Generacja pod szklanym kloszem. "Dorosłość wydaje się otchłanią pełną przykrości"

Aleksandra Suława
„Dorosłość wydaje się otchłanią pełną przykrości” - mówi Szaulińska, psycholożka która wraz z Danielem Chmielewskim  stworzyła komiks „Czarne fale”
„Dorosłość wydaje się otchłanią pełną przykrości” - mówi Szaulińska, psycholożka która wraz z Danielem Chmielewskim stworzyła komiks „Czarne fale” © Copyright by Fundacja III Kliniki Psychiatrii „Syntonia”
Ponad pół wieku od swojej premiery „Szklany klosz” Sylvii Plath znów trafia do polskich księgarń. Można czytać go jako klasykę literatury. Ale można też spojrzeć na niego jak na historię o pokoleniu współczesnych 20-30-latków.

Widziałabym Esther w kolorowym magazynie.
Katarzyna Szaulińska: Co miałaby tam robić?

Opowiadać historię swojego życia oczywiście. Młoda, inteligentna dziewczyna, przeżywa załamanie, trafia do szpitala psychiatrycznego, a potem próbuje wyjść na prostą. Dla kolorowych pism to opowieść marzenie.
Ja bym raczej powiedziała: opowieść klasyk. Dziewczyny od pół wieku polecają sobie „Szklany klosz”, mówiąc: to jest o nas. Bo chociaż nie każda wyjechała na stypendium do Nowego Jorku, aplikowała na kurs kreatywnego pisania i podejmowała próby samobójcze, to każda przeszła lub przechodzi przez emocjonalną burzę, związaną z dojrzewaniem.

Można dziś utożsamić się z dziewczyną, która nie znała internetu i smartfonów?
Można. Sceneria się zmieniła, ale wielu młodym ludziom dzisiaj, tak jak pół wieku temu, dorosłość wydaje się otchłanią, pełną przykrych obowiązków, których niedopełnienie skutkuje nieubłaganymi konsekwencjami.

Czytałam niedawno, że dzisiejsi 20-30-latkowie odczuwają lęk przez zarejestrowaniem się do lekarza, zatelefonowaniem do urzędu albo wizytą na poczcie. Ciągle robią to za nich rodzice.
Czasem mówi się o nich „helikopterowi rodzice” - to dzisiejsi 50-latkowie, którzy pozwalają swoim pociechom dojrzewać w nieskończoność i we wszystkim je wyręczają. Młodym jest tak wygodnie, ale doskonale wiedzą, że ta sytuacja nie może trwać wiecznie. Dzieciństwo, z jego ustaloną strukturą, rytmem wyznaczanym przez edukację, dobiegło końca, a co będzie dalej? Nie wiadomo. Kiedy sięgnęłam po „Szklany klosz”, miałam wrażenie, że załamanie Esther zaczęło się w momencie, w którym nie dostała się na wymarzony kurs literacki. Wtedy jej tożsamość, osnuta wokół nauki i zdobywania kolejnych nagród zaczyna się rozpadać. Kim jestem, jeśli nie mogę już dłużej być wzorową uczennicą, obiecującą pisarką? Przechodzenie z dzieciństwa w dorosłość to moment, kiedy trzeba wymyślić siebie na nowo, odpowiadając na pytanie: „Jaką drogą chcę iść”.

Ta wolność brzmi całkiem kusząco.
Bo wolność jest doskonała, pod warunkiem, że wie się, czego się chce.

A millenialsi nie wiedzą?
Często nie, bo możliwości jest zbyt wiele. Sto lat temu Freud opisywał przypadki pacjentów, udręczonych sztywnymi normami społecznymi. Dzisiaj cierpienie ma całkiem inne źródło: jest nim nieskończona ilość wyborów, która stwarza iluzję, że wszystko jest możliwe.

Jedna z najbardziej znanych scen ze „Szklanego klosza” to ta, w której Esther porównuje swoje życie do drzewa figowego. Na jego gałęziach wiszą dojrzałe owoce, a każdy z nich symbolizuje inną drogę życiową: karierę akademicką, literacką, życie rodzinne itp. Wszystkie są kuszące, ale wybrać można tylko jedną. Dzisiaj każdy z nas ma takie drzewo?
Owszem. I tak samo jak Esther nie zawsze potrafimy cieszyć się jego owocami. Każdy wybór wiąże się bowiem z przeżyciem żałoby po tym, co odrzuciliśmy. Za każdym razem, gdy wybieram ścieżkę, rezygnuję z równoległej, więc zrobienie tego pierwszego kroku może być przerażające. Odnoszę wrażenie, że coraz młodsi ludzie są zmuszani do dokonywania życiowych wyborów. Mam pacjentów - licealistów, którzy muszą decydować o swoim przyszłym życiu, mimo że nie mają pojęcia, kim tak naprawdę są.

Z badań wynika, że co trzeci millenials boryka się z zaburzeniami psychicznymi. Co jest z nimi nie tak?
Trudno mi się odnosić do tych konkretnych danych, bo nie wiem, na jakich badaniach są oparte, jednak faktem jest, że młodych zaburzonych jest coraz więcej. Millenialsi mają być jak Esther - świetni. Od wczesnych lat rodzice starają się zapewnić im maksimum komfortu, tak żeby mogli zajmować się wyłącznie nauką czy sportem. Dziecko pokonuje kolejne etapy edukacji, zdobywa nagrody, aż pewnego dnia ląduje u psychiatry z objawami depresji i wtedy cała rodzina zadaje sobie pytanie: co poszło nie tak? Przecież on nie musiał się niczym martwić, miał się tylko się rozwijać. Tyle że bycie świetnym w każdej dziedzinie życia, to potwornie wykańczające zadanie. Depresja, która wtedy się pojawia, skłania do zadawania pytań: „kim właściwie jestem?”, „czy podążam moją drogą, czy tą, którą wybrali dla mnie rodzice”? Czasem te pytania pojawiają się w liceum, a czasem dopiero w okolicach pisania prac magisterskich. Granica dojrzewania przesuwa się coraz bardziej.

Wychowanie to jeden czynnik. A co z ulubionym kozłem ofiarnym, czyli internetem?
Też dokłada cegiełkę, ale nie tylko w sposób, o którym mówi się najczęściej, czyli poprzez promowanie nierealnych wzorców. Internet to silne źródło lęku. Kilkadziesiąt lat temu o aferach politycznych i kryzysach gospodarczych wiedzieli ci, którzy się nimi interesowali. Dzisiaj nie da się nie wiedzieć. Zewsząd dobiegają informacje o migracjach, bezrobociu, globalnym ociepleniu czy populistach. Można tych doniesień nie rozumieć, ale nie da się wyprzeć ich ze świadomości.

Tylko proszę nie mówić, że mamy się wylogować, bo to jest nierealne.
Myślę, że remedium mogłyby być prawdziwe relacje z żywymi ludźmi. Takich więzów brakuje nam i brakowało ich też Esther. W książce Sylwii Plath ona ze swoim egzystencjalnym lękiem jest sama, nikomu nie udaje się przeniknąć przez otaczający ją szklany klosz. Matce, przyjaciołom i rodzinie zależy głównie na tym, żeby wróciła do poprzedniego funkcjonowania, bo przecież „nie jest jakąś wariatką”.

Esther zaczęła mieć objawy chorobowe po części dlatego, że nie chciała wpasować się w narzucaną przez społeczeństwo rolę idealnej żony i matki. Dziś chyba przynajmniej ten problem nie jest już aktualny?
Z powodzeniem zastąpiły go inne. Równość to wielkie osiągnięcie, ale i wielkie wy-zwanie. Starych recept już nie ma, nowe zaś dopiero się tworzą. Trudność w budowaniu współczesnych związków polega m.in. na tym, że brakuje motywacji do rozwiązywania problemów - po co męczyć się z obecnym partnerem, jeśli aplikacja randkowa oferuje tysiące nowych, być może lepszych? Ten brak stałości, ciągłe zaczynanie od nowa to kolejny element budujący lęki millenialsów.

Ci z generacji X lubią mówić o nich „słabe pokolenie”: nie przeżyli wojny, nie pamiętają komunizmu, wszystko dostali podane na tacy, a z niczym sobie nie radzą. Mają rację?
My, psychoterapeuci zawsze mówimy pacjentom, że tylko oni mają prawo oceniać swój stan wewnętrzny. Jeśli millenialsi czują się niekomfortowo, to mają do tego prawo i nie istnieje żadna obiektywna miara nieszczęść, która daje prawo do zaburzeń emocjonalnych. Nazywanie ich słabymi czy rozpieszczonymi niczego nie ułatwia. Ja ludzi, którym nie dano okazji, by w dzieciństwie konfrontować ze słabościami, nazwałabym raczej zaniedbanymi albo skrzywdzonymi.

Jedna trzecia tych ludzi nie wierzy, że mogą być szczęśliwsi niż ich rodzice. To prawda?
Jeśli ktoś oczekuje, że dorosłe życie to kraina wiecznej szczęśliwości, to z pewnością się zawiedzie, niezależnie od tego z jakiej jest generacji i kim byli jego rodzice. Pamięta pani jak się kończy „Szklany klosz?”.

Esther staje przed komisją lekarską, która ma orzec, czy jest już zdrowa.
I co?

I nic, koniec opowieści. Nie dowiadujemy się nawet, jaka jest decyzja.
Tak samo jest w dorosłym życiu, nigdy nie ma momentu, w którym po zmaganiu następuje happy end. Zmaganie trwa cały czas. Sztuką jest niezapominanie, że w tym trudzie jest też miejsce na radość i poczucie spełnienia.

BIOGRAM: Katarzyna Szaulińska

Specjalistka psychiatra, psychoterapeutka, absolwentka WUM, p.o. ordynatora oddziału detoksykacyjnego OLZA w Zakładzie Profilaktyki i Leczenia Uzależnień w Instytucie Psychiatrii i Neurologii. Autorka scenariusza komiksu o depresji młodzieży „Czarne fale” oraz w latach 2014-2017, koordynatorka opartego na nim programu profilaktycznego.

Grafika: Komiks "Czarne fale" © Copyright by Fundacja III Kliniki Psychiatrii „Syntonia”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Generacja pod szklanym kloszem. "Dorosłość wydaje się otchłanią pełną przykrości" - Plus Dziennik Polski

Wróć na i.pl Portal i.pl