Gen. Jarosław Kraszewski: Wojny nie będzie. Nie wierzę w atak wojsk rosyjskich na NATO

Marcin Kędryna
Marcin Kędryna
Gen. Kraszewski: Nie chcę powiedzieć, że zachodnie samoloty dla Ukrainy to będzie game changer, ale to może znacząco oddalić widmo, że Rosja wygra.
Gen. Kraszewski: Nie chcę powiedzieć, że zachodnie samoloty dla Ukrainy to będzie game changer, ale to może znacząco oddalić widmo, że Rosja wygra. Gianluca Vannicelli / IPA/SIPA/SIPA/East News
O tym, czy Rosja może zaatakować kraje bałtyckie, a co za tym idzie NATO, jakie szanse na zwycięstwo w wojnie ma Ukraina, mówi generał Jarosław Kraszewski, m.in. były dowódca; były dyrektor Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi w BBN.

Panie Generale, będzie wojna?
Uważam, że wojny nie będzie. Jest tylko jeden ryzykowny scenariusz - gdyby Trump po wygranych wyborach wyprowadził Stany Zjednoczone z NATO.

Ja w to nie wierzę.
Ja też. To mało realistyczne.

Mnie się wydaje, że będzie tak, jak było za jego pierwszej kadencji. Trump ostro licytował…
Teraz mówi: W jeden dzień skończę konflikt na Ukrainie, czyli co zrobi?

Może np. podjąć decyzję o wysłaniu ATACAMS-ów czy innych rakiet dalekiego zasięgu.
Ale to nie zakończy wojny w jeden dzień.

Wysłania tylu tych ATACAMS-ów, że jak Ukraińcy walną, to Rosja poczuje.
Ile by trzeba rakiet typu ATACAMS do tego, żeby Ruski poczuł, że ma kłopot.

W tej chwili? Z pięćset, z tysiąc?

A ile jest?
W magazynach? Nie wiem, czy tyle mają. A jak mają - czy będą chcieli je przekazać?!

Załóżmy, że by dostali ze sto. I nagle jest sytuacja taka, że sto rażonych celów…
Pytanie jest inne. Nie ile dostaną, tylko kto będzie zatwierdzał cele do rażenia.

A jeżeli pozwoli się Ukraińcom?
Jeżeli się pozwoli Ukraińcom zatwierdzić i oni sami wybiorą obiekty do rażenia, zrobią priorytetyzację celów i zrealizują według listy priorytetów, wtedy Rosja to odczuje i to dotkliwie.

Kiedy słyszę, że jak przyjdzie Trump, to będzie źle. Odpowiadam, że jak przyjdzie Trump, to nie wiadomo, jak będzie.
Za pierwszej prezydentury Trumpa, tak szczerze powiedziawszy, nic takiego złego się nie stało.

To jest jedna rzecz. A druga rzecz, mam wrażenie, że z polskiego punktu widzenia, dawno tyle dobrego dla naszej obronności się nie stało, bo przecież gdyby nie umowy, które były za jego czasów podpisane, toby przecież Amerykanie nie byli w stanie w parę dni przed wybuchem wojny na Ukrainie przerzucić do Polski tylu żołnierzy. Bardziej się boję słabości polityków europejskich niż radykalizmu Trumpa.
Trudno się z tym nie zgodzić. Ale my tu jednego, szczególnie istotnego wątku nie poruszamy. Jeżeli Rosja jest dogadana z Chinami i Chiny przekonają Rosję do tego, do radykalnych działań. Dobrze wiemy, że Stany Zjednoczone mogą mieć problem z ogarnięciem trzeciego konfliktu, a właściwie czwartego, bo mamy Ukrainę, mamy Izrael. Mamy Jemen i Kanał Sueski. I teraz jeszcze jakby miało się zacząć dziać coś u Bałtów… No to byłaby wymarzona okazja do tego, żeby Chiny ruszyły na Tajwan i rozwiązały ostatecznie tę kwestię. Chiny wiedzą doskonale, że Tajwan jest w tej chwili otoczony i kontrolowany przez sojuszników Stanów Zjednoczonych (Korea Południowa, Wietnam, Australia). Chinom nie jest to na rękę. Ale jeżeli Stany Zjednoczone miałyby się zaangażować w kolejną potyczkę zbrojną, nie będą w stanie zrealizować nic na rzecz Tajwanu. I to jest wymarzona okazja dla Chin. Dlatego kluczowe jest, co zrobi Trump (po jego wybraniu) i stanowisko Chin. A wiemy wszyscy, że Trump to jest człowiek, który ma obsesję na punkcie Chin.

No tak, czyli w interesie Trumpa będzie jak najszybsze doprowadzenie do zakończenia wojny na Ukrainie. Tylko zamrożenie konfliktu nie jest zakończeniem wojny. Prof. Cohen mówił na Warsaw Strategic Arc, że jedyny sposób na rozwiązanie problemu rosyjskiego, to maksymalne osłabienie Rosji, że Rosja musi dostać taki łomot, żeby przez lata całe nie miała siły na to, żeby znów coś odwalić.
Żeby tak się stało, to byś musiał wtedy uruchomić faktycznie całe NATO, szczególnie siły powietrzne NATO i one by musiały jednocześnie, bądź też w kilku nalotach, doprowadzić do destrukcji kluczową infrastrukturę przemysłu obronnego Federacji Rosyjskiej.

Cohen mówił, że nie ma się co bać w ogóle straszaka atomowego…
Oglądam teraz kolejny raz „Czarnobyl”. Wszyscy ci, którzy tak panicznie się boją, niech obejrzą ten serial. Oni tam nie byli w stanie sobie dać rady z czymś, co sami wybudowali. Rosjanie wiedzą, że Stany Zjednoczone i pozostałe Nuclear Powers podpisały porozumienie o wzajemnej zagładzie. Więc tej broni nie użyją. Jeżeli straszyli taktyczną bronią jądrową, jakby mieli jej użyć, już by dawno to zrobili. Sami się tego boją.

A jeżeli brak zdecydowania Wolnego Świata doprowadzi do klęski Ukrainy, a przynajmniej zamrożenia konfliktu, wojna do nas nie przyjdzie?
Na pewno Rosja będzie podgryzać Europę. Putin traci możliwość oddziaływania na nią przez szantaż energetyczny, więc należy się liczyć z kontynuowaniem wojny hybrydowej na różnych polach.

Nie przekroczą granicy wojny hybrydowej?
Z Ukrainą nie mogą sobie dać rady, a zaatakują 30 państw?!

Ale zaraz, po kolei. Mówi się, że Ukraina ma siłę do końca roku, bo skończą im się ludzie do wysyłania na front, jeżeli się nic nie zmieni. Do tego dochodzi sposób dostarczania sprzętu, to, że sprzęt tak naprawdę kapie. Zamiast im dać te ATACMS-y, żeby mogli naraz uderzyć, mówi się, że się nie będziemy eskalować. W związku z tym Ukraińcy za chwilę nie będą mieli siły na to, żeby walczyć, bo równocześnie państwo jest w bardzo złym stanie. Oni ponad sto procent PKB wydają na obronę. Więc Ukraina jedzie ostatkiem sił, a Europa jest zmęczona wojną. Z powodu tego zmęczenia, słychać coraz częstsze głosy na temat rozmów pokojowych. Zmęczeni europejscy liderzy doprowadzają do zawieszenia broni. No i co mamy? Rosję, która ma przestawioną gospodarkę na tryb wojenny. Z coraz lepszym uzbrojeniem, bo cały czas nad tym pracują, a wojna te sprawy przyspiesza. A po naszej stronie co? Europę w kryzysie polityczno-gospodarczym, Stany Zjednoczone, które są na etapie zmiany władzy. Idealny moment do tego, żeby zaatakować. Więc Putin atakuje. Istnieje taka możliwość...
Jeżeli już bierzemy taki scenariusz pod uwagę, to Putin i jego administracja będą dążyły do zrealizowania tego celu, który on sobie przyjął, czyli wielką mocarstwową Rosję. Rosję z lat carskiej świetności. Więc na jego celowniku znajdą się na pewno Bałtowie. Tam armia Federacji Rosyjskiej się zatrzyma. Czyli wzdłuż Bugu będziemy mieli problem.

Jaką masz gwarancję, że jeżeli rosyjska armia tam dojdzie, to nie wejdzie nawet kawałek na teren Polski?
Szczypanina będzie. Jeżeli teraz rakiety wlatują, wlatują śmigłowce, to i równie dobrze jakiś pluton, a może i batalion czołgów też może wjechać, tłumacząc na przykład, że pomylili drogi.

No dobra, tylko że jeżeli Rosjanie wjadą do Krajów Bałtyckich, znaczy, że jesteśmy w wojnie.
To Sojusz jest w wojnie. No dobra, to quasi-wojna światowa, bo 30 państw jest zagrożone.

Co się wtedy dzieje w Polsce?
Ale najpierw Rosja musi wygrać na Ukrainie. Powiedziałeś, że Ukraińcom może starczyć sił tylko do końca roku. Wojen nie wygrywają maszyny, tylko ludzie. Nawet jak im się daje inteligentne maszyny, to jednak potrzebny jest człowiek, bo jeszcze nie osiągnęliśmy takiego poziomu robotyzacji i automatyzacji pola walki, żeby to maszyny same walczyły. Ukraińcy, od początku wojny nie mobilizowali ludzi do 28. roku życia. Widzimy na filmach z frontu walczących ludzi w naszym wieku. U nas kiedyś podśmiechiwano się, że taki rezerwista do niczego się nie nadaje, a na Ukrainie okazało się, że to może być trzon walczących pododdziałów. Ukraińcy powinni teraz zacząć mobilizować młodszych, niestety, większość ludzi z grupy 18-28 jest poza terytorium Ukrainy. Niedawno zażartowałem, że gdyby koło Złotych Tarasów wystawić punkty werbunkowe, pewnie by się udało jedną dywizję skompletować. A za ich samochody można by kupić amunicji może i nawet na tydzień walki. Cieszę się, że zarabiali i pokupowali sobie fajne samochody, ale moim zdaniem ci ludzie powinni, jeżeli są związani z narodem i z Państwem, wrócić na Ukrainę i poddać się dobrowolnie obowiązkowi mobilizacji. A dla nas to jest bardzo ważna lekcja, my natychmiast musimy zacząć szkolić ludzi i budować zasób mobilizacyjny. Przede wszystkim tych, którzy są objęci powszechnym obowiązkiem mobilizacyjnym. Masz przykład, przeszło 4 lata jestem na emeryturze i wciąż nie mam przydziału.

Ja to w ogóle w wojsku nie byłem.
Ale mnie się zdarzyło być 31 lat. Odszedłem. Ostatnio nawet, na debacie w BBN, podniosłem ten problem i powiedziałem nowemu szefowi Sztabu Generalnego WP, że do dzisiaj nie mam przydziału. Czyli wojna wybucha, a ja nie wiem, gdzie mam iść i co robić, czekać - ale gdzie?! Czy u siebie przed blokiem, czy mam jechać do WCR-u właściwego do miejsca zamieszkania. Jeżeli państwo nie korzysta z takich ludzi, ja nie mówię, żeby ze mnie robić jakiegoś nie wiadomo twórcę czy stwórcę taktyki, sztuki operacyjnej czy strategii, ale uważam, że takie doświadczenie w obecnych uwarunkowaniach chyba musi być wykorzystane.

No dobra, tylko że z jednej strony mówisz, że wojny nie będzie, a z drugiej strony mówisz, że mamy się do niej przygotowywać. To co w końcu?
Chcesz pokoju, szykuj się do wojny. Mamy nieobliczalnego sąsiada w bezpośrednim otoczeniu - nie możemy tego lekceważyć!

Tylko że jeżeli mówisz społeczeństwu, że wojny nie będzie, to społeczeństwo stwierdzi, że ma to gdzieś, że nie będzie ćwiczyć.
Spokojnie. Po pierwsze, trzeba uruchomić dobrowolny pobór. Ci co chcą iść, niech idą, niech się szkolą. Takie inicjatywy, jak dobrowolna służba czy nawet kiedyś Narodowe Siły Rezerwowe, pozwalają na przekazanie elementarnej wiedzy. Chodzi o to, żeby człowiek wiedział, jak załadować broń, jak się zorientować w terenie bez GPS-a, przygotować sobie stanowisko ogniowe, umieć udzielić niekwalifikowanej pomocy medycznej. Przecież to się wszędzie przydaje.

OK. Dlaczego zakładasz, że Ruski może wjechać do krajów bałtyckich, a do Polski nie?
Bo Polska, na szczęście, nigdy nie była częścią Związku Radzieckiego. To proste.

Częścią Rosji była.
Częścią zaboru. Częściowo była. Moim zdaniem, jeżeli by się administracja Putina zdecydowała na zajęcie Bałtów, to uruchamiany jest z automatu artykuł 5. Nie sądzę, żeby po zaciętych walkach Federację Rosyjską było stać na następny krok, czyli wjazd do Polski.

No ale zakładając, że atakują w sytuacji, kiedy nie potrzebują mieć tyle wojska na Ukrainie, i mają 200–300 tysięcy żołnierzy gotowych do ataku. Co jako Sojusz możemy temu przeciwstawić?
Ale widzimy, co się działo na Ukrainie. Jeżeli teraz zaatakowaliby Bałtów, to Przesmyk Suwalski będzie kluczowy dla tego rodzaju działań. Putinowi będzie zależało na tym, żeby jak najszybciej przyłączyć Kaliningrad do pozostałej części Federacji Rosyjskiej. Białoruś też się wtedy stanie częścią Federacji Rosyjskiej, a nie samodzielnym, niepodległym państwem. Polska na pewno w całej strefie przygranicznej będzie narażona na to, że Rosjanie będą prowadzić różnego rodzaju akcje, które by dezorganizowały podejście wojsk sojuszniczych do Przesmyku Suwalskiego i by dezorganizowały sytuację wzdłuż granicy. Bo nie ma nic gorszego jak chaos. Chaos nie tylko na wojnie, ale w organizacji, chaos nawet w rodzinie, to jest najgorsza rzecz. Wtedy się popełnia najwięcej błędów.

Rozmawiamy o hipotetycznym scenariuszu. Ruski podejmuje decyzję, że wjeżdża do krajów bałtyckich, to co, nie rozwali lotnisk w Polsce?
Takiej logiki nie można odrzucić. No bo jeżeli się zdecyduje na Bałtów, zdecyduje się zaatakować NATO. Tak, na pewno zaatakuje kompleks w Malborku (lotnisko wojskowe), zaatakuje Okęcie, Modlin, Rzeszów i inne obiekty. Takie elementy infrastruktury krytycznej są w pierwszej kolejności narażone na uderzenia. Więc powinniśmy być przygotowani na taki scenariusz.

Zapowiedzą kolejne ćwiczenia „Zapad”. Przerzucimy dodatkowe 17 tysięcy europejskiego wojska. A oni tym razem 200 tysięcy.
Dlatego wracamy ponownie do mobilizacji. Tu musimy koncentrować swoje wysiłki. Sprawne rezerwy mobilizacyjne to, moim zdaniem, połowa sukcesu, a właściwie zwycięstwa.

Rajmund Andrzejczak, jakieś półtora roku temu, mówił, że mamy trzy lata do momentu, kiedy Ruski będzie podejmował decyzję, czy wchodzić, czy nie wchodzić. Zostało nam półtora.
Powtarzam: nie wejdzie. Nie wejdzie, bo Ukraina pokazała, że jednak potrafimy się jednoczyć.

Jak długo Ukraińcy są, twoim zdaniem, jeszcze w stanie pociągnąć?
Wszystko zależy od mobilizacji. Muszą mobilizować ludzi od 24. roku życia, ale muszą mieć tych ludzi na terytorium Ukrainy.

Nasza policja, policja niemiecka, policja hiszpańska będzie wyłapywać tych chłopaków, pakować do pociągów i wysyłać?
Trudno mi to sobie wyobrazić

No więc nie udaje się, mija te półtora roku...
I potem jest źle.

No właśnie, interesuje mnie to źle. I co się wtedy dzieje?
Ruscy wchodzą, bo nie ma kto walczyć, a oni, niestety, mają dziesięciokrotnie większą przewagę w potencjale mobilizacyjnym.

I co się wtedy dzieje?
I Ukraina jest rosyjska.

I co się wtedy dzieje? Zatrzyma się?
Ich najbardziej interesuje wschodnia Ukraina i Krym. To jest rzecz oczywista. Pytanie, czy będzie chciał to odbudować na swój użytek i potrzeby, czy odtrąbić sukces, że to już jest jego i jechać dalej. Ale żeby jechać dalej, to jeszcze raz powtarzam, jak dla mnie to trzeba być niewyobrażalnym idiotą, żeby tak zrobić. Zaatakowałem jednego, wbrew pozorom słabego, trzy lata mijają i ja dalej sobie nie mogę dać rady, a teraz postanawiam zaatakować trzydziestu. Absurd sztuki wojennej.

Ale jaki jest potencjał mobilizacyjny Europy? Ale ilu jest gości pod bronią, których możemy wysłać na wschodnią flankę?
To są dwie sprawy, ilu jest gości pod bronią i jaki jest potencjał mobilizacyjny. Potencjał mobilizacyjny Europy, moim zdaniem, jest znaczący w stosunku do tego, co ma Ukraina i daje gwarancje na to, że jeżeli by się to ruszyło, Europa szybko się zmobilizuje.

W ilu krajach masz obowiązkową służbę wojskową? Masz kogokolwiek wyszkolonego w Szwecji, Finlandii, ale w Niemczech to już niekoniecznie. We Francji…
Nie do końca tak jest, bo Niemcy i Francja robią dobrze. Tam pierwsza ewaluacja oficerów jest po 12 latach. I jeżeli oni jej nie przechodzą i muszą się pożegnać z mundurem, są zagospodarowani w taki sposób, żeby być dalej aktywnym w rezerwie. I żeby stanowić podstawowy zalążek do tego, żeby szkolić, nawet takich jak ty, z całym szacunkiem, nie chcę tu nikomu ujmować, który nie potrafi załadować broni.

To potrafię.
No dobra, przyjdzie inny, który nie potrafi załadować... Fakt, Europa jest w ciężkiej sytuacji, ale ja patrzyłbym na to nie pod względem zasobów ludzkich. Europa wyzbyła się starej amunicji, a nie ma nowej, albo ma znaczące trudności w pozyskiwaniu nowej. Może więc teraz trzeba w ujęciu międzynarodowym budować jak najszybciej zdolności do masowej produkcji amunicji, napełnić magazyny, budować zapasy wojenne.

W jakim czasie postawisz fabrykę amunicji?
W tej chwili, powiedzmy w dwa-trzy lata lata.

Dwa lata. Czyli mamy sytuację, która wygląda tak, mamy Rosję, która ma tam 200-300 tysięcy ludzi pod bronią, ma rozpędzoną wojenną gospodarkę, czyli tłucze sobie tę amunicję, tłucze sprzęt. Ten sprzęt jest coraz lepszy, dlatego że się uczą, mają doświadczenia, mogą testować na tym froncie. A po drugiej stronie mamy Europę, która nie ma amunicji, bo te fabryki nie ruszyły, a jak ruszą, to ruszą dopiero za pół roku.
Amerykanie mówią na to: window of opportunity.

No właśnie, okno możliwości. Dlatego jeżeli zaczeka trzy lata, to już te fabryki amunicji będą działać, to już te programy zbrojeniowe zaczną przynosić efekty. Czy nie grozi nam sytuacja, że w związku z tym, że oczywistą rzeczą jest, że później Ruski nie będzie miał szansy, czy to nie jest coś, co go będzie podkręcać do tego, żeby skorzystał z ostatniej szansy na zbudowanie swojego porządku?
Moim zdaniem ten scenariusz, o którym teraz mówisz, jest możliwy tylko i wyłącznie wtedy, jeżeli wojna na Ukrainie zakończy się natychmiast.

Dzisiaj natychmiast czy natychmiast za półtora roku?
Dziś, a powiedzmy za dwa, trzy, pięć tygodni.

Bo?
Bo mimo wszystko Rosjanie i tak potrzebują nagromadzić potencjał. Bo się nie idzie do konfliktu na szeroką skalę z potężnym sojuszem obronnym, mając tylko to, co wyprodukują fabryki. Bo jest po tobie.

No dobra, ale załóżmy, że mamy sytuację taką, że oni nie zakładają, że wejdą do Berlina, Lizbony czy Bóg wie gdzie, tylko wjadą tutaj, do nas i politycznie będą namawiać Europę: słuchajcie, jak się nie dogadacie, to zrzucimy bombę atomową i zobaczycie.
Nawet wjeżdżając tylko tutaj, muszą przygotować sobie warunki do tego, żeby wjechać. Czyli muszą otworzyć ogień na wielu kierunkach. Do tego potrzeba wagonów, pociągów, setek tysięcy amunicji. Tego się nie da zrobić nawet przy takim dużym potencjale do produkcji. No bo jeżeli prawdą jest, że produkują sto czołgów miesięcznie, to nie dadzą rady...

Ty się bronisz przed tym scenariuszem wojennym. Ale jak ja podrzucam tutaj różne możliwości, to jest niewykluczone...
Bo na logikę po prostu wydaje mi się to absurdalne, żeby po porażce blitzkriegu na początku wojny z jednym państwem i to do tego w trakcie powolnych reform militarnych, Rosjanie decydowali się na atak na trzydzieści państw sojuszniczych.

Tak, ale chodzi mi o scenariusz w sytuacji, kiedy Rosja wygrywa.
Wiesz, ja widzę jeden promyk nadziei i to jest chyba ostatni, jaki widzę. Że Ukraińcy dostaną lotnictwo. I to nie będą tylko samoloty, nie będzie tylko paliwo. Do tych samolotów będą tylko urządzenia peryferyjne pozwalające na latanie i znajdowanie obiektów do rażenia. Tylko za tym pójdzie uzbrojenie do tych samolotów. I nie chcę powiedzieć, że to będzie game changer do tego konfliktu, ale to może znacząco oddalić widmo, że Rosja wygra.

Kiedy oni powinni zacząć latać?
W lutym.

W lutym, czyli zaraz. Czyli będziemy wiedzieć, na czym stoimy. Bo teraz mamy te wszystkie opowieści, które chodzą po mediach, te raporty tajne niemieckiego wywiadu o wojnie. Ci szwedzcy ministrowie wzywający naród do zbierania konserw, baterii i chowania w piwnicach, holenderscy ministrowie, którzy każą ludziom latarki przygotowywać. Te wszystkie głosy o tym, że wojna idzie, służą temu, żeby ludzie oprzytomnieli i zaczęli o tym myśleć.
Że Rosja jest nieprzewidywalna.

Rosja jest nieprzewidywalna.
Dlatego stąd to, co powiedziałeś, że ja jestem zagorzałym zwolennikiem tezy. Może inaczej, hipotezy, że jednak Rosja nie zaatakuje, bo jej nie będzie na to stać. Z drugiej strony też jestem zagorzałym zwolennikiem stwierdzenia, że Rosji nie wolno bagatelizować, że były przypadki w historii i to niedalekiej, Druga Wojna Światowa, gdzie Rosja nagle się podnosiła z kolan, uderzała i odwróciła całą historię.

Jakie mamy teraz siły na wschodniej flance? Mniej więcej.
Natowskich? Mamy trochę tego.

Ze 40 tysięcy w sumie.
Ale nie patrzmy przez pryzmat przewagi ilościowej i popatrzmy przez pryzmat przewagi jakościowej. Po pierwsze, my jako Sojusz, dysponujemy lotnictwem. W przypadku ataku, lotnictwo natychmiast uderzy na stanowiska dowodzenia.

I nie potrzeba do tego, żeby tam 30 premierów, prezydentów się dogadało i stwierdziło: Dobra, podejmujemy decyzję?
Kto podejmuje decyduje o użyciu tych samolotów?

W zależności od sytuacji. Jeżeli będzie sytuacja realnego zagrożenia, po to jest tam czterogwiazdkowy generał amerykański. Mówię o SACEUR (głównodowodzącym połączonych sił zbrojnych NATO w Europie), bo to on podejmie tę pierwszą decyzję. Najwyżej poniesie konsekwencje, jeżeli się pośpieszy albo wywoła pewne działania, na których nie zależy NATO. Każdy, kto zostaje SACEUR, jest tego świadomy.

Zwykle ludzie na tym stanowisku mieli jaja. Czyli istnieje szansa, że zanim obudzą się przywódcy polityczni krajów NATO, to Sojusz już zrówna z ziemią obwód królewiecki?
Może tak być.

No to jest rzecz dużo bardziej uspokajająca niż myślenie, że Rosjanie są rozsądni.
I dlatego w to, że tu militarnie wejdą, wątpię i nie wierzę.

Lotnictwo będzie latać z Niemiec?
Też. I z lotniskowców.

Mała jest szansa, żeby Rosjanie rozwalili główną bazę amerykańskiego lotnictwa w Rammstein
Mają czym, ale to mało prawdopodobne.

Więc gdyby przyszło co do czego, Amerykanie wówczas podnoszą wszystko i to leci i zaczyna natychmiast tłuc. Ma ustalone cele, są przygotowane scenariusze. Na ostatnim szczycie NATO podjęto decyzję, żeby te plany tworzyć.
Na tym właśnie polega potęga NATO. Głównym jej narzędziem jest lotnictwo. Jeżeli nawet poszczególne państwa członkowskie zaczęłyby coś tam opóźniać, to Amerykanie, którzy mają minimum 6 grup lotniskowców na różnych wodach, są w stanie użyć ich natychmiast. Dystans nie stanowi żadnego problemu dla współczesnego lotnictwa, ponieważ może tankować w powietrzu.

Czyli z jednej strony uspokajasz, ale z drugiej strony mówisz, że musimy się do wojny przygotowywać. Dla polityka, takiego normalnego, który zajmuje się wygrywaniem wyborów poprzez rozdawanie kasy, ostatnią rzeczą, jaką się będzie chciał zajmować, to ogłoszenie konieczności poboru do wojska. To jest po prostu rzecz, która mu się w głowie nie mieści.
Żeby nie popadać w stany frustracyjne, posłużmy się jakąś analogią. Jest za dużo wypadków drogowych, wzrasta poziom zanieczyszczenia powietrza, robi się niebezpiecznie na drogach. Można by było powiedzieć no tak, to powiedzmy ludziom, że jest niebezpiecznie, jest źle i zastanówcie się nad tym - zostawcie samochody w domach. No nie, podejmuje się szereg działań profilaktycznych. Projektuje się nowe silniki, katalizatory, filtry cząstek stałych, biopaliwa itd. Wprowadza się restrykcyjne przepisy, ograniczenia prędkości (co prawda w Polsce one zazwyczaj są tam, gdzie nie powinny być, a tam, gdzie powinny być, ich nie ma). I tu podobnie - nie możemy tego przespać. Żyjemy w czasach katastrof naturalnych, gdzie zorganizowane działanie, wyuczone cechy przywódcze do kierowania zespołami ludzkimi, to jest właśnie to. Politycy powinni być odpowiedzialni.

I wtedy się pojawia znowu opowieść o Trumpie, dlatego że Trump, który za czasów pierwszej swojej kadencji tłumaczył, że nie może być tak, że podatnik amerykański gwarantuje bezpieczeństwo największym gospodarkom świata ze swoich pieniędzy.
Mamy sytuację taką, że to podatnik amerykański gwarantuje nam również bezpieczeństwo, więc tak naprawdę to musimy dbać o to, żeby się na nas nie zawiódł. Więc tak naprawdę musimy zwiększać nasz potencjał obronny nie tylko w celu naszej obrony, ale w celu obrony NATO i relacji transatlantyckich. Takich oto skomplikowanych geostrategicznie czasów dożyliśmy.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl