Górnik Zabrze wygrał Wielkie Derby Śląska. Tylko Lukas Podolski strzelił gola Ruchowi Chorzów

PKO Ekstraklasa. Górnik Zabrze - Ruch Chorzów 1:0

Z punktu widzenia czysto piłkarskiego mecz stał na koszmarnym poziomie. Zawiodła gra zwłaszcza w pierwszej połowie. W zasadzie żadna ze stron nie stworzyła realnego zagrożenia. Było do tego stopnia źle, że w rubryce "strzały celne" realizator transmisji wpisał wówczas dwa zera.

- To była szarpana połowa. Brakowało płynności w grze. Wydaje mi się, że ciężar gatunkowy miał na to wpływ. Nie wszyscy sobie z nim poradzili. W drugiej połowie wyszło już lepiej. Wiem, że liczył się wynik dla kibiców. Stworzyli wspaniałą atmosferę! Ja bym jednak chciał, żeby Górnik grał zdecydowanie lepiej. Do tego chcemy dążyć - stwierdził trener Jan Urban.

Na stadionie zjawił się komplet widzów, ale z powodu budowy ostatniej trybuny zabrakło sympatyków Ruchu. Mecz śledzili za to m.in. Włodzimierz Lubański, Łukasz Piszczek, Jerzy Dudek czy Michał Probierz.

Gra otworzyła się dopiero po przerwie. Ruch zaraz na początku miał wymarzoną okazję. Po strzale Szymona Szymańskiego skuteczną interwencją przy prawym słupku wykazał się jednak Daniel Bielica.

Przyszły (?) selekcjoner obejrzał Wielkie Derby Śląska

Komplet ponad 22 tys. kibiców obejrzał w piątkowy wieczór Wielkie Derby Śląska. Na mecz Górnik Zabrze - Ruch Chorzów wybrał się także główny kandydat na selekcjonera reprezentacji Polski, obecnie…

Jacek Czaplewski

Aż nastąpiła 51 minuta. Górnik znalazł sobie miejsce na lewej flance, dzięki przechwytowi Damiana Rasaka. Piłkę w pole karne zagrał spod linii końcowej Sebastian Musiolik, a zza zasłony stworzonej przez Macieja Sadloka idealnie kopnął Lukas Podolski. Z radości ulubieniec kibiców parokrotnie ucałował herb.

Zaraz potem Ruch domagał się wyrzucenia z boiska Kostasa Triantafyllopoulosa. Stoper Górnika uderzył rywala w twarz, za co od sędziego Tomasza Musiała otrzymał żółtą kartkę. Zdarzenie miało miejsce przed polem karnym gospodarzy.

Tym zwycięstwem Górnik przerwał serię czterech meczów bez wygranej. To jego drugi komplet w sezonie, pierwszy od 12 sierpnia, kiedy pokonał rzutem na taśmę Koronę Kielce po golu Rafała Janickiego w doliczonym czasie gry.