Gerard Bouchard: Polubmy innych

Agaton Koziński
Agaton Koziński rozmawia z Gerardem Bouchardem o tym, jak powinniśmy asymilować imigrantów w Polsce.

Czemu tak trudno stworzyć wielokulturowe społeczeństwo?
W większości krajów jest dominująca kultura z własnymi nazwami, historią, tradycjami. Gdy pojawiają się imigranci, zwłaszcza tacy, którzy nie chcą się integrować, to narasta napięcie. Pojawia się strach przed rozbiciem jedności społeczeństwa. Wiele osób obawia się, że ich szacunek dla innych kultur obróci się przeciw nim, gdyż przybysze nie będą uznawać tych samych reguł. Ten strach to klucz do zrozumienia problemów z wielokulturowością.

A czy w ogóle jest możliwe, by stworzyć takie społeczeństwo?
Zdecydowanie jest to możliwe. Angielska część Kanady zawsze ściągała wielu imigrantów, ale udawało się ich wciągać do życia w społeczeństwie bez większych konfliktów. Przede wszystkim dlatego, że tam nie ma dominującej kultury, wszystkie mają te same prawa. Równie dobrze wyglądało to w Quebecu, francuskojęzycznej części Kanady. Tam jednak powstał specyficzny, międzykulturowy sposób asymilacji.

Proszę opisać ten specyficzny model.
Klasyczna wielokulturowość zakłada, że w danym kraju nie ma jednej, dominującej kultury. Oznacza to, że przedstawiciel każdego narodu, kultury, grupy etnicznej jest tak samo mile widziany jak innej. Anglojęzyczna część Kanady gwarantuje ochronę praw człowieka bez względu na pochodzenie.

W Quebecu jest inaczej. Tam istnieje dominująca nacja frankofońska, a inne mniejszości muszą być chronione. To jest właśnie międzykulturowość. Sprowadza się ona do zachowania ciągłości kultury dominującej, a jednocześnie uszanowania różnorodności, jaką wnoszą imigranci. Nieodłączną cechą takiej sytuacji jest napięcie między różnymi kulturami. Ono nigdy nie zniknie, to główna cecha międzykulturowości. Trzeba nauczyć się z nim żyć. Dlatego wszystkie kultury muszą ciągle rozmawiać ze sobą, negocjować warunki współistnienia.

Na początku grudnia premier Kanady na ponad miesiąc zawiesił działalność parlamentu. Nad Pana krajem znów zawisło widmo rozpadu na dwie części. Co się stało?
Mówiąc o Kanadzie, musimy rozróżniać anglojęzyczną część kraju od frankofońskiej. Problemy, jakie narosły w ostatnich latach, dotyczą właśnie tego regionu. Jeszcze na początku 2000 roku Quebec świetnie radził sobie z napięciami, jakie niesie ze sobą wielość kultur. Ale od początku tego wieku coraz większy wpływ na nasze życie ma globalizacja. Ją najczęściej postrzega się jako zagrożenie dla tradycyjnych tożsamości. To, co się dzieje w Quebecu, ma z tym wiele wspólnego. Dam przykład.

W Quebecu obowiązuje rozdział Kościoła od państwa, a mimo to nikomu nie przeszkadzało, że młode muzułmanki przychodziły do państowych szkół z chustą na głowie - choć teoretycznie nie powinniśmy tego akceptować. Zależało nam, by muzułmanie mogli swobodnie żyć, praktykować swą religię, gdyż to miało pomóc w ich asymilacji. Wprawdzie takie zachowanie może rodzić napięcia, ale zawsze uważaliśmy, że w ten sposób tym ludziom będzie łatwiej zaadaptować się w naszym kraju. Niestety, ostatnio przestało to działać. Gdy tradycyjne tożsamości są bardziej zagrożone niż kiedykolwiek, łatwiej o zatargi na tle etnicznym.

Ale przecież globalizacja to nic nowego, a tymczasem napięcia etniczne w Kanadzie dały o sobie znać akurat teraz. Rok temu na granicy rozpadu znalazła się mała Belgia. Czy to zbieg okoliczności, czy żyjemy w momencie wyjątkowego rozbudzenia się świadomości etnicznej?
Napięcia w Kanadzie i Belgii się różnią, ale mają one też sporo wspólnego. Globalizacja zagraża narodowym tożsamościom. Ale to tylko jeden czynnik. Drugi to wyzwanie, jakie niesie ze sobą nowy typ imigracji - ludzi, którzy nie chcą się asymilować. To coś zupełnie nowego. Do tej pory przybysze starali się wejść w nową kulturę. Cały świat szuka na to recepty. Najczęstsze próby to usuwanie symboli narodowych z życia publicznego. W Kanadzie czy w USA testujemy inne rozwiązanie. Chcemy, by mniejszości kulturowe i narodowe eksponowały się w przestrzeni publicznej. Wychodzimy z założenia, że im bardziej różnorodność będzie widziana na co dzień, tym szybciej ludzie się do niej przyzwyczają.

Mówi Pan o działaniach długofalowych. Ale w Belgii Walonowie wyszli na ulice i żądali własnego państwa. Teraz w Kanadzie także mamy napięcie, które wymaga błyskawicznej reakcji. Co należy robić w takich sytuacjach kryzysowych?
Nie ma uniwersalnego rozwiązania, każde państwo musi działać samodzielnie, biorąc poprawkę na lokalne uwarunkowania. W Belgii doszło do starć, ale w Quebecu konflikt przebiega spokojnie, nikt nie rzuca kamieniami - dlatego tych sytuacji nie można porównać.

Nikt w Kanadzie nie rzuca kamieniami, ale dwa lata temu na lotnisku w Vancouver policjanci zabili eletrycznymi paralizatorami Polaka Roberta Dziekańskiego. Czy to nie był przykład konfliktu etnicznego?
Trudno rozróżnić, kiedy dochodzi do konfliktu na tle etnicznym, a kiedy społecznym. To samo miało miejsce podczas rozruchów na przedmieściach Paryża i innych francuskich miast trzy lata temu. Mieszanka etniczności, przestępczości i biedy często prowadzi do chaosu.
Problemy etniczne krzyżują się z dwiema kwestiami społecznymi. Jeśli imigrant nie zdoła zaasymilować się w nowej ojczyźnie, to trafia na margines społeczny. Ale jeśli zapuści korzenie, założy rodzinę i ma dzieci, to kolejnym problemem staje się drugie pokolenie imigrantów.

Do Polski niedługo zaczną napływać imigranci z całego świata. Jak uniknąć tych problemów etniczno-społecznych?
U was sytuacja będzie wyglądać podobnie jak u nas w Quebecu. Tu i tu jest dominująca kultura - u nas frankofońska, u was polska. W takich sytuacjach międzykulturowość powinna się sprawdzić. Na pewno jednak nie uda wam się uniknąć napięcia między własną kulturą a kulturą imigrantów. Dlatego podstawowe pytanie brzmi: jak rozładowywać te napięcia? Ale już sam fakt, że takie pytania się stawia, to sygnał, że międzykulturowość działa i przynosi owoce.

Natomiast problemem będzie sytuacja, gdy imigranci w ogóle nie będą wchodzić w interakcje z Polakami, tylko będą żyć we własnych diasporach. Jeśli zaczną do was przyjeżdżać muzułmanie, którzy mają całkowicie odmienny światopogląd od katolików, i oni zamkną się w swoim świecie, to do konfrontacji dojdzie bardzo szybko. Dlatego trzeba zacząć jak najszybciej z nimi rozmawiać i szukać nici porozumienia.


Jak znaleźć nić porozumienia z ludźmi o kompletnie innym światopoglądzie?

Przede wszystkim należy stworzyć jasny, przejrzysty system wartości, które nie podlegają negocjacjom. W Quebecu francuski został uznany za najważniejszy język w całej prowincji. Podobnie powinno być u was. Jeśli jakiś imigrant nie będzie chciał się uczyć polskiego, to wasz rząd powinien mieć święte prawo usunąć go z kraju. Tak samo powinno być z waszą konstytucją. Tam są zapisane fundamentalne dla Polski zasady oraz pryncypia - i żaden przyjezdny nie ma prawa ich naruszać czy poddawać ich w wątpliwość. Kolejny obszar, którego nie wolno imigrantom naruszać, to system wartości, który wprawdzie nie jest zapisany w konstytucji, ale obowiązuje. Chodzi o takie kwestie jak na przykład równość płci. To obowiązuje u nas w Quebecu - jeśli rodzina imigrantów chce żyć według starych patriarchalnych schematów, to są natychmiast wykluczeni z życia w naszym społeczeństwie.

W kwestiach podstawowych imigranci nie mają prawa głosu. Ale wszystkie pozostałe dziedziny powinny zostać poddane negocjacjom. Jeśli młoda dziewczyna, idąc do szkoły, wkłada na głowę chustę, to nie pogwałca w ten sposób konstytucji. Czemu więc nie pozwolić jej na to? Na tym właśnie polega szukanie kompromisu. On pomaga poznać się obu stronom i polubić się. W otwartym społeczeństwie, gdzie panuje wzajemne zaufanie i szacunek, takie mechanizmy się sprawdzają i znakomicie ułatwiają asymilację.I tu jest problem. Polacy zwykle nie ufają sami sobie, a wobec obcokrajowców często zachowują się ksenofobicznie.

Jak z tym walczyć?
Gdy u nas pojawia się problem z ksenofobią, to przeważnie wynika on z braku wiedzy o innych. Takie zjawiska występują najczęściej w homogenicznych społeczeństwach - takich, jakim jest Quebec. Jedyny sposób, aby tego uniknąć, to przekonanie ludzi, że ci inni nie są zagrożeniem. Trzeba rozbudzić zbiorową pewność siebie. W Quebecu udało nam się to dzięki odwołaniom do historii. Pokazaliśmy, że w przeszłości mieliśmy wiele osiągnięć, z których możemy być dumni.

Rozmawiamy cały czas o problemach z integracją. A czy w ogóle opłaca się tworzyć wielonarodowe społeczeństwo? Może lepiej po prostu zamknąć granice na cztery spusty i nikogo nie wpuszczać?
Wielokulturowość oznacza szacunek dla innych kultur oraz ludzi różniących się od nas. Z tego powodu niejako wymusza tolerancję - bez niej dochodziłoby do ciągłych konfliktów. Już tylko z tego powodu warto żyć obok innych kultur i narodów. Ale nie tylko. Życie w wielokulturowym społeczeństwie to świetna szkoła. Oni uczą się od nas, my od nich. W ten sposób rozwijamy się, tworzymy kapitał kulturowy, który będzie procentował w następnych pokoleniach. Oczywiście to wszystko się sprawdzi, gdy współżycie różnych grup układa się pokojowo.

Profesor Gerard Bouchard jest historykiem i socjologiem z uniwersytetu w Quebecu. Specjalizuje się w problematyce wielokulturowości. W 2007 roku wraz z Charlesem Taylorem, słynnym filozofem kanadyjskim, opracował raport na temat warunków życia imigrantów w Kanadzie. Jego brat Lucien Bouchard był premierem Quebecu w latach 1996-2001.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl