- Kto w Europie kojarzy Gorzów? Przymiotnik wielkopolski pomaga inwestorom zlokalizować miasto, pozbycie się go to duży błąd - ocenia Paweł Leszek Klepka, były zastępca prezydenta Poznania, a obecnie prezydent Unii Wielkopolan.
Zmiana nazwy stała się możliwa i realna po zmianie przepisów. Uznają one ważność dowodów osobistych po zmianie nazwy miejscowości. Oznacza to mniejsze koszty przeprowadzenia całej procedury. Jedyny wydatek dla urzędu, to koszt wymiany pieczątek i tablic na urzędach i jednostkach miejskich.
Z formalnym wnioskiem o zmianę nazwy Gorzowa zwrócił się do władz były prezydent tego miasta Henryk Maciej Woźniak. Pisze: "Od nowego roku Stargard, odrzucając przymiotnik Szczeciński dodany w 1945r. przez warszawskiego urzędnika, wraca do historycznej nazwy. I tak nieliczne początkowo grono stargardzkich patriotów, po uzyskaniu wsparcia rajców - nie chcąc by dłużej ich miasto kojarzono z ...paprykarzem szczecińskim - dopięło swego! A u nas? Będziemy wciąż kojarzeni z Grodziskiem Wielkopolskim? - pyta w emocjonalnym oświadczeniu na łamach "Gazety Lubuskiej" Henryk Maciej Woźniak. - Dał nam więc przykład Stargard... jak szanować się mamy." - zakończył.
W podobnym tonie wypowiadają się także inni Gorzowianie. - Z Wielkopolską w nazwie powinniśmy pożegnać się jak najszybciej - uważa Jan Delijewski na łamach echogorzowa.pl. Denerwuje się, że miasto kojarzone jest z Wielkopolską, z którą nie ma nic wspólnego. Podaje liczne przykłady, gdy dziennikarze ogólnopolskich mediów lokowali jego miasto w sąsiednim województwie. - Jak tu więc budować gorzowską tożsamość, poczucie dumy i więzi? A także markę, pozycję i relacje biznesowe? - pyta.
Sekretarz Urzędu Gorzowa mówi, że wszczęte zostały już procedury mające przygotować grunt pod ewentualną zmianę nazwy. - Pojechałam do Star-gardu podpytać, jak oni zabrali się do sprawy. Wprawdzie to mniejsze miasto, bo 80-tysięczne, u nas jest trochę więcej mieszkańców, 120 tys. Stargard za zmianę zapłaci 50 tys. zł. U nas koszty będą większe - ocenia Agnieszka Stanisławska, sekretarz miasta.
Paweł Leszek Klepka, były wiceprezydent Poznania uważa, że to pieniądze wyrzucone w błoto. - To dążenia małostkowe, forsowane przed ambitnych lokalnych radykałów i regionalnych nacjonalistów - mówi. - Wielkopolska w nazwie tylko pomaga miastu, bo to znana marka. Powinniśmy szukać połączeń, a nie dzielić. Siła w Europie oznacza siłę dużych regionów, a tu wygląda na to, że każdy chce mieć własne państwo - dodaje.
Wojewoda Wielkopolski Piotr Florek uważa jednak, że nie powinniśmy ingerować w decyzje Gorzowa Wielkopolskiego. - Samorząd ma narzędzia, by zmienić nazwę i trzeba to uszanować. Jego decyzja niech będzie suwerenna, nawet jeśli dotyczy wielkopolski w nazwie - uważa wojewoda.
Dr hab. Magdalena Florek z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, zajmująca się marketingiem regionalnym, stara się zrozumieć Gorzowian. - Pewnie za każdym razem wiele czasu im zajmuje tłumaczenie, że miasto nie leży w Wielkopolsce. To może być irytujące. Ten przydomek nie ma wielu atutów, a sprawia same kłopoty - uważa Florek.
Decyzja w Gorzowie Wielkopolskim zapadnie na przełomie października i listopada. Wcześniej wypowiedzą się mieszkańcy w specjalnych konsultacjach. Na razie w ankiecie przeprowadzonej przez "Gazetę Lubuską" większość była za dotychczasową nazwą (1621). Za rezygnacją z "Wielkopolski" było 1323 osób.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?