[Gość MUZOtok] Marta Gałuszewska, laureatka The Voice of Poland, opowiada o karierze muzycznej. Utwór “Nie mów mi nie” jest hitem

Jesienią 2017 roku twoje życie się zmieniło...
Nie ukrywam, że bardzo.

Jak sobie radzisz?
Całkiem nieźle, pomimo że mam mocno napięty grafik. Chociaż w sumie to całe życie jestem na niedoczasie (śmiech). Teraz też tak jest, tylko wszystko kręci się wokół muzyki. Jest super.

Czyli to co robiłaś, co planowałaś robić, właśnie realizujesz?
Dokładnie. Na razie idzie dobrze i mam nadzieję, że tak zostanie. Jestem mocno zalatana ale bardzo mi się to podoba.

Czego nauczył ciebie udział w tak dużym programie, w tak wielkiej produkcji jak The Voice of Poland?
Taki program na pewno uczy obycia na scenie i pracy z kamerami. To zupełnie coś innego niż granie na ulicy czy w lokalach. Do tego dochodzi nauka umiejętności pracy nie tylko indywidualnej, ale też wbrew pozorom grupowej. Trzeba się zgrać z innymi. Tak całkiem szczerze to bardzo się zżyłam z innymi uczestnikami programu.

To zżycie się z innymi uczestnikami nie było udawane?
Nie, absolutnie! Do tej pory mamy ze sobą kontakt. Jak tylko ktoś przyjeżdża do Warszawy, zawsze daje znać i próbujemy się spotkać. Bardzo dobrze się przypadkiem dobraliśmy (śmiech).

Kliknij. Tu znajdziesz wszystkie informacje o talk-show MUZOtok

Co było dla ciebie największym wyzwaniem w trakcie programu?
Najtrudniejszy był chyba dla mnie etap bitew. Przede wszystkim dlatego, że musiałam w pewien sposób rywalizować z Dominiką Chmielińską, a bardzo się polubiłyśmy. Na początku ucieszyłyśmy się, że będziemy razem śpiewać. Potraktowałyśmy to jako współpracę. W pewnym momencie jednak uświadomiłyśmy sobie, że nie ma takiego scenariusza, w którym po tym etapie byłybyśmy dalej w jednej grupie. A poza bitwą? Najgorsze było to, że program się skończył. Jak dla mnie mógłby wciąż trwać. Tęsknię za ludźmi i całym tym zamieszaniem.

Zapamiętałem ciebie z wykonania utworu “Don’t poison Your heart” wykonanego w duecie z Michałem Szpakiem, trenerem w programie.
Michał Szpak jest cudownym trenerem, co zawsze powtarzam. Naprawdę wie, co robi, a wokalnie jest nie do pobicia. Pamiętam, że podczas The Voice widzowie zapytali mnie w jednym z odcinków z kim chciałabym zaśpiewać. Oczywiście, że moją odpowiedzią był Michał! Jak widać marzenia się spełniają – w kolejnym odcinku wykonałam z nim jego nowy singiel.

Talent show już masz za sobą. Jeszcze raz gratulacje. Ale trzeba działać. Możemy posłuchać twoich utworów: “Why don’t we go”. To wersja angielska utworu “Nie mów mi nie”. Dużo Marty w stacjach radiowych...
No właśnie wiem, jestem w szoku! To pierwszy mój singiel, nie spodziewałam się, że się tak rozprzestrzeni. Mój brat się śmieje, że boi się otworzyć lodówkę, bo jestem wszędzie. Trochę ma racji, ale ja naprawdę nie próbuję nikomu uprzykrzyć życia (śmiech). Najbardziej się cieszę z tego, że ukazała się też wersja angielska „Nie mów mi nie”. To tak naprawdę oryginalna wersja tej piosenki. No i w „Why Don’t We Go” tekst jest w całości mój, więc tym bardziej liczyłam na to, że uda mi się podzielić nim z ludźmi.

Wideoklip jest taneczny. Lubisz taki rodzaj obrazów?
Bardzo mi się podobają kolory w obydwu teledyskach. No i energia! Taniec jej tylko dodaje.

Kiedy posłuchamy płyty Marty Gałuszewskiej?
Sama bym chciała posłuchać jej jak najszybciej! (śmiech) Przyznam, że udział w Eurowizji namieszał mi trochę w planach. Ale oczywiście wciąż w każdej wolnej chwili pracujemy z producentami, szukamy dźwięków i inspiracji. Mamy już kilka pomysłów, ale jeszcze nie pokazujemy ich publicznie. Musimy najpierw zebrać materiał, wybrać najlepsze numery, a dopiero potem zaprezentować je słuchaczom.

Łatwo się tworzy piosenki? Pytam bo sam nigdy żadnej nie napisałem.
To zależy z kim się pracuje. Był taki moment, że pisałam sama dla siebie, o piątej rano z gitarą, na której zresztą średnio umiem grać (śmiech).

O piątej rano?
Ja trochę żyję w innej strefie czasowej. Często chodzę spać o wcześnie rano, a potem śpię do południa. Wracając co tworzenia - czasem bywało też tak, że ktoś podesłał mi jakiś instrumental, ja dogrywałam do tego moje pomysły. Teraz mam okazję pracować z producentami, tworząc tu i teraz, na zasadzie burzy mózgów. Nigdy nie myślałam, że umiem tak pracować. Jest niesamowicie.

Takie tendencje są widoczne. Praca w zespole. Tak lubisz.
Przy takiej pracy są totalnie inne pomysły. Ja bym nie wpadła na to co oni robią, oni być może nie wymyśliliby tego co ja dodaję.

Ale masz siłę przekonywania? Umiesz postawić na swoim, czy raczej dajesz się przekonać?
Jeśli mam konkretny pomysł, dzielę się nim. Ale jestem otwarta na konstruktywną krytykę i zmiany.

Nie jesteś kłótliwa?
Nie, raczej nie. Ja wolę współpracować niż się kłócić. Musi mi ktoś naprawdę mocno zaleźć za skórę, żebym podjęła temat. To się na szczęście bardzo rzadko zdarza.

Mówiąc o muzyce, to chciałbym się na jakiś koncert Marty Gałuszewskiej wybrać…
Ja też bym się chętnie wybrała! (śmiech)

To się umówimy i pójdziemy razem (śmiech).
Ok. Na razie trzeba mieć repertuar, żeby mieć co grać na żywo. Ale nie mogę się już doczekać koncertów. Brakuje mi kontaktu z publicznością. Proszę Was o jeszcze chwilę cierpliwości. Zrobię co mogę, by koncerty odbyły się jak najszybciej.

Rozmowa z Martą Gałuszewską w "Polska Cafe"