Giro d’Italia 2019: Wyścig, który zjednoczył Włochy

Arlena Sokalska
Arlena Sokalska
Giro d’Italia to wyścig, który Włosi po prostu kochają. I to się czuje na każdym kroku
Giro d’Italia to wyścig, który Włosi po prostu kochają. I to się czuje na każdym kroku AFP PHOTO / LUK BENIES / EAST NEWS
To będzie 3578 km przejechanych w deszczu, w wysokich górach i w upale. Giro d’Italia startuje 11 maja w Bolonii. Corsa Rosa, czyli Różowy Wyścig jest nazywany najbardziej romantycznym wyścigiem świata. I nosi oficjalną nazwę Amore Infinito: Nieskończona miłość.

Włochy to pizza, mafia i piłka nożna - napisał w „Trylogii zła” Roberto Costantini, autor poczytnych kryminałów. Nie dopisał „i kolarstwo” pewnie tylko dlatego, że urodził się i dzieciństwo spędził we włoskiej kolonii w Trypolisie. Bo kolarstwo jest częścią Włoch prawie tak samo jak piłka nożna. A nawet odegrało większą rolę w historii tego kraju. Wielkie włoskie kluby piłkarskie raczej ludzi - ich kibiców - dzieliły, niż łączyły. Zupełnie inaczej niż kolarstwo. „Włoscy fani kolarstwa śmieją się czasem, że Giro d’Italia zrobiło więcej dla zjednoczenia Włoch niż wysiłki Garibaldiego. Niby to żart, ale być może kryje się w nim ziarnko prawdy, bo na początku XX w. Włochy ciągle jeszcze były mocno podzielonym krajem. Duża część mieszkańców Północy sprzeciwiała się integracji, podobnie zresztą jak Watykan, natomiast do grona zwolenników zjednoczenia należały Neapol i regiony południowe - co oczywiście wynikało raczej z niechęci do dynastii Burbonów i Królestwa Obojga Sycylii niż z jakiegokolwiek entuzjazmu wobec nowego tworu państwowego. „L’Italia è fatta. Restano da fare gli italiani”, stwierdził Massimo d’Azeglio, premier Sardynii i zwolennik zjednoczenia. „Włochy już powstały. Teraz pora stworzyć Włochów” - pisze Colin O’Brien, autor książki „Giro d’Italia. Historia najpiękniejszego wyścigu kolarskiego świata”.

Kto wygra Giro d'Italia 2019?

Źródło Press Focus/x-news

Nie ma przypadku w tym, że najstarszy wyścig świata, istniejący do dziś, zorganizowano właśnie we Włoszech. Mediolan-Turyn, bo o nim mowa, jest nawet starszy od belgijskiego monumentu Liège-Bastogne-Lièg, nazywanego „Staruszką”. Bo też i w biednych, niedawno jeszcze podzielonych Włoszech, rower stał się podstawowym środkiem komunikacji, zwłaszcza na początku XX wieku. Nie ma też przypadku w tym, że w czołówce najsłynniejszych producentów rowerów do dziś najwięcej jest włoskich firm. Colnago, Pinarello, Bianchi to sprzęt, z którego korzysta elita szosowego kolarstwa. Bianchi to zresztą najstarsza firma rowerowa - powstała w 1885 r. Wtedy we Włoszech zaczęto sprzedawać tysiące rowerów - i to był impuls do tego, by największy dziennik sportowy „La Gazzetta dello Sport” zorganizował w 1909 r. pierwszy wyścig Dookoła Włoch, czyli Giro d’Italia.

Dzięki temu, że zyskał różową identyfikację - od różowych stron „La Gazetta” od zawsze odróżniał się od Tour de France. I szybko stał się najważniejszym wydarzeniem mieszkańców miast i miasteczek, przez które przejeżdżał różowy peleton. Ogniskował masową wyobraźnię - podobnie jak niegdyś w Polsce Wyścig Pokoju. A co najważniejsze - kreował kolarskich idoli i herosów.

W biednych, niedawno jeszcze podzielonych Włoszech rower stał się podstawowym środkiem komunikacji, zwłaszcza w XX wieku

Włosi to chyba najbardziej sentymentalny naród w Europie, a z pewnością najbardziej celebrujący historię kolarstwa. To też różni Giro d’Italia od innych wyścigów. Przy każdej edycji wspominani są kolarze, którzy tworzyli legendę tego wyścigu. Nie inaczej będzie w tym roku. Już na drugim etapie do Fucecchio, gdy peleton przejedzie przez rodzinne strony Gina Bartaliego, będzie wspominany kolarz, o którym głośno było również rok temu, gdy Corsa Rosa startował w Izraelu. Bartali nosi tytuł Sprawiedliwego Wśród Narodów Świata, bo działał w tajnej siatce arcybiskupa Asyżu ratującej włoskich Żydów. Bartali pod pozorem treningów w ramie roweru przewoził dokumenty, pozwalające uciec im z Europy. Ukrywał też żydowską rodzinę w swojej piwnicy. A już po wojnie miał uratować swój kraj od wojny domowej. Dziesięć lat po swoim pierwszym zwycięstwie w Tour de France Bartali znów był najlepszy na trasie Wielkiej Pętli: wygrał trzy kolejne górskie etapy, zdobył żółtą koszulkę lidera i nie oddał jej do Paryża. Zwyciężył w Tour de France dziesięć lat po tym, jak uczynił to po raz pierwszy, co od tamtej pory nie udało się żadnemu zawodnikowi. Tymczasem we Włoszech podczas jednej z nerwowych sesji parlamentu wpadł do sali któryś z deputowanych z okrzykiem: „Bartali wygrał Tour de France”. Gratulowali sobie nawzajem nawet zaprzysięgli wrogowie i napięcie opadło. Jest więc kogo wspominać.

Podobnie w przypadku Fausto Coppiego, którego Giro d’Italia uczci w tym roku dwukrotnie. Coppi był odwiecznym rywalem Bartaliego, choć młodszy, dziś powiedzielibyśmy - bardziej medialny od mrukliwego i gburowatego Bartaliego - był po prostu „tylko” świetnym kolarzem, a nie prawdziwym bohaterem. Jednak to jego nazwisko pada co roku, gdy peleton przejeżdża przez „dach wyścigu”, czyli najwyżej położony punkt na trasie. W tym roku Cima Coppi to Passo Gavia (2618 m) na 16. etapie. Ale Coppiego będziemy też wspominać na 12. etapie w związku z setną rocznicą jego urodzin.

No i - jak co roku - będzie wspominany ten, którego triumfy wielu kibiców mogło oglądać osobiście. „Il Pirata” czyli Marco Pantani to współczesna legenda Giro d’Italia. Co roku na szosach Giro pojawiają się napisy „Pantani”, a na poboczach stoją kibice ubrani w niemożliwie pstrokate koszulki jego teamu Mercatone Uno, niepasujące do dzisiejszych standardów kolarskiej mody - a mimo to wciąż noszone z dumą.

Pantani będzie bohaterem etapu 16., a wszyscy będą wówczas wspominać niesamowity rajd tragicznie zmarłego w 2004 r. kolarza. W 1994 r. na Mortirolo, jednym z najtrudniejszych kolarskich podjazdów, po raz pierwszy tak silnie rozbłysła jego gwiazda. „Ten dzień stworzył jego legendę, i zapalił płomień, który płonął jasno, ale zbyt krótko” - napisał na Cyclingnews Patrick Fletcher. Włosi uwielbiają takie kolarskie kwieciste metafory, nieprzypadkowo swoje wyścigi okraszają nazwami w rodzaju „Wyścig Dwóch Mórz” (Tirreno-Adriatico) czy Wyścig Spadającch Liści” (Il Lombardia). Ale wracając do Pantaniego - to na Mortirolo stoi jego pomnik i to właśnie tam pierwszy kolarz, który pokona podjazd, otrzyma nagrodę Montagna Pantani.

O miłości do tego kolarza niech świadczy fakt, że gdy jeden z najbardziej znanych dyrektorów sportowych we współczesnym peletonie, Giuseppe Martinelli powiedział niedawno w wywiadzie, że Vincenzo Nibali jest lepszym kolarzem od Pantaniego, rozpętała się prawdziwa burza, w której zwolennicy tego drugiego przypominali najpiękniejsze ataki w historii kolarstwa, takie jak ten na Mortirolo w 1994 r.

Ale faktycznie Nibali już jest jedną z legend włoskiego kolarstwa. To jeden z sześciu zawodników w historii, który wygrał wszystkie trzy wielkie toury (Giro d’Italia, Tour de France, Vuelta Espana), zwyciężał w monumentach: Il Lombardia i Mediolan San-Remo. A jeśli wygra tegoroczną edycję, może zostać najstarszym zwycięzcą Rosa Corsa w historii. - Nie czuję się stary i wciąż myślę, że wytrzymuję trzytygodniowe ciężkie wyścigi. Mam kilka zmarszczek i siwych włosów, ale nie nadszedł czas, bym odpuścił - mówi „Rekin z Messyny”.

Nie będzie mu łatwo, bo lista startowa tegorocznego Giro jest imponująca: Mikel Landa i Richard Carapaz (Movistar), zawodnicy Astany: Ion Izagirre, zwycięzca niedawnego Itzulia Basque Country i Miguel Angel Lopez, zwany „Supermanem”, który wygrał niedawno Volta a Catalunya. Simon Yates (Mitchelton-Scott) to kolarz, którego dewizą są słowa „masz nogę, to atakuj”, Ilnur Zakarin (Katusha Alepcin) i Bauke Mollema (Trek-Segafredo) to świetni górale, zaś Primož Roglič (Jumno-Visma) i Tom Dumoulin (Team Sunweb) to czasowcy znakomici na górskich etapach.

Jest i Polak: Rafał Majka, który chce w tym wyścigu nawiązać do swych największych sukcesów. A Majka Giro lubi i zawsze dobrze czuł się na wyścigach we Włoszech, często trenuje w tym kraju. W Corsa Rosa zajmował dotychczas siódme (debiut w 2013), szóste (2014) i piąte (2016) miejsce. Paradoksalnie najbliżej podium Giro był w 2014 r., kiedy to niestety rozchorował się na grypę żołądkową pod koniec wyścigu. Wtedy np. znakomicie pojechał 42-kilometrową czasówkę (zajął 4. miejsce), zostawiając w polu teoretycznie znacznie lepszych od siebie czasowców. Być może Majce dobrze zrobiłoby też wycięstwo etapowe. A na polski triumf w Giro d’Italia czekamy od 11 czerwca 1989 r., kiedy to Lech Piasecki na czasówce pokonał takie sławy jak choćby Greg Lemond.

Polak w teamie Bora-hansgrohe nominalnie jest współliderem z Davide Formolo. Nie ma w tym nic dziwnego - taki układ zdejmuje z zawodników presję, a to ona najbardziej wpływa na nerwową jazdę, co z kolei skutkuje kraksami, czyli - jak to nazywają kibice - kolarskim pechem. Majka ostatnio znów wywrócił się na mokrej drodze podczas Tour of the Alps i musiał pożegnać się z podium tego wyścigu. Ale pokazał, że jest w formie, do momentu kraksy jechał ofensywnie i z werwą. Dobra jazda, może zwycięstwo etapowe pozwoliłyby mu odzyskać pewność siebie, której bardzo potrzebuje.

POLECAMY:






















Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
Dzień dobry, zapoznam się z Panami na skromne i tajemne randki. Mam 25 wiosen jestem po rozwodzie i nie chce mężczyzny na stałe. Zapraszam do kontaktu przez ten czat : www.czatkobiet.pl/ladykac
Wróć na i.pl Portal i.pl