widać na monitoringu, wskazywało, że doszło między nimi do seksu. Jak ktoś szedł sprawdzić co robią, słyszeli wcześniej kroki na korytarzu. Wtedy przestawali. Tego ich „widzenia” ostatecznie nikt nie przerwał, bo powiedziano, że dyrektor wyraził zgodę, by widzieli się sam na sam

– opowiadali nam pracownicy grodziskiego poprawczaka.

Z kolei dyrektor Konrad Maciejaszek najpierw, wbrew faktom, twierdził, że obie dziewczyny nie spały na terenie poprawczaka. Zapewniał też, że 14-letnia dziewczyna mogła być w zakładzie bez opieki rodziców. Potem dodał, że dziewczynka miała pisemną zgodę matki, ale nam jej nie pokazał. Zapewniał, że nikt nie alarmował ws. rzekomego seksu wychowanka z 14-latką.

CZYTAJ WIĘCEJ:
Seks w grodziskim poprawczaku: Byli pracownicy zawiadomili prokuraturę

Po kilku miesiącach śledztwa, pod koniec kwietnia, grodziska policja umorzyła śledztwo. Decyzję zaakceptowała miejscowa prokuratura, która nadzorowała sprawę. Śledczy badali dwa wątki: doprowadzenie 14-latki przez wychowanka do obcowania płciowego oraz niedopełnienie obowiązków przez pracowników poprawczaka, którzy dopuścili do takiej wizyty.

W obu wątkach śledczy uznali, że „brakuje danych dostatecznie uzasadniających popełnienie przestępstwa”.

Przede wszystkim brakowało monitoringu z 24-25 stycznia 2017 roku, gdy dwie nastolatki ze Śląska przebywały w zakładzie. Gdy 9 miesięcy po widzeniu wszczęto śledztwo, okazało się, że monitoring jest przechowywany przez 70 dni. Przesłuchano też wychowanka i jego koleżankę. Oboje zaprzeczyli, by uprawiali seks.

Seks w poprawczaku: co zeznali pracownicy zakładu w Grodzisku Wlkp.?

Prokuratura przekonuje również, że funkcjonariusze zakładu nie potwierdzili, by podczas widzeń doszło do niepokojących zdarzeń. Co istotne, samym funkcjonariuszom groziły konsekwencje, gdyby okazało się, że 14-latka jednak uprawiała seks z wychowankiem. Mogliby usłyszeć zarzuty niedopełnienia obowiązków służbowych.

- Wiem, że kilku z nas, w tym ja, zeznało, że naszym zdaniem doszło do seksu. Może jednak kilku innych funkcjonariuszy zeznało co innego, bo bali się konsekwencji, w tym utraty pracy w zakładzie

– mówi nam jeden z byłych pracowników zakładu.

Grodzisk Wielkopolski: Śledczy uznali, że brakuje dowodów na seks wychowanka poprawczaka z 14-latką
Anna Wyrwa-Sadowska

Śledczy z Grodziska Wlkp. opierają się także na protokole kontroli z Ministerstwa Sprawiedliwości, którą przeprowadzono 9 miesięcy po zdarzeniu. Resort także nie wykazał, by doszło do seksu. Kontrola wykazała jednak nieprzestrzeganie procedur ws. widzeń oraz błędy w dokumentacji.

Przypomnijmy, że gdy sprawa nocowania nastolatek w poprawczaku wyszła na jaw, Ministerstwo Sprawiedliwości zawiesiło dyrektora Maciejaszka. Po pewnym czasie jego stanowisko zajął pracownik poznańskiego poprawczaka. Sam Maciejszek wrócił jednak do Grodziska Wlkp. jako wychowawca.

Wychowanek, który miał uprawiać seks z 14-latką, już wiele miesięcy temu został przeniesiony do poprawczaka w Trzemesznie. Także tam chciał widzenia sam na sam ze swoją koleżanką ze Śląska. Jednak dyrektor zakładu w Trzemesznie kategorycznie odmówił. Stwierdził, że takie widzenia, w przeciwieństwa do praktyk w Grodzisku Wlkp., mogą się odbywać tylko w obecności osoby dorosłej.

Zakład w Grodzisku Wlkp.: dziwne delegacje dyrektora Maciejaszka

W 2015 roku MS kontrolowało podróże służbowe dyrektora i innych osób z zakładu. Powodem były skargi, które wpływały do resortu. Okazało się, że w zakładzie nie było żadnych wewnętrznych zasad korzystania z aut służbowych.

W 20 kartach wyjazdów na 116 skontrolowanych nie wpisano trasy, którą pokonywał samochód służbowy. W 77 kartach brakowało godzin wyjazdu i powrotu do zakładu. W 35 kartach stwierdzono najczęśniej znacznie zawyżony przebieg kilemtrów w stosunku do wykazanej trasy przejazdu. W jednym przypadku, zdaniem kontrolującego, podróż dyrektora Maciejaszka miała zawyżony przebieg o 282 km. Inne delegacje też miały znacznie zawyżoną kilometrówkę.

ZOBACZ TAKŻE:
Afera w grodziskim poprawczaku: Dyrektora z PiS broni ... historyk z PiS

Kolejne nieprawidłowości - np. delegacje z Grodziska Wlkp. do Warszawy raz liczyły 710 km, innym razem aż 1070 km. Wyjazdy do Poznania miały przedział od 96 km do 179 km. Poza tym w styczniu 2015 roku dyrektor Maciejaszek miał wezwania do sądu we Wrocławiu na godzinę 9.00. Wyjechał dzień wcześniej, nocował we Wrocławiu, choć do tego miasta miał 155 km. Dyrektor tłumaczył, że wyjechał dzień wcześniej z powodu złych warunków drogowych.

Zastrzeżeń ministerstwa było więcej. Protokół kontroli wyjazdów służbowych dostępny jest w internecie. Kontrola zakończyła się wytycznymi dla władz zakładu

Przedstawiciele grodziskiego poprawczaka podkreślali podczas kontroli, że żadne przepisy nie nakazywały wypełnienia kart drogowych. Twierdzili też, że czasami jechali w delegacje trasami innymi niż te wskazywane przez wyszukiwarki internetowe. M.in. z tego faktu miały wynikać rozbieżności w kilometrach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl