Gorzów Wlkp. Wydarzenia Gorzowskie 1982 r.: historia i relacje świadków, zdjęcia, obchody z inscenizacją historyczną i koncertem Perfectu

Zbigniew Borek
Zdjęcie gorzowianina Ireneusza Grzegolca. – Zdjęcia robiłem z mieszkania moich rodziców w bloku przy ul. Wodnej, na trzecim piętrze, nad ówczesnym barem mlecznym Agata, tuż obok katedry. Najpierw fotografowałem z otwartego okna, ale gdy sąsiadowi pod nami strzelili do mieszkania święcę dymną, bo wykrzykiwał do milicji i ZOMO, że są gestapowcami, schowałem się za firankę i dalej pstrykałem  - opowiada Ireneusz Grzegolec, wówczas student trzeciego  roku Wyższej Szkoły Inżynierskiej w Zielonej Górze.
Zdjęcie gorzowianina Ireneusza Grzegolca. – Zdjęcia robiłem z mieszkania moich rodziców w bloku przy ul. Wodnej, na trzecim piętrze, nad ówczesnym barem mlecznym Agata, tuż obok katedry. Najpierw fotografowałem z otwartego okna, ale gdy sąsiadowi pod nami strzelili do mieszkania święcę dymną, bo wykrzykiwał do milicji i ZOMO, że są gestapowcami, schowałem się za firankę i dalej pstrykałem - opowiada Ireneusz Grzegolec, wówczas student trzeciego roku Wyższej Szkoły Inżynierskiej w Zielonej Górze. fot. Ireneusz Grzegolec
31 sierpnia 1982 r. na ulice centrum Gorzowa wyszło 5 tys. ludzi. To była największa demonstracja przeciwko stanowi wojennemu w regionie i jedna z największych w Polsce.

Cztery wojskowe orliki przeleciały w sobotę 31 sierpnia 2019 r. nad centrum Gorzowa, żeby uczcić 37. rocznicę Wydarzeń Gorzowskich. Orlik to szkolno-treningowy samolot śmigłowy przeznaczony do szkolenia wojskowych pilotów. Nad Gorzowem przeleciał po rocznicowej mszy św. w katedrze. Na Starym Rynku kompania honorowa Wojska Polskiego odda salwę honorową (szczegóły programu niżej).

Lista osób, którym w piątek 30 sierpnia wręczono odznaczenia:
Krzyż Wolności i Solidarności:

  • Beigier Margaretta Elżbieta
  • Doruch Janusz Andrzej
  • Fabrycki Robert
  • Grządko Marek Jacek
  • Kamrad Andrzej
  • Mleczak Mariusz Antoni
  • Orzechowski Artur Andrzej
  • Popiel Magdalena Maria
  • Raczycki-Sieniawski Adam
  • Tuczyński Adam Lech
  • Wachol Jarosław Dariusz
  • Żmijski Zbigniew – pośmiertnie

Medale 100-lecia Odzyskania Niepodległości:

  • Jerzy Skrzypczyński
  • Zbigniew Bodnar

Wcześniej poznaliśmy już wizualizację znaczka pocztowego i karty wydanych na okoliczność obchodów rocznicy 31 sierpnia 1982 r. Obchody trwały trzy dni. W piątek 30 sierpnia o 12.10 w auli Elektrociepłowni Gorzów Wlkp. (ul. Energetyków 6) był wykłąd historyczny prof. Dariusza Rymara, wyświetlono film "Opór" w reżyserii Wojciecha Turczyńskiego, wręczono odznaczenia państwowe, był też występ aktorów Teatru im. Juliusza Osterwy.
W sobotę 31 sierpnia o 10.00 na Starym Rynku odprawiona została msza polowa, o 11.30 był uroczysty apel z ceremoniałem wojskowym, a następnie złożono kwiatów pod Białym Krzyżem Solidarności. Skwer u zbiegu ulic: Chrobrego i Sikorskiego dostał oficjalnie nazwę: "Skwer 31 Sierpnia 1982 r.". (Przypomnijmy: sprawa nadania skwerowi w centrum nazwy wzbudziła sporą dyskusję. Radny PiS Tomasz Rafalski chciał, by temu miejscu nazwać nazwę: skwer Wydarzeń Gorzowskich 1982. Ostatecznie jego poprawka nie przeszła. Za nową nazwą: Skwer 31 Sierpnia 1982 r., zagłosowało 15 radnych). Była też rekonstrukcja historyczna przedstawiająca demonstrację i koncert „Klęska, Walka, Chwała” w wykonaniu Orkiestry Wojskowej z Żagania. Obchody w ten weekend zakończył koncert zespołu Perfect w niedzielę 1 września o 20.00 w amfiteatrze. W ramach obchodów zaplanowano także zorganizowaną przez ZHR grę miejska i 21. Bieg Solidarności (szczegóły programu obchodów w 2019 r. niżej).

Wracamy do historii

Przebieg wydarzeń z 31 sierpnia 1982 r. opisał prof. Dariusz A. Rymar, dyrektor Archiwum Państwowego w Gorzowie Wlkp., w publikacji „Droga do 31 sierpnia 1982 roku” (to część pracy zbiorowej z 2007 r. „Przeciwko stanowi wojennemu. Zajścia 31 sierpnia 1982 roku w Gorzowie Wielkopolskim”). Czytamy w niej, że gorzowska RKW (Regionalna Komisja Wykonawcza, rządziła podziemną Solidarnością – przyp. red. GL) wzywała do wzięcia udziału w demonstracji. W specjalnym oświadczeniu pisała: „Dziś w dwa lata od pamiętnych wydarzeń sierpniowych znów musimy walczyć o nasze prawa, które nam wydarto w grudniową noc. Nie godzimy się być niewolnikami! Drugą rocznicę sierpnia 1980 roku uczcimy więc wykazaniem naszego uporu i niezłomnej woli zwycięstwa w walce o podstawowe prawa ludzkie i obywatelskie”.
ZOBACZ FILM - WYDARZENIA GORZOWSKIE

Z analizy prof. Rymara można się dowiedzieć, że władze początkowo bagatelizowały wezwania opozycji do protestu 31 sierpnia 1982 r.. „Mimo odnajdywanych w różnych miejscach ulotek zawierających apele o uczestnictwo w demonstracji nic nie zdawało się zapowiadać, iż rzeczywiście przybierze ona groźne rozmiary. Niewielkie 200-300 osobowe zgromadzenia nie były już wówczas w Gorzowie czymś wyjątkowym. Przypuszczano być może, że i 31 sierpnia demonstracja przybierze co najwyżej takie rozmiary jak poprzednie” – pisze Rymar. –„Rano 31 sierpnia aktyw partyjny informował o spokoju panującym w zakładach pracy. O godz. 8.00 obserwowano wnoszenie na teren Stilonu wiązanek kwiatów. Gorzowski KW PZPR (Komitet Wojewódzki Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, „przewodniej siły narodu”, jak ją nazywano w minionym ustroju – przyp. red. GL) informował, iż zakłady pracują normalnie, istnieje jednak duże prawdopodobieństwo demonstracji pod gorzowską katedrą po godzinach pracy”.

Co wydarzyło się 31 sierpnia 1982 r. w Gorzowie: ustalenia historyka

Z publikacji prof. Rymara:
„31 sierpnia około godziny 13.30 w okolicach pod katedrą zaczął się zbierać tłum. Jego liczebność w szczytowym momencie szacowano na 5 tysięcy . Liczba ludzi szybko wzrastała, a w pobliżu katedry zatrzymywały się spore grupy ciekawskich. Zebrani nie tamowali ruchu kołowego. Odśpiewano „Mazurek Dąbrowskiego”, „Boże coś Polskę...” oraz „Rotę”.

Z czasem ze zbiorowiska zaczęły płynąć wrogie władzom okrzyki. Wygwizdywano milicjantów, którzy wyłapywali uczestników zgromadzenia. Wznoszono okrzyki „Wolność”, „Sprawiedliwość”, „Polska nasza!”, „Solidarność” „Leszek, Leszek”

MO przez megafony wzywała do rozejścia się, informując, iż zbiegowisko jest nielegalne. Ponieważ to nie skutkowało, a ludzi nadal przybywało, Wojewódzki Komitet Obrony podjął decyzję o użyciu siły w celu rozproszenia demonstracji (nie zachowały się materiały WKO z 31 sierpnia, choć wiadomo, że odbyło się jego posiedzenie).

O godzinie 17.30 siły porządkowe przystąpiły do akcji, w której użyto gazów łzawiących i armatek wodnych (funkcjonariuszom MO zakazano zabrania ze sobą broni palnej). Kolumna milicyjna wspierana oddziałami ROMO i zapewne ZOMO, na czele z armatką wodną, przybyła od strony ul. Dzieci Wrzesińskich. Milicjanci rozwinięci w tyralierę uderzyli w kierunku na katedrę. W trakcie ataku kilka granatów z gazem wpadło do katedry, po drodze uszkadzając jeden z witraży.

Siły porządkowe używały armatki wodnej i gazu łzawiącego. Zdjęcie z archiwum Zbigniew Bodnara
Siły porządkowe używały armatki wodnej i gazu łzawiącego. Zdjęcie z archiwum Zbigniew Bodnara fot. archiwum Zbigniew Bodnara

Tłum spod katedry został rozbity na kilka mniejszych grup, które przemieściły się w różne rejony miasta. Jedna z nich dotarła pod budynek KW PZPR, który zaatakowała kamieniami, wybito kilka szyb. Ta sama grupa zepchnięta w kierunku kina „Muza” w jego pobliżu zbudowała barykadę. Inna grupa cofnęła się w kierunku ul. Dąbrowskiego, Chrobrego i 30 Stycznia, gdzie także zbudowano barykady. Zapewne część tej samej grupy później zaatakowała gmach Sądu Wojewódzkiego.
Około godz. 18.15 śródmieście było opróżnione z demonstrantów, a walki przeniosły się w rejon ul. Chrobrego, Dąbrowskiego, Armii Polskiej i ronda przy ul. Kosynierów Gdyńskich, gdzie stanęły barykady zbudowane z płyt chodnikowych. Starcia miały miejsce także w okolicach ulic Mickiewicza, placu Grunwaldzkiego i parku Słowiańskiego. Według niektórych źródeł pojawiły się także butelki z benzyną. Jeszcze po godzinie dziesiątej wieczorem słychać było detonacje granatów i petard”.

Wydarzenia Gorzowskie z 31 sierpnia 1982 r. widziane oczami świadków

- Gorzów wykazał się wtedy odwagą - mówi Ireneusz Grzegolec o Wydarzeniach Gorzowskich, których był świadkiem 31 sierpnia 1982 r. To była druga rocznica Porozumień Sierpniowych z 1980 r. między ówczesnymi komunistycznymi władzami PRL a Solidarnością, pierwszym wolnym związkiem zawodowym w powojennych dziejach Polski. – Dla mnie Porozumienia Sierpniowe to była perspektywa wyjazdu na zachód, dalej niż do NRD czy Czechosłowacji. Swoboda podróżowania była jednym z 21 postulatów Porozumień Sierpniowych. Oprócz tego jednym z postulatów była wolność słowa, zniesienie pracujących sobót. Wszyscy z wypiekami na twarzy oglądaliśmy, jak 31 sierpnia 1980 r. Lech Wałęsa podpisywał je ogromnym długopisem – wspomina Ireneusz Grzegolec w rozmowie z „Gazetą Lubuską” z 2017 r.

Gdy 31 sierpnia 1982 r. w Gorzowie odbywała się demonstracja w drugą rocznicę Porozumień Sierpniowych, Grzegolec był studentem trzeciego roku Wyższej Szkoły Inżynierskiej w Zielonej Górze. - Dowiedziałem się o demonstracji z ulotek – opowiada. - Kolportował je mój kolega. Część ulotek schował je na dachu bloku przy ul. Wodnej, gdzie mieszkaliśmy (kilkadziesiąt metrów od katedry - dop. red. GL). Zacząłem je roznosić, ale gdy poszedłem w okolice Warty i zobaczyłem chyba z dziesięć wozów opancerzonych i pełno zomowców, wyrzuciłem te ulotki i już więcej z nimi nie chodziłem.

Ireneusz Grzegorzele zrobił bardzo dużo zdjęć demonstracji i tego, jak ówczesne siły porządkowe ją pacyfikowały (zobacz w naszej galerii). - Początkowo wyszedłem z domu i nawet chodziłem z tłumem, który zebrał się przy katedrze. Przyszło tam kilka tysięcy ludzi. Ludzie wznosili ręce w geście solidarności i wolności, śpiewali pieśni religijne, ale było spokojnie, wszyscy stali na chodnikach. Myśląc, że wszystko zakończy się szczęśliwie, wróciłem do domu. Wtedy usłyszałem huki. Przez okno z trzeciego piętra zacząłem więc robić zdjęcia – opowiada. - Milicja i ZOMO przemieściła demonstrantów w kierunku ówczesnego kina Słońce przy ul. Chrobrego (dziś klub Studio, około 300 metrów od katedry – dop. red. GL). Szpaler policjantów wraz z wozami spychał ludzi w tamtym kierunku. Używali przy tym gazu łzawiącego.

Zdjęcie gorzowianina Ireneusza Grzegolca. – Zdjęcia robiłem z mieszkania moich rodziców w bloku przy ul. Wodnej, na trzecim piętrze, nad ówczesnym barem
Zdjęcie gorzowianina Ireneusza Grzegolca. – Zdjęcia robiłem z mieszkania moich rodziców w bloku przy ul. Wodnej, na trzecim piętrze, nad ówczesnym barem mlecznym Agata, tuż obok katedry. Najpierw fotografowałem z otwartego okna, ale gdy sąsiadowi pod nami strzelili do mieszkania święcę dymną, bo wykrzykiwał do milicji i ZOMO, że są gestapowcami, schowałem się za firankę i dalej pstrykałem - opowiada Ireneusz Grzegolec, wówczas student trzeciego roku Wyższej Szkoły Inżynierskiej w Zielonej Górze.

fot. Irenesz Grzegolec

Były momenty, że tak było zadymione, iż nawet demonstrantów nie było widać. Jeden z moich sąsiadów krzyczał do milicjantów: „Gestapo”. W kierunku naszego bloku wystrzelił świecę dymną. Trafiła ona do jego pokoju. Przez dwa tygodnie czuliśmy jej zapach na klatce schodowej. Zastanawialiśmy się nawet, czy zomowcy jakichś psychotropów nie biorą, bo czy to normalne, że swoi do swoich strzelają? – wspomina Ireneusz Grzegolec

Gorzów na tle innych miast w Polsce wykazał się odwagą. Była więc satysfakcja z tego, że nasze miasto się nie poddaje - mówi Ireneusz Grzegolec

Ze świadkami tamtych wydarzeń rozmawiał gorzowski historyk, prof. Dariusz A. Rymar. W 2007 r. jeden z nich, wówczas oficer zawodowy wojska, pragnący zachować anonimowość, tak wspominał Rymarowi to, co widział: „(…)Była godzina ok. 16-17 i zobaczyłem, że jeździ gazik wojskowy i operatorzy filmują zebranych przy katedrze. Wówczas rozległy się okrzyki „Gestapo, gestapo!” Przy fontannie stała grupa ZOMO z granatami łzawiącymi. Obok stał komendant MO Kosiorowski, dalej stała buda na samochodzie marki star, tak zwana więźniarka, ktoś przez megafon nadawał wezwanie do rozejścia się. Następnie od strony Urzędu Miejskiego nadeszła grupa ZOMO-wców z tarczami, w hełmach i zbliżali się do katedry. ZOMO-wcy zaczęli wystrzeliwać granaty. Trochę to dziwnie wyglądało, tak jakby byli słabo wyszkoleni albo zdenerwowani, bo wystrzeliwali te granaty w ten sposób, że nie odczekali czasu, aż lont zacznie się dobrze palić, tak aby po wystrzeleniu eksplodował wśród zebranych tylko strzelali od razu po podpaleniu. A zebrani pod katedrą te granaty odrzucali i zamiast zebrani płakać, to płakali ZOMO-wcy. Następnie nadjechał wóz bojowy do polewania wodą. To co zobaczyłem było straszne. Gdy polewaczka zbliżyła się do ludzi ktoś krzyknął: „Na kolana!” Wszyscy uklękli i zaczęło się polewanie. To było straszne bo to ciśnienie wody ogromne. Zaczęły się tworzyć grupki ludzi rzucających kamieniami w kierunku ZOMO-wców. Widziałem jak przewrócono jakiś pojazd milicyjny na ul. Sikorskiego. Tam też zaczęto zrywać bruk i z ławek robić barykadę aby nie mogły przejechać pojazdy milicyjne. Podobnie było na ul. Chrobrego. Próbowałem wydostać się stamtąd i pójść do domu. Cofnąłem się i poszedłem na ul. Obotrycką. Tam znów natknąłem się na polewaczkę, która jeździła Obotrycką i ulicami sąsiednimi.

Tam widziałem jak ojciec własnym ciałem osłonił sześcioletnie dziecko, a ciśnienie wody dosłownie rzuciło go na ziemię (…). Na drugi dzień poszedłem zobaczyć pobojowisko. Wciąż czuć było unoszący się gaz (…) - wspomina oficer zawodowy wojska

Z kolei Krzysztof Gonerski, wtedy uczeń i pracownik Ursusa, w rozmowie z prof. Rymarem tak wspomina tamten dzień: „(…) Pod katedrą byłem przed 15.00. Większość ludzi stała, spotkałem tam paru kolegów. Stojąc w tłumie czułem wolność i solidarność. Wznoszono okrzyki: „Nie chcemy Wojciecha, chcemy Lecha”, „Leszek, Leszek”. Po 15.00 koło domu towarowego SDH zaczęło się koncentrować ZOMO. Zaczęły podjeżdżać stary, widać było, że się szykują do akcji. Po 16.00 musiałem opuścić manifestację i iść na kurs do LOK. Poszliśmy do LOK i w czasie przerwy w zajęciach wyszliśmy na papierosa i akurat wtedy zaczęło się rozpędzanie. Słychać było wystrzały granatów łzawiących. Po jakimś czasie wozy strażackie polewające ludzi zaczęły podjeżdżać w pobliże LOK-u, gdzie nabierały z Warty wodę. Wtedy widziałem jeden wóz strażacki, który miał powybijane szyby. Po zajęciach wracałem do domu na Zawarcie. Most był zablokowany przez milicję. Zawarcie całe było zakorkowane samochodami, bo nie przepuszczano żadnych samochodów do śródmieścia. Podobnie było z posiłkami milicyjnymi, które jechały z południa, a z powodu korka nie mogły się przebić. Na Zawarciu było pełno ludzi na ulicach komentujących zamieszki. Na drugi dzień koledzy, którzy uczestniczyli w zajściach opowiadali mi różne zdarzenia. Np. jeden z nich opowiadał o starszej pani, która tłukła płyty chodnikowe na mniejsze kawałki nadające się do rzucania i mówiła do młodszych: „Ja nie dam rady rzucać, ale chociaż wam pomogę i będę podawała kamienie”. Jeden z kolegów umiał daleko rzucać. Kiedy trafił w jakiś pojazd milicyjny ludzie bili mu brawo (…)”.

Bilans Wydarzeń Gorzowskich: zniszczenia, aresztowania, drakońskie wyroki i złamane życiorysy

„Wieczorem 31 sierpnia wprowadzono godzinę milicyjną od 20.00 do 5.00 dla młodzieży do lat 18 oraz od 22.00 do 5.00 dla pozostałych (zniesiono ją dopiero 20 września). Wprowadzono także zakaz sprzedaży alkoholu, zawieszono działalność rozrywkową oraz wyłączono telefoniczną łączność międzymiastową. Aresztowanych uczestników zajść doprowadzano przed kolegium ds. wykroczeń, które w trybie doraźnym wydawało wyroki. Kolegium rozpoczęło pracę ok. godziny osiemnastej 31 sierpnia. Do rana w trybie doraźnym osądzono ok. 40 osób. Kolegium orzekało i w dniach następnych” – pisał prof. Dariusz Aleksander Rymar w pracy zbiorowej „Przeciwko stanowi wojennemu. Zajścia 31 sierpnia 1982 roku w Gorzowie Wielkopolskim” z 2007 r.
I dalej: „Dokładny bilans zajść na obecnym etapie badań nie jest jeszcze znany. Straty materialne spowodowane zamieszkami oceniano na 3 mln złotych. Według oficjalnych danych w zajściach odniosło rany 5 uczestników, 24 funkcjonariuszy MO i 4 strażaków. Uszkodzono 14 pojazdów milicyjnych i 2 wozy strażackie”.

„Wygląd samochodu milicyjnego – armatki wodnej po jej obrzuceniu kamieniami” – tak brzmi podpis pod zdjęciami, które były w aktach Służby Bezpieczeństwa.
„Wygląd samochodu milicyjnego – armatki wodnej po jej obrzuceniu kamieniami” – tak brzmi podpis pod zdjęciami, które były w aktach Służby Bezpieczeństwa. GL dotarła do nich w Instytucie Pamięci Narodowej.

„Różne źródła – czytamy w publikacji prof. Rymara - podają rozbieżne dane dotyczące osób represjonowanych w związku z zajściami. Dysponujemy dokładnymi danymi odnośnie skazanych przed gorzowskim Sądem Wojewódzkim. Wobec 30 osób skierowano akty oskarżenia do sądu. Wkrótce zapadły drakońskie wyroki – 26 osób z tej grupy zostało skazanych na kary pozbawienia wolności od 3 do 4 lat! 4 pozostałe osoby zostały uniewinnione. Wśród skazanych doliczono się trzech osób, które z pewnością nie brały udziału w zajściach! Osoby te zostały obciążone zeznaniami przez funkcjonariuszy służb porządkowych w celu ich wyeliminowania z życia publicznego bądź z zemsty” – pisał Rymar.

W jego publikacji czytamy też: „Gorzej jest z ustaleniem liczby skazanych przez kolegium ds. wykroczeń, gdyż nie zachowały się akta z tych rozpraw. Dokument milicyjny z grudnia 1982 roku mówi o 150 osobach ukaranych przed kolegium, z czego 125 karą grzywny i 15 aresztem. To samo źródło informuje, iż przeprowadzono 731 rozmów profilaktycznych z osobami wrogo ustosunkowanymi do obecnej rzeczywistości. Według danych Komitetu Wojewódzkiego PZPR z 1 września zatrzymano 127 osób dorosłych oraz 10 nieletnich. Liczbę 127 zatrzymanych podają także w oparciu o milicyjne materiały autorzy monografii o walkach ulicznych w PRL. Są to jednak dane dla 31 sierpnia, a wiadomo, iż zatrzymania miały miejsce jeszcze w następnych dniach. W teleksie z 3 września KW PZPR informował, iż do 2 września w związku z zajściami zatrzymano 182 osoby, z których 58 zwolniono. Chyba najbardziej pełne liczby podaje dokument, który powstał w gorzowskiej Prokuraturze Rejonowej. Według niego łączna liczba skazanych przez kolegium wyniosła 202 osoby . Z kolei wg danych pochodzących z Urzędu Wojewódzkiego do 6 września kolegium zakończyło osądzanie uczestników zajść i rozpatrywało 94 sprawy z artykułu 50 (nieopuszczenie zbiegowiska) i ukarano: 11 osób aresztem (w tym jedną na 1 miesiąc, pięć na 2 miesiące i pięć na 3 miesiące); 83 grzywnami (w tym 79 z zamianą na areszt) oraz ukarano grzywnami 41 osób za nieprzestrzeganie godziny milicyjnej. Łącznie daje to 135 ukaranych w okresie 31 sierpnia – 6 września. Te ostatnie dane wydają się najbardziej dokładne. Być może informacja Prokuratury sporządzona na początku grudnia obejmuje także skazanych przed kolegium w okresie 7-20 września za nieprzestrzeganie godziny milicyjnej i stąd pochodzi różnica”.
„Interesujące są dane dotyczące składu społecznego, zawodowego i wieku zatrzymanych. Pod względem miejsca zatrudnienia przedstawiało się to następująco: „Stilon” – 19 osób, Zakłady Mechaniczne „Gorzów” – 3, „Silwana” – 3, „Stolbud” – 4, „Zremb” – 4, „Przemysłówka” – 5, Gorzowski Kombinat Budowlany – 8, Elektrociepłownia – 8, PKP – 2, inni – 58. Wśród zatrzymanych tylko 10 miało poniżej 17 lat, w wieku 17-20 lat – 32 osoby, 20-30 lat – 55 osób, 30-40 – 25 osób, ponad 40 lat – 15 osób. Jak wiec widać „wyrostki” (o tym, że w zajściach uczestniczyły wyrostki, mówiła ówczesna władza – przyp. red. GL) stanowiły co najwyżej 1/3 wszystkich zatrzymanych, a dominowały osoby w wieku 20-30 lat. Skład społeczny zatrzymanych przedstawiał się następująco: robotnicy – 60 osób, inteligencja – 38 oraz 3 rolników, 17 uczniów szkół średnich i 10 osób niepracujących. Wśród uczestników demonstracji znalazło się trzech gorzowskich radnych – członków PZPR, a także chirurg ze szpitala wojewódzkiego Marek Jaworucki i Jarosław Romański, którzy nie brali udziału w zajściach” – pisze Dariusz A. Rymar.

Tak z kolei pisał Janusz Jagiełłowicz, prokurator Instytutu Pamięci Narodowej w publikacji „Przeciwko stanowi wojennemu. Zajścia 31 sierpnia 1982 roku w Gorzowie Wielkopolskim”: „W związku z wydarzeniami pod gorzowską katedrą z dnia 31 sierpnia 1982 r. gorzowska prokuratura i sądy prowadziły: 17 postępowań karnych wobec łącznie 29 oskarżonych o:

  • czynną napaść na interweniujących funkcjonariuszy MO z ZOMO
  • znieważenie funkcjonariuszy MO
  • udział w zbiegowisku publicznym, którego uczestnicy wspólnymi siłami dopuszczają się gwałtownego zamachu na osobę lub mienie
  • publiczne nawoływanie do nieposłuszeństwa lub przeciwdziałania ustawodawstwu stanu wojennego (…)”

Janusz Jagiełłowicz zastrzegł jednak, że mogą to być dane niepełne. Ustalił też, że gorzowskie Kolegium ds. Wykroczeń skazało w tym czasie 16 osób za udział w tzw. zbiegowisku publicznym. „Bez wątpienia nie są to wszyscy skazani za te wykroczenia” – napisał Jagiełłowicz. Część akt tamtych spraw po prostu została „wybrakowana” albo zaginęła.

Jak opisuje Jagiełłowicz, większość procesów trwała jeden dzień, z reguły najwyżej kilka godzin. Jedynymi świadkami potwierdzającymi udział oskarżonych w zajściach przed katedrą byli funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa lub milicjanci, którzy pacyfikowali demonstrantów. W większości jako aktywnych uczestników zajść milicjanci i esbecy wskazywali działaczy Solidarności z wielkich fabryk ówczesnego Gorzowa: Silwany, Stilonu, Ursusa. Oskarżeni z kolei tłumaczyli, że albo nie wznosili „wrogich” okrzyków („precz z komuną”, uwolnić internowanych”, „niech żyje Solidarność”), albo byli tylko na mszy, czy koło katedry „tylko przechodzili” lub wręcz… ich tam nie było. „Wyjaśnienia tych osób, jak też powołanych przez nich świadków obrony, nie były w ogóle brane pod uwagę przez prokuratora lub skład orzekający sądu” – czytamy w opracowaniu Janusza Jagiełłowicza. – „We wszystkich tych sprawach, do których miałem dostęp, sąd uniewinnił tylko trzy osoby – pisze Jagiełłowicz. W jednym przypadku uniewinniono człowieka tylko z tego powodu, że miał brata bliźniaka, a funkcjonariusze nie potrafili ich odróżnić!

Wyjaśnienie wielu okoliczności sierpnia 1982 r. w Gorzowie jest utrudnione czy wręcz niemożliwe, bo na przełomie 1989 i 1990 r. jeden z wydziałów komendy wojewódzkiej milicji zniszczył wszystkie akta operacyjnego sprawdzenia i rozpoznania akcji SB pod kryptonimem „Powstanie”

Akcja "Powstanie" obejmowała co najmniej 130 osób wytypowanych jako prowodyrów zajść pod katedrą. Zniszczenia dokonano pod pretekstem braku ich „przydatności do działań operacyjnych”.

Z ustaleń Jagiełłowicza wynika, że zdecydowana większość oskarżonych została skazana w zaostrzonym trybie stanu wojennego na kary od 10 miesięcy do czterech lat pozbawienia wolności. I to bez jej zawieszenia. Po odbyciu, z reguły 1/3 kary – darowanej w drodze łaski przez Radę Państwa – osobom uznanym za najbardziej niebezpieczne SB proponowała paszport i wyjazd na Zachód bez prawa powrotu. Wielu z nich taką decyzję podjęło. W latach 1992-93, czyli już po upadku komunizmu, Sąd Najwyższy uchylił wyroki, które wydał Sąd Wojewódzki w Gorzowie, i uniewinnił oskarżonych od popełnienia zarzucanych im czynów. Niektórych esbeków, odpowiedzialnych za niesłuszne wyroki skazujące w sprawie udziału w Wydarzeniach Gorzowskich, IPN postawił przed sądem.

Z zeznań uczestników ówczesnych zajść wiadomo, że esbecy podczas przesłuchań grozili im nie tylko wieloletnim więzieniem, ale też tym, że „wyrzucą małżonka z pracy, a rodzinę pozbawią środków do życia” – byle tylko na piśmie przyznali się do winy i wskazali innych aktywnych uczestników demonstracji. Po wyrokach byli osadzani w ciężkich PRL-owskich więzieniach, np. w Rawiczu i Wronkach. Trafiali do jednej celi z kryminalistami, co – jak zauważa prokurator Jagiełłowicz – było dla ludzi zatrzymanych za udział w zajściach pod katedrą prawdziwym szokiem.

Niewinny człowiek oskarżony i skazany za udział w manifestacji z 1982 r. w Gorzowie

Marek Jaworucki, wówczas lekarz chirurg ze szpitala wojewódzkiego, został niesłusznie oskarżony i skazany za udział w demonstracji z 31 sierpnia 1982 r., w której w ogóle nie brał udziału… Tak wspominał o tym gorzowskiemu historykowi - prof. Aleksandrowi Rymarowi w 2007 r.: „O pierwszej w nocy (z 31 sierpnia na 1 września) przyszło czterech takich panów, włożyli nogę między drzwi, jeden błysnął legitymacją i powiedział, żebym wziął ciepłe rzeczy, „bo na pewno szybko w domu nie będę”. Jak mnie przywieźli na „dołki” na ul. Kosynierów Gdyńskich, to spotkałem tam tego pana płka Kosiorowskiego (którego kiedyś wcześniej opatrywałem), to udał, że mnie nie poznaje. Zresztą jak wszyscy inni. Jedyną pozytywną jednostką z milicjantów to był jeden człowiek, który był w jednostce obsługującej drogownictwo. On jako jedyny dał wiarę, że ja nie uczestniczyłem w rozróbach. A reszta, co tam... Zresztą wszystko zostało spreparowane później. W piwnicy komisariatu na Kosynierów jest taki podest, gdzie normalnie kazano leżeć 5 zatrzymanym. Ja musiałem leżeć razem z 11 innymi zatrzymanymi. Warunki sanitarne były tragiczne. 31 sierpnia byłem w okolicach tych różnych zajść z żoną i sąsiadami. Ale byłem takim uczestnikiem, który na to patrzył z dała. Ale władza uznała mnie za tego, który działał tam okrutnie. Ja myślę, że oni chcieli zastraszyć środowisko lekarskie tym moim zamknięciem.

Sądzili mnie razem z Romanem Pruszyńskim i Grzegorzem Kaźmierczakiem. Chyba byty dwie rozprawy. Mec. Wierchowicz zadziałał świetnie w sprawie Pruszyńskiego, który miał brata bliźniaka. I w ten sposób go wybronił. A my z Kaźmierczakiem dostaliśmy po 3 lata. Skazano nas na podstawie zeznań dwóch milicjantów. Prokurator Kopka miał też zdjęcia barykad, że ja tam niby byłem. Ale nie mieli zdjęcia mojej osoby. Świat się dla mnie skończył, kiedy dostałem 3 lata. Byłem przekonany, że nie wyjdę wcześniej z więzienia. Moja żona z panią Olgą Krzyżanowską (późniejszą wicemarszałek Sejmu), która była w takim komitecie prymasowskim w Warszawie, znalazły przepisy, które dają możliwość korzystania skazanemu z podręczników. Dzięki temu dali mi w więzieniu sporo podręczników medycznych. Dzięki temu mogłem w więzieniu się uczyć i to był jedyny plus tej sprawy. Siedziałem w więzieniach w Wawrowie, Międzyrzeczu, w Poznaniu na ul. Młyńskiej, aż w końcu trafiłem do Sieradza. Tam do mnie dojeżdżała żona. Zmuszano mnie do pracy i opatrywania współwięźniów. Jak ktoś się w nocy pociął, to ciągano mnie i nakazywano udzielanie pomocy. A normalnie, jak któremuś ze strażników przyszła na to ochota, to można było dostać kopniaka w tyłek, albo zostać zrzuconym ze schodów. W celi w Wawrowie byłem inwigilowany. Siedziałem razem z innym skazanym, a ten ciągle wypytywał mnie o różne szczegóły, aż któregoś dnia zniknął. Naczelnikiem zakładu w Wawrowie był nasz naprawdę dobry znajomy. Ale mimo to nie zgodził się na moje widzenie z żoną. U niego i wielu innych odruch człowieczeństwa gdzieś zniknął. Nagle wszyscy stali się sobie nieznani. Po wyjściu z więzienia po pół roku udzielałem schronienia Zbigniewowi Bełzowi. Kiedy wyjeżdżałem z Gorzowa, on u mnie mieszkał. Uważałem, że skoro jestem na warunkowym zwolnieniu, to nikomu nie przyjdzie do głowy szukanie go u mnie, bo przecież ryzykowałem odwieszeniem kary. Ale ja ludzkich odruchów nie straciłem”.

Gorzowski protest z 198 2 r. w skali kraju, protest biskupa

„Skala zajść z 31 sierpnia była wstrząsem dla władz – pisze prof. Aleksander Rymar w swojej pracy „Droga do 31 sierpnia 1982 roku”. - Choć demonstracja nie miała znaczenia dla układu sił, była dużą porażką propagandową rządzących. Gorzowski KW PZPR (Komitet Wojewódzki Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej – przyp. red. GL) był wyraźnie przybity i skonsternowany wielkością manifestacji. Do KW docierały sygnały od aparatu partyjnego domagające się surowych represji wobec „inspiratorów”, „organizatorów” i „aktywnych uczestników” zamieszek. Były nawet głosy domagające się wprowadzenia „stanu wojennego II stopnia”. Niewątpliwie sygnały te świadczyły o poczuciu bezsilności władz płynącej głównie z masowości wystąpienia po ośmiu miesiącach stanu wojennego okraszonego przecież licznymi represjami mającymi zastraszyć potencjalnych kontestatorów. Stąd też aby pomniejszyć znaczenie demonstracji, przyjęto interpretację, iż głównymi uczestnikami zajść była „młodzież”, „wyrostki” i „chuligani”. Taką linię zaprezentowała oficjalna propaganda (…). Zajścia zostały zdecydowanie potępione przez obóz władzy i koncesjonowane organizacje”.

Rymar pisze też: „Tuż po zajściach, 2 września, doszło do spotkania wojewody S. Nowaka i płka E. Kubiaka z biskupem W. Plutą i kanclerzem Kurii ks. W. Sygnatowiczem. Spotkanie przebiegało w nie najlepszej atmosferze, gdyż księża występowali z pozycji negacji dorobku Polski i całego systemu socjalistycznego oraz oskarżeń władz gorzowskich za incydenty uliczne – jak relacjonował to egzekutywie KW (Komitetu Wojewódzkiego PZPR – przyp. red. GL) wojewoda.

W kilka dni po tym spotkaniu gorzowski biskup wydał komunikat do wiernych, który wywołał dezaprobatę władz. Biskup w niezwykle ostrym tonie zarzucił siłom porządkowym „znieważenie katedry”, przeciwko czemu w swoim piśmie zaprotestował w sposób następujący:

  1. Rzucenie do wnętrza świątyni, gdzie było pełno wiernych, petardy z gazem łzawiącym. Fakt rzucenia widzieli m. in. księża będący w tym czasie w kościele.
  2. Rozbito petardami dwa bardzo drogie witraże katedry.
  3. Ponadto siły porządkowe usiłowały wyciągnąć niektórych ludzi z wnętrza katedry.

Powiadamiając o tym, wyrażamy protest przeciwko takim metodom postępowania i zarządzamy modlitwy przebłagalne – odśpiewanie suplikacji po głównej mszy świętej niedzielnej. Wzywamy do rozwagi i pokoju godnego Polaków i katolików, aby nie dopuścić do nieprzemyślanych zajść”.

Rymar pisał: „Biskupowi wyjaśniano, iż w trakcie zajść rzeczywiście mogła wpaść jakaś petarda do katedry, ale niekoniecznie musiał spowodować to funkcjonariusz sił porządkowych, gdyż równie dobrze mógł to zrobić któryś z demonstrantów. Dezawuowano również zniszczenia witraża, twierdząc, iż uszkodzeniu uległy jedynie „dwie małe szybki”. Zaprzeczano, iż ktoś z funkcjonariuszy MO wyciągał kogokolwiek z wnętrza katedry. Największe jednak oburzenie władz wzbudziło określenie „wielotysięczny lud”, jakiego użył bp Pluta w odniesieniu do manifestantów. W odpowiedzi zaznaczano, iż większość zgromadzonych pod katedrą stanowili „zwykli gapie”, zaś w starciach uczestniczyły grupy wyrostków, skutecznie podjudzanych przez reakcyjne elementy. Z charakterystyki zatrzymanych w czasie zajść wynika, że niemały odsetek stanowili pospolici kryminaliści”.

„Demonstracja z 31 sierpnia była najbardziej spektakularnym przejawem działalności opozycyjnej w okresie od wprowadzenia stanu wojennego aż do roku 1989. Z jednej strony ukazała słabość władz i poparcie dla Solidarności, z drugiej jednak strony okazało się, iż aparat przymusu, jakim dysponowały władze, był na tyle silny, iż bez trudu mógł sobie poradzić z jawnymi formami oporu. Nakładały się na to drakońskie wyroki na uczestników zajść. Spowodowały one zniechęcenie do jawnych form oporu, który od tej pory ograniczał się jedynie do stosunkowo nielicznych osób. Już w kilkanaście dni po demonstracji – 13 września – znów pod katedrą zebrało się ok. 200-300 osób, które jednak szybko się rozeszły” - pisze prof. Rymar.

Podkreśla też: „ 31 sierpnia 1982 r. manifestacje przeciwko stanowi wojennemu odbyły się aż w 66 miastach Polski. W skali kraju siły porządkowe zatrzymały za udział w nich 4 tys. osób, 150 milicjantów doznało obrażeń ciała, zaś ze strony manifestantów obrażenia odniosło 60 osób, w tym 15 od ran postrzałowych (cztery z nich zmarły). W samej Warszawie manifestowało 15 tys. osób, zaś obrażenia odniosło 15 przedstawicieli sił porządkowych. Była to największa akcja związku w okresie stanu wojennego – pisze prof. Dariusz A. Rymar, dyrektor Archiwum Państwowego w Gorzowie Wlkp., w publikacji „Droga do 31 sierpnia 1982 roku” (to część pracy zbiorowej z 2007 r. „Przeciwko stanowi wojennemu. Zajścia 31 sierpnia 1982 roku w Gorzowie Wielkopolskim”). - Bez względu na to, ilu było represjonowanych i tak skala zajść w Gorzowie była znaczna, skoro w Warszawie – mieście wielokrotnie większym – tego samego dnia manifestantów było 15 tys.”.

Wydarzenia gorzowskie: publikacje w mediach i książkowe, relacje autorów zdjęć

O Wydarzeniach Gorzowskich piszą na bieżąco media, w tym „Gazeta Lubuska” i nasze portale: gazetalubuska.pl i naszemiasto.pl. Dziennikarz Wojciech Turczyński z TVP3 Gorzów Wlkp. zrobił film „Opór. Gorzowski sierpień 1982”. Zbigniew Bodnar, dziennikarz Radia Zachód, przygotował 30-minutowy reportaż o 31 sierpnia 1982 r. „Nie było na to zgody” (najpewniej będzie można zdobyć płytę z reportażem podczas debaty historycznej, która odbędzie się 30 sierpnia 2019 r. o 17.00 w auli Akademii Jakuba z Paradyża przy ul. Chopina).

Wśród ważniejszych publikacji książkowych jest praca zbiorowa pod redakcją Małgorzaty Machałek i Dariusza A. Rymara: „Przeciwko stanowi wojennemu. Zajścia 31 sierpnia 1982 roku w Gorzowie Wielkopolskim” z sierpnia 2007 r. (prof. Rymar przygotowuje monografię poświęconą protestom sierpniowym w Gorzowie, która ma się ukazać w przyszłym roku).
Zarówno w sieci internetowej, jak i w druku można znaleźć dużo zdjęć z pamiętnej manifestacji 31 sierpnia 1982 r. w Gorzowie. „Gazeta Lubuska” wiele z nich już Czytelnikom i Internautom pokazywała, ale do niektórych dotarliśmy dopiero w tym roku (zobacz w galerii). Uporządkowaliśmy je także pod względem źródła pochodzenia i autorstwa (w niektórych przypadkach nie udało nam się go ustalić – jest to zaznaczone przy każdym zdjęciu; jeśli ktoś może nam w tym pomóc, prosimy o wiadomość na [email protected]). Zdjęcia zdobyliśmy od osób prywatnych (czytaj niżej), od Mariusza Zbanyszka, który prowadzi na Facebooku profil Gorzów Wczoraj, odnaleźliśmy je także w archiwum Instytutu Pamięci Narodowej. Możemy śmiało stwierdzić, że niektóre z nich nigdy wcześniej nie były publikowane. Są wśród nich zdjęcia z dokumentów organów ściągania, pokazujące – jak nazywała to bezpieka – zniszczenia wskutek wydarzeń, wykonane nazajutrz po wydarzeniach. Są także – a to w tamtych latach była rzadkość – fotografie kolorowe. „Gazeta Lubuska” rozmawiała z autorami zdjęć, którzy byli świadkami wydarzeń z 31 sierpnia 1982 r. w Gorzowie.

– Zdjęcia robiłem z mieszkania moich rodziców w bloku przy ul. Wodnej, na trzecim piętrze, nad ówczesnym barem mlecznym Agata (niemal dokładnie naprzeciwko katedry – przyp. red. GL). Moja mama do dziś tam mieszka. Najpierw fotografowałem z otwartego okna, ale gdy sąsiadowi pod nami strzelili do mieszkania święcę dymną, bo wykrzykiwał do milicji i ZOMO, że są gestapowcami, to schowałem się za firankę i dalej pstrykałem - opowiada Ireneusz Grzegolec, wówczas student trzeciego roku Wyższej Szkoły Inżynierskiej w Zielonej Górze.

Śmieje się, że gdyby ktoś w to wątpił, to oprócz zdjęć (zobacz w naszej galerii) ma dwóch świadków, w tym obecnego wojewodę Władysława Dajczaka, który wtedy był jego kolegą ze studiów. – Zapukał do drzwi naszego mieszkania z jeszcze jednym kolegą z uczelni, Markiem Sancewiczem, żeby się schronić i przeczekać „nawałnicę” przy katedrze. Od dymu i gazów obaj mieli już oczy czerwone jak króliki – wspomina Ireneusz Grzegolec, dziś pracownik Enei (- Od 36 lat w energetyce, cztery lata zostały mi do emerytury, pewnie więc już zostanę w firmie do końca – mówi z uśmiechem).

Zdjęcie gorzowianina Ryszarda Bronisza, który w czasie Wydarzeń Gorzowskich pracował w Społem, nad SDH-em (dla młodszych Czytelników: to budynek za fontanną,
Zdjęcie gorzowianina Ryszarda Bronisza, który w czasie Wydarzeń Gorzowskich pracował w Społem, nad SDH-em (dla młodszych Czytelników: to budynek za fontanną, patrząc od strony katedry, było w nim też Tesco – red.). Jako jeden z nielicznych, jeśli nie jedyny, zrobił wtedy zdjęcia kolorowe. – Zrobiłem ich sporo, ale do dziś zachowały się zaledwie trzy. - Widać na nich, jak tłum gromadzi się koło ówczesnego sklepu muzycznego i koło Białego Krzyża – mówi Ryszard Bronisz „Gazecie Lubuskiej”. fot. Ryszard Bronisz

- Pracowałem wtedy w Społem, nad SDH-em (dla młodszych Czytelników: to budynek za fontanną Paucksha, patrząc od strony katedry, było w nim też Tesco – przyp. red. GL). Miałem aparat, więc nie omieszkałem go wyciągnąć – wspomina Ryszard Bronisz. Jako jeden z nielicznych, jeśli nie jedyny, robił wtedy zdjęcia kolorowe. – Zrobiłem ich sporo. Po 15.00 jednak kazali nam iść z pracy do domu i nas przy tym pilnowali, musiałem więc aparat schować w służbowych segregatorach. A potem mnie ktoś sypnął, więc w obawie, żeby u mnie tych zdjęć nie znaleźli, gdzieś je schowałem. Na tyle dobrze, że… część zaginęła – opowiada Ryszard Bronisz. Zachowały się zaledwie trzy fotografie Ryszarda Bronisza (zobacz w naszej galerii). - Widać na nich, jak tłum gromadzi się koło ówczesnego sklepu muzycznego i koło Białego Krzyża – mówi Ryszard Bronisz.

Obchody rocznicy Wydarzeń Gorzowskich w 2019 r.: koncert Perfectu, inscenizacja historyczna, wizyta premiera

Z jednej strony historyczna inscenizacja, z drugiej koncert gwiazdy polskiej sceny – zespołu Perfect. Takie będą tegorocznego obchody 37. rocznicy Wydarzeń Sierpniowych.
O Wydarzeniach Gorzowskich sporo się w minionych latach mówiło i pisało, ale obchody po raz pierwszy będą miały tak bogatą oprawę. Wojewoda lubuski Władysław Dajczak powołał komitet organizacyjny (w składzie jest przedstawiciel GL) obchodów Wydarzeń Gorzowskich. Wojewoda wystosował też oficjalne zaproszenie do premiera Mateusza Morawieckiego o objęcie obchodów honorowym patronatem. Patronat został przyznany.

Taki był program obchodów Wydarzeń Gorzowskich w 2019 r.:

30 sierpnia 2019 r. (piątek)
Miejsce: miejsce PGE Energia Ciepła S.A, oddział Elektrociepłownia Gorzów Wlkp., ul. Energetyków 6 (aula)
Program:

  • 12.15 prezentacja filmu Wojciecha Turczyńskiego z TVP3 Gorzów Wlkp. „Opór. Gorzowski sierpień 1982”
  • 13.00-14.00 wykład prof. Dariusza Aleksandra Rymara, dyrektora Archiwum Państwowego w Gorzowie Wlkp. na temat Wydarzeń Gorzowskich
  • 14.00-14.30 wręczenie odznaczeń państwowych
  • 14.30 - 14.45, etiuda teatralna w wykonaniu aktorów Teatru im. Juliusza Osterwy

31 sierpnia 2019 r. (sobota)
Miejsce: katedra i jej okolice

  • 10.00, msza św. polowa z asystą wojskową (Orkiestra Wojskowa z Żagania, 35. Skwierzyński Dywizjon Rakietowy Obrony Powietrznej, 17. Wielkopolska Brygada Zmechanizowana)
  • 11.30 uroczysty apel z ceremoniałem wojskowym, salwa honorowa, przelot czterech samolotów Wojska Polskiego
  • 12.00 złożenie kwiatów pod Białym Krzyżem Solidarności obok katedry
  • 12.30 skwer przy dawnym Empiku (obecnie Górka&Kulka): odsłonięcie tablicy pamiątkowej; miasto nadało skwerowi nazwę: „31 Sierpnia 1982 roku”; w tym miejscu w jedną z kolejnych rocznic Wydarzeń Gorzowskich ma stanąć poświęcony im pomnik
  • 13.10 rekonstrukcja historyczna Wydarzeń Gorzowskich
  • 14.30 Koncert „Klęska, Walka, Chwała” w wykonaniu Orkiestry Wojskowej z Żagania

1 września 2019 r. (niedziela)

  • 20.00, amfiteatr: koncert zespołu Perfekt (koncert darmowy dla widzów).

6 września 2019 r. (piątek)

  • Gra miejska organizowana przez Gorzowski Obwód Związku Harcerstwa Rzeczpospolitej (rozpoczyna się zapisami o 8.30 w siedzibie Obwodu Gorzowskiego ZHR w Parku Róż (wejście od Baru „U Bartosza”).

7 września 2019 r. (sobota)

  • 12.00: 21. Bieg Solidarności
Koncert zespołu Perfect zakończy obchody Wydarzeń Gorzowskich w niedzielę 1 września 2019 r. Odbędzie się wieczorem (godzina nie jest jeszcze znana)
Koncert zespołu Perfect zakończy obchody Wydarzeń Gorzowskich w niedzielę 1 września 2019 r. Odbędzie się wieczorem (godzina nie jest jeszcze znana) w gorzowskim amfiteatrze i będzie darmowy dla widzów. Amfiteatr mieści 5 tys. osób.
Fot. Łukasz Kowalski/Polska Press Grupa

Upamiętnienie protestów sierpniowych w Gorzowie: logo, nazwa skweru, pomnik, monografia

Rocznica Wydarzeń Gorzowskich jest obchodzona od wielu lat. Z reguły obchody inauguruje msza św. w katedrze, po której uczestnicy składają kwiaty pod Białym Krzyżem Solidarności (w stanie wojennym modlono się tu za Ojczyznę, składano też wiązanki kwiatów i zapalano znicze, które potem w nocy usuwała Służba Bezpieczeństwa; replikę Białego Krzyża odsłonił ordynariusza diecezji - biskup Adam Dyczkowski 13 grudnia 2007 r.). W roku 2019 obchody będą szczególne: z debatą historyków, inscenizacją Wydarzeń Gorzowskich, koncertem Perfectu i – być może, bo trwają ustalenia w tej sprawie – wizytą premiera Mateusza Morawieckiego.
31 sierpnia 1982 r w Gorzowie będzie jednak upamiętniony także na inne sposoby. Gotowy jest logotyp Gorzów'82 autorstwa gorzowskiego plastyka Dariusza Sapkowskiego.

Autorem logo obchodów rocznicy Wydarzeń Gorzowskich jest gorzowski plastyk Dariusz Sapkowski
Autorem logo obchodów rocznicy Wydarzeń Gorzowskich jest gorzowski plastyk Dariusz Sapkowski

W planach jest:

  • okolicznościowy znaczek pocztowy, datownik i kartka pocztowa, które przygotowuje Poczta Polska
  • nadanie skwerowi położonemu w sąsiedztwie katedry (przy dawnym Empiku, obecnie Górka&Kulka) przez Radę Miejską Gorzowa nazwy „Skwer 31 Sierpnia 1982 roku” (aktualizacja: taką decyzję radni Gorzowa podjęli 26 czerwca 2019 r.)
  • w jedną z kolejnych rocznic ma tu powstać pomnik upamiętniający Wydarzenia Gorzowskie 1982 r.
  • w przyszłym roku ma się ukazać książka o wydarzeniach sierpnia 1982 r., autorstwa dr. hab. Dariusza Aleksandra Rymara, dyrektora Archiwum Państwowego w Gorzowie (z okazji tegorocznych obchodów ma się ukazać jej skromniejsza wersja).
Starcia milicji z demonstrantami odtwarzały 82 osoby.

GORZÓW WLKP. 37. rocznica Wydarzeń Gorzowskich. Co działo si...

ZOBACZ - PREMIERA FILMU WYDARZENIA ZIELONOGÓRSKIE

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Gorzów Wlkp. Wydarzenia Gorzowskie 1982 r.: historia i relacje świadków, zdjęcia, obchody z inscenizacją historyczną i koncertem Perfectu - Gazeta Lubuska

Wróć na i.pl Portal i.pl