Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdynia: Udana piątka Ladies' Jazz Festival

Tomasz Rozwadowski
Środowy wspaniały koncert Dee Dee Bridgewater był hołdem dla Billie Holiday
Środowy wspaniały koncert Dee Dee Bridgewater był hołdem dla Billie Holiday
Piąta edycja gdyńskiego Ladies' Jazz Festival by SEAT dobiegła końca w minioną środę. Jak nietrudno policzyć i czego nie omieszkali podkreślić organizatorzy, impreza obchodziła więc mały jubileusz. Trzeba przyznać, że całkiem udany i skłaniający do spojrzenia wstecz.

Ladies' Jazz jest jednym z dość pokaźnej listy zjawisk w gdyńskiej kulturze, które trzeba było wymyślić i wykreować, byśmy w ogóle pomyśleli, że są nam do czegokolwiek potrzebne. Upiornie sztuczne na pierwszy rzut oka założenie koncertowych prezentacji jazzu z kobietami w roli głównej wydawało się wydumane i mało nośne. Po czterech latach od inauguracji wypada mi się przyznać, że martwiłem się na zapas. Co prawda, Ladies' Jazz został, jak było do przewidzenia, zdominowany przez spiewaczki, które - bywa - z jazzem mają czasem niewiele wspólnego, ale cieszy się powodzeniem, ma swoją wierną publiczność, sprowadza gwiazdy lub niekiedy tworzy własne (przypadek Ive Mendes!), a w jego historii zdarzyło się już całkiem sporo bardzo udanych koncertów.

W tym roku najwięcej przeżyć dostarczył ostatni wieczór, koncert słynnej i zarazem wybitnej wokalistki Dee Dee Bridgewater. Dobiegająca sześćdziesiątki gwiazda śpiewu jazzowego i musicalowego wystąpiła w Teatrze Muzycznym przypadkowo, w zastępstwie Randy Crawford, która odwołała swoją trasę na kilkanaście dni przed festiwalem. Wypada życzyć Randy rychłego powrotu do zdrowia, a równocześnie cieszyć się z pierwszej wizyty jej legendarnej już koleżanki.

Bridgewater przyjechała do Gdyni ze znakomitym, akustycznym triem akompaniującym i repertuarem z płyty, która w sklepach znalazła się dopiero wczoraj. 17 lipca wypada rocznica śmierci wielkiej Billie Holiday, a w tym roku mija od jej odejścia okrągłe pół wieku. Dee Dee nagraniem i trasą koncertową oddała hołd swojej wielkiej poprzedniczce.

Wspaniała, ogolona na zero wokalistka, w skąpej koktailowej sukience, zrobiła z koncertu przedstawienie przypominające monodram - w przerwach pomiędzy poszczególnymi utworami opowiadała o Billie, swojej bohaterce, o piosenkach i o sobie, z wdziękiem, dystansem i humorem kokietując publiczność. Jej interpretacje były, co prawda, na takim poziomie, że dodatkowe zabiegi nie były potrzebne, ale ubarwiały ten niezwykły koncert-spektakl.

Pozostałe dni przebiegły niejako w cieniu tego ostatniego, ale i tak spodobały się publiczności. Bardzo dobry występ dała w sali Teatru Muzycznego Urszula Dudziak. Artystka, która sławę, podobnie jak Dee Dee Bridgewater, zdobyła w latach 70., zaskoczyła gdyńską publiczność świetną formą wokalną i została przyjęta jak najlepsza przyjaciółka. Kontrowersyjny, bo niedopracowany, okazał się za to koncert formacji Harriet Tubman, z udziałem słynnej gitarzystki basowej M'Shell N'degeocello. Najbardziej zaś podobała się publiczności hiszpańska wokalistka smooth jazzowa Carmen Cuesta. Do tego dodajmy zespoły Tigrita Project i No Limits. Było barwnie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki